Bokiem dla TVP
Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin spisali się bardzo dobrze na najdłuższym etapie tegorocznego Dakaru.
Reprezentanci Orlen Team zostali sklasyfikowani na 10 miejscu na odcinku specjalnym i awansowali na 18 pozycję w klasyfikacji generalnej. Jacek Czachor był 18 i zajmuje 15 miejsce po szóstym etapie, a Marek Dąbrowski po odnotowaniu 44 czasu jest 25.
Sprawdziły się niestety wcześniejsze prognozy i w nocy w okolicach Tan Tan rozszalała się burza piaskowa. To nie był jednak koniec kaprysów aury tego dnia. Później spadł deszcz. Nawet zawodnicy mający za sobą wiele lat startów w Dakarze nie pamiętają takiej sytuacji. Na granicy z Mauretanią, gdzie ten ostatni kraj zbudował rodzaj „chińskiego muru”, aby odgrodzić się od partyzantów z Saharyjskiego Frontu Polisario, powstał nawet korek. W wąskiej bramie przejazdowej było tyle błota, że ugrzęzła w nim jedna z serwisowych ciężarówek.
- Bardzo dziwne rzeczy działy się dzisiaj z pogodą. Na odcinku dojazdowym było tak mokro, że całe samochody były oblepione błotem. Przed startem do odcinka specjalnego długo czyściliśmy podwozie auta, aby usunąć błoto i tym samym zbędne kilogramy. Później bardzo nudne 100, może 120 kilometrów, niemal cały czas jazda z wyprostowaną prawą nogą i gazem w podłodze. W grząskim piasku samochód nasz rozwijał prędkość około 150, 160 km/godz. Na szczęście nadleciał helikopter z Piotrkiem Sobczyńskim, dziennikarzem TVP. Mogliśmy chwilę porozmawiać podczas jazdy dzięki urządzeniom, które zamontowano nam na ten etap, trochę się też pobawiłem stawiając auto bokami. Jean-Marc zrugał mnie jednak za takie zabawy przypominając, że startujemy w ciężkim rajdzie. To był dla nas dobry oes, na prostych niektóre samochody są od nas szybsze, ale na bardziej krętych partiach i kierowca, i samochód mogą się wykazać - powiedział zadowolony Hołek na biwaku w Zuwirat.
- Zaczęły się już ciężkie, dakarowe etapy - mówił Jacek Czachor. - Startowaliśmy bardzo wcześnie, do tego ta burza piaskowa na dojazdówce, a później deszcz. Sam odcinek specjalny też trudny, dużo wielbłądziej trawy, w której trzeba jechać bardzo wąskim śladem. Lepiej nie mówić co się dzieje, gdy się z niego wyjedzie. Szwankował mi jeden z przednich amortyzatorów. Ekipa serwisowa będzie miała sporo pracy, bowiem Marek ma jeszcze większe problemy z przednimi amortyzatorami.
- Nie czuję rąk - to słowa jakimi przywitał nas Marek Dąbrowski - Niemal cały oes jechałem bez sprawnych amortyzatorów. Wszystko przez to błoto na dojazdówce. Oblepiło cały motocykl, w tym amortyzatory. Szybko doszło do uszkodzenia uszczelek i wylał się olej. Dalej jechałem już tylko na samych sprężynach, a ręce i nadgarstki przyjmowały bezpośrednio wszystkie uderzenia łagodzone normalnie przez amortyzatory. To była katorga. Mam nadzieję, że jutro będzie trochę lepiej.
Dzisiejszy, najdłuższy etap Dakaru liczył 817 km w tym 394 km próby sportowej. Jutro, w piątek, 12 stycznia, podczas etapu z Zuwirat do Ataru zawodnicy będą mieli do przejechania 580 km, ale w tym aż 542 km odcinka specjalnego. A w sobotę, w Atarze dzień przerwy dla zmęczonych uczestników Dakaru 2007.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.