W dodatku jesteśmy bardzo wysoko, co jest mocno odczuwalne – wszyscy są jakby spowolnieni. Samochód też trochę wolniej jedzie. Najważniejsze jednak, że dobrze nam się jechało, zachowaliśmy dobre, równe tempo. Bardzo uważałem na kamienie, bo widziałem wielu zawodników, którzy łapali kapcie. Jedziemy coraz szybciej, a ja coraz pewniej czuję się w samochodzie. Zaczęły się prawdziwie dakarowe, ciężkie odcinki, więc pojawia się coraz więcej problemów technicznych, ale trzeba je likwidować. Dziś mieliśmy duże kłopoty ze sprzęgłem, przez co praktycznie go nie używałem. Na szczęście poważniejsze awarie nas omijają. Mam nadzieję, że pozostałych Polaków również już nie będą dotykać i teraz będziemy mieli z górki. W Boliwii jest mnóstwo kibiców. Dziś dosłownie rozlali się po pustyni, wszędzie byli ludzie, samochody. Organizator nie był w stanie nad nimi zapanować, dlatego skrócił odcinek o 5 km. Jutro będziemy jechali wokół wyschniętego słonego jeziora, przez które przejeżdżaliśmy rok temu. To będzie szybki odcinek. Liczę na dobrą pogodę.KUBA PIĄTEK: - Nie mogłem jechać na sto procent, bo miałem usterkę motocykla. Wyciekł olej z teleskopów, przez co były one niesprawne, a w dodatku olej kapał na tarczę i zacisk hamulca, który momentami w ogóle nie działał. Takie usterki są nieuniknione, bo zrobiliśmy już ponad 3500 km, które muszą dawać się pojazdom we znaki. W dodatku jesteśmy po etapie maratońskim, więc przejechaliśmy bez serwisu 1200 km, a olej powinniśmy zmieniać po sześcius. etNasz camper miał awarię i jeszcze nie dojechał na biwak. Mam w nim wszystkie swoje rzeczy, w tym ubrania, więc czekam na biwaku w rajdowych ciuchach. Nie mam się gdzie przespać, może znajdę jakiś namiot. Ale obym miał tylko takie problemy!
MAREK DĄBROWSKI: - Dzisiaj było trochę lepiej. Wyprzedziliśmy na trasie 55 samochodów. Startując z 99 miejsca ukończyliśmy etap na 29 miejscu. Udało nam się dobrze przejechać odcinek i sporo odrobić. Wczoraj skrzynia biegów kompletnie nam się rozleciała. Nic nie dało się zrobić. Wymiana trwała bardzo długo, staliśmy ponad siedem godzin. Z powrotem ruszyliśmy na trasę o godzinie szóstej. Przed nami było czterysta kilometrów, a o 20:15 robi się ciemno. W dodatku wieczorem zaczynały się burze. Zamiast dróg już były rzeki, więc ciężko było dojechać do mety, ale jakimś cudem się udało. Trochę musieliśmy kombinować, zmieniać trasę, pod koniec uciekaliśmy przed kolejną burzą, więc jechaliśmy w nocy 170 na godzinę. Gdybyśmy przed nią nie uciekli, nie dojechalibyśmy do mety. Teraz samochód jest bardzo zmęczony. Był złożony na szybko na pustyni, a to był etap maratoński. Wiele rzeczy wymaga teraz wymiany, mechanicy nad tym pracują.
ADAM MAŁYSZ: – Po dobrym rozpoczęciu odcinka niestety złapaliśmy kapcia. A po wymianie koła dopadła mnie choroba wysokościowa. Większość dzisiejszego oesu jechaliśmy na ponad 4000 metrów nad poziomem morza. Potworny ból głowy nie pozwolił mi rywalizować na całego. Ale nie tracę optymizmu. Jutro wracamy do walki.
BENEDIKTAS VANAGAS: - Na samym początku odcinka dojazdowego pojawiły się problemy z przednim dyferencjałem. A przed nami 300 km dojazdówki plus tyle samo na odcinku specjalnym. W rezultacie wystartowaliśmy w tym etapie tylko z tylnym napędem. Zapowiadało się, że to będzie bardzo zły dzień, a mamy całkiem przyzwoity wynik. Etap maratoński to bez wątpienia test niezawodności sprzętu oraz próba wytrzymałości, uporu i motywacji zawodników.
SEBASTIAN ROZWADOWSKI: - Pierwszy dzień odcinka maratońskiego był dość długi i nieprzyjemny. Dużo jazdy w kurzu, bo znów wyprzedzaliśmy wiele pojazdów, zwłaszcza motocykli i quadów. Niestety jakieś 150 km przed metą straciliśmy wspomaganie kierownicy. Benediktas jakimś nadludzkimi siłami doprowadził Toyotę w jednym kawałku do mety, co oczywiście spowodowało duże straty czasowe. Po mecie był tak wyczerpany na dojazdówce, że musieliśmy we dwóch kręcić kierownicą i ledwo dawaliśmy radę. Motywacja czyni cuda!
SÉBASTIEN LOEB: - To był dobry dzień. Od początku mocno cisnąłem. Daniel wykonał wspaniałą pracę. Był dzisiaj perfekcyjny. Jestem naprawdę zadowolony z odcinka. Straciliśmy około 20 sekund na skrzyżowaniu. Daniel wskazał właściwy kierunek, ale ja źle skręciłem. Reszta oesu była OK. Mialem dobre wyczucie, samochód ponownie okazał się perfekcyjny. Jutro będzie inna historia, bo jedziemy jako pierwsi, ale to część zdobywania doświadczenia. Dzisiaj jechaliśmy na bardzo dużej wysokości, jednak dobrze się czujemy. Wczoraj trochę oszczędzałem samochód na drugą część etapu maratońskiego. Dzisiaj nie mieliśmy absolutnie żadnych problemów i mogłem atakować. Jutro będzie trudniej. Znowu czeka nas trochę nawigacji. Dzisiaj poszło nam OK. Zobaczymy, jak będzie dalej.
CARLOS SAINZ: - Nie czuję się zbytnio zmęczony. Mamy za sobą udany dzień. Nie było zbyt gorąco - to bardzo pomaga. Na tej wysokości nie ma upałów. Brakuje tlenu, ale dzisiaj było OK. Nie straciliśmy za dużo do Seba. Na początku nie jechałem zbyt szybko, bo obawiałem się przebicia opony, ale potem poszło nam dobrze. Jestem zadowolony z dnia. Pozostajemy w walce. Jak dotąd samochód bardzo dobrze pracuje w każdych warunkach. Nie możemy narzekać. Pierwszego dnia straciłem 14 minut. To dużo w Dakarze i trudno szybko odrobić taką stratę, ale do końca jeszcze daleko.
NASSER AL-ATTIYAH: - To niewiarygodne! W życiu nie cisnąłem tak mocno, jak wczoraj i dzisiaj. Zapytajcie Matthew. Jechaliśmy na ponad sto procent, ale nie da się utrzymać tempa Peugeotów. Nie mamy żadnych szans! To po prostu niemożliwe. Jeżeli coś ich nie zatrzyma, to trudno będzie dogonić Peugeoty. Duże brawa dla tego zespołu. Przejechali dwa dni etapu maratońskiego bez żadnych problemów technicznych. To robi wrażenie. Zespół pracuje bardzo, bardzo dobrze. Od pierwszego dnia Peugeot wygrał wszystkie etapy. Wczoraj i dzisiaj cisnąłem jak diabli, ale nie mogłem nikogo dogonić. Jeżeli spojrzymy na inne czołowe załogi w samochodach 4WD, to niektóre jeszcze nie dotarły do mety. Jestem pod wrażeniem zespołu Peugeota. Oni dużo testowali od ubiegłorocznego Dakaru. Mini zatrzymało się w pracach rozwojowych. Buggy są wszędzie szybsze, mają większą prędkość maksymalną. Co możemy zrobić? Muszę nadal wykonywać moją pracę.
CYRIL DESPRES: - Od stu kilometrów nie przekraczamy 50 km/h. Wyświetlacz informuje nas o kłopotach z ciśnieniem oleju, ciśnieniem paliwa, ciśnieniem wody. To musi być przekłamanie komputera. Stanęliśmy i próbowaliśmy znaleźć przyczynę awarii, ale bez powodzenia. Potem zatrzymaliśmy się po raz drugi. Romain Dumas podholował nas na wzniesienie. Dakar jeszcze się nie skończył. To dopiero piąty dzień. Dzisiaj spadliśmy na 22 miejsce.
TOBY PRICE: - Ten maratoński etap zdecydowanie był trudny. Dzisiaj mieliśmy trochę zdradliwą nawigację, ale zdołałem wygrać. Wpadłem w kurz i straciłem nieco czasu, a po koniec popełniłem parę błędów. Trochę się obawiałem, bo trasa była dosyć zwariowana. Ogólnie dobrze mi poszło. Nie oczekiwałem, że będę tak wysoko w wynikach dnia. Jutro czeka nas kolejny długi dzień. Zobaczymy, co się wydarzy.
ANTOINE MÉO: - Miałem udany dzień. Jechało się trudno, bo pod koniec opony były już zużyte i motocykl się ślizgał. Drugie miejsce nie jest złe. W końcowej części odcinka nawigacja okazała się skomplikowana. Przyszło dużo kibiców i trudno było dostrzec drogę. Moja taktyka zakłada utrzymanie się w czołowej grupie. To był pierwszy prawdziwy dakarowy etap. Zobaczymy, jak będzie na następnych. Jeżeli dalej tak pójdzie, to mam szanse.
PAULO GONÇALVES: - To był naprawdę trudny, maratoński dzień. Z powodu dużej wysokości trochę boli mnie głowa, ale w sumie jestem zadowolony, bo motocykl dobrze pracował i uzyskałem dobry czas. Jutro czeka nas kolejny wielki dzień. Zobaczymy, co się wydarzy. Zaczynam odczuwać potrzebę wypoczynku. Pierwsze sto, a w szczególności ostatnie sto kilometrów było trudne pod względem nawigacji, jednak odnalazłem właściwą trasę. Przy takim dystansie, jaki pokonaliśmy w ostatnich dniach, różnice są zaskakująco małe. Joan nie miał szczęścia. Hamował trochę za późno i dlatego otrzymywał kary. Myślę, że w drugim tygodniu rajdu te 5-6 minut nic nie będzie znaczyć.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.