Rallycross - runda pełna przygód.
Jest już pierwszy tegoroczny mistrz Polski w Rallycrossie.
Marcin Laskowski (Peugeot 106 MAXI) jeżdżący w III klasie wygrał w tym sezonie wszystko co było do wygrania i na dwie eliminacje przed końcem ma zapewniony tytuł – gratulacje! V runda MPRC odbyła się w Toruniu w rekordowo szybkim tempie, bo niespełna tydzień po zawodach w Słomczynie. Po dwóch miesiącach przymusowej letniej przerwy kierowcy rallycrossowi stanęli do walki w ponad 50 osobowym składzie podzielonym jak zwykle na cztery klasy.
Niestety już w piątek na przyjezdne ekipy czekała niemiła niespodzianka – otóż z powodu awarii dwie trzecie parku maszyn pozbawione zostało prądu. Z kilku gniazdek przy budynkach organizatora rozciągano przewody po całej strefie serwisowej, ale wreszcie napięcie siadło kompletnie i nie było szans nawet uruchomić kompresorów. Zamiast wezwać pogotowie energetyczne odłączono prąd całkowicie, ponieważ przy braku jednej fazy padała cała sygnalizacja świetlna i system startowy. Cóż mieli zrobić zawodnicy, którym na piątkowym BK przykazano na przykład przewiercić dziurę w nadwoziu lub ci, którzy chcieli dociąć opony? Do wieczora trwało gorączkowe bieganie po parku maszyn z kablami i szukanie cennych 220 Voltów.
W sobotę punktualnie o 8 rano zgodnie z harmonogramem pierwsi kierowcy pojawili się na polach przedstartowych celem wzięcia udziału w treningu zapoznawczym. I po raz kolejny czekało ich rozczarowanie, bo musieli spędzić prawie pół godziny w kaskach siedząc w autach, ponieważ służby zabezpieczenia powoli do godziny 8.30 pojawiały się na torze. Kiedy już wszystko ruszyło, a kierowcy tłumnie zastawili pola przedstartowe po niespełna 45 minutach, czyli zgodnie z harmonogramem (!) zakończyło się zapoznanie. Na nic zdały się prośby zawodników o przedłużenie treningu z powodu spóźnionego startu. Kto nie zdążył – jego strata.
Piszę to wszystko tak szczegółowo nie dlatego, żeby czepiać się TKM (organizatora) – wiem, że ci ludzie potrafią organizować dobre zawody i robią to z godną podziwu pasją, ale podczas V rundy MPRC 2003 jedna wpadka goniła kolejną. Może ich analiza pozwoli coś poprawić, na czym zależy przede wszystkim zawodnikom, którzy za niemałe pieniądze tworzą to widowisko i są jego głównymi bohaterami. Sądzę, że wszystkim powinno zależeć na tym, żeby Rallycross w Polsce był postrzegany jako atrakcyjna i w profesjonalna dyscyplina sportów motorowych.
Co ważne pod względem sportowym minione zawody stały na bardzo wysokim poziomie. Nie obeszło się bez defektów, które są zmorą wielu kierowców rallycrossowych, ale ogólnie każdy z wyścigów kwalifikacyjnych i finałowych niósł ze sobą sporą dawkę emocji.
W klasie pierwszej – bez niespodzianek. Marcin Ślusarczyk przed swoim imiennikiem Brusiem i doświadczonym Jarosławem Karczmarzykiem. Każdy z wyścigów poczciwych maluchów był oddzielną historią, więc na ich opisanie nie starczyłoby tu miejsca – na krętym toruńskim torze te małe tylnonapędowe A-grupy czują się jak ryba w wodzie.
