To był dobry etap dla nas. Na początku mieliśmy trochę problemów nawigacyjnych. Na szczęście nie my jedni, zresztą nie straciliśmy dużo, jedynie około sześciu minut. Później trasa zmieniła się w typową dla WRC. Zakręt za zakrętem, fajnie się jechało. Mieliśmy też kilka skoków z wysokich urwisk do wyschniętych rzek. Zastanawialiśmy się, czy samochód wytrzyma, ale spisał się bez zarzutu. Tempo jest dobre, oby tak dalej! Dziś startowaliśmy w temperaturze prawie 30 stopni, a po trzech godzinach wjechaliśmy na wysokość 5000 m n.p.m., gdzie padał grad i deszcz, a temperatura była bliska zeru. Motocykliści dostali w kość. Przed nami odcinki wysokogórskie. Jutro wjeżdżamy do Boliwii i przez kolejnych pięć dni będziemy cały czas powyżej 3000 m n.p.m. To będzie ciężkie i dla nas, i dla samochodów czy motocykl.ADAM TOMICZEK: - Popełniłem kilka drobnych błędów nawigacyjnych, ale najważniejsze, że odcinek przejechałem na dwóch kołach. Bez większych wywrotek, szczęśliwie na mecie. Dobrze się czuję na tych wysokościach, organizm znosi to bez problemów. Dużo trudniej było dziś z warunkami na drodze. Najpierw duży kurz, później pogoda się zmieniała, aż na koniec trafiłem na burzę gradową, która mnie spowolniła.RAFAŁ SONIK: - To może być jeden z tych etapów, który będzie decydować o losach rywalizacji. To był moment, w którym mogłem zostać liderem, ale niestety sam również zrobiłem błąd. Naprawiłem go jednak zdecydowanie szybciej niż pozostali. Na 40. kilometrze przejechałem rzekę we właściwym miejscu, a następnie po drobnej korekcie znalazłem właściwą drogę. Właśnie dzięki temu, aż do neutralizacji byłem w pierwszej dziesiątce. Najważniejsze dla mnie jest to, by każdego dnia odrabiać czas i wędrować o kilka pozycji w górę klasyfikacji. Mozolnie i cierpliwie, ale skutecznie. Na tym celu się koncentruję i to on determinuje moją taktykę jazdy.KAMIL WIŚNIEWSKI: - Poczułem się o niebo lepiej, kiedy wyjechaliśmy z upałów. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi rywalizacja w temperaturze poniżej zera. Nie miałem przygód technicznych, a ból w plecach odezwał się tylko dwa razy. Jestem więc dziś w dużo lepszym humorze, niż wczoraj. Zaparło mi dech w piersi… ale tylko ze względu na tutejsze krajobrazy! Oczywiście obawiałem się, jak te warunki zniesie mój organizm, ale spisał się bez zarzutu.
NASSER AL-ATTIYAH: - Game over! To był zły dzień. Mieliśmy pecha, uderzyliśmy w duży kamień i urwaliśmy koło. Zatrzymaliśmy się, żeby to naprawić, ale nie mieliśmy części. Postanowiliśmy położyć kamienie z tyłu samochodu, aby go zbalansować. Jechaliśmy tak przez 80 kilometrów. Serwisowa ciężarówka jest daleko z tyłu, więc podjęliśmy decyzję o jeździe do mety. Błąd jest błędem. Pech... Takie są rajdy, taki jest Dakar. OK, wykonywaliśmy naprawdę dobrą pracę, prowadziliśmy. Teraz celem jest ukończenie Dakaru. Zobaczymy, czy nadwozie nie jest poważnie uszkodzone. Team obejrzy samochód i podejmie decyzję. Najpierw musimy wszystko sprawdzić. Fajnie byłoby znowu wygrać Dakar, tym razem Toyotą. Myślę, że to po prostu pech. Musimy długo czekać na kolejną szansę - przez cały rok. Fot. André Lavadinho.
STÉPHANE PETERHANSEL: - Jechaliśmy dobrym rytmem. Nie znam wyników, ale chyba wygraliśmy odcinek, więc jest bardzo dobrze. Dzisiaj nie atakowaliśmy na pełny gaz. Staraliśmy się przejechać odcinek czysto, dobrym tempem. Jechaliśmy równo, nie musieliśmy nikogo wyprzedzać. Nasser i chyba również Giniel mieli problemy. Nasser zaliczył poważne rolowanie, mocno w coś uderzył i uszkodził samochód. Giniel jechał szybko i nagle się zatrzymał. Nie wiem, dlaczego. Nie był to kapeć - może coś poważniejszego. To bardzo dobry dzień dla Peugeota, dla naszego zespołu. Chyba straciliśmy dwóch rywali. Sytuacja w czołówce trochę się wyjaśniła.
CARLOS SAINZ: - Na początku pierwszego odcinka umieszczono trudny do znalezienia waypoint. Mieliśmy kłopot, żeby go odszukać i straciliśmy dużo czasu. Reszta odcinka przebiegła dobrze. Na drogach, które przypominały WRC, zdołaliśmy odrobić większość strat. Zajęliśmy drugie miejsce. Na jutro mamy dobre miejsce startowe - nie musimy otwierać trasy.
