Łukasz Łaskawiec na przesłuchaniu Autoklubu
Mimo, że „rajdowanie na serio” zaczął raptem 4 lata temu, to zgromadził złote puchary ze wszystkich rajdowych cykli.
Brakuje mu tylko jednej - złotej statuetki Beduina z Rajdu Dakar. Czy to szansę? Jakie ma plany na ten rok, co jest poza jego zasięgiem i jak to jest – z małej Krzykawki stać się czołowym quadowcem świata? Łukasz Łoker Łaskawiec to kolejny zawodnik, który trafił na przesłuchanie Autoklubu.Łukasz, zacznę od najbardziej drażliwego tematu – dlaczego nie widzieliśmy Cie na tegorocznych trasach w Argentynie, Boliwii i Peru?- Faktycznie, drażliwy temat. To jest tak jakbyś spytał sportowca – dlaczego nie startował w najważniejszej imprezie sportowej świata… Teraz już ochłonąłem, przede mną nowe wyzwania, ale jak to mówią „zadra w sercu” została. Sprawa jest prosta. Kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Jak wiadomo, motosport nie jest tani. Wyprawa na najpiękniejszą i najważniejszą imprezę motosportową świata jest niezwykle trudna do zrealizowania. Logistyka, sprzęt, zespół – to rzeczy, które nie mogą zawieźć przez 3 tygodnie szalonej jazdy przez pustynie. Na to potrzebne są pieniądze. I to duże. Sukces, jakim jest start, dla niektórych miejsca w szpicy czy nawet wygrana jest ogromny. Ale żeby wyjąć – trzeba najpierw włożyć. Starty w większości finansuję z własnej kieszeni. Oczywiście są partnerzy, którzy mi pomagają, czy to sprzętowo, czy logistycznie, ale pewnych spraw nie przeskoczę. Boli, bardzo boli…Trzymałeś kciuki za kolegów startujących w rajdzie?Oczywiście. Piękna sprawa. Koledzy, których znam z pustynnych tras, wielu Polaków, doskonałe wyniki, ale paznokcie miałem obgryzione. Wiem, że mogłem „namieszać”. Teraz wolę skupić się na tym co będzie a nie na tym co było.Rafał Sonik – drugie miejsce, wspaniały wynik.Oczywiście ogromne gratulacje. Wiem co czuł, w swoim Dakarowym debiucie w 2011 roku, mając 21 lat ukończyłem Dakar na 3 miejscu. Przy Rafała doświadczeniu można było obstawiać taki wynik. Pozytywnie zaskoczyli mnie Marek i Jacek. Jazda samochodem to inna bajka. Próbowałem to wiem. Inne widoczki, a co za tym idzie inne „czytanie” drogi. Wbrew pozorom dużo mniej widzisz. Na motocyklu lub quadzie możesz pokręcić głową, wstać i zobaczyć więcej. W samochodzie to niemożliwe. Także – szacunek.Próbowałeś ? Rozważasz przesiąść się do samochodu?Nic z tego, zostaje wierny mojemu quadzikowi. Co prawda w przypływie desperacji finansowej, pod koniec zeszłego roku zacząłem rozglądać się za innymi pojazdami, klasami a nawet dyscyplinami ! Jednak po wielu rozmowach z moim zespołem zostaję przy tym co sprawia mi największą frajdę i tym co robię najlepiej – quadach. Mam ochotę jeszcze kilka razy wywrócić generalkę do góry nogami (śmiech).Wygrywasz większość zawodów w których startujesz. Co Cię jeszcze napędza?Odpowiedź jest prosta – wygrana w Dakarze. To chyba zrozumiałe. Startuję w cyklu, na który mnie stać, to też zrozumiałe. Nie ma lepszych treningów niż starty. Staram się po prostu oddać dwa dobre skoki (o przepraszam – Adam :) ) i jechać swoje. Wynik jest na mecie, ale jednak kilometry „zostają w łapach” więc cały rok podporządkowywuje pod Dakar. Tak zawsze robiłem i tak też będzie tym roku.Jakie masz plany na nadchodzący sezon?Sytuacja jest nieco bardziej złożona niż w zeszłym roku. W 2013 po powrocie z Dakaru i zrobieniu bilansu – wiedziałem na czym stoję. Zdecydowałem się na starty w jedynym dostępnym dla mnie cyklu – Mistrzostwach Europy. Zdobyłem czwarty z rzędu Tytuł Mistrza Europy. Na Puchar Świata, tak jak w 2012 – nie mogłem sobie pozwolić. W tym roku, niestety będzie podobnie, chociaż sytuacja będzie (mam nadzieję) bardziej dynamiczna. Jak tylko pojawi się światełko w tunelu – idę wyżej. Jeśli nie – zostaje w ME i bronię tytułu. Wszystko jednak traktuję jako solidne przygotowania do Dakaru. Dlatego też, staruje Dakarowym quadem, ciężkim, w dużymi zbiornikami (które nie są aż takie potrzebne) aby cały czas „iść w wiadomym kierunku”. Trening fizyczny również trwa cały czas. Na dobrą sprawę jeśli ktoś powie, że zamiast Świąt Wielkanocnych będzie Rajd Dakar – będę gotowy.Ja wspominasz ubiegły sezon z perspektywy najlepszego Quadowca w Europie?To kolejny etap w przygotowaniach - uwierz mi. To po prostu mały krok do wyznaczonego celu. Aczkolwiek konkurencja ciśnie i łatwo nie było. Są dwie rzeczy, które gwarantują Ci zwycięstwo – być na mecie i do tego chwilkę przed wszystkimi (śmiech). Na ostatniej eliminacji miałem poważniejszą kraksę i nie było mi do śmiechu. Na całe szczęście udało się reanimować quada po wywrotce i dojechałem do mety. Wygrałem i po raz czwarty cieszyłem się z Mistrza ! Jednak, taki jest sport. Cały zespół: mechanicy, koordynator, masażyści, etc.. pracują na jeden mały krok do przodu. To jest super. Wszystko zaczyna się układać i na mecie odbierasz puchar. Jak dla młokosa z małej Krzykawki to kolejny sukces. Oby tak dalej !!Czy Ty nie jesteś za młody aby celować w wygraną na Dakarze?Wiesz, jeśli jeszcze 4-5 lat temu byś mnie tak spytał, to pewnie przyznałbym Ci rację. Ale wiem na co mnie i mój zespół stać. W debiucie – byłem trzeci ! Wygrałem kilka odcinków tego arcytrudnego rajdu. Po powrocie do domu z Chile – spałem bez przerwy dwa tygodnie. Budziłem się tylko na jedzenie. 2 tygodnie odsypiania ! Mega obciążenie organizmu, potworny wysiłek. Jeśli ktoś myśli, że śpimy w łożach z baldachimem i mamy złote wanny podczas rajdu to jest w błędzie. Śpimy tam gdzie się położymy a o wannie możesz zapomnieć. Może czołowe teamy tak mają – Ja i moi koledzy niestety nie. Wiem jak to wygląda. Szkoła przetrwania dla ludzi i sprzętu. Nawigacja nie jest dla mnie skomplikowana. Potrafię czytać drogę. Jeśli quad mnie nie zawodzi to jestem w czubie. Niestety w zeszłym roku, tuż przed metą technika spłatała mi figla, ale takie jest życie. Podniosłem się i dojechałem do mety. Taki już jestem.Jakie masz rady dla chcących spełniać quadowe marzenia?Jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć. To nie chodzi o prędkość – ale o czucie quada, właściwą technikę. Którą poznamy wraz z kilometrami. Trzeba oczywiście również myśleć, jeździć bezpiecznie a nie „rozjeżdżać lasy”. Ja całe szczęście mam taką możliwość.Sam przygotowujesz quady?Nie quady a quada. Po powrocie z Dakaru musiałem niestety mocno skurczyć mój garaż. Wciąż mogę polegać na moich przyjaciołach i samym sobie. Robie to u mnie w garażu. Czasem pomagają mi koledzy. Na zawody jeżdżę zwykle z jednym z nich, czasami jest nas więcej. Ludwik dobrze gotuje, więc spełnia się w podwójnej roli :) Mój quad to stara konstrukcja Machackowa, po Dakarze – po niewielkich modyfikacjach. Silnik jest seryjny, zawieszenie wyczynowe. Płyny eksploatacyjne z najwyższej półki. To wszystko. Także jak widać, szału nie ma.Mówisz, że trzymasz formę. Jak trenujesz i co robisz w wolnym czasie?Oczywiście trening fizyczny to podstawa. Pamiętajmy, że nawet w Mistrzostwach Europy Osy maja po 100 i więcej kilometrów. Marzy mi się całkowicie poświęcić w całości quadom ale niestety nie mam takiej możliwości. Przed pracą bieganie. Po pracy albo quad albo siłownia. Dużo łapania kondycji, która na takich rajdach jak Dakar jest niewiarygodnie ważna. Niestety nie mam możliwości – jak Patronelli, śmigać quadem na wysokości 4000 metrów, ale jakoś daję radę. Całe moje życie to quady, więc nie mam wyboru (śmiech).A co robisz w wolnych chwilach?Jeżdżę na quadzie :)
fot. Marian Chytka
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.