Na żadnym Dakarze tak nie było. W Europie czasami padały deszcze, ale to była inna jazda. Bardzo często motocykle jeździły np. autostradami. W Argentynie zawsze pada, ale żeby lało cały czas, tego jeszcze nie widziałem. Dziwny ten Dakar. Całe zawody są takie, że są minutowe różnice. Jedzie cała kolumna i dlatego tak brylują mistrzowie z rajdów płaskich. Nie wiem, czy to się zmieni. Może po Salcie, jak będzie więcej piasku. Po wycofaniu się Peru trasa Dakaru jest mniej zróżnicowana. Teraz wjeżdżamy na duże wysokości, musimy dbać i o samochody, i o siebie. Dziś było dużo deszczu i radarów. Trzeba było skupić się na tym, żeby nie stracić za dużo na radarach i uważać na śliskich zakrętach. Jechaliśmy rozsądnie. Za nami startowali Roma i Terranova. Wypadało ich puścić, na czym straciliśmy około minuty. Jutro będziemy mieli siedem kół znaczonych i na nich musimy przejechać dwa dni. Każdy kapeć to może być większy problem następnego dnia. Na jutrzejszym, bardzo długim odcinku po górach trzeba będzie jechać z głową, żeby te zapasy zostały. Szczegółów trasy nie znamy, bo w tym roku nie mamy dokładnych informacji, wiemy tylko, że zaczynamy na 4500 m n.p.m. i na tej mniej więcej wysokości przyjdzie nam się jutro ścigać.
RAFAŁ SONIK: - W Argentynie mamy w tym roku albo pył albo deszcz. Dziś mieliśmy mieszankę jednego i drugiego, ale mimo to odcinek uważam za udany. Widząc roadbook wiedziałem, że może być idealnie i rzeczywiście do ideału zabrakło bardzo niewiele. Bardzo lubię skręcać, więc opis trasy, mówiący że będą same zakręty, był dla mnie świetną informacją. Cieszyłem się na oes, ale wiedziałem, że utrudnieniem będzie albo kurz albo woda. Było i to, i to. W pyle jadę oczywiście wolniej, ale okazało się, że podczas ulewy może być jeszcze gorzej. Jestem zadowolony z tego co się dzieje. Dodatkowo moim terapeutą stał się Hołek, z którym rozmawiamy niemal codziennie po odcinku specjalnym.
ADAM MAŁYSZ: - Trzeba mieć pecha. Na samym początku dzisiejszego odcinka urwało nam jedną wycieraczkę. I to z mojej strony! Spadła na nas gruba gałąź z drzewa i stało się nieszczęście. Jazda bez tej części w towarzyszącej nam ulewie, na tak śliskiej nawierzchni, to była masakra. Po 70 kilometrach przełożyliśmy wycieraczkę ze strony mojego pilota Xaviera i coś już było widać, ale wcześniej, z powodu braku widoczności, przed każdym zakrętem hamowałem prawie do zera.
SEBASTIEN LOEB: - Jechało mi się naprawdę dobrze, mieliśmy dużo zabawy na tym odcinku. Różnice czasowe były bardzo małe pomiędzy kierowcami. Mocno cisnąłem, to był dobry odcinek, bez błędów. Wszystko idzie dobrze na tę chwilę. To były dla mnie dobre dwa dni. Samochód spisuje się bardzo dobrze. Mam dobre wyczucie samochodu. Na drogach takich jak te wyczucie jest ok, ale kiedy wjedziemy na pustynię to będzie coś zupełnie innego, długie i gorące odcinki, coś czego nie znam zbyt dobrze. Będę dawał z siebie wszystko i zobaczymy, gdzie będziemy za kilka dni. Nawigacja dzisiaj była dość prosta, Daniel nie popełnił żadnego błędu. Drugie etapowe zwycięstwo jest całkiem dobre. To jednak oznacza, że jutro znów będziemy otwierali trasę, a nawigacja może nie być tak łatwa. Jadę moim własnym tempem i wszystko układa się dobrze. Zobaczymy co będzie dalej, ale jesteśmy tutaj po to, aby się uczyć.
NASSER AL-ATTIYAH: - Dzisiaj nie było problemów, ale wolałem nie podejmować ryzyka. Sebastien wykręcił bardzo dobry czas otwierając trasę. My wykonaliśmy swoją robotę i nadal zajmujemy drugie miejsce. Wiemy, że jest bardzo dobrym kierowcą i wiemy też, że Peugeot poczynił znaczne postęp. Przed nami jeszcze długa droga i będziemy ciężko pracowali.
STEPHANE PETERHANSEL: - Odcinek był krótszy niż planowano, ale bardzo przyjemny do jazdy. Co pięć kilometrów były strefy ograniczenia prędkości, więc nie było łatwo. Byłem ostrożny w ocenie punktów hamowania, wolałem nie jechać zbyt szybko tylko bezpiecznie. Lepiej utrzymać się na drodze. Sebastien jest dobry, na pewno. Przede wszystkim cieszymy się, że Sebastien Loeb lubi Dakar. Każdy wie, że on jest szybki. Jest wielkim mistrzem i na tego rodzaju trasie z pewnością jest ode mnie szybszy.
BENEDIKTAS VANAGAS: - Odcinek wymagał ogromnej koncentracji. Startowaliśmy w trakcie ulewy, a po wczorajszym incydencie z wybitą szybą, mieliśmy problemy z wycieraczkami. Przez przednią szybę widziałem tylko ja, po stronie pilota wycieraczka w ogóle nie działała. Nie mogliśmy osiągnąć tej prędkości, na którą nas stać, ale przynajmniej udało się poprawić pozycję jutrzejszego startu. Na trasie wyprzedziliśmy około 15-20 konkurentów
BRIAN BARAGWANATH: - Pierwszy raz w życiu wygrałem dakarowy etap, więc jest fajnie! To dla mnie duży sukces, coś specjalnego, ale mamy przed sobą jeszcze długą drogę. Wygrany etap to nie jest wygrany rajd. Muszę zachować spokój. Początek był udany. Quad dobrze pracuje i na razie jest OK. Mam nadzieję, że pojazd pozostanie w jednym kawałku. Konkurencja jest bardzo silna. Paru rywali mocno ciśnie i trudno będzie utrzymać dobre tempo, jednocześnie dbając o quad. W ubiegłym roku wywróciłem się na początku. Teraz zamierzam dojechać do mety - trzymać się ksiązki drogowej, uniknąć kar za przekroczenie prędkości, jechać dobrym tempem bez popełniania błędów.
IGNACIO CASALE: - Na odcinku trochę się kurzyło. Zmniejszyłem tempo i dbałem o quad, bo jutro mamy etap maratoński. Wczoraj wygrałem, dzisiaj jestem drugi, a zatem wszystko przebiega dobrze. Jadę moim tempem i staram się unikać problemów. W tym roku postanowiłem pojechać Dakar bardziej taktycznie. Na razie więcej odpuszczam niż w poprzednich latach. Liczę, że wyniki przyjdą same. Jeżeli wykonam dobrą pracę, powinienem zmieścić się w czołowej trójce. Jak na razie czuję się bardzo dobrze. Jazda sprawia mi frajdę. Drugie zwycięstwo stanowiłoby spełnienie marzeń.
JOAN BARREDA: - To był dobry dzień - lepszy niż wczoraj, gdy musiałem otwierać trasę. Siódma pozycja startowa okazała się korzystniejsza. Przez cały odcinek utrzymywałem dobre tempo. W końcu różnice nie są istotne, ale ważne, że utrzymuję się w czołowej grupie. Na razie pojadę w ten sposób czekając na bardziej skomplikowaną nawigację.
KEVIN BENAVIDES: - Dzisiejszy odcinek był dla mnie naprawdę dobry. Miałem dobre wyczucie motocykla, dobrze nawigowałem. Podobała mi się jazda w deszczu. Było więcej górskich tras, więcej kamieni. Jestem bardzo zadowolony z drugiego miejsca. Przez cały rok przygotowywałem się do mojego pierwszego Dakaru. To dopiero trzeci etap i wiele ich jeszcze pozostało. Muszę zachować spokój. Moja taktyka to branie etapu po etapie, jak najbardziej regularna jazda.
ALAIN DUCLOS: - Jechałem bardzo ostrożnie, bo w górach każdy błąd może mieć poważne konsekwencje. Na ostatnich kilometrach dogoniłem jadących przede mną i finiszowaliśmy razem. Jestem zadowolony z początku Dakaru. Liderów wyłonią jednak długie odcinki. Jutro wyjeżdżamy na otwarte przestrzenie. Mój motocykl bardzo dobrze pracuje. Na tego typu odcinkach czuję się szczególnie komfortowo, więc staram się to wykorzystać.
TOBY PRICE: - Dzisiaj jechałem jako pierwszy i musiałem bardzo uważać. Na drodze było dużo ludzi, dużo zwierząt. Miałem parę dramatycznych momentów przy omijaniu ludzi. Bezpiecznie było trochę odpuścić. Mam dobrą pozycję startową na jutro i zamierzam atakować. Do końca jeszcze daleko. Wszystko może się wydarzyć. Muszę utrzymać się jak najbliżej czołówki. 5-6 minut straty po trzech etapach to praktycznie nic. Zamierzam przetrwać pierwszy tydzień - i w drugim zacznę mocno cisnąć.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.