SÉBASTIEN LOEB: - W początkowej części odcinka mieliśmy trochę kłopotów z nawigacją. Straciliśmy tam nieco czasu. W drugiej części oesu przebiłem oponę i musieliśmy zmieniać koło. Poza tym było OK. Odcinek był skomplikowany, nie taki jak przed rokiem, gdy ścigaliśmy się na drogach podobnych do WRC. Ten oes był zupełnie inny. To dobra wiadomość, że nadal prowadzimy. Carlos stracił dużo czasu na początku, ale potem bardzo mocno cisnął i nas doganiał. Mamy fajną walkę! Widziałem ślady Nassera. Nie sądziłem, że to jego samochód. Miał kraksę i potem przed nami nie było już jego śladów. Ostro walczyliśmy z Nasserem. Jesteśmy tutaj i to jest dla mnie najważniejsze.
JOAN BARREDA: - Ten etap był wpisany w mój plan. Wczoraj straciłem trochę czasu i żałuję tego, ale dzisiaj wszystko poszło dobrze. Miałem szczęście i wykonałem dobrą pracę. To był naprawdę ciężki etap, jednak utrzymałem koncentrację i jestem naprawdę zadowolony z wyniku. Nadal za wcześnie, żeby mówić o szansach na zwycięstwo. Mamy przed sobą jeszcze 7,5 tysiąca kilometrów. Nie wiem, czy się uda... W tym roku sytuacja jest inna niż w latach poprzednich. Z pewnością muszę utrzymać koncentrację i nadal tak jechać.
SAM SUNDERLAND: - W pierwszej części odcinka zdecydowanie najważniejsza była nawigacja. Było zdradliwie! Starałem się jechać szybko i nie błądzić, ale było dużo szukania drogi. Po 20 kilometrach napotkałem Toby'ego (Price'a), który jechał w moim kierunku. On startował 9 minut przede mną, więc nie było łatwo. Druga część oesu przebiegła znacznie lepiej. Jestem z niej całkiem zadowolony. Wiele zależy od pozycji startowej. Pomaga dalsze miejsce na starcie. Straciłem trochę czasu z powodu trudnej nawigacji, ale przed nami jeszcze długa droga.
PIERRE-ALEXANDRE RENET: - To dobry wynik. Jestem nim trochę zaskoczony. Etap był długi, a wysokość dała się we znaki. Bolała mnie głowa. Mam nadzieję, że się do tego przyzwyczaję, bo to dosyć uciążliwe. Na początku odcinka nawigacja była nieco trudna, jednak dobrze sobie poradziłem, a potem atakowałem. Wszystko idzie perfekcyjnie, lecz jeżeli ominiesz waypoint, to bardzo trudno znaleźć właściwy kierunek. W ubiegłym roku szybko odpadłem i byłem bardzo rozczarowany. Teraz czuję się znacznie lepiej przygotowany. Rajd zaczął się lepiej, choć to dopiero trzeci dzień. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.
PABLO QUINTANILLA: - Dzisiaj był naprawdę ciężki odcinek. Na pierwszych 50 kilometrach mieliśmy dużo nawigowania. Trochę trudno było jechać drogą, pełną kamieni i roślinności. Straciłem nieco czasu poszukując waypointa ale myślę, że wszyscy mieli tam kłopoty. Zobaczymy... Jest tak, jak jest. To był pierwszy etap z trudną nawigacją. Czeka nas jeszcze wiele takich dni i wszystko może się wydarzyć. Joan pojechał dzisiaj naprawdę dobrze. Gratuluję mu! Jestem przekonany, że w rajdzie zajdą zmiany z powodu wysokości i nawigacji. Dla startujących z przodu trudniej będzie odnaleźć drogę, trzymać się roadbooka. Dzisiaj bardzo dokuczała mi wysokość. Zgasiłem silnik na 5000 metrów i gdy pchałem motocykl, był naprawdę ciężki.
TOBY PRICE: - Dzisiaj pierwsza część roadbooka była zdecydowanie zdradliwa i trochę się zgubiłem. Potem musiałem to odrabiać. Ogólnie nie przejechałem tej partii najgorzej. Po neutralizacji czekałem na pieczątkę w karcie drogowej i straciłem nieco czasu. Nie rozpocząłem drugiego fragmentu odcinka tak dobrze, jak chciałem. W końcowej części oesu jechałem dobrym tempem, ale popełniłem błąd w korycie rzeki. Każdy może mieć zły dzień. Dla mnie przypadł on dzisiaj. Liczę, że takie dni już się nie powtórzą. W ubiegłym roku wygrałem z niemal 40-minutową przewagą, więc stać mnie na odrobienie strat. Taki jest Dakar. Nigdy nie prowadzisz od startu do mety.
IGNACIO CASALE: - Podobał mi się dzisiejszy dzień, choć wysokość komplikowała sprawę. Padał również grad i deszcz. Wiele rzeczy utrudniało ten etap. Najbardziej martwi mnie zachowanie mojego quada na dużej wysokości. Oceniam utratę mocy na 30 procent. Bolała mnie głowa, było ciężko. Poza tym dzień przebiegł pozytywnie. Liczę, że utrzymam takie tempo.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.