Jestem przekonany, że jadąc jako kierowca samochodowy w tak dobrze zorganizowanym zespole nie wkładam tyle energii w rywalizację co motocykliści. Ponieważ jednak debiutujemy w aucie to każda rzecz jest dla nas nowością. Naturalnie, poświęcamy jej więcej czasu i uwagi. Do tego chcemy wypaść jak najlepiej, a na to wszystko wymaga większej energii. Dlatego też ten odpoczynek jest dla nas niezwykle istotny. Podobnie jak dla naszego auta, które jest przebudowywane pod kątem drugiej części rajdu. Przepisy zabraniają jedynie wymiany silnika i oczywiście ramy, reszta zostanie albo gruntownie przebudowana, albo wymieniona na nowe: sekwencyjna skrzynia, oba dyferencjały przedni i tylny, amortyzatory i szereg innych drobniejszych rzeczy.
JACEK CZACHOR: - Tu nie ma tak dużego wysiłku fizycznego jak na motocyklu. Główny ból jaki odczuwam jest od pasów bezpieczeństwa, które dają o sobie znać na każdym wyboju. Za to jestem bardzo zmęczony psychicznie. Muszę się niewiarygodnie koncentrować, żeby zgrywać tempo dyktowania z trasą i niczego nie pomylić. Dlatego też ten odpoczynek będzie bardzo ważny. Bardzo późno kończymy dzień rajdowy. Zjeżdżamy około 19, później około 2-3 godzin zajmuje mi zrobienie mapki do kolejnego etapu i kładę się spać koło północy, a startujemy już 5-6 rano. Mam to szczęście, że mogę jeszcze dospać na dojazdówce, kiedy Marek już prowadzi, ale on za to nie musi robić mapki, więc chodzi chwilę wcześniej spać.
ADAM MAŁYSZ: - Tegoroczny rajd jest naprawdę ekstremalnie trudny. Dodatkowo doskwierają nam upały, ale weszliśmy już w pewien rytm zawodów. Taki dzień przerwy zawsze trochę rozbija. Mam nadzieję, że jednak nie stracimy naszego tempa i wszystko będzie dalej dobrze szło. Najbardziej dał nam w kość piąty, najdłuższy etap, na którym straciliśmy wspomaganie kierownicy, a dodatkowo trzy razy musieliśmy wymienić koło. Przyjechaliśmy naprawdę wyczerpani po tych wszystkich przygodach, które spotkały nas po drodze. Mam nadzieję, że w tym kontekście trochę odpoczniemy i zregenerujemy siły.
KUBA PRZYGOŃSKI: - Noc spędziłem w hotelu. W końcu mogłem zregenerować zmęczony organizm. To właśnie komfortowy sen był najważniejszy, jego najbardziej brakuje mi podczas zawodów. Codziennie wstajemy wściekle rano, a odcinki są długie i wyczerpujące. Teraz czeka mnie masaż i przez cały dzień zamierzam odpoczywać. W tym czasie mój motocykl przejdzie gruntowny serwis. Zostaną wymienione wszystkie elementy poza silnikiem. Pozostawiamy jednostkę napędową, bo w przeciwnym razie otrzymałbym 15 minut kary. Sprawdziliśmy kompresję i wszystko jest w porządku.
MARTIN KACZMARSKI: - Moim celem w rajdzie jest meta. Po tygodniu zmagań najbardziej cieszę się z tego, że udaje mi się w pełni realizować mój dakarowy plan. Udaje mi się utrzymać moje tempo, cały czas kontroluję sytuację. Nie podpalam się. Jadę swoje. Na żadnym z tych sześciu etapów nie miałem niebezpiecznej sytuacji, która zagrażałaby konstrukcji samochodu, nie mówiąc już o moim zdrowiu. Obok mnie siedzi facet, który jest już siódmy raz na Dakarze. Doświadczenie mojego pilota daje mi spokój i pozwala skupić się na prowadzeniu auta. Pamiętajmy jednak, że to dopiero połowa, tu może wydarzyć się jeszcze dosłownie wszystko!
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.