Górą Fioletowa Krowa
Ostatni, siódmy etap 12 Rajdu Berlin – Wrocław zakończył rywalizację prawie dwustu załóg na około 1500-kilometrowej trasie.
Tydzień zmagań dał się we znaki wszystkim zawodnikom, ucierpiał zwłaszcza sprzęt. Polskie załogi wypadły w imprezie dobrze. Cieszy piąte miejsce Piotra Kowala, unikającego większych problemów. Równie dobrze wypadły pozostałe załogi. Niestety, awarie sprzętu nie pozwalały walczyć o najlepsze lokaty.
Ubiegłoroczny zwycięzca, Albert Gryszczuk nie krył żalu, że nie mógł powalczyć o powtórzenie sukcesu, ale wiedział, po co tu przyjechał. Najwyżej sklasyfikowanym w zespole był Robert Górecki z synem Ernestem. Jadący w barwach MebloMarket i Wielkiej Orkiestry, zawodnicy radzili sobie świetnie, nie unikając poważnych awarii. Mimo 13 pozycji byli zadowoleni, że znaleźli się na mecie.
Najlepszy wynik wśród Polaków uzyskał Piotr Kowal, również w Tomcacie. Reprezentant Land Serwis Team jechał cały czas równo, miał mniej awarii niż rywale i udało mu się ukończyć zmagania z Rajdem Berlin - Wrocław na bardzo dobrym piątym miejscu. Kierowca już teraz zapowiedział, że do przyszłorocznej imprezy przebuduje auto, tak by było szybsze i sprawniejsze w tego typu maratonie. Ze swojego wyniku zadowolony był Mirek Kozioł w UAZie własnej konstrukcji. Kierowca przyjechał tu, aby się dobrze bawić i tak też było. Dla Mirka był to pierwszy start w tak trudnej imprezie i samo dojechanie do mety jest wielkim sukcesem.
Bardzo dobrze podczas rajdu zaprezentowały się ciężarówki. Krzysiek Ostaszewski przed Dniem Hannibala prowadził. Niestety, awaria skrzyni rozdzielczej wyeliminowała go z walki o najwyższą lokatę w klasie. Kierowca Urala podczas szóstego i siódmego etapu był najszybszy spośród konkurentów i awansował na piętnastą pozycję. Ze zmiennym szczęściem podróżował Sebastian Hornik. Jego MAN spisywał się w rajdzie dobrze, miewał awarie, zwłaszcza dokuczały wybuchające amortyzatory. Załoga poznała jednak bolączki swego pojazdu. Tuż po zakończeniu imprezy team wraca do Wrocławia, rozbiera siedmiusetkonnego potwora i przygotowuje go do rywalizacji w RMPST i do przyszłorocznego Rajdu Berlin – Wrocław.
Świetnym wynikiem może pochwalić się Jacek Bujański. Jego quad mimo odpadnięcia koła podczas najdłuższego etapu, spisywał się dobrze, podobnie do kierowcy, który jak można było zaobserwować, z opanowaniem tego typu pojazdu nie ma najmniejszych problemów. Jacek jechał szybko i rywalizację ukończył na piątym miejscu w klasie.
12. Rajd Berlin - Wrocław wygrał Henrik Strasser w pojeździe własnej konstrukcji o nazwie Lila Q, co jak sam organizator rajdu Klaus Leihener tłumaczył, znaczy – Fioletowa Krowa! Wśród ciężarówek zwycięzcą został kierowca Mercedesa Unimoga, Udo Heidenreich.
PIOTR KOWAL: – Szósty etap był podzielony na dwa odcinki. Podobał mi się przejazd przez rzekę, gdzie wszyscy utknęli. My wykorzystaliśmy w pełni doświadczenie przeprawowe i przejechaliśmy, zostawiając wszystkie auta w tyle. Na wynik szóstego etapu wpłynęły jednak dwa kapcie i awaria przegubu. Siódmy etap to już wyścig równoległy. Na starcie do dwóch pętli po 40 km każda, stawało razem dziesięć aut. Fantastyczna zabawa, można się wykazać na sypkim i grząskim piachu. Wiele samochodów przy tej temperaturze się przegrzało, stały na poboczach. My postanowiliśmy oszczędzać pojazd. Jesteśmy po tygodniu walki, więc trzeba było uważać. Uzyskaliśmy bardzo dobry czas i Rajd Berlin – Wrocław ukończyliśmy na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej, czyli jest to najlepszy wynik wśród polskiej ekipy. Ze startu jesteśmy zadowoleni i na pewno pojawimy się tu za rok, aby walczyć o pierwszą lokatę.
ALBERT GRYSZCZUK: – Do szóstego etapu startowaliśmy z 29 pozycji. Dobiła nas trochę 2-godzinna kara. Szkoda, że zabrakło kilometrów oesowych, aby dogonić czołówkę, ale naprawiliśmy wszystkie błędy związane z pracą serwisu. Pierwszy oes przejechaliśmy szybko – było dużo wody i błota. Na mecie pojawiliśmy się jako trzecia załoga. Drugi oes etapu miał mieć 70 km, niestety z powodu problemów organizacyjnych został skrócony do trzydziestu. Ostatni etap to świetna zabawa dla kibiców, no i oczywiście dla nas. Bardzo szybki i wymagający etap, na którym można dużo stracić jak i zyskać. Rajd możemy zaliczyć do udanych. Po wielu przygodach udało się dojechać do mety, przetestować nowe podzespoły, mechaników i samych siebie. Dla nas był to ostatni start przed Rajdem Dakar, no chyba, że jeszcze we wrześniu wybierzemy się na pustynię na testy.
SEBASTIAN HORNIK: – W naszym MANie po awarii amortyzatorów i pęknięciu resorów wszystko zostało reanimowane. Ukończyliśmy rajd na dobrej pozycji w klasie. Dla nas był to test nowego MANa, którym ścigamy się w RMPST i mamy chęć wybrania się na pustynię. Samochód wymaga jeszcze kilku gruntownych zmian, wzmocnienia poszczególnych elementów. W przyszłym roku wystartujemy w Rajdzie Berlin – Wrocław, aby walczyć o wygraną.
KRZYSZTOF OSTASZEWSKI: – Szósty etap zaczęliśmy z ostatniej pozycji. Na trasie wyprzedziliśmy kilkanaście ciężarówek i kilkanaście terenówek. Zwycięstwo w klasie było w zasięgu, niestety piąty etap – Dzień Hannibala okazał się dla nas pechowy. Otrzymaliśmy dziesięć godzin kary za nieprzejechanie etapu. Szósty etap wygraliśmy, znaleźliśmy się znów wysoko w generalce, podobnie było dzisiaj na ostatnim etapie. Pojechaliśmy bardzo szybko. W kurzu auto przestało jednak radzić sobie z chłodzeniem i już po pierwszym okrążeniu w naszym Uralu gotował się płyn chodzący. Drugie kółko po dolaniu wody przejechaliśmy troszkę wolniej, oszczędzając ciężarówkę, mimo tego etap wygraliśmy, dzięki czemu w klasyfikacji samochodów ciężarowych awansowaliśmy na piętnastą pozycję. Jestem zadowolony ze startu, znam bolączki mego pojazdu i w przyszłym roku wystartuję ponownie – chcę wygrać!
MIREK KOZIOŁ: – Szósty etap był bardzo fajny. Korzystaliśmy z pomocy ciężarówki podczas przepraw. Po prostu się do niej podczepialiśmy. Ci, co tego nie zrobili, ugrzęźli w błocie na dobre kilka godzin. Dzięki rozważnej jeździe przeskoczyliśmy o kilka oczek do góry. Do ostatniego etapu podszedłem dość emocjonalnie. W końcu jak w jednej linii do startu staje dziesięć załóg to człowiekowi ciśnienie wzrasta momentalnie i chęć rywalizacji jest tak ogromna, że ostatnie sekundy przed podniesieniem flagi ciężko jest wytrzymać. Potem to już tylko gaz do końca i oby w pierwszą przecinkę między drzewami wjechać jako pierwszy. Z osiągniętego wyniku jestem bardzo zadowolony. Pierwszy raz startowałem w tak długiej i tak trudnej imprezie. Faktycznie Rajd Berlin – Wrocław jest najtrudniejszą imprezą off-roadową w Europie. Za rok na pewno wrócimy i będziemy już walczyć o wyższą pozycje.
ROBERT GÓRECKI: – Wyczuwamy już zmęczenie samochodu. Musieliśmy wymienić pompę paliwową - zajęło nam to 15 minut. Szlak trafił też wentylatory, ale zakupiliśmy nowe na szybko od Forda za 80 złotych. Szósty etap skończył się jednak dobrze i do ostatniego, pokazowego etapu przystąpiliśmy w dobrych humorach. Znaleźliśmy się na trzeciej pozycji, cały rajd ukończyliśmy na 13-tej. To bardzo ważne doświadczenie dla Tomcat Teamu. Dla nas najważniejsze jest przygotowanie się do Rajdu Dakar. Liczyliśmy na dobry wynik, ale cóż, powalczymy o zwycięstwo w przyszłym roku. Teraz jesteśmy już myślami na starcie w Lizbonie.
JACEK BUJAŃSKI: – Ostatni etap był dość trudny i przede wszystkim szybki. Ścigaliśmy się na 40 kilometrach po czołgówce. Piaszczysty teren najeżony był dołami. Gdzie się człowiek nie rozpędził, za chwilę trzeba było zwolnić, żeby nie rozbić się w dole. Niektórym adrenalina skoczyła, ale skutki były niewielkie. Mnie się udało jednak awansować. Koledzy Niemcy zaczęli się ze sobą ścigać, zderzyli się i kolejny zawodnik wyeliminował się sam. Po całym tygodniu wjeżdżając na start do dzisiejszego etapu, nie miałem zapału do ścigania, dałem jednak z siebie wszystko i awansowałem na czwartą pozycję. Z występu jestem zadowolony i wrócę tu z pewnością za rok.
12. RAJD BERLIN - WROCLAW
SAMOCHODY
1. Henrik Strasser/Michael Kürbs (D) Lila Q 27:59.01
2. Krasimir Iliew/Stefan Marinow (BG) Mercedes G +1:05.45
3. Aleksander Kowaczew/Karsten Dorn (BG/D) Mercedes G +2:27.59
4. Hans Schori/Jean-Pierre Muri (CH) Jeep +3:43.46
5. Piotr Kowal/Krzysztof Derengowski (PL) Tomcat +4:01.54
11. Robert Górecki/Ernest Górecki (PL) Tomcat +5:51.12
23. Piotr Beaupre/Roman Lisicki (PL) Range Rover +8:55.45
25. Albert Gryszczuk/Marek Mazur (PL) Tomcat +9:51.56
38. Mirosław Kozioł/Grzegorz Sitko (PL) UAZ +12:00.27
43. Wojciech Tolak/Stefan Szurkowski (PL) Mercedes G +16:02.31
CIĘŻARÓWKI
1. Udo Heidenreich/Hermann Schmitz (D) Mercedes Unimog 32:41.37
15. Krzysztof Ostaszewski/Wojciech Taras (PL) Ural +9:26.33
18. Sebastian Hornik/Krzysztof Mielczarek/Mariusz Marzęcki (PL) MAN TGA 8-700 +10:55.15
29. Grzegorz Baran/Rafał Marton (PL) Mercedes Unimog +29:06.54
QUADY
1. Emeric Labat (F) Yamaha 30:14.54
5. Jacek Bujański (PL) Kawasaki +8:14.49
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.