Utrudnione odrabianie strat
FIA przyznaje, że limit budżetowy z jednej strony pomógł choć trochę wyrównać szanse w Formule 1, ale z drugiej utrudnia odrabianie strat zespołom, które pomyliły się w swojej koncepcji.
Limit budżetowy wprowadzono do F1 w 2021 roku, dwanaście miesięcy przed rewolucją techniczną. W pierwszym sezonie obowiązywania ekipy miały do dyspozycji 145 milionów dolarów amerykańskich. W kolejnych dwóch latach limit stopniowo obniżono każdorazowo o kolejne 5 milionów.
Chociaż trudno jednoznacznie stwierdzić, na ile to ograniczenie wydatków pomogło, ale cała stawka jest teraz znacznie bliżej siebie niż bywało to przed laty. Wadą jest z kolei to, że odrabianie potencjalnych strat, spowodowanych, na przykład, pomyłką przy wyborze koncepcji, jest utrudnione. Pokazywały to przypadki Mercedesa czy Ferrari.
Nikolas Tombazis, szef ds. bolidów jednomiejscowych w FIA, analizując trzy sezony z obowiązującym limitem budżetowym stwierdził:
- Problem z przepisami finansowymi jest taki, że z jednej strony nikt nie może wydać trzy razy więcej niż inni, i to jest dobre, ale z drugiej, jeśli masz stratę, nie możesz wrzucić wszystkiego, by przygotować poprawki - powiedział Tombazis. - Kiedyś niektóre zespoły bardzo źle rozpoczynały sezon, ponieważ popsuły projekt, koncepcję czy cokolwiek innego.
- Miałem taką sytuację. Potem jednak robili ogromny pakiet poprawek na Barcelonę czy Kanadę, przeprojektowywali cały samochód przez trzy, cztery miesiące i jeszcze w tym samym sezonie wygrywali wyścigi. Jednak obecne przepisy finansowe ograniczają liczbę poprawek, jakie można przygotować. Jeśli więc ktoś jest daleko z tyłu, odrabianie strat może być długie i bolesne.
Patrząc, jak sprawdza się limit budżetowy, podczas zakulisowych dyskusji w F1 sugerowano, że można poluzować dość restrykcyjne przepisy techniczne bez ryzyka rozpoczęcia wyścigu zbrojeń. Tombazis podkreślił, że w FIA są świadomi plusów i minusów ewentualnego poluzowania regulacji, a pytany o filozofię w kontekście rewolucji zapowiedzianej na 2026 rok, odpowiedział:
- Granica jest bardzo cienka. To sport technologiczny i taki musi pozostać. Jednak z drugiej strony, przy zbyt dużej swobodzie istnieje ryzyko sporych różnic w osiągach między samochodami.
- Oczywiście jeśli spytasz inżyniera, powie ci, że ograniczenia są zbyt duże. Sam jestem inżynierem i bardzo bym chciał, żeby każdy samochód był technologiczną batalią. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że są również inne ważne dla tego sportu czynniki.
- Ponadto, w przeciwieństwie do przeszłych czasów, kiedy mieliśmy trochę więcej swobody, teraz jest też limit budżetowy. Próbujemy również ograniczać niektóre działania. W przeciwnym razie zespoły mogłoby zbudować solidną przewagę i nikt przez długi, długi czas nie byłby w stanie tego odrobić. Jest więc linia między swobodą a zaciętymi mistrzostwami. Swoje robią też przepisy finansowe. Nie ma więc idealnej odpowiedzi.
Polecane video:
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.