Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Rajdy nudne jak F1, czyli smutne życie kibica rajdowego.

Do końca sezonu 2002 bliżej niż do końca roku i wszystko wskazuje na to, że będzie to kolejny stracony rok, z punktu widzenia kibica sportów samochodowych.

Nic bowiem nie niszczy sportowych emocji tak jak nuda – w Formule1 przerabia się to na co dzień, głównie za sprawą znakomitego pojazdu Ferrari, w którym weteran Michael Schumacher rozstawia wszystkich konkurentów po kątach. Nawet kiedy Niemcowi brak już dawnej iskry i głodu zwycięstwa, szefostwo teamu zwolni wystarczająco szarżującego „wyrobnika” Rubensa Barrichello i padną kolejne rekordy. Tyle tylko, że na dobrą sprawę, te rekordy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie! Ci, którzy kochali stare dobre Grand Prix, mają już serdecznie dość otoczki, kasy, zamieszania - czekają na ostre ściganie!!! Tego jednak nie ma – bo o jakim ściganiu może być mowa w nowoczesnej Formule1? Sponsorzy wykładający już nawet nie miliony, ale dziesiątki milionów za małą nalepkę, zaharowują zawodników nieustającymi konferencjami prasowymi, podczas gdy po torach szaleją kierowcy testowi. W większości utalentowani chłopcy z F3000, albo odzyskani z F1, nie mogący jednak znaleźć sobie miejsca za kółkiem w wyścigach. Do czego to prowadzi? Ano do tego, że ci, którzy podobno są najlepsi, wytrzeszczają oczęta i opowiadają słodkie bajki pismakom, podczas gdy testowi „tłuką” kilometry na rachunek gwiazdora! Na sukces zawodnika pracują sztaby ludzi, a talent... no właśnie. Oczywiście ważne są pieniądze, ale przerabianie zawodników na pacynki do podawania rąk i siania uśmiechów do kamer zaczyna być przesadą. To są kpiny ze sportu, który zawsze był i zawsze będzie elitarny. Dlaczego? Bo w koszykówkę czy piłkę nożną może pograć każdy! Za kierownicę wyczynowego samochodu wsiadają tylko wybrani. Może właśnie dlatego dziennikarze publicznej telewizji, czy największego polskiego dziennika prasowego, nawet o tych sportach nie piszą. Nie znają się, nie wiedzą na czym to polega, są przerażeni kiedy tylko trzeba napisać o czymś, co wykracza poza ligową kopaninę! A to, że łatwiej zarobić parę groszy robiąc przedruk ze światowego tenisa, dla Polaka jeszcze bardziej odległego niż Schumacher, jest jasne. Nie ma wszak roboty bardziej intratnej i nie wymagającej zaangażowania, niż dziennikarz działu sportowego w krajowym dzienniku – drukowanym, czy emitowanym – jeden czort...

Polski kibic sportów motorowych, którym jestem od lat kilku, niestety nie ma życia łatwego. Nie jest rozpieszczany, choć prawdę mówiąc, do pieszczochów nigdy nie należał. Może sobie obejrzeć, za sprawą TV4 relacje z Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. Satelicka stacja Polsatu, postanowiła relacjonować zmagania na najwyższym poziomie, choć akurat ten sam materiał, nieco inaczej skomentowany, możemy obejrzeć także w polskojęzycznym Eurosporcie. Mnie się to podoba – komu nie pasuje maniera Andrzeja Borowczyka, może obejrzeć z komentarzem Grzegorza Gaca. Obaj panowie bez wątpienia znają się na rzeczy, acz obaj mają swoje wady. Mistrzostw świata nikt więcej pokazywać nie może – w myśl licencji, audiencji i innych takich tam, więc pozostaje nam obejrzenie tego samego, u tych, którzy licencję mają. O tym, żeby zobaczyć gdziekolwiek rywalizację w ciekawych skądinąd Junior World Championship czy Production Cars Championship zapomnijmy! Nasuwa się więc pytanie – jak polski kierowca, który chciałby się ścigać w tych klasach, ma pozyskać sponsorów, skoro nawet wygrywając eliminację, nie może liczyć na więcej niż migawkę w TV?

