Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Choć to krótki odcinek, było bardzo ciężko, w dodatku potworny upał dawał się we znaki, no i oczywiście pierwsze bardzo ciężkie wydmy. Etap bardzo wyczerpujący i wyboisty. Miękkie wydmy, dosyć skomplikowane partie w terenie, wielbłądzia trawa, i stromy podjazd po piasku, na którym naprawdę mieliśmy sporo kłopotów. To dopiero początek, a już widać, że to będzie bardzo ciężki rajd.

RAFAŁ MARTON: - Jedziemy w połowie stawki, zgodnie z planem, jak ominą nas poważniejsze awarie to wszystko będzie OK. Nasz debiutant w zespole, Robert Szustkowski spisuje się całkiem dobrze, nie traci głowy, to najważniejsze. Mocna psychika to podstawa, i oby tak dalej. Nastroje mamy dobre, chociaż etap dał się nam we znaki pod względem fizycznym, ale taki jest Dakar, trzeba być na to przygotowanym.

Szustkowski/Kazberuk

JAREK KAZBERUK: - Powoli pniemy się w górę i to nas cieszy, choć przygody oczywiście nas nie omijają, jak choćby kłopoty z pompą paliwa na wczorajszym etapie. Ale jesteśmy zadowoleni z auta, spisuje się jak na razie całkiem nieźle. Najważniejsze, że się dobrze rozumiemy z Robertem, znamy już swoje mocne i słabe strony, więc współpraca z każdym kilometrem układa się coraz lepiej.

Rafał Sonik | Fot. rafalsonik.pl

RAFAŁ SONIK: - Okazało się według wszelkich znaków na niebie i na ziemi, że na stacji, która była wskazana jako ostatnia przed wjazdem na odcinek specjalny, było chrzczone paliwo. Ja mam o tyle najlepszy na to dowód, że miałem paliwo w tylnym zbiorniku, które kupiłem przedwczoraj gdzie indziej i nie musiałem wczoraj go używać – tak się złożyło, że wczoraj odcinek przejechałem na głównym baku i na CP dotankowałem tylko przedni zbiornik i w ogóle nie sięgałem po paliwo do tylnego zbiornika. Dzisiaj po kilkunastu kilometrach od startu do odcinka specjalnego zaczął przerywać quad. Nie mogłem jechać na 4, ani na 5 biegu, bo w ogóle nie miał mocy. Pracował chwilę na jeden cylinder, później na dwa, momentami gasł – no i ja byłem przekonany, że to jest coś zepsute w moim quadzie. Takim kaszlącym, zacinającym się quadem próbowałem podjechać pod potężny podjazd, który nawet w roadbooku był oznaczony, jako najbardziej stromy – kilkanaście kilometrów do góry. Nie dało się na prosto, więc halsowałem, jeździłem troszkę w prawo, troszkę w lewo, zawracałem jak mi quad gasł całkiem, rozpędzałem go troszkę z góry i próbowałem jeszcze raz. Zajęło mi to bardzo dużo czasu. Później widziałem bardzo wiele motocykli po drodze, które stały porozbierane, m.in. minąłem Kubę Przygońskiego, który pokazał mi, żebym jechał dalej - już miał porozbierany motor. Później minąłem Machacka, który też miał rozebranego quada. Wniosek jest taki, że najprawdopodobniej ktoś na stacji wiedział z góry, bo ta stacja była już w roadbooku od dawna, że będzie tędy przebiegał rajd i wszystkie motory i quady szczególnie, będą musiały tutaj tankować. Ta sytuacja nie dotyczy samochodów i ciężarówek, bo większość z nich ma swoje paliwo z Europy, jak np. Hołek. Ja ponad godzinę, może półtorej naprawiałem quada – wymieniłem filtry powietrza, filtry paliwa, przedmuchałem pompę paliwową, wyjąłem bak, przedmuchałem bak, wszystkie doloty, robiłem to przy 50 stopniach Celsjusza. Czułem, że jest bardzo, ale to bardzo gorąco. Później jak ruszyłem, było dokładnie to samo, więc postanowiłem przełączyć na tylny bak – wtedy quad dopiero zaczął jechać. Byłem już strasznie zmęczony, do tego stopnia było ze mną źle, że organizator musiał się zorientować monitorując moje poczynania przez GPS-y. Widzieli, że pokonałem ten odcinek bardzo sprawnie, bo wyprzedziłem 20-30 motocyklistów od startu odcinka, a później nagle stanąłem. Dzwonili do mnie przez GPS, czy wszystko ze mną w porządku, czy nie zasłabłem. Gdy zdobywałem tę górę, walczyłem z quadem, przyjechało na motorach dwóch Argentyńczyków, lokalesów. Przywieźli na szczęście ze sobą wodę i oblali mnie całego, mogłem ruszyć dalej, chociaż odcinek był strasznie męczący. Kuba Przygoński, Jacek Czachor, Marek Dąbrowski, Krzysiek Jarmuż – wszyscy mówią dokładnie to samo. Wygląda na to, że do paliwa został dodany etanol. (rafalsonik.pl)
 

Jacek Czachor | Fot. orlenteam.pl

JACEK CZACHOR: - Etap byłby dla mnie łatwiejszy, gdybym jechał na lepszym motocyklu, ale niestety, organizatorzy przesadzili z tą zwężką. Na trzech tysiącach metrów motocykl nie chce jechać. Umiejętności mi nie brakuje, lecz dobrej maszyny. Nie wiem, jaki sens był wprowadzenia zwężki. Miało być bezpieczniej, ale nie jest, bo ja jestem totalnie wykończony, wywracam się, nie mam siły jechać. I to jest niebezpieczne. Nasze motocykle powinny być inaczej regulaminowo zmieniane, na przykład Dakar przejeżdżany na jednym silniku. Obecnie, gdy jadę na prostej drodze, przegrywam z 450-tką, a jak wjadę w trudny teren, to już jest katastrofa.

Jakub Przygoński | Fot. orlenteam.pl

JAKUB PRZYGOŃSKI: - Już na 5 kilometrze zaczął mi przerywać motocykl, aż całkiem zgasł. Zdjąłem kask i zacząłem rozbierać motocykl. Rozebrałem zbiornik, żeby mieć dostęp do gaźnika. Przeczyściłem go, ale straciłem z 40 minut. Po pięćdziesięciu kilometrach sytuacja się powtórzyła. Wtedy już wiedziałem, co zrobić i tym razem zajęło mi to 15 minut. Pod koniec odcinka zaczęło brakować mi paliwa. Przez to, że było złej jakości, motocykl bardzo dużo palił i mógł nie dojechać do mety. Zatrzymałem się i ze skutera jakiegoś kibica argentyńskiego zlałem trochę benzyny do swojego motocykla.

Marek Dąbrowski | Fot. orlenteam.pl

MAREK DĄBROWSKI: - Dzisiejszy etap był dla mnie jednym z najtrudniejszych w życiu. Jestem skrajnie wyczerpany. Leżałem w południe między wydmami. Motocykl się zagotował, silnik zaczął świszczeć. Zgasł, nie mogłem go odpalić. Po 30 minutach odpaliłem, ale tylko na chwilę. Po 40 minutach zdjąłem zbiorniki. Po półtorej godzinie, gdy wszystko ostygło, motocykl znowu odpalił, ale jechał tylko przez pięć minut normalnie. Potem przerywał. Musiałem jechać tak, żeby omijać ślady, bo motocykl nie chciał jechać. Musiałem nadkładać drogi, żeby była jakakolwiek przyczepność.

Hołowczyc/Fortin | Fot. holek.pl

KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: -  To był ekstremalnie trudny etap. Za nami pierwsze, bardzo ciężkie wydmy. Konfiguracja trasy była bardzo wyboista, niezwykle obciążająca organizm. Cały czas starałem się maksymalnie chronić swój kręgosłup i nie jest ze mną aż tak źle. Trzeba mądrze rozkładać siły, bo to dopiero początek rajdu, który zapowiada się na piekielnie trudny. Etap skończyłem z okropnym bólem głowy, ale po kilku tabletkach poczułem się znacznie lepiej. Gorzej z plecami Jean-Marka, ale pewnie po solidnym masażu poczuje się lepiej. Myślę, że wielu zawodników mocno odczuje dzisiejszy etap. Dobrze, że był dość krótki, ale organizatorzy z pewnością wiedzieli, jakie piekło nam zgotowali. Gdy na mecie dowiedziałem się telefonicznie od żony, że awansowaliśmy na piąte miejsce w generalce, nie mogłem w to uwierzyć, ale gdy się rozejrzałem dookoła i zobaczyłem, że na mecie jest zaledwie kilka załóg, przekonałem się, że to chyba nie pomyłka. Wielu świetnych kierowców miało dziś ogromne problemy. Zeszłoroczny triumfator Dakaru Giniel de Villiers stanął na skutek awarii silnika, Nani Roma znów dachował. Nas na szczęście ominęły większe problemy, nie licząc dwóch małych błędów nawigacyjnych, na których straciliśmy tylko kilka minut. Cieszymy się ogromnie z naszej świetnej pozycji po dzisiejszym etapie, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze kilka tysięcy szalenie trudnych kilometrów. Fot. holek.pl

Stephane Peterhansel | Fot. x-raid.de

STEPHANE PETERHANSEL: - Mieliśmy udany dzień - startowaliśmy z szóstego miejsca, a finiszowaliśmy na pierwszym. Choć to krótki odcinek, nie było łatwo. Trafiały się miękkie wydmy, dosyć skomplikowane partie w terenie, duże kępy wielbłądziej trawy, a potem stromy podjazd po piasku, na którym nawet mocne samochody organizatora miały kłopoty. To prawda, że za bardzo nie zmniejszaliśmy ciśnienia w oponach, bo przy innym ciśnieniu można było przejechać. Krótko mówiąc, było trudno. Widzieliśmy wielu stojących motocyklistów. Od początku można było dostrzec różnicę, ponieważ kilku motocyklistów i kierowców zgubiło się. My poprawnie nawigowaliśmy. Potem kontynuowaliśmy atak, nie przestając cisnąć. W tej chwili nie jestem zainteresowany etapowymi zwycięstwami. Bardziej staram się o wygranie rajdu w generalce. Dzisiaj zrobiliśmy krok na drodze do zwycięstwa. Zobaczymy, co czeka nas w dalszej cżęści rajdu. Fot. x-raid.de

Carlos Sainz | Fot. VW

CARLOS SAINZ: - To był niezwykle trudny odcinek zarówno pod względem wysiłku fizycznego, jak i wymagań jeździeckich, z niesamowicie wysoką temperaturą w kokpicie. Choć dzisiaj straciliśmy trochę czasu do Stephane Peterhansela, ważne było doprowadzenie nieuszkodzonego samochodu do mety, szczególnie na początku Dakaru. Nasze dni dopiero nadejdą.

al-Attiyah/Gottschalk | Fot. VW

NASSER AL-ATTIYAH: - Dzisiaj po raz pierwszy Dakar pokazał mi swoją prawdziwą twarz. Ten etap był niezwykle ciężki i pierwszy raz jechaliśmy po kopnym piasku. Niestety, straciliśmy czas z powodu przebicia opony i raz zabłądziliśmy. Mój pilot Timo Gottschalk musiał wysiąść z samochodu, żeby znaleźć drogę w kanionie. To kosztowało trochę czasu, ale będzie jeszcze wiele okazji, żeby odrobić straty.

Cyril Despres | Fot. KTM

CYRIL DESPRES: - To był jeden z tych odcinków, na który wyruszasz rano i myślisz sobie - OK, 180 kilometrów to będzie łatwe. Wkrótce znajdę się na biwaku. A potem spędzasz trzy godziny walcząc na motocyklu. To był naprawdę oes w afrykańskim stylu - wyczerpujący fizycznie z powodu upału, miękkie wydmy i problemy techniczne. W pierwszej części motocykl trochę ucierpiał, więc musiałem oszczędzać silnik. Próbowałem jechać spokojniejszym tempem przez ostatnie 80 km, ale nadal była to sportowa jazda. Zobaczyłem, że Marc Coma zatrzymał się, więc stanąłem obok niego. Upewniłem się, że nie zgasiłem silnika, bo bałem się, że go nie włączę. Jego silnik się dławił. To był bardzo skomplikowany dzień. Fot. KTM.

Poprzedni artykuł Hołowczyc już piąty!
Następny artykuł Schlesser trzyma tempo

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry