W związku z tym sędziowie uznali, że dla bezpieczeństwa kierowców, nie można pozwolić, by na trasie równocześnie znajdowały się wszystkie cztery klasy pojazdów. Poza tym pojawiło się niebezpieczeństwo, że znaczna część quadów i motocykli nie zdąży na biwak przed nocą. Sytuacja w stawce czterokołowców zmieniała się dziś jak w kalejdoskopie. Pomyliłem się w nawigacji, a następnie przez dłuższy czas szukałem waypointa. Pierwszy błąd kosztował mnie 40 minut straty do Sergio Lafuente oraz podążającego bezpośrednio za nim Ignacio Casale. Ostatecznie we trójkę nie zaliczyliśmy tego punktu, za co otrzymaliśmy karę czasową w wysokości jednej godziny. To jest najgorzej zrobiony roadbook, na jakim kiedykolwiek jechałem. Wczoraj to też była tragedia i po złożeniu protestu oddano nam czas, który straciliśmy w fatalnie oznakowanym miejscu. Dziś znów wszyscy krążyli i jestem pewny, że posypią się kolejne protesty. Poza problemami z nawigacją było strasznie gorąco. Jeszcze nigdy podczas etapu nie wypiłem tyle wody. Zatrzymywałem się gdzie mogłem, czasem nawet co kilkanaście kilometrów, a ludzie oblewali mnie wodą, żebym się nie odwodnił. Ciężkie chwile i fatalny etap – dobrze, że to już za nami.
KUBA PRZYGOŃSKI: - To był kolejny, niesamowicie fizyczny etap. Przez ponad 100 kilometrów jechaliśmy po camel grassie. W tej partii nie dało się zbytnio rozpędzić motocykla, a podłoże cały czas wybijało maszynę w powietrze. Ciężko było się utrzymać w siodle. Zacisnąłem tam jednak zęby i wykręciłem naprawdę dobry czas. Później wjechaliśmy w niezwykle trudny nawigacyjnie teren biegnący w rzekach. Tam również udało mi się nie zgubić trasy i w efekcie kończę w ścisłej czołówce. Rywalizacja daje się nam już we znaki, wszyscy czujemy, że rajd jest ekstremalnie trudny, ale ja lubię takie warunki. Właśnie wtedy wykorzystuję swoje atuty i buduję przewagę.
MAREK DĄBROWSKI: - Jacek świetnie dziś nawigował. Dzięki jego doświadczeniu udało nam się szybko odnaleźć właściwą ścieżkę. Trzymaliśmy dobrą prędkość, ale drugą część OSu jechaliśmy praktycznie bez hamulców. Trasa wiodła przez góry i była niezwykle trudna. Musieliśmy praktycznie wyłącznie zwalniać biegami. Etap trudny, ale jesteśmy na mecie ze świetnym rezultatem.
JACEK CZACHOR: - Szukaliśmy tego samego waypointa co wszyscy, a do tego miejsca trzymaliśmy super tempo. Trochę jestem zły, że pierwotnie pojechaliśmy po śladach innych. Nadrobiliśmy około 15 kilometrów, ale szybko odnaleźliśmy właściwą drogę. Straciliśmy znacznie mniej czasu niż konkurenci co przełożyło się na dobry wynik.
ADAM MAŁYSZ: - Pierwszy odcinek bardzo fajny, choć naprawdę ciężki. Na tym odcinku były wydmy, dość specyficzne, trochę miejscami obrośnięte krzakami. Złapaliśmy trzy gumy i zepsuł nam się podnośnik, ale mieliśmy dobre tempo, szybko jechaliśmy. Po stracie trzech kół zapasowych musieliśmy mocno się pilnować. Chcieliśmy pożyczyć jedno koło od Marka Dąbrowskiego, żeby mieć na zapas na drugą część etapu, ale Marek oddał już koło de Villiersowi. Do drugiej części przystąpiliśmy więc bez żadnego koła zapasowego i byliśmy zmuszeni jechać znacznie bardziej ostrożnie. Jesteśmy z Rafałem zadowoleni, zwłaszcza z pierwszej części, gdzie udało nam się utrzymać naprawdę świetne tempo. Myślę, że gdyby nie brak koła zapasowego, na koniec inaczej by to wszystko wyglądało. Czułem, że możemy utrzymać to wysokie tempo, ale trzeba było zwolnić. Gdybyśmy stracili ostatnią oponę, tak naprawdę stracilibyśmy wszystko. Nasza Toyota sprawuje się znakomicie, chociaż auto dostało bardzo mocno w kość. Cieszymy się już na następny etap. Emocje są niesamowite.
MARTIN KACZMARSKI: - Paradoksalnie, dzisiejszy odcinek był najgorętszy dla kierowców, pomimo tego, że temperatura nie była rekordowo wysoka. Jechaliśmy po prostu wolniej z uwagi na warunki i dlatego pogoda tak bardzo dała się nam we znaki. Mijaliśmy kierowców motocyklowych, którzy wyczerpani chowali się w cieniach swoich pojazdów, by chwilę odpocząć od żaru słońca. To są obrazy, których się już nigdy nie zapomni. Zarówno ja, jak i wielu kierowców ominęliśmy dziś jeden z way point’ów. Zgubiliśmy się i jeździliśmy w kółko szukając owego way point’a przy wyjeździe z koryta rzeki. Najbardziej żal mi Krzyśka Hołowczyca, bo w tym miejscu też miał problemy i przez to stracił wiele minut. Rzeczywiście dotarłem dziś 15. na metę i przesunąłem się na 13. miejsce w generalnej klasyfikacji. Mogę więc powiedzieć, że dziś moją liczbą jest 13, ale nie będę ukrywał, że każdy kolejny dzień daje świadectwo temu, co się mówi o Dakarze. To jest niezwykle trudne doświadczenie i jedna z najcięższych lekcji pokory. Ale czuję się dobrze, jadę swoje, z rozwagą i strategią zbliżam się do mety.
GINIEL DE VILLIERS: - Mieliśmy fajny dzień oprócz pierwszej części etapu, gdzie wszyscy szukali way pointa. Dobre jest to, że nie mieliśmy problemów ze wspomaganiem, ale za to straciliśmy hamulce 15 km przed metą. Zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć w czym problem. Straciliśmy jakieś półtorej minuty na tym, a potem musieliśmy jechać ostrożnie, ponieważ pedał hamulca miałem w podłodze. To był ciężki dzień dla samochodu. Myślę, że wielu zawodników spędzi noc na pustyni.
NASSER AL-ATTIYAH: - Jeśli chodzi o nawigację, było bardzo ciężko. Co możemy zrobić? Straciliśmy dużo minut, ale jesteśmy tu i nadal zostało dziesięć dni. Spróbujemy spisać się jak najlepiej. Musimy teraz przycisnąć.
STEPHANE PETERHANSEL: - Prawdopodobnie dziś był najtrudniejszy odcinek odkąd jesteśmy w Ameryce Południowej od ostatnich pięciu lat. To nie było łatwe. Było sporo wielbłądziej trawy i nawigacja nie była łatwa. Straciliśmy sporo czasu, ponieważ nie znaleźliśmy way pointa. W każdym razie jesteśmy na mecie.
CARLOS SAINZ: - Przede wszystkim mieliśmy problem, aby znaleźć way point. Musimy zobaczyć co się stało, bo przejechaliśmy dość blisko…nie wiem. Potem mieliśmy problem z samochodem, odłączyła się jedna z wiązek przewodów.
SERGIO LAFUENTE: - To były bardzo zniszczone, bardzo ciężkie partie pampy. Widziałem wielu motocyklistów, którzy się zatrzymali. Minąłem nawet motocykl w płomieniach. Było okropnie gorąco. Myślę, że organizatorzy dobrze zrobili skracając odcinek. Bez wątpienia uniknęli wielu problemów.
MARC COMA: - Dzień był znowu bardzo ciężki. Jechaliśmy w dużym upale, cały czas w limicie - również pod względem nawigacji, bo deszcz rozmył trasę. Pod koniec odcinka, 10 kilometrów do mety, zabłądziłem w wyschniętym korycie rzeki. Ogólnie dla wszystkich jest ciężko. To, że prowadzę w rajdzie, w tej chwili nie ma dużego znaczenia.
JORDI VILADOMS: - Było bardzo trudno, szczególnie na poziomie fizycznym. Duża część odcinka prowadziła po bezdrożach. Najbardziej skomplikowana okazała się jednak nawigacja. To ona zrobiła różnicę w wynikach. Na trasie znajdowały się dwa krytyczne punkty - pierwszy poza drogą, a drugi pod koniec, gdzie musieliśmy zmienić kierunek. Wszyscy tam błądzili. Mnie w końcu dobrze poszło.
JOAN BARREDA: - W pierwszej części odcinka miałem kłopoty z układem paliwowym. Nawigacja była bardzo skomplikowana. Dojechałem do mety oesu z innej strony. Nie znalazłem przedostatniego waypointu i spotkałem Marc'ka (Comę). Straciłem dużo czasu z powodu problemów z paliwem. Chciałem tylko dotrzeć do mety, ukończyć oes bez kłopotów.
DMITRIJ SOTNIKOW: - To był ciężki odcinek, szczególnie pierwsza partia. To były trudne krajobrazy i trudna nawigacja. Myślę, że większość zawodników miała problemy ze znalezieniem way pointa. Jechaliśmy jako pierwsza z czterech ciężarówek w połowie pierwszej części. Widziałem Gerarda za mną, więc spróbowałem przyśpieszyć. Nie wiedziałem co się wydarzy. Jechał za mną, a my staraliśmy się utrzymać przed nim. Dziś było bardzo gorąco i wiele osób miało z tym problemy. Potrzebowaliśmy zimnej wody i mieliśmy problemy z oponami. Zmieniliśmy dwie pomiędzy odcinkami i musieliśmy potem jechać ostrożnie, ponieważ już nie mieliśmy zapasowych.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.