Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po etapie

ROBERT SZUSTKOWSKI: - To był kolejny ciężki dzień, z kamienistymi fragmentami, na których trzeba było bardzo uważać, żeby nie uszkodzić auta.

Pod koniec odcinka, bardzo zdradliwe wydmy, również nawigacja dzisiaj nie była łatwa. Cieszę się, że jesteśmy już na półmetku, jeszcze jutro ciężki dzień i mam nadzieję, że będzie już z górki, o ile w ogóle, tak można powiedzieć na Dakarze. Nasza strategia przynosi efekty, z każdym etapem pniemy się wyżej w klasyfikacji generalnej, dzisiejszy awans, daje mi sporo satysfakcji, jako debiutantowi.

Baran/Marton/Zborowski | Fot. R-SIXTEAM

RAFAŁ MARTON: - Po przygodach podczas 6 etapu, cieszymy się, że bez większych problemów jesteśmy na mecie. Za nami już chyba najtrudniejsze etapy rajdu, powoli wyjeżdżamy z pustyni, więc teraz powinno być już tylko lepiej. Jeszcze jutrzejszy etap będzie bardzo ciężki, ale podobno ma być skrócony oes, więc zobaczymy. Dzisiejszy odcinek przez prawie 340 km prowadził po strasznych dziurach, jakieś 80 km to ciężkie łańcuchy wydm, przeplatanka z doliny w górę i znów w dolinę. Przy zjeździe z wysokiej wydmy uderzyliśmy przodem MANA i złamał nam się zderzak, ale większych problemów nie mieliśmy. Trochę czasu straciliśmy też na starcie. Na około 20 kilometrze pomogliśmy znajomej załodze z Niemiec wymienić złamany wahacz w Mitsubishi Pajero. Fot. R-SIXTEAM.

Hołowczyc/Fortin | Fot. orlenteam.pl

KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Cały odcinek jechało nam się fajnie, ogólnie trasa przebiegała bez problemu. Pod koniec etapu wyskoczyliśmy wysoko na hopie i wylądowaliśmy krzywo. Wtedy Jean-Marcowi coś przeskoczyło w kręgosłupie i musieliśmy jechać wolniej. Przez to spadliśmy na 9 miejsce w etapie. Mam nadzieję, że Jean-Marc jutro będzie w formie i kolejny etap pokonamy bez przeszkód.

Jakub Przygoński | Fot. orlenteam.pl

JAKUB PRZYGOŃSKI: - Znowu mieliśmy bardzo szybki odcinek. Walczę o pierwszą dziesiątkę, ale mam mocnych rywali. Po trochu odrabiam do nich straty. To był trudny etap, bo jechaliśmy po wielkich kamieniach, jak w trialu. Niełatwo pokonuje się je na motocyklu, zwłaszcza ciężkim. Mój waży 180 kilogramów. Gdy się chce jechać bardzo szybko, robi się to niebezpieczne. Na koniec były wydmy, które lubię i to mi sprawiło sporo przyjemności. Bardzo wysokie. Nigdzie na świecie nie ma tak wysokich wydm, jak na Atakamie.

Jacek Czachor | Fot. orlenteam.pl

JACEK CZACHOR: - To był długi i trudny etap. Dwieście kilometrów jechało mi się dobrze. Potem wjechaliśmy w duże kamienie. Tam już nie dałem rady jechać tak szybko i trochę straciłem. Potem odżyłem, ale jestem cały obolały. Jestem na swojej pozycji i czekam na błędy rywali, żeby być w piętnastce na koniec. Na razie wyprzedzający mnie zawodnicy są lepsi, ale nie tracę dużo i cały czas jestem w grze. Teraz będą krótsze etapy, może będzie się lepiej jechać.

Marek Dąbrowski | Fot. orlenteam.pl

MAREK DĄBROWSKI: - Cieszę się, że dojechałem do mety, bo jest to pechowe dla mnie miejsce. Kiedyś przyjechałem do Copiapo i na pętli wokół niego miałem najpoważniejszy w mojej karierze wypadek, więc cały czas bojaźliwie podchodzę do tych terenów. Zwłaszcza, że to są pierwsze poważne zawody po kontuzji, jeszcze w tym pechowym miejscu. Niemniej jednak jestem zadowolony, choć organizator stara się, by ostatnie kilometry odcinków były bardzo trudne i rzeczywiście jest ciężko. Fot. orlenteam.pl

Peterhansel/Cottret | Fot. x-raid.,de

STEPHANE PETERHANSEL: - To był ciężki dzień z kamienistymi fragmentami, na których musiałeś jechać ostrożnie, żeby uniknąć przebicia. Trzeba było również dużo nawigować i była to trudna nawigacja. Wydmy pod koniec okazały się zdradliwe i mieliśmy kłopoty z ich przejechaniem, szczególnie dlatego, że nie zatrzymaliśmy się, żeby trochę zmniejszyć ciśnienie w oponach. Mieliśmy wysokie ciśnienie z powodu kamieni - i musieliśmy tak przejechać przez wydmy, co nie było łatwe. Wiemy, że Volkswageny są najszybsze. Nasser ostro walczy z Carlosem o pierwsze miejsce. Nie możemy włączyć się do tego pojedynku, bo jesteśmy ciągle za daleko z tyłu. Postaramy się jednak wygrywać odcinki i zrobimy, co w naszej mocy. Fot. x-raid.

Carlos Sainz | Fot. VW

CARLOS SAINZ: - Dzisiaj kilka razy się przestraszyłem. Miałerm dwa przebicia i potem zabrakło mi zapasowego koła, a do mety pozostało jeszcze 180 km. Kontrolowałem zatem szybkość i starałem się bezpiecznie ukończyć odcinek. To był udany etap, bo trochę zwiększyłem przewagę nad Nasserem. Ale jutro on startuje za mną i jestem pewny, że będzie próbował mnie dogonić. Mówiąc to, jestem bardzo zadowolony, ponieważ mamy już za sobą najcięższe odcinki. Nigdy dotąd nie widziałem tak kamienistego odcinka. Kamienie były wszędzie! Na ostatnich 15-20 kilometrach, przy trasie zgromadziła się niesamowita liczba kibiców, sznur ludzi i samochodów, który w końcu okazał się pomocny, bo pokazywał nam właściwy kierunek.

Francisco Lopez | Fot. chalecolopez.cl

FRANCISCO LOPEZ: - Jechałem szybko, szczególnie dlatego, że ukończyłem siódmy etap z trochę złą oceną. Dzisiaj po przerwie, chciałem zaliczyć dobry finisz dla tych wszystkich ludzi, którzy na mnie czekali. Jestem szczęśliwy, że wygrałem ten odcinek dla chilijskich kibiców, którzy wspierają mnie podczas rajdu. Dzisiaj było wszystkiego po trochu - kamienie, nawigacja i wydmy. Cieszę się, bo dobrze mi poszło, a motocykl sprawował się wzorowo. Fot. chalecolopez.cl

Marc Coma | Fot. J. von Oers

MARC COMA: - To był trudny dzień, szczególnie po tym, co wydarzyło się wczoraj, po kłopotach z karą. Miałem naprawdę dziwny dzień przerwy, cięzki i niezwykły. Dzisiaj wsiadłem na motocykl, starając się tak jak zawsze, wypaść jak najlepiej - i również o wszystkim zapomnieć. To był świetny odcinek ze wspaniałymi wydmami na finiszu Na początku było dużo kamieni. Utrzymywałem tempo aż do punktu tankowania. Potem znalazłem się z przodu i nadal jechałem szybko, dobrze nawigując. Jestem zadowolony z dnia.Fot. J. van Oers.

Cyril Despres | Fot. J. van Oers

CYRIL DESPRES: - Na dzisiejszym odcinku walczyłem przede wszystkim z samym sobą. Czułem się dobrze - byłem solidny, mocny i niezbyt zmęczony. Uderzyłem w dwa kamienie - w jeden przednim kołem i w jeden tylnym. Wtedy się nie zorientowałem, ale kiedy dotarłem do punktu 245 km, zobaczyłem, w jakim stanie są moje koła. Rozbite na pół! Rozwalone na kawałki! Miałem szczęście, że akurat nadjechał Ruben, drugi zawodnik zespołu Red Bull. Zamieniliśmy się przednimi obręczami, bo nie sądziłem, że muszę zmieniać tylną. Kiedy ruszyłem, uważałem na kamieniach, żeby oszczędzić tylne koło. Jestem naprawdę szczęśliwy, że dotarłem do mety. Na punkcie tankowania miałem 15 minut straty. Na szczęście Ruben nadjechał po 2-3 minutach. On jest szybki i nie traktuje brutalnie swoich kół. To był naprawdę niesamowity dzień.Fot. J. van Oers.

Poprzedni artykuł Sonik utrzymał się w czwórce
Następny artykuł Czagin kopiuje Peterhansela

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry