Za nami pierwsza część maratonu. Poszło nam całkiem nieźle. Początek odcinka był bardzo szybki i techniczny. Potem zaczął padać deszcz, następnie grad i zrobiło się bardzo ślisko. W pewnym momencie forsowaliśmy rzekę, która cały czas przybierała. Chyba byliśmy ostatnią załogą, której to się udało. Reszta musiała szukać objazdu. Dziś nawet Nasser pobłądził. Nam udało sie przejechać prawie bezbłędnie. W drugiej części odcinka zupełnie zmienił się krajobraz, jechaliśmy wąskimi, górskimi ścieżkami. Teraz jesteśmy na wysokości 3500 m n.p.m. Głowa bardzo boli, a musimy zrobić sami cały przegląd auta. Na szczęście nie złapaliśmy dziś żadnego kapcia, więc mamy na jutro 3 nowe opony z zapasu. Czwartą pewnie dostaniemy od któregoś z kolegów, może od Stefana Schotta. Jutro to dopiero będzie poważny etap!
MAREK DĄBROWSKI: – Połowę dakarowej stawki, w tym nas, dopadł bardzo silny deszcz. Rzeki wezbrały, na zboczach leżał śnieg. Bardzo ciężko było przejechać. Musieliśmy szukać innej drogi, bo roadbook wskazywał jazdę po rzece, w której było tyle wody, że byśmy tam na pewno zostali. Znaleźliśmy szlak, prowadzący przez rwące rzeki, ale o kamienistym podłożu, więc udało nam się wrócić na trasę. W Dakarze trzeba zmierzyć się ze wszelkimi rodzajami podłoża, ze skrajnymi warunkami. Piach, skały, woda – wszystko tu jest. Nawet śnieg. Dakar w Ameryce Południowej jest i na pustyni, i w górach. Pokonując przełęcze przejeżdżamy na wysokości 4000-5000 m n.p.m., tam już jest praktycznie zima.
ORLANDO TERRANOVA: - Było naprawdę trudno. Odcinek okazał się ciężki i skomplikowany, ale ukończyliśmy go. Teraz postaramy się wrócić do Chile, żeby serwis mógł zająć się samochodem. Jest lepiej, lecz musimy ciężko pracować by unikać błędów. W przyszłym roku będziemy mocniejsi.
YAZEED AL-RAJHI: - Mamy szczęście, że tu jesteśmy. Nie chciałem podejmować żadnego ryzyka, ale był mały alarm, gdy forsowaliśmy rzekę i zamókł filtr powietrza. Silnik zaczął dziwnie hałasować. To stało się po koło stu kilometrach. Potem filtr trochę się wysuszył i mogliśmy znowu atakować. Nie ma dużego problemu. Mój pilot jest świetnym mechanikiem i naprawi to na biwaku. Nadal się liczymy. Nie zaliczyłem 10 tysięcy kilometrów tylko po to, żeby sobie pojeździć.
BERNHARD TEN BRINKE: - To był udany odcinek. Za mocno nie atakowaliśmy. Nawigacja okazała się dosyć trudna, ale wspólnie pracowaliśmy, żeby znaleźć drogę. W końcu uzyskaliśmy dobry wynik. Nie mieliśmy żadnych problemów związanych z dużą wysokością - ani samochód, ani załoga. Myślę, że teraz możemy zmierzyć się z Mini. Wiem, że do mety jeszcze daleko, ale zajmujemy dobre miejsce i liczę, że zdołamy je utrzymać. Jedyny problem stanowi nasz podnośnik, który nie jest w dobrym stanie, ale poradzimy sobie z tym. Możemy mieć kłopoty na wydmach, lecz jutro ich nie ma.
GINIEL DE VILLIERS: - Też trochę bolała mnie głowa. Duża wysokość nie ułatwiała jazdy, a poza tym odcinek był zdradliwy. Należało utrzymać koncentrację. Po 150 kilometrach zdołaliśmy dogonić Nassera, a potem wyprzedziliśmy go, gdy popełnił błąd. Otwieraliśmy drogę i trzy czy cztery razy źle skręciliśmy, jednak zdołaliśmy wrócić na trasę nim nadjechał Nasser. Jest dobrze - odrobiliśmy trzy minuty. Jeszcze wszystko może się wydarzyć. Pozostało mnóstwo ścigania, łącznie z trudnymi odcinkami po dniu przerwy. Im bardziej się zbliżamy, tym większą presję odczuwa Nasser.
NASSER AL-ATTIYAH: - Odcinek nie był trudny, chodziło wyłącznie o dużą wysokość. Trzy razy musiałem się zatrzymać i wymiotowałem. Miałem okropny ból głowy za każdym razem, gdy samochód podskakiwał na nierówności. Straciłem trochę czasu, ale nie ma problemu. Nie musimy cisnąć powyżej naszego limitu. Samochód jest w dobrym stanie. Trzeba tylko zmienić opony, sprawdzić parę rzeczy, a potem idziemy spać. Najpierw pójdę do namiotu medycznego, żeby mnie zbadali.
STÉPHANE PETERHANSEL: - Przez godzinę padał grad, a potem rozpętała się okropna burza z ulewnym deszczem. Drogi po prostu zamieniły się w bagno. To był koszmar. W jednym miejscu myślałem, że absolutnie nie da się przejechać. Przy tej ilości błota było bardzo trudno dla samochodu z napędem na jedną oś. Na długo zapamiętam ten odcinek. To sukces, że straciliśmy tylko 10 minut!
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.