Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Dramaty na wydmach

Po czasochłonnej i trudnej ze względu na deszcz i błoto, akcji ewakuacji zawodników z pierwszego odcinka drugiego dnia rajdu, uczestnicy RMF Morocco Challenge oraz Narodowego Treningu na pustyni wystartowali do zmagań z nowymi rodzajami trasy.

Pierwsi zawodnicy wystartowali do rywalizacji o godzinie 10.00 lokalnego czasu. Tym razem mieli do przejechania niemal 400 kilometrów na dwóch odcinkach specjalnych.

Pierwszy OS zaczynał się w pobliżu miejscowości Arfoud, skąd zawodnicy mieli do przejechania ponad 150 km, z czego ostatnie kilkanaście po szczytach wielkiej wydmy Erg Chebi. To właśnie na dojeździe do wydmy, poważnemu wypadkowi uległ Jacek Stelmaszczyk i tam poobijało się kilku motocyklistów (z których najbardziej ucierpiał Tomek Kurdziel). Dla większości zawodników olbrzymim wyzwaniem było przejechanie całego fragmentu trasy zaplanowanego na wydmy. Część zawodników po kilku próbach zrezygnowała z zaliczenia wszystkich wydm i skupiła się na najważniejszych. Kilka samochodów i motocykli miało problemy z oponami, auta traciły moc ze względu na zanieczyszczenia filtrów powietrza. Kilka załóg skorzystało z pomocy mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy na swoich skuterach pomagali zjechać z wydmy.

- To było straszne, jechaliśmy z wydmy na wydmę i wszędzie dookoła był tylko piasek. Zakopaliśmy się też do tego stopnia, że jedna z opon po prostu spadła z felgi. Musieliśmy wymienić całe koło, a koniec końców i tak wyprowadził nas mieszkający niedaleko chłopak, który odprowadził nas na dół do punktu pomiaru czasu pierwszego odcinka specjalnego - wyznała Ania Dereszowska. - Bałam się, że jak utkniemy na dobre, to przyjdzie nam spędzić noc wśród piasków, a tego bałam się najbardziej. Gdyby nie lokalny mieszkaniec to nie wyjechalibyśmy z tej wydmy przed zmrokiem.

- Ja nie odważyłam się dziś wjeżdżać na wydmy, zamieniłam się miejscami z pilotem. Cały dzień zaczął się feralnie, bo od złapania gumy. Później zakopaliśmy się kilka razy na wydmach, a na koniec zaczęło nam znowu schodzić powietrze z koła - przyznała Iza Małysz.

Również załoga RMF FM, Marcin Jędrych/Paweł „Karol” Piotrowski, miała problemy z autem. W ich wypadku samochód stracił moc a później wspomaganie. Również oni o zmroku zdecydowali się na skorzystanie z pomocy mieszkańców okolicznych miejscowości.

Po zjechaniu z wydm, zawodników czekał następny odcinek specjalny o długości 220 km, który kończył się przed Zagorą - bazą rajdu. Ostatnie kilometry poniedziałkowego odcinka biegły po dnie chottu - wyschniętego zazwyczaj jeziora, które po ostatnich deszczach tym razem zmieniło się w błotniste jezioro, trudne to przejechania nawet dla najbardziej doświadczonych zawodników. Kilka zespołów potrzebowało pomocy przy wyjechaniu z błota, kilka zrezygnowało z pokonywania pułapki, a tylko nielicznym udało się pokonać trasę omijając najbardziej błotniste fragmenty. Duży problem miała między innymi załoga Unimoga, która przez ponad 2 godziny wydostawała się z głębokiej, błotnistej pułapki przy pomocy dwóch traktorów.

- Na trasie, szczególnie na wydmach zostało kilku zawodników, którym musieliśmy pomóc. Dwa campy na pustyni w bardzo złych jak na Afrykę warunkach, wczorajsza całodzienna ulewa oraz zmęczenie powodują, że zawodnicy jadą nerwowo i coraz mniej uważnie. To powoduje, że pojawiają się błędy. Niemniej jednak poza Jackiem, który najbardziej dotychczas ucierpiał w trakcie rajdu, żaden inny zawodnik nie wymagał hospitalizacji, a tylko dwóch uskarżało się na poobijanie i problemy z żebrami - powiedział Albert Gryszczuk. - Mam nadzieję, że zawodnicy wypoczną dziś w hotelu i jutro pełni sił wystartują do kolejnego etapu. Szczególnie, że jutro też spotkają się z prawdziwymi wyzwaniami, wydmami i kolejnymi wyschniętymi jeziorami. Dzisiejszy odcinek był przedsmakiem prawdziwej afrykańskiej przygody zaplanowanej na jutro.

Ostatecznie na noc na wydmach pozostał Land Rover Discovery załogi Marek Janaszkiewicz/Grzegorz Surowiec ze zdjętymi oponami z wszystkich kół. Załoga poszła nocować do pobliskiego hotelu, aby rano zabrać się do pracy.

RMF Morocco Challenge

Poprzedni artykuł Ciężki wypadek Stelmaszczyka
Następny artykuł Rautenbach walczy w trybunale

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry