Początkowo nie wiedzieliśmy o konieczności wymiany koła z dziurawą oponą. Myśleliśmy, że skrzywiliśmy wahacz, bo na prostych samochód ściągało nam w bok. Powietrze musiało schodzić z niej powoli, ale kiedy wreszcie zarzuciło nam tyłkiem i poczuliśmy, że coś dobija, zatrzymaliśmy się. Opony na feldze już prawie nie było. Jechaliśmy na flaku ze trzydzieści kilometrów. Potem uderzyliśmy w rzece o kamień. Na szczęście na środku, więc nie zniszczył niczego w zawieszeniu, ale auto zawisło. Koła kręciły się nie dotykając dna. Straciliśmy tam z pół godziny. Wyjechać pomagali nam miejscowi, bo nawet kiedy podnieśliśmy samochód na podnośnikach, nie chciał ruszyć. Dopiero później podkładaliśmy kamienie, by się wydostać. Po tej przygodzie jechaliśmy już zachowawczo.
ALBERT GRYSZCZUK: - Po dwóch dniach z awariami, dzisiaj tylko raz zabrakło nam prądu. Cel był prosty, dojechać do mety za dnia i zrobić sobie jak najlepsze miejsce na start. O klasyfikację generalną w tej chwili w ogóle się nie martwimy. Chodzi o to, by być jak najbliżej Adama. Za nim, ale blisko. Od jutra także samochody i ciężarówki startują kolejno według klasyfikacji ważne było więc również, by nasza ciężarówka była za naszymi plecami. Mimo problemów z lewą stopą nie poszedłem lekarza. Nie chcę ryzykować, bo gdyby lekarz powiedział, że nie mogę jechać, byłaby tragedia. Radzę sobie. Mam jakieś maści przeciwbólowe, staram się oszczędzać stopę. W naszych autach jest sekwencyjna skrzynia biegów, więc sprzęgło potrzebne jest tylko do ruszania. A hamuję prawą!
ŁUKASZ ŁASKAWIEC: - W moim quadzie dwukrotnie pękały gałki przy kołach. To sprawia, że dolny wahacz wbija się w ziemię, a pojazd zatrzymuje się niemal w miejscu. Za pierwszym razem uderzyłem się w kolana. Niestety, przy drugim uderzyłem głową w konstrukcję roadbooka i przyrządów nawigacyjnych. Bardzo boli mnie twarz, jestem wykończony.
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - To niesamowite, jak małe różnice są pomiędzy poszczególnymi zawodnikami - splity są mniejsze niż wśród motocyklistów. Staramy się jechać jak najszybciej, a kiedy się jedzie po zwycięstwo zawsze można popełnić błąd, wypaść z drogi, czy złapać kapcia. Dzisiaj właśnie to przydarzyło się Stephane'owi Peterhanselowi, który od razu spadł w klasyfikacji. Ale my również trochę pobłądziliśmy. Źle skręciliśmy w jednym z miejsc, pojechaliśmy trasą motocyklistów i musieliśmy wracać pod prąd odcinka. Miałem ogromnego stracha, gdyż się śpieszyłem, a z naprzeciwka jechały na mnie motocykle. To ja jechałem pod prąd, więc musiałem im ustępować. Później jadąc przez rzekę uderzyliśmy w gałąź, która przeszyła nam szybę i skończyliśmy tak OS. Bardzo szkoda Kuby, który miał problemy z silnikiem. To dziwna awaria biorąc pod uwagę, że to dopiero trzeci etap rajdu. Wiemy jak Kuba jest szybki i zapewne niebawem będzie znowu walczył o zwycięstwo w tym rajdzie.
JACEK CZACHOR: - Kuba ma rozerwany silnik. Opuścił waypointy, a regulamin nie przewiduje możliwości dostarczenia mu jednostki napędowej. Wielka szkoda, ale wynika z tego, że to dla niego koniec rajdu. Ja starałem się trzymać pozycję. Trudna była partia przez rzekę, w rwącej wodzie i kamieniach. Cały czas jechałem pierwszym biegiem i zmęczyłem się maksymalnie. Zawisłem na jednej ze skarp, nadjechał konkurent, który we mnie uderzył. Motocykle się wywróciły i długo walczyliśmy, żeby je wyciągnąć. Wycieńczyło mnie to fizyczne, ale dalej mimo to zacząłem jechać szybko i świetnie nawigować. Zaliczyłem wszystkie waypointy i jestem na mecie.
MAREK DĄBROWSKI: - Nie był to dobry dzień dla motocyklistów ORLEN Team. Kubie eksplodował fabrycznie nowy silnik - to nie powinno mieć miejsca. Dodatkowo został okradziony jeden z naszych samochodów assistance i skradzione zostały ważne dokumenty, między innymi paszport. Trasa dla motocyklistów staje się coraz trudniejsza. Dzisiaj około 70 kilometrów OS-u. To bardzo trialowy, wycieńczający teren. Cały czas jestem jednak w rywalizacji i trzeba jechać po dobry wynik.
NANI ROMA: - Musimy poczekać, aż dojadą inne samochody, ale w tej chwili jest dobrze i jestem zadowolony. Wraz z Michelem jechaliśmy naprawdę szybko, nie popełniając żadnych błędów. Mieliśmy jednak szczęście, że startowaliśmy później. Podążałem za śladami i wiedziałem, gdzie hamować. Ogólnie ważne jest to, że naprawdę dobrze jechaliśmy, a nie etapowe zwycięstwo.
STEPHANE PETERHANSEL: - Szło nam dobrze aż do pierwszego wolnego przebicia. Mieliśmy kawałek drewna w oponie, więc zatrzymaliśmy się, żeby zmienić koło. Trochę bardziej napompowaliśmy oponę, co okazało się złym pomysłem, ponieważ straciliśmy więcej czasu. Jechaliśmy wtedy przed Nasserem. On musiał popełnić błąd nawigacyjny, czy coś w tym rodzaju, bo nie zauważyliśmy go. Wyprzedził nas, gdy zmienialiśmy koło. W górach przebiliśmy lewą tylną oponę. Te dwa postoje spowodowały 5-minutową stratę na mecie.
CYRIL DESPRES: - Dla mnie był to bardzo skomplikowany odcinek! Rano nie zaczęło się dobrze, bo wpadłem w dziurę i złamałem paznokieć na dźwigni sprzęgła. 60 kilometrów dalej, przestał działać kompas. Wjechaliśmy w góry i chciałem utrzymać tempo, ponieważ wiedziałem, że przede mną Marc jedzie bardzo szybko. Gdy dotarłem do strumienia, musiałem zwolnić i sprawdzić GPS. Na ostrym podjeździe uszkodziłem tylny hamulec, więc zjazd był bardzo zdradliwy i jechałem ostrożnie. Na końcowych 50 kilometrach nie widziałem śladów i nie byłem pewny, czy Marc jest przede mną. W końcu finiszowałem jako pierwszy. Powiedziano mi, że Marc wybrał złą trasę, więc będę miał przewagę. To dobrze dla mojej pozycji, choć nigdy nie cieszę się z pecha innych.
MARC COMA: - Po 170 kilometrach rozjeżdżały się trasy dla motocykli i samochodów. Sprawdziłem książkę drogową i sądziłem, że jestem na dobrej drodze, ale potem spostrzegłem, że tak nie jest. Następny znak widniał po 8 kilometrach i nie był właściwy, więc zawróciłem. 16 kilometrów to dużo! Potem atakowałem, żeby odrobić trochę czasu. Dzisiaj był trudny dzień, choć ze wspaniałymi widokami. No cóż, w końcu straciłem 13 minut. To dużo, lecz gdy popełnisz błąd, nie powinieneś być zaskoczony stratą. Takie są rajdy. Wczoraj był mój dzień, dzisiej zdecydowanie nie!
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.