Jak co złego to nie my...
Ostatnio na łamach Autoklubu ukazały się teksty niejakiego Pana Arteja.
Pan Paweł ma w nich sporo racji, ale… No właśnie, jest parę „ale” i dlatego jako jeden z (niestety niewielu) kibiców sportów motorowych w Polsce, pozwoliłem sobie wyrazić swoje zdanie. Po pierwsze: Scuderia Ferrari i jej jeźdźcy. W F1 bywały różne układy, różne rzeczy się działy, ale od tegorocznego GP Austrii panowie w czerwieni trochę przeginają. bo jak wytłumaczyć fakt team orders na początku sezonu, gdy faworyt leje przeciwników jak chce? Trudno – szefostwo zespołu jest od rządzenia i w to, co myślał sobie pan Todt nie będę wnikał – taki już przywilej władzy. Tradycyjnie poszły bluzgi na Schumachera ,że to team dla niego, że reszta to a tamto. A o tym, że w następnych kilku wyścigach ”odpuszczał”, może nie tak ostentacyjnie, ale jednak – jakoś się nie słyszy. Dalej warto sięgnąć choćby do sezonu 1999. Po wypadku na Silverstone próbował ułatwić zdobycie tytułu Eddiemu Irvine, który choć był blisko, nie wykorzystał okazji. W ogóle, od początku kariery Niemca, można zaobserwować w mediach swego rodzaju nagonkę . M.in. za agresywną jazdę ,do której pan Artej namiętnie tęskni, a przez którą naszego bohatera pozbawiono wicemistrzowskiego tytułu w roku 1997.
Co do dominacji… Przecież to jest właśnie istotą SPORTU! WYGRYWA LEPSZY! Ferrari na obecny poziom ciężko sobie zapracowało, ostatni tytuł (przed Schumacherem) zdobywając 21 lat wcześniej. A że przedtem, przez blisko dekadę, po torach śmigały Williamsy Prosta, Hilla, Villeneuve`a – wszystkie skonstruowane przez niejakiego Adriana Neweya, który pod koniec lat dziewięćdziesiątych przeszedł do McLarena zabierając ową dominację ze sobą. To już ciężej zauważyć. Natomiast taki pan Lauda (z całym szacunkiem dla jego dokonań) jeszcze kilka lat temu będąc konsultantem Ferrari, miałby zapewne zupełnie inne zdanie. Cóż, jak ktoś mądry kiedyś powiedział :punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. A że Schumi rozstawia przeciwników po kątach … Zacytuję słowa Montoyi skierowane właśnie do niego: - Jeżeli nie potrafią wyprzedzić, niech sami się wycofają i zrobią miejsce dla lepszych.
Wracając do GP USA. Tym razem kierownictwo umyło ręce, więc można się tylko domyślać prawdy. Moim zdaniem wyglądało jakby Schumacher zwolnił chcąc finiszować równolegle z partnerem z teamu. Może Barichello się zagapił ,może myślał, że to kolejny „prezent”. Nie wiem. Nie jestem jasnowidzem jak zapewne niektórzy dziennikarze. Jeśli zaś już porównywać Grand Prix do troszkę idealizowanych rajdów, to można sobie przypomnieć choćby Katalonię 1995 – chyba najbardziej obrazowy przykład zespołowych układów.
Po drugie: Ameryka. Z tym promowaniem w USA nie jest do końca tak. Aż z taką miłością nikt się tam nie pcha, a jak wiadomo to niemalże dwustuletnie państwo za Oceanem ma tzw. kompleks Europy. Przy okazji sami wciskają nam na siłę różne ASCAR czy inne nascaropodobne twory typu V8-STAR (które chyba zresztą długo nie przetrwały…). A czekając na relację z WRC o (przy dobrych wiatrach) 0:15 jesteśmy zmuszeni katować się CARTami czy innymi „owalnymi” ścigantami.
W ten oto sposób dochodzimy do tego co tygryski lubią najbardziej ,czyli Rajdów. Zakaz reklamy tytoniu, (nie)sławna umowa z TVP…Na temat tej ostatniej powiedziano już wiele i ..chyba za wiele. Gadanie ,że telewizja publiczna jest bleee, kupuje ,nie pokazuje i w ogóle samo zło jest zbytnim uproszczeniem, przy okazji którego „biedne stacje komercyjne” urastają do rangi męczenników. Oczywiście relacje pół do drugiej w nocy itp. itd. to przegięcie, ale jak niedawno powiedział jeden przedstawicieli „innych” mediów relacje nie są opłacalne. Pokazuje się to, z czego są pieniądze, a narzekanie na chociażby niezdolnych operatorów jest po prostu nie na miejscu w świetle tego, iż wielu tych „zdolnych” pierwsze szlify robiło w TVP i Real Autoklub.pl nie jest tu wyjątkiem. Światowe rajdy też nie są święte, a kompania ISC posiadająca prawa do ich transmisji zaczyna mieć w sprawach WRC większy głos niż sama FIA. No i wreszcie nie wiem dlaczego w telewizji mianującej się EUROsportem na relację muszę czekać, patrząc na jeżdżące w kółko amerykańskie „krążowniki szos”. Ale cóż, jeśli nie wiadomo o co chodzi ,to chodzi o kasę i to wszystko wyjaśnia.
Zawsze mogło być gorzej. Prawa do transmisji F1 przez 100 lat mogły być w rękach niejakiego Kircha, a i szef ISC Dave Richards (notabene kierujący też teamem BAR) mógł wpaść na podobny pomysł w rajdach. Czego nikomu z nas - Prawdziwych Fanów Sportów Motorowych – z całego serca nie życzę.
Michał Adamiuk
Redakcja: Z przyjemnością publikujemy kolejny nadesłany tekst. Autor wdał się w nim w rzeczową polemikę z (poniekąd kontrowersyjnymi) felietonami Pawła Arteja. Cieszy nas coraz większa aktywność "literacka" Autoklubowiczów. Mocno liczymy na to, że te przykłady zainspirują kolejnych fanów, do wykazania się czymś więcej, niż tylko jałowymi (z całym szacunkiem dla kilku chlubnych wyjątków) pyskówkami w komentarzach.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.