Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po etapie

ARON DOMŻAŁA: - Na dzisiejszym etapie chodziło głównie o przetrwanie - moje, a nie samochodu...

Zatrułem się jedzeniem, dostałem gorączki i nie spałem całą noc. Jazda w 50 stopniach, kiedy jest się odwodnionym, nie jest łatwa. Początek odcinka to trudne wydmy, gdzie radziliśmy sobie bardzo dobrze. Zatrzymaliśmy się tylko raz, ponieważ wjechaliśmy do leju, gdzie akurat wydachował Sebastien Loeb, co trochę skomplikowało nam nasz plan pokonania wydmy. Potem niestety padł nam interkom i porozumiewaliśmy się językiem migowym przez następne 180 kilometrów. Ostatnia część trasy to szybka partia po wyschniętym jeziorze i bardzo kamieniste trasy, gdzie trzeba było uważać na kapcie. Jeżeli chodzi o nawigację to nie popełniliśmy ani jednego błędu i zajęliśmy 2. miejsce w klasie T3. Auto sprawowało się bez zarzutu, jedynie na końcu odcinka znowu zerwał się nam pasek w skrzyni biegów i straciliśmy ponad 10 minut. Mam nadzieję, że jutro będę w stanie jechać, bo gdy to piszę znowu dopada mnie gorączka.

Aleš Loprais

ALEŠ LOPRAIS: - Na 90 kilometrze uderzyliśmy w gałąź przy 140 na godzinę i rozbiliśmy przednią szybę. Gdy Marco (Ferran) powiedział, że musimy przejechać 180 kilometrów bez szyby, nikt nie oczekiwał etapowego zwycięstwa. Kolejny interesujący moment nastąpił na szczycie najwyższej wydmy. Jechałem za szybko i przeskoczyliśmy przez szczyt, a po lądowaniu uszkodziliśmy dwa resory piórowe na tylnej osi. Mogliśmy jechać dalej, ale Torpedo zachowywało się jak łódź. Na ostatnich 50 kilometrach musieliśmy zwolnić, bo nie wytrzymałyby opony. Naprawdę mieliśmy szczęście, że udało się osiągnąć metę, na dodatek z najlepszym czasem.

van den Brink/Willemsen/Mouw | Fot. Facebook

MARTIN VAN DEN BRINK: - Na ostatnich stu kilometrach mogliśmy zatonąć lub przepłynąć. Richard (Mouw) przez cały czas obsługiwał system pompowania kół, żeby utrzymać ciśnienie w oponach. Jakoś się udało - nie musieliśmy zatrzymywać się, żeby zmienić jedno lub więcej kół. Szansa zmiany koła była duża. Na sto kilometrów przed metą poczuliśmy swąd palonej gumy. Jechaliśmy 140 na godzinę i widzieliśmy, jak rozlatują się opony. Z wszystkich czterech zniknął bieżnik. To cud, że dotarliśmy do mety bez eksplozji. Czekaliśmy na moment, w którym pęknie nam opona.

de Rooy/Torralladrona/Rodewald | Fot. Team de Rooy

GERARD DE ROOY:
- Pierwsza połowa odcinka była perfekcyjna. Na wydmach znowu musieliśmy jechać ostrożnie, bo nie mamy obręczy, które zapobiegają zsuwaniu się opon przy niskim ciśnieniu. Było jednak całkiem OK. Po wydmach, trasa z ostrymi kamieniami była znacznie gorsza. Na kamieniach przebiliśmy dwie opony. Pierwsza zmiana koła zabrała nam 9 minut, druga - 11 minut, bo nie mogliśmy właściwie zamocować uszkodzonego koła z tyłu ciężarówki. Było zupełnie zniszczone. Na końcowych 120 kilometrach jechałem 80-90 na godzinę, żeby uniknąć kolejnego przebicia. Temperatura powietrza przekraczała 40 stopni, a gdy opony nagrzeją się do 110 °C, guma zaczyna się rozpadać. Mamy problem z tylnymi oponami, bo to stary model. Z przodu używamy nowych opon, które właśnie testujemy. Te spisują się dobrze.

Dąbrowski/Czachor | Fot. ORLEN Team

MAREK DĄBROWSKI: - To był dla nas bardzo trudny odcinek. Zmiany, które wczoraj wprowadziliśmy do naszego samochodu nie sprawdziły się. Nadal szukamy optymalnego ustawienia i testujemy różne rozwiązania, które pozwolą nam osiągać lepsze wyniki. Przed nami jeszcze dwa dni rywalizacji na trudnych technicznie odcinkach i szansa na zmniejszenie dystansu do czołówki. Wierzę, że w Maroku zdobędziemy cenne punkty w klasyfikacji Pucharu Świata.

Przygoński/Rudnickij | Fot. ORLEN Team

KUBA PRZYGOŃSKI:
- Na jednej z dużych wydm urwaliśmy półoś i całkowicie straciliśmy tylny napęd w samochodzie. Wspólnie z Andriejem podjęliśmy decyzję o szybkiej wymianie uszkodzonego elementu. Niestety, przeprowadzenie takiej naprawy na pustyni jest bardzo czasochłonną operacją. Po powrocie na trasę nie byliśmy w stanie odrobić strat. Ostatecznie w generalce spadliśmy o dziesięć oczek. Dzisiejszy odcinek był dla nas bardzo ważną lekcją w kontekście naszych przygotowań do Dakaru. Następnym razem wymiana półosi zajmie nam znacznie mniej czasu.

Kuba Piątek | Fot. ORLEN Team

KUBA PIĄTEK:
- W pierwszej części trasy dał o sobie znać fesz-fesz, który skutecznie utrudniał wyprzedzanie. Przez ponad 40 kilometrów jechaliśmy w bardzo trudnych warunkach. Na jednym ze zjazdów straciłem równowagę i spadłem z motocykla. Po powrocie na trasę próbowałem odrabiać straty, ale unoszący się w powietrzu piach uniemożliwiał skuteczny pościg. Dopiero wjazd na wydmy diametralnie zmienił sytuację. Tam złapałem drugi oddech i zacząłem jechać swoim rytmem. W rezultacie udało mi się zniwelować stratę i awansować w klasyfikacji generalnej na 15 miejsce.

Rafał Sonik

RAFAŁ SONIK: – Nie wiedziałem, że Sebastien Souday w ogóle jeszcze jedzie. Nawet gdybym wiedział, nie zmieniłbym swojej taktyki. Francuz nie jest już dla mnie zagrożeniem. Wdawanie się z nim w potyczki tylko niepotrzebnie podniosłoby ryzyko, na które przed Dakarem nie mogę sobie pozwolić. Na piaszczystej pętli wokół Zagory dość dużym wyzwaniem była nawigacja. Zwłaszcza, że niektóre punkty pozostawiały sporo niejasności. Na długiej kamienistej prostej mój roadbook pokazał rozjazd, którego nie było. Myślałem, że źle wyjechałem z uedu, ale kolejny punkt charakterystyczny potwierdził, że jadę w dobrym kierunku. Straciłem tam kilka minut, ale nie ma to większego znaczenia. W czasie Dakaru zwykle jadę w tempie czwartej „dziesiątki” motocyklistów. Tutaj, mimo obecności ścisłej czołówki, jestem w tej chwili klasyfikowany na 26. pozycji. To chyba dobry prognostyk przed Dakarem…

Małysz/Panseri | Fot. Malysz.pl

ADAM MAŁYSZ: - Xavier był dzisiaj ledwo żywy. Nie spał całą noc, wymiotował. Na koniec prawie mi w samochodzie odpłynął. Ale biorąc pod uwagę to, jaki był chory, spisał się na piątkę. Do końca nie dał poznać po sobie, że go wszystko boli. Na mecie powiedział mi, że w myślach prosił tylko, bym nie zakopał się na wydmach. Nie miałby siły wyjść z auta i pomagać. Więc dzisiaj to jemu należą się gratulacje. Pokazał, że jest prawdziwym sportowcem. Tylko tacy nie narzekają w pracy. Ja czuję, że się rozkręcam.

Carlos Sainz | Fot. Peugeot