Głosy po Słomczynie
ŁUKASZ TYSZKIEWICZ: - VII runda Mistrzostw Europy Strefy Centralnej zakończyła się dla mnie szczęśliwie.
Nie udało się pokonać Castorala, nie mniej jednak jestem zadowolony, ponieważ na rundę przed zakończeniem sezonu mam już zapewnione drugie miejsce w strefie. Szanse na pokonanie Castorala są czysto teoretyczne, ale wszystko wyjaśni się na zawodach w Austrii. Teraz skupiamy się na jak najlepszym przygotowaniu się na Mistrzostwa Europy w Słomczynie. Cieszę się, że mój brat miał możliwość wystartowania w Słomczynie. Jego start pokazał, że doświadczenie, które zdobył na poprzedniej rundzie, mógł w pełni wykorzystać na tych zawodach, co pozwoliło mu wygrać finał C i podjąć walkę w finale B, jestem pewny, że gdyby nie wyeliminowała go usterka samochodu to zająłby wyższą pozycje. Mam nadzieję, że uda mu się wystartować jeszcze w tym sezonie i powalczyć z kolegami z klasy.
ADAM GENDEK: - Zawody uważam za udane. Auto okazało się szybsze, niż nam się wydawało. Za to sprawiło mnóstwo problemów z opanowaniem, ale myślę, że coraz bardziej mi to wychodziło, czego dowodem może być poprawa czasów o około 10 sekund na okrążeniu w ciągu zawodów. Nie obyło się bez awarii, która nie pozwoliła mi ukończyć 2 biegu kwalifikacyjnego, co być może było przyczyną niedostania się do finału. Jazda autem tylnonapędowym okazała się dużo bardziej skomplikowana niż na początku myślałem, ale z tego właśnie powodu dostarczyła mi dużo zabawy. W tej chwili rozważamy budowę auta RWD, którym można się będzie ścigać w klasie RX Cup, nie tylko w Polsce ale może i w Europie. Jak na razie plany na resztę sezonu nie ulegają zmianie, choć w dalszej części liczę na lepsze pozycje oraz większą rywalizację z innymi konkurentami.
JACEK KONASIUK: - No cóż, szkoda że to już ostatnia eliminacja dla mnie na torze Słomczyn w tym sezonie. Na szczęście samochód nie zastrajkował, tylko w jednym z biegów kwalifikacyjnych silnik przerywał. Wrażenia z zawodów bardzo pozytywne, walka na torze była momentami ostra ale fair. Pierwszy raz sprawdziłem twardość band okalających tor, co było efektem testowania różnych opon. Każdą kwalifikację jechałem na innej oponie, i ta, która miała teoretycznie taaak dobrze trzymać... Na szczęście uszkodzenia nie były duże i przed finałem auto było przygotowane do jazdy - tu wielkie ukłony dla chłopaków - Rafał i Olek - Weelkie dzięki za całą pracę włożoną w przygotowanie i obsługę auta!! Sam finał wiedziałem, że będzie ciężki. Startowałem z zewnętrznej strony toru i pewne było, że Marcin (jechał po wewnętrznej) nie odpuści przed pierwszym prawym. Musiałem liczyć na to, że uda mi się wyprzedzić go jeszcze na prostej startowej, ale w końcu w ten zakręt wpadliśmy razem, trochę się przepychając. W tym zamieszaniu obaj straciliśmy sporo dystansu do pozostałych zawodników. Tutaj wielkie gratulacje dla Marka Ozimskiego za osiągnięty wynik w finale! Handicap jak zwykle wzbudził dużo emocji. Jest to super pomysł, może szkoda, że tylko cztery okrążenia toru, bo po każdej eliminacji mam niedosyt przejechanych kilometrów. Na koniec dziękuję rywalom za naprawdę fajne zawody i pozdrawiam!
GRZEGORZ NIEDZIOŁKO: - Pierwszego dni, na treningu wolnym w autku odmówiło współpracy sprzęgło. Niestety nie udało się tego szybko naprawić (oczywiście nie z winy mechaników, bo są najlepsi). Uniemożliwiło mi to wystartowanie w treningu oficjalnym i w pierwszej kwalifikacji. W niedzielę zaczęło się odrabianie strat. do drugiej kwalifikacji wystartowałem z ostatniej, 15 pozycji. Uzyskałem trzeci czas, co wywindowało mnie na... 14 pozycję. Potem znowu ostatnie pole w pierwszym biegu kolejnej kwalifikacji, więc przecierałem tor. Piąty czas - i z tej pozycji ruszałem do finału. Nie mam pojęcia co się działo na torze, bo sytuacja się zmieniała z zakrętu na zakręt. W każdym razie wyprzedziłem Konrada Kacprzaka na ostatnim zakręcie ostatniego okrążenia i wskoczyłem na "pudło". Były to zawody mojego życia, bo jeszcze nigdy nie musiałem tyle odrabiać.
ADAM KOZAK: - Handicap to dobry pomysł i przynosi wiele frajdy z jazdy, jednak w moim przypadku niezwykle trudno jest zająć dobre miejsce. Startuję w dywizji 1 autem przednionapędowym i cztery okrążenia to za mało, żeby zniwelować straty np. do Łukasza Tyszkiewicza, który porównywalnym autem startuje kilka sekund przede mną. Poza tym różnice czasowe między nami były minimalne: raz na moją, a raz na jego korzyść. Jeśli chodzi o Mistrzostwa Europy i Romana Castorala, to raczej nie liczę że uda mi się z nim wygrać. To świetny kierowca i ma bardzo szybkie auto. Ja natomiast mam ostatnio wiele problemów z oponami, ponieważ człowiek, u którego zaopatrywałem się w Avony, nie ma już opon w rozmiarze, którego używam. W związku z tym jestem zmuszony startować na oponach rajdowych. Przygotowania do MERC będą polegały głównie na sprawdzeniu i odnowieniu auta. Żadne inne prace nie będą konieczne, ponieważ jest to w dalszym ciągu samochód N-grupowy przygotowany do dywizji 2.
MATEUSZ TYSZKIEWICZ: - V runda MPRC, która odbyła się w Słomczynie, była moim drugim startem. Po udanym finale C awansowałem do finału B, w którym awarii uległo mocowanie silnika, przez co w konsekwencji zerwała mi się półoś. Podczas tej rundy zdobyłem sporo doświadczenia w bezpośredniej walce z rywalami. W tak wyrównanej klasie ona bardzo się liczy. Obserwując wyścig z trybuny, wszystko wygląda bardzo łatwo a wcale takie nie jest. Sam się o tym przekonałem, kiedy wsiadłem do samochodu którym startuję. Rallycross właśnie tym się różni od rajdów, że oprócz tego, że musisz szybko jechać, żeby robić czas, musisz jeszcze się bronić przed rywalami, których masz bezpośrednio za sobą i atakować tych, którzy są przed tobą. Potrzeba do tego dużego doświadczenia, którego ja niestety jeszcze nie mam, ale z każdym startem je zdobywam.
KAMIL KOMOŃSKI: - Zacznijmy od tego, że jestem bardzo szczęśliwy wygrywając drugi raz z rzędu. Jeżeli chodzi o zawody, były dość ciekawe - duża ilość samochodów w klasie narodowej przyniosła wiele atrakcji, między innymi trzy finały. W finale A, w którym ruszałem z pierwszej pozycji, bardzo pomógł mi dobry start, po którym wjechałem pierwszy w prawy zakręt. Do końca utrzymałem tę pozycje. Za mną rozegrała się walka o dalsze pozycje, co z powodowało, że koledzy walczyli oraz bronili się, żeby nie stracić pozycji. Ja powoli z okrążenia na okrążenie uciekałem stawce. Bardzo pozytywnie odbieram biegi handicapowe, które uatrakcyjniają zawody, poprzez zmierzenie się wszystkich zawodników razem. Szkoda, że na ostatnim okrążeniu 2 metry przed metą, będąc na 3 miejscu straciłem pozycję na korzyść Łukasza Tyszkiewicza. Ale cóż, taki sport...
RAFAŁ MALIŃSKI: - Zawody w Słomczynie nie zakończyły się dla mnie szczęśliwie. Po dobrej pierwszej kwalifikacji miałem nadzieję, że uda mi się zakwalifikować do finału A. Niestety w niedzielnych biegach za pierwszym razem zgasiłem silnik na hamowaniu, a za drugim razem zostałem wypchnięty z toru. Obydwa biegi zakończyłem z ostatnimi czasami i znalazłem się w finale B. Niestety na pierwszym hamowaniu uderzyłem w inny samochód tak pechowo, że uszkodził się jeden z przewodów elektrycznych, i nie mogłem kontynuować jazdy. Cieszę się jednak, że udało mi się przejechać kilka okrążeń w szybkim tempie. Jeśli w kolejnych eliminacjach nie będę popełniał błędów to może uda się osiągnąć dobry wynik.
ŁUKASZ ZOLL: - Konkurencja w klasie powoli rośnie w siłę, Tomek jest bardzo dobrym kierowcą i już nie raz w klasie 1 miałem z nim problem! Chyba dużo lepszym widowiskiem dla kibiców niż finały był handicap. Ja osobiście strasznie lubię tę rywalizację! Mam nadzieję, że kibicom się podobało!
Zbliżają się Mistrzostwa Europy, jednak do każdego naszego auta z RX Cup brakuje jakieś 80.000 euro, żeby były na takim poziomie jak samochód z pierwszej trójki. Marne pocieszenie, że taka sytuacja jest w każdej klasie, nie tylko w RX... Pojedziemy w MERC'u tym co mamy. Robimy standardowy przegląd jak co zawody i jesteśmy gotowi. Mam nadzieję, że nad samym torem będzie padać - to zatrze różnice sprzętowe. Zapraszam na Mistrzostwa Europy Rallycross w Słomczynie!!!
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.