Najliczniejsze Klasa 2 przyniosła kibicom nieoczekiwane rezultaty i wielkie emocje. Już podczas treningów kwalifikacyjnych do czołówki (Skinder, Ryziński, Tarasiewicz) włączył się Rafał Biniszewski. W finale A z pierwszej linii znakomicie ruszył Skinder, a „Biniak” usadowił się na drugiej pozycji. Na nic zdały się wściekłe ataki Ryzińskiego i Tarasiewicza w walce o miejsca na podium. Przez 6 okrążeń Biniszewski bronił się jak lew i z dużą stratą do Skindera dowiózł do mety drugie miejsce (dodajmy, że jechał zeszłorocznym autem Ryzińskiego!).
Klasa 3 potocznie nazywana jest „wyścigiem zbrojeń”. Rzeczywiście auta, które tu startują to profesjonalnie przygotowane maszyny, których moc zapiera dech w piersiach. Podobna myśl przyświecała komisji technicznej, która podczas BK2 kazała rozebrać silniki 3 wybranych samochodów celem sprawdzenia pojemności. Ale od początku. Wiele bałaganu podczas biegów kwalifikacyjnych wprowadziła młodzież ustawiająca auta na polach startowych. Jeden z wyścigów musiał nawet zostać przerwany, bo wystartował nie w takim składzie, jak wynikało z poprzednich rezultatów. Bałagan na polach startowych był zmorą wszystkich klas, ale dla kierowców klasy 3 okazał się istnym horrorem. Zdarzało się, że przed startem musieli z uruchimionym silnikiem w 30 stopniowym upale czekać nawet 15 minut aż ktoś ustali kto z kim ma się ścigać. W tych trudnych warunkach po raz kolejny najlepszy okazał się Marcin Laskowski, który przegrał tylko czasówkę. W pozostałych wyścigach pokazał, że nie ma sobie równych w tym roku. Dobrze pojechał drugi na mecie Tomek Nowak (Skoda Felicja), coraz lepiej w nowym VW Golfie czuje się też Michał Guranowski, który zajął trzecie miejsce. Po mecie Nowak, Gronek i Grigoriew musieli zdejmować głowice, bo komisja techniczna chciała sprawdzić pojemność w ich pojazdach. Dla nas skomentował to Marcin Laskowski ociekający strugami szampana: - Dla mnie to farsa. Zawdy skończyły się bardzo późno, a oni teraz muszą zdejmować głowice. Wbrew pozorom taka rozbiórka sporo kosztuje! Komisja techniczna powinna być wyposażona w przyrząd (tak jak w ME), który mierzy pojemność skokową bez konieczności odkręcania całej głowicy!
W klasie 4 nie pojawił się na starcie lider tabeli – Bohdan Ludwiczak. Powodem była awaria jego Forda Focusa. Kolorytu rywalizacji miał nadać Jacek Ptaszek (Toyota Celica), który w tym roku po raz pierwszy pojawił się na torze, ale dachowanie w jednym z biegów kwalifikacyjnych uniemożliwiło mu start w finale. Zasłużenie zwyciężył Robert Polak (Toyota Celica), któremu kibicował ojciec Adam do niedawna startujący tym samym autem. Drugi był Marcin Wicik (Ford Escort) a trzecia Hania Kozłowska (Audi).
Toruński Klub Motorowy będzie organizatorem ostatniej, siódmej rundy MPRC w tym sezonie. Odbędzie się ona 12 września, a poprzedzi ją jeszcze słomczyńska eliminacja 23 sierpnia. Jest więc sporo czasu na poprawienie tego, co tak dalece odbiegło od ideału. Chcielibyśmy, żeby poziom organizacji zawodów dorównał poziomowi sportowemu. Warto odnotować, ze podczas ostatnich zawodów sędziowie pokazali bardzo niewiele czarnych flag, ostrzeżeń i kar 5 sekund. Widać, że zawodnicy szanują się nawzajem i walczą fair.
Życzę sympatycznym ludziom z toruńskiego Klubu Motorowego, żeby po ostatniej rundzie MPRC w sezonie 2003 zbierali same pochwały, bo wiem, że stać ich na to.
(AK)
503 Service Temporarily Unavailable
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.