Na testach i stadionie w Barcelonie.
Ubiegły tydzień stał pod znakiem wielkich emocji związanych z Rajdem Kormoran, a także zagraniczną wyprawą załogi Janusz Kulig/Jarosław Baran na Rajd Ypres.
Wychodząc jednak z założenia, że nie samymi rajdami człowiek żyje, przedstawiciel naszej redakcji wybrał się do odległej Barcelony, aby dzięki firmie Michelin, z bliska przyjrzeć się testom przed GP Wielkiej Brytanii. Na pięknym katalońskim obiekcie pojawiły się ekipy Williamsa, McLarena, Renault, Jordana, Jaguara, Arrowsa i Saubera, aby przez cztery dni pracować nad optymalnym przygotowaniem samochodów do kolejnego wyścigu. Grupie zaproszonych dziennikarzy z Polski, obok spotkania z technikami odpowiedzialnymi z ramienia Michelina za współpracę z zespołami, zorganizowano spotkanie z kierowcą Renault Jensonem Buttonem. Młody Brytyjczyk z uśmiechem odpowiadał na wszelkie, nawet te podchwytliwe pytania, trafnie też (jeszcze przed półfinałami) wytypował zwycięzcę piłkarskich mistrzostw świata.
„Nie mogę powiedzieć, żebym był jakimś wielkim kibicem piłkarskim. Oczywiście staram się oglądać mundial, ale zwykłe rozgrywki ligowe już mnie tak nie fascynują. Szkoda, że reprezentacja Anglii odpadła z imprezy, ale wydaje mi się, że to właśnie nasi pogromcy – Brazylijczycy zostaną mistrzami. W sumie moja dziewczyna bardziej interesuje się futbolem. Ona kibicuje Arsenalowi, więc nie mam wyboru, też muszę być ich kibicem (śmiech).”
Button przyznał też, że ubiegły niezbyt udany sezon, wcale nie był dla niego stracony.
„Po dobrym debiucie i udanym pierwszym roku w Formule1 nadszedł sezon pechowy. Cóż, to się zdarza. Nie znaczy to jednak, że niczego się nie nauczyłem. Wręcz przeciwnie, myślę że dobre wyniki osiągane w tym roku, po części są efektem ciężkiej pracy wykonanej wcześniej. Mam nadzieję, że z każdym wyścigiem będzie teraz tylko lepiej. Cały zespół jest maksymalnie zmobilizowany. Robimy systematyczny postęp i myślę, że tylko kwestią czasu jest duży sukces!”
Jenson zdradził też, że mimo statusu gwiazdy i całkiem pokaźnych sum na koncie bankowym, nie odbiega specjalnie zainteresowaniami od zwykłych młodych ludzi.
„Oczywiście obowiązki związane z byciem w zespole nie zostawiają mi wiele wolnego czasu, ale kiedy już go mam, odpoczywam i relaksuję się w zupełnie normalny sposób. Lubię pójść do kina, posłuchać muzyki, a czasami wyskoczyć do klubu z przyjaciółmi. Najlepiej relaksuję się właśnie w ich gronie.” – powiedział Jenson Button.
Poza oficjalnymi spotkaniami, można było spróbować szczęścia na własną rękę. W padoku od czasu do czasu kręcili się bowiem inni kierowcy. Nagrodą za cierpliwość była między innymi możliwość porozmawiania z Davidem Coulthardem, który wyraźnie odżył po zwycięstwie w Monako.
„Monako było dla mnie punktem zwrotnym w tym sezonie. Wcześniej, w sześciu Grand Prix udało mi się zdobyć zaledwie dziesięć punktów. W Monte Carlo dorobek ten podwoiłem. Nie chodzi tu tylko o punkty, ale przede wszystkim w psychikę. Cały zespół ciężko pracował przez wiele miesięcy, a efektów nie było. To zwycięstwo było zasłużoną nagrodą dla wszystkich. W Kanadzie również udało mi się pojechać nieźle. W Niemczech natomiast odpadłem nie do końca ze swojej winy, ale nie chcę tego roztrząsać. Teraz najważniejsze jest Grand Prix Wielkiej Brytanii. Bardzo chciałbym wygrać je po raz trzeci, choć zdaję sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko.” – powiedział David Coulthard.
Organizatorzy zadbali także o dostarczenie dziennikarzom strawy duchowej, organizując przyspieszony kurs wiedzy o Barcelonie, połączony oczywiście ze zwiedzaniem co bardziej charakterystycznych miejsc w stolicy Katalonii. Nie mogło oczywiście zabraknąć wizyty na legendarnym Nou Camp, na którym to można było się naocznie przekonać, jak daleko jeszcze Polsce do Europy. Nie obyło się także bez degustacji miejscowych potraw, które wszak nie wszystkim przypadły do gustu. Zmęczenie owocami morza i inną baraniną polscy pismacy, ostatniego dnia pobytu postanowili zjeść tradycyjne tosty i namburgery. Co z tego wynikło? To już temat na zupełnie inną historię.
(kk)
PS. Wszystkim wybierającym się do Barcelony zalecamy szczególną ostrożność. Aż dwie osoby z naszej wycieczki zostały bezczelnie obrabowane. Trzeba uważać na skutery, na których podróżują po dwie osoby. Jedna bowiem prowadzi, podczas gdy druga wyrywa torbę i po chwili zostaje po złodziejach tylko smród spalin. W żadnym wypadku nie należy nosić niczego na plecach, czy na ramieniu za sobą. Cały dobytek, jeśli już musimy wyjąć go z hotelowego sejfu, najlepiej mieć podzielony i upchany po różnych kieszeniach, albo cały czas na brzuchu. W innym razie musimy liczyć się z tym, że większość wycieczki spędzimy na komisariacie i w konsulacie w kolejce po nowy paszport...
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.