Nienajgorzej, z punktu widzenia szowinisty prezentuje się sytuacja kibiców, którzy fascynują się zmaganiami naszych najlepszych obecnie kierowców: Janusza Kuliga i Leszka Kuzaja na arenie mistrzostw Europy. Tu mamy tylko polski TV Puls i niemiecki DSF. W programie Real Autoklub możemy podziwiać głownie wyczyny naszych asów. Nie widzę w tym nic złego. Są szowinistyczne do granic bólu – Polak był trzeci, Polak był drugi... o Polak wygrał. Tak to wygląda i fajnie się nawet śledzi wewnętrzną rywalizację Panów Q. Wiadomo – katolicka krajowa wspiera naszych! Dla odmiany w DSF możemy obejrzeć sponsorowany przez prawosławną ITERĘ program o ME. Takie relacje z mistrzostw świata, tyle że na mniejszą skalę. Więcej jeżdżenia z perspektywy kibica, mniej ujęć z wnętrz aut. No i brak Virtual Spectatora – moim skromnym zdaniem największego gniota relacji z mistrzostw świata. Dlaczego? Bo ja chcę oglądać jeżdżące auta, a nie niezbyt udane animacje rodem ze starych gier komputerowych! Słowem na mistrzostwa Europy narzekać też specjalnie nie możemy, szkoda tylko, że w wiadomościach sportowych TVP zamiast informacji o tym, że dwóch Polaków stało na podium w Czechach, dowiadujemy się, że sponsorowany przez Lecha (rajdowcom nie wolno!!!) Tomasz Gollob (dla tego pana szacunek, ale liczę na więcej) nie zmieścił się w ósemce! Chyba ktoś tu gra nie fair, albo po prostu nie zdaje sobie sprawy, że jest amatorem. Jeśli Janusz Kulig zostanie ( w co głęboko wierzę!) mistrzem Europy, pewnie nagle rzucą się, jak na Małysza. Tylko skąd wezmą materiały??? Z DSF-u?

Najgorzej jest zdecydowanie z RSMP, szumnie zwanymi mistrzostwami Polski. Telewizja z Woronicza ma prawa i... pokazała w tym roku transmisje z kilku imprez. Z ilu nie powiem, bo być może coś mi umknęło! Wiem, że nie widziałem nigdzie w TVP: Polskiego i Rzeszowskiego. Nie będę się tu mądrzył, specjalnie nie szukałem, poszło coś podobno w słabiutko oglądanej Trójce, której nawet ustawionej nie mam. Nie było wytłuszczenia w programach telewizyjnych, żadnych zajawek na antenie – choć o walce pana z dyskoteki w Polsce, z panem z dyskoteki gdzieś tam, będącej ponoć jakąś galą, trąbili na lewo i prawo. Smutne to, ale prawdziwe! Te relacje, które miałem okazje obejrzeć – bardzo mi się podobały. Głownie dlatego, że w ogóle były. Nie podejmuję się ich recenzowania, bo nie wiem czy nieostre obrazki były efektem zmęczenia moich spojówek, grubo po północy, czy też... Nie, specjaliści z TVP, którzy wzięli RSMP na wyłączność, nie zlekceważyliby sobie chyba podatników, wysyłając na imprezę popsuty sprzęt, albo... co gorsza niezbyt zdolnych operatorów. Na tym się nie znam, więc nie będę się dłużej pastwił. Jeśli jednak chodzi o potworne pomyłki w komentarzach i dziesiątki błędów merytorycznych – panowie, nie stresujcie się. Szczęśliwie o takich porach nadawania, nie widział tego nikt... poza mną, fanem!

Kontynuując wątek RSMP – jedyną alternatywą jest TV Puls, która niestety mojej okolicy nie jest jakościowym wzorem do naśladowania. Nie chodzi tu tylko o relacje z rajdów, oglądam tam także znakomite „Cudowne Lata”. Jak już człowiek przywyknie do matowych kolorów i trafi wreszcie na emisję Real Autoklub – niestety musi wynudzić się dobre dziesięć minut! Nie twierdzę, że część użytkowa tego programu jest zła – ona jest po prostu beznadziejna! Po „dekadzie” biedy - wydumanej, nawet nieźle sfilmowanej, ale nie mogącej nawet konkurować z zachodnim materiałem, dostarczanym przez firmy, który puszczają już nawet osiedlowe stacje... Szkoda chyba bezcennego czasu i energii. Choć z drugiej strony TVP ma swoje prawa. Nie puścisz więcej niż ja puszcze, czyżby o to chodziło??? Z tego co wiem, mamy chyba otwartą wojnę między TVP i Polsatem. Cześć ludzi pracujących dziś dla Puslu pracowała kiedyś w Polsacie w znakomitych „Motowiadomosciach”. Może Polsat wreszcie pokazałby, że poza chwalebnym sponsorowaniem Tomasza Kuchara, w jakikolwiek sposób chciałby się znów dać we znaki Publicznej, zasłużenie robiąc z niej idiotkę! Co jej się zresztą nie tyle należy, co się przylepiło!

Rajdów, które jeszcze jakoś tam, jeśli ktoś jest niesamowicie zdesperowany, na jakiejś antenie może obejrzy, albo sobie nagra.... niestety nie uświadczy w prasie codziennej – ich poziom jest jeszcze gorszy. Oczywiście nie wiem, jak to wygląda wszędzie, ale Gazeta Wyborcza jest bezczelna! Przeciętny kibic, w odróżnieniu od przeciętnego Polaka, jeździ samochodem, dużo podróżuje (...) i chyba jest atrakcyjnym adresatem reklam... O ile może właśnie takiego czytelnika chciałaby mieć GW, o tyle się go prędko w mojej osobie nie dorobi. Już nawet piątkowe wydanie, kuszące programem TV, dawno olałem. Dlaczego? Bo choć z zainteresowaniem przeczytam informacje piłkarskie, koszykarskie czy siatkarskie, a nawet cztery strony o Małyszu, nie znoszę być ignorowany. Choć z drugiej strony jest to momentami lepsze, niż proponowana przez jedyny (przez co pewnie największy) dziennik sportowy ignorancja. O ile jeszcze czasami radzą sobie z Formułą1, o tyle nikt nie radzi sobie z rajdami. Efekty są zatrważające! Polecam – jeśli chcecie wiedzieć dlaczego trzecioligowy kulomiot zaczął grać w drugiej lidze w rugby... tekstów o rajdach, tyuch niewielkich nawet nie dotykajcie! To nie o tych rajdach, na których byliśmy!

Druga liga... to marzenie kibica rajdowego. Chciałbym, żeby media poświęciły naszym zawodnikom choć tyle miejsca, ile poświęcają beznadziejnej kopaninie. Nawet jeśli nasi piłkarze szczęśliwie zakwalifikują się do mistrzostw Europy, nie będzie to sukcesem porównywalnym z tegorocznymi w wykonaniu Kuliga i Kuzaja. Za piłkarzami stoją media, za Panami Q nikt... cisza i lekceważenie....

Nie napisałem tego po to, żeby popsuć humor komukolwiek. Napisałem, bo miałem godzinę przerwy i zastanawiałem się, czy taki dziennikarz w gazecie, to ma dużo, czy niewiele pracy?

(Tekst nadesłał: Paweł M. Artej)

Poprzedni artykuł Jest już płyta z Rajdu Rzeszowskiego.
Następny artykuł Jak co złego to nie my...

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry