Komornicki i Marton: Szósty czas etapu!
Drugi etap pustynnego maratonu „Desert Challenge” przyniesie na pewno zmianę w klasyfikacji generalnej i awans załogi „Orlen Team”.
Łukasz Komornicki i Rafał Marton nieoficjalnie uzyskali dziś szósty czas odcinka. Informacja o wynikach załogi „Orlenu” została podana telefonicznie, bo bałagan na pustyni nadal trwa i zawodnicy o wynikach są informowani tuż przed startem do kolejnego odcinka, a więc z opóźnieniem sięgającym ponad pół dnia. Po wczorajszych kłopotach ze spadkiem mocy samochód Komornickiego i Martona w nocy przeszedł drobiazgowy przegląd. Niestety dziś sytuacja się powtórzyła i mimo wymiany komputera sterującego pracą silnika, srebrno-czerwone Mitsubishi „Orlen Teamu” nie uzyskiwało dziś pełnej mocy. Mimo tego Polacy pojechali bardzo rozważnie, zwracając uwagę na bardzo dokładne kontrolowanie trasy. Ta taktyka przyniosła efekty – Komornicki i Marton zakopali się tylko dwukrotnie, zaś na metę wjechali z szóstym (nieoficjalnie!) czasem odcinka. Na pewno przyniesie to również zmianę i ich awans w „generalce”, zwłaszcza że pech dosięgnął dziś wielu zawodników z czołówki. Z informacji przekazanych bezpośrednio przez Łukasza Komornickiego, Hiroshi Masuoka miał kłopoty z przegrzanym mechanizmem różnicowym, co spowodowało że Japończyk musiał zjechać z oesu i wrócić do biwaku, omijając kilka punktów kontrolnych (otrzyma za to karę czasową). Na odcinku stał również Luc Alphand (BMW) i Khalifa Al-Motaiwi, który urwał koło w swoim Nissanie pick-up i spadł w „generalce” aż na piąte miejsce. W rajdzie Desert Challenge 2002 po dwóch etapach prowadzi Stephane Peterhansel. Trzydzieści osiem minut za nim ściga się Jean-Pierre Fontenay, a trzeci Miki Biasson ma ponad godzinę straty (wszyscy trzej zawodnicy pochodzą z fabrycznej ekipy Mitsubishi).
- Z konieczności jechaliśmy dziś bardzo spokojnie, żeby nawet nie powiedzieć dostojnie – mówi Łukasz Komornicki. Samochód nadal nie uzyskiwał pełnej mocy, a silnik pracował jak w trybie awaryjnym, tak na „pół gwizdka”. Mogliśmy walczyć jedynie sposobem, ale udało się nam uzyskać niezły czas. Ponad czterystukilometrowy oes był bardzo trudny. Dużo wydm, w końcówce źle, lub w ogóle nieopisanych, mało szutrów. Do tego upał – w Emiratach na pustyni jest teraz około 50 stopni! Nasze Mitsubishi prosto z mety odjechało do serwisu. Nasi mechanicy rozłożą je znowu na drobne kawałki i będą próbowali ustalić, co jest przyczyną awarii.
- Nigdy nie startowałem na odcinku w którym było aż 84 „way-points” (punkty wyznaczające trasę w GPS). Na dystansie pierwszych stu kilometrów było ich 45! To daje pojęcie, jak kręta była droga po której jechaliśmy. Właściwie przez cały czas musiałem dyktować trasę, a na końcu dodatkowo wytężyć uwagę, bo droga była niedokładnie i źle opisana. Nawigowanie utrudniały ślady po innych terenówkach – tych dwadzieścia ostatnich kilometrów to był koszmar, jechaliśmy naprawdę bardzo wolno.
(Informacja prasowa załogi Komornicki-Marton)
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.