Dakar - mówią po 11 etapie
ADAM MAŁYSZ: - Niestety, nie udało się.
Dobrze, że przynajmniej dojechaliśmy do mety. Urwaliśmy koło jadąc za Kamazami i bardzo długo czekaliśmy na ciężarówkę T6. Potem spaliły się hamulce, więc gasiliśmy je i znów czekanie na ciężarówkę serwisową. Rozkręciliśmy wszystko sami, potem ekipa wymieniła nam tylko części. Dziś zażyliśmy prawdziwego Dakaru. Wielki szacunek dla tych, którzy jadą z tyłu, bo to jest prawdziwa walka o przetrwanie. Kiedy auto zawiedzie lub spotkają cię poważne problemy... To co się dzieje tam z tyłu to nie jest tylko walka o najlepszą pozycję, ale naprawdę o przetrwanie i o to, żeby dojechać cało do mety. Dziś taką walkę stoczyliśmy również my. Udało się i jedziemy dalej, ale straciliśmy mnóstwo czasu. Taki właśnie jest Dakar, zupełnie nieprzewidywalny.
Jestem trochę „przymulony”, ale to przejdzie do rana. Dziś etap był długi, a dodatkowo wiedziałem, że tu będą decydować się wyniki rajdu, więc trzeba było go w miarę czysto przejechać. Najważniejsze, że nie uszkodziłem ani siebie, ani quada. Na wydmach co prawda zagrzał mi się silnik do 118 stopni, ale zatrzymałem się i szybko go schłodziłem. Teraz plan jest prosty: będę jechał rozważnie i spróbuje jeszcze przycisnąć Casale, a może popełni błąd. To on teraz decyduje o strategii. Jeśli będzie ścigać się o etapowe zwycięstwo z Husseinim, Abu-Issą, czy Gallegosem, to podejmie spore ryzyko.
Ja wiedziałem, że taka może być kolejność w klasyfikacji i mówiłem o tym całej naszej ekipie w Tucuman, po piątym etapie, kiedy straciłem prawie dwie godziny. Był taki Dakar, chyba w 2009 roku, kiedy Cyril Despres spalił musa na samym początku i stracił godzinę do lidera. Powiedział wtedy, że Dakar już się dla niego skończył, a to był dopiero pierwszy etap. Czołówka się tu po prostu zna i wie, na co kogo stać. Casale nie bez powodu był przed rokiem drugi, a ja trzeci. Casale otrzymuje ogromne wsparcie od kibiców, którzy na trasie informują go ile traci do aktualnego lidera. Nie bez kozery powiedział w komentarzu do etapu z Calamy do Iquique, że szybko zmieniał koło, żeby mu Sonik nie uciekł. Doskonale wiedział ile do mnie traci. Ściany mu pomagają i trudno się dziwić, bo gdyby rajd był w Polsce, to by pomagały nam. On w Chile jest już Adamem Małyszem. Będą go eskortować na dojazdówce, tak jak Patronellego, koło którego jechały motocykle, policja oraz media. Wszyscy będą pytać czy ma dobry humor, czy wstał prawą nogą itd. To jest bohater. Musi jeszcze przetrwać dwa dni i ma z głowy.
FILIPE PALMEIRO: - To jest już mój ósmy Dakar. Bez wątpienia, ze względu na niezwykle długie i wymagające odcinki, jest on najtrudniejszy. Przyznają tak wszyscy zawodnicy tutaj. Nie ukrywam, że moje dakarowe doświadczenie jest niezwykle pomocne i w dużej mierze pomaga nam osiągać dobre wyniki. Niemniej jednak, głównym atutem naszej załogi jest Martin. W niczym nie przypomina debiutanta!!! Jest spokojnym, wytrzymałym, konsekwentnym i przede wszystkim piekielnie inteligentnym kierowcą. Do tego przywozi zawsze auto w jednym kawałku. Moim zdaniem ten facet to absolutna przyszłość Dakaru i cieszę się, że mogę z nim jechać w tym roku. Fot. Marian Chytka.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.