Naszym celem na Dakar była pierwsza dziesiątka, więc siódme miejsce to ekstra wynik! Mieliśmy dobre tempo i zebraliśmy pozytywne recenzje od pozostałych zawodników. Cała czołówka Dakaru to kierowcy znacznie ode mnie starsi, niektórzy nawet dwukrotnie. Byłem w stanie stawić czoła ich ogromnemu doświadczeniu i ścigać się z nimi jak równy z równym, z czego bardzo się cieszę. Ten rajd był cięższy od wszystkich Dakarów, w których dotychczas brałem udział. Każdy odcinek miał jakąś super trudną niespodziankę. Dotychczas na Dakarze tego nie było w aż tak dużym stopniu. Dla mnie dziś zaczyna się misja Dakar 2018. Zrobiłem bardzo duże postępy, więc muszę utrzymać się na fali wznoszącej. Jestem jeszcze bardzo młodym zawodnikiem, więc teraz najszybciej się uczę. Przede mną kolejny ciężki rok, chcę go przepracować jeszcze ciężej, niż ubiegły, żeby być jeszcze lepiej przygotowanym na kolejny Dakar.STÉPHANE PETERHANSEL: - Przed startem nic nie było jasne. W zespole mieliśmy ostrą rywalizację, a w sumie siedmiu czy ośmiu kierowców mogło powalczyć o zwycięstwo. W połowie rajdu pozostało nas czterech, a w ostatnim tygodniu - już tylko Sébastien i ja. To był pojedynek o dużą stawkę, jechaliśmy szybko. Chciałbym podziękować Peugeotowi za zapewnienie nam świetnych samochodów, a szczególnie za niewydanie team orders. To był wspaniały pokaz fair play, bo dzięki temu wszyscy mieliśmy równe szanse. Walczyliśmy z superszybkim mistrzem, który wie, jak jechać na czele stawki i niełatwo zrobić na nim wrażenie. Wczoraj wszystko rozstrzygnęło przebicie opony. To był chyba punkt zwrotny w tym Dakarze. Moja taktyka zakładała zmuszenie Sébastiena do jazdy w limicie. Wtedy wzrastały szanse na błąd. W końcu go popełnił, więc nie była to kwestia szczęścia.
SÉBASTIEN LOEB: - Tym razem było lepiej i udało się utrzymać na trasie. Popełniliśmy drobne błędy nawigacyjne, ale w końcu poszło nam całkiem dobrze w tak trudnym Dakarze. Małe kłopoty techniczne kosztowały nas trochę czasu na starcie i potem musieliśmy atakować, żeby to odrobić. Zajęliśmy drugie miejsce z niewielką stratą. Z pewnością byliśmy szybsi i gdy cisnęliśmy, uzyskiwaliśmy dużą przewagę. Mamy wszystko co konieczne, żeby wygrać ten rajd. Nie sądzę, żebym wystartował w tylu edycjach co Peterhansel, ale moim celem pozostaje wygranie Dakaru. Musimy nadal próbować. Teraz mamy trzy samochody Peugeota na podium, więc cieszymy się sukcesem i zobaczymy, co dalej się wydarzy.
CYRIL DESPRES: - Dobry samochód był kluczem do trzeciego miejsca. Jestem zachwycony, bo faceci z przodu są całkiem wyjątkowi: Peterhansel, Loeb... Nie ma powodu, żeby źle się czuć po takim wyniku. Muszę jeździć szybciej, w każdego rodzaju terenie. Dobrze wiedzieć, gdzie należy się poprawić. Jednak nie spieszę się, taki mam styl pracy. Zbliżam się rok po roku. Z pewnością awans o te ostatnie dwa miejsca będzie bardzo ciężki. Żeby się przygotować, trzeba pracować przez 365 dni w roku. To długi czas. Musisz utrzymać motywację, ale samemu nie można tego dokonać. Potrzebny jest zespół.
RAFAŁ SONIK: – Kamil jechał znakomicie i widać, że ma duże doświadczenie w prowadzeniu tak ciężkiego quada. Okazał się bardzo wytrzymały, a co ciekawe dużo lepiej radził sobie w chłodnych i mokrych górach, nawet na znacznych wysokościach, niż w argentyńskich upałach. Zupełnie odwrotnie niż ja. Można więc powiedzieć, że się doskonale uzupełniamy. Jego pomoc okazała się również bezcenna podczas maratonu, kiedy wykrył niewielką, ale znaczącą usterkę w moim quadzie, a ja mogłem mu później zrewanżować się pomocą przy awarii elektryki. Jest świetnym zawodnikiem i przeszedł tu prawdziwy chrzest bojowy. Egzamin zaliczony na piątkę z plusem. Byłoby chyba nieuczciwe, gdybym powiedział, że nie czuję niedosytu z powodu czwartego miejsca. Jestem jednak szczęśliwy, bo przejechać Dakar to takie szczęście, jak dobrze przeżyć życie. Nie zawsze można go wygrać, ale ważne żeby mieć wytyczoną drogę do góry. Ja ją doskonale widzę. Będę znów zwycięzcą Dakaru, bo to tylko kwestia czasu i wysiłku, jaki trzeba w to włożyć. Drugi tydzień Dakaru jest zawsze najlepszym w roku. Dlatego uważam, że ten rajd powinien mieć przynajmniej trzy, a może nawet cztery tygodnie. Nasze quady są coraz doskonalsze, mechanicy coraz lepsi, a my coraz bardziej doświadczeni, więc pokonanie 10 000 km już nie jest dla nas takim wyzwaniem, jak dziesięć lat temu. Jeździmy tu, bo to kochamy, a Dakar to ściganie dla twardych gości. Dlatego cieszę się i napawam każdym kolejnym dniem, żałując, że nie ma ich więcej.
KAMIL WIŚNIEWSKI: – Bardzo się cieszę, że wygrałem w swojej kategorii 4x4. Moim najważniejszym, priorytetowym celem było dotarcie do mety, więc jestem podwójnie szczęśliwy. Myślałem, że tego nie powiem, ale… skończył się Dakar, a ja już myślę o następnym!
SIERGIEJ KARIAKIN: – Przyszedłem do Rafała Sonika dwa dni temu i zapytałem, czy ma zapasowy wydech, bo moje dwa nie przetrwały trudów rywalizacji. Bez zastanowienia dał mi swoją część. Co prawda nie pasowała i nie mogłem jej wykorzystać, ale to pokazuje ducha fair play i szacunek jakim darzą się dakarowcy. Dzisiaj na mecie otrzymałem koszulkę Rafała z numerem startowym zwycięzcy i podpisem, a także autografem Ignacio Casale. Rafał powiedział, że za rok sam ją podpiszę i zachowam, albo przekażę kolejnemu zawodnikowi. Mam nadzieję, że oddam ją Rafałowi!
SAM SUNDERLAND: - Niewiarygodne, niewiarygodne... Kiedy minąłem metę, poczułem jak uderza mnie fala emocji. Teraz jest już OK, ale byłem naprawdę przytłoczony uczuciami. W ostatnim tygodniu, gdy prowadziłem w rajdzie, czułem na ramionach duży ciężar. Osiągnięcie mety Dakaru jest czymś niesamowitym. To pierwszy Dakar, który ukończyłem i zajęcie pierwszego miejsca łączy się z niebywałymi uczuciami. Naprawdę brak mi słów. Jestem taki wdzięczny zespołowi, organizatorom, wszystkim ludziom wokół mnie. To nie był indywidualny wysiłek. Każdy tutaj ma swój udział w tym zwycięstwie. Jestem bardzo wdzięczny i naprawdę szczęśliwy. Trudno było zachować spokój, szczególnie po błędach nawigacyjnych, w innych stresujących chwilach. To naprawdę najtrudniejszy rajd do przejechania, ale jesteśmy tutaj, dokonaliśmy tego i nie mogę być szczęśliwszy. To niesamowite, że wygrałem jako pierwszy Anglik. Mam nadzieję, że zwiększy to zainteresowanie Dakarem w moim kraju, bo jak dotąd nie było zbyt dużo relacji. Liczę, że możemy to zmienić.
MATTHIAS WALKNER: - Jest naprawdę fajnie po tym, co stało się w poprzednim Dakarze. Miałem ciężką kontuzję i zajęło mi pół roku żeby wrócić na motocykl, uwierzyć, że będę mógł dostać się na podium. Dzisiaj rano wiedziałem, iż stawka jest wysoka. Byłem trochę spięty, ale gdy wyjechałem na odcinek, miałem już sporo frajdy. Mam nadzieję, że to dopiero początek dakarowych sukcesów, choć wynik jest wspaniały i już stanowi osiągnięcie.
GERARD FARRÉS: - Od dziesięciu lat uczestniczę w Dakarze. Byłem między innymi woziwodą Chaleco Lópeza i Marc'ka Comy, a teraz jadę dla siebie. Jesteśmy prywatnym zespołem i nie mamy takich samych zasobów, takich silników jak fabryczny team, ale mamy pasję. Dotarlem na podium w Dakarze. To magiczne!
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.