Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Jak nauczyć się węgierskiego na Dakarze?

- Zjechaliśmy dość wcześnie jak na ciężarówki bo.....

nie mieliśmy żadnych problemów – relacjonował szósty etap Dakaru Robert Jachacy, pilot Grzegorza Barana.- Amortyzatory super ! Mimo przejechania 770km byliśmy zrelaksowani i w dobrych nastrojach. Jechało nam się świetnie i w dobrym tempie - kontynuował swój wpis na fan page KRD Team. - Zerwaliśmy się o 6 rano. Do odcinka trzeba było dojechać 300km. Rano gadka się nie kleiła bo każdy był niewyspany. Na tej długiej dojazdówce niektórzy nawet łapali drzemki. Tuż przed oesem ożywiliśmy się i ruszyliśmy ostro do walki. Na trasie mijaliśmy bardzo wiele zepsutych, zakopanych i poważnie rozbitych pojazdów. Porzucone motory, Toyotę Szymona Ruty, buggy Carlosa albo Nassera ( nie wiem bo szybko przelecieliśmy a w zasięgu wzroku nikogo nie było). Wrażenie zrobiło na nas dachowanie ciężarówki przez kabinę do przodu. To bardzo zdemolowane auto wyprzedziło nas za parę minut pędząc z prędkością ok. 140km/h. Załoga walczy o pudło więc nie ma co się dziwić. Mieliśmy niezły ubaw bo co chwila coś gubili. Na trasie mijaliśmy ich łopaty i kawałki konstrukcji nadwozia.- Późnym popołudniem jeszcze podczas odcinka dopadł nas straszny głód - dodał. - W kabinie oprócz picia w specjalnych zbiornikach nic nie może się znajdować bo latałoby i przeszkadzało. Jedzenie mieliśmy na pace ale nie będziemy się zatrzymywali więc zaczęły się rozmowy kto co najbardziej lubi. Opowieści były z detalami co smażone co pieczone i czym polane ! Po godzinie tej debaty myślałem, że sobie kawałek ręki odgryzę :-). Jak dojechaliśmy do biwaku to w kombinezonach polecieliśmy na kolację ! Nie trzeba było nic naprawiać więc po ogólnych oględzinach auta można było oddać się relaksowi czyli mega zimny prysznic (z którego wstyd było wychodzić :-) ) i można spać. Na biwaku chłodno ale pierwszy raz od początku rajdu mogę wbić śledzie do namiotu. Wcześniej były kamienie. Obok mnie cały czas pracuje jakiś węgierski serwis. Ich agregaty tak głośno pracują, że mechanicy krzyczą do siebie ! Boże co za język ? Cały czas "esiege mege dre" ! Idę spać albo do rana opanuję węgierski.

Poprzedni artykuł Amatorzy na czele!
Następny artykuł Dakar sforsował Andy

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry