Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Master: Dramat Komornickiego i Martona!

Porównywanie rajdów WRC i crosscountry nie ma sensu, ale zarówno w jednych jak i drugich o zwycięstwie lub przegranej decyduje bardzo często ślepy los.

Wczoraj Komornicki i Marton awansowali na jedenaste miejsce w „generalce”, a dziś na 360-kilometrowym odcinku siódmego etapu „Master Rally 2002” z Astrachania do Elisty załoga „Orlen Team” w klasyfikacji aut uplasowała się dopiero na 17. pozycji. Przyczyną kilkugodzinnej straty i spadku w „generalce” był... zwój zardzewiałego drutu.

Komornicki z Martonem startowali rano z czwartego miejsca. Przez 300 km jechali zgodnie z planem, przesuwając się na trzecie miejsce w klasyfikacji etapowej. Podczas próby wyprzedzania fabrycznego Kamaza rozpędzone Mitsubishi „Orlen Team” najechało na zwój drutu wyrzucony spod kół rosyjskiej ciężarówki. W ciągu kilkunastu sekund drut zerwał najpierw płytę osłaniającą silnik, a później okręcił się wokół wału napędowego. Komornicki z Martonem w samochodzie mieli ze sobą tylko podstawowe narzędzia, tymczasem żeby szybko i sprawnie usunąć taką awarię konieczna była szlifierka. Koniec-końców drut trzeba było przecinać kawałek po kawałku. Do mety Komornicki z Martonem mieli wtedy 40 km!

-„Na początku myślałem, że usunięcie drutu potrwa kilka minut i spokojnie pojedziemy dalej – mówi Łukasz Komornicki. Niestety jechaliśmy przynajmniej 160 km/h i drut wbił się pod samochód i nawinął się na wał z ogromną siłą. Obydwaj wskoczyliśmy pod samochód, za chwilę dołączyli do nas mieszkańcy sąsiedniej wioski. Pomogli nam natychmiast i przez kilka godzin wspólnie z nami – niczym fachowy serwis – próbowali naprawić uszkodzenia. W końcu się udało, ale straciliśmy w ten pechowy sposób przynajmniej 3 cenne godziny.

-„Nie da się opisać tego, co czułem, kiedy obejrzałem podwozie Mitsubishi – ocenia Rafał Marton. Drut zerwał wszystko, co znalazło się na jego drodze – przewód hamulcowy, czujniki hald i część instalacji elektrycznej. Całość skręciła się w ogromny kłąb. Konkurenci spokojnie przejeżdżali obok nas, nikt nawet nie zareagował na awarię i nie zapytał, czy nie potrzebujemy pomocy. Próbowałem zrywać drut rękami, ale był „porządnej radzieckiej roboty”, służył chyba do mocowania ogrodzeń. Gdyby nie Kałmucy z wioski pewnie tkwilibyśmy tam do tej pory (komunikat został przygotowany około godziny 21.00)”.

Załoga „Orlenu” dotarła do mety odcinka na 17 sekund przed jego zamknięciem. Na pocieszenie Komornickiemu i Martonowi pozostał fakt, że mimo nieprzyjemnej przygody nie skończyli dzisiejszej rywalizacji na ostatnim miejscu...

Specjalne podziękowania należą się tureckiej załodze Vural Ak-Mehmet Becce. Przed dwoma dniami Turcy pechowo urwali koło i półoś. Kontynuują jazdę, ale nie są już (z powodu zbyt dużej straty czasowej) klasyfikowani w „Master Rally”. Tylko oni zatrzymali się przy samochodzie załogi „Orlen Team”, żeby udzielić jej pomocy.

Bez sensacji i kłopotów siódmy etap ukończyli za to motocykliści „Orlen Team” – Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Obydwaj - podobnie jak wczoraj - przyjechali na (odpowiednio) trzecim i ósmym miejscu w klasyfikacji etapowej. Marek Dąbrowski zajmuje w rajdzie trzecie miejsce, zaś Jacek Czachor jest ósmy.

-„Muszę uważać na konkurentów – ocenia Marek Dąbrowski. Mam tylko 12 minut przewagi i przed sobą jeszcze jeden długi oes. Jeśli jutro nie popełnię błędu, nie powinno być jednak kłopotów z utrzymaniem trzeciej pozycji w rajdzie”

Awarię układu chłodzenia w KTM-ie Czachora z którą wczoraj walczyli jego mechanicy, udało się na szczęście usunąć jeszcze przed startem odcinka (zawiniła wadliwa pompa). Czachor wystartował do 8. odcinka sprawnym motocyklem. Narzekał jedynie na błoto:

-„To był trudny odcinek – mówi Jacek Czachor. Pozornie bardzo szybki, ale poprzecinany głębokimi kałużami i mnóstwem błota. Nie powiem, żeby po czymś takim jechało się przyjemnie. Ale nie ma co narzekać. Ósme miejsce na odcinku i ósme w „generalce” – jadę zgodnie z planem”.

Jutro rano rozpoczyna się ostatni z długich odcinków „Master Rally”. Przed zawodnikami „Orlen Team” kolejnych 260 km „oesowych”. W sobotę zaplanowano dwa ostatnie (bardzo krótkie) odcinki specjalne. W niedzielę oficjalna feta i zakończenie rajdu.

(Michał Wojdan)

Poprzedni artykuł Kuchar i Szczepaniak: 24 rezultat na OS 1.
Następny artykuł Rajd Finlandii po OS3: Kuchar poza drogą !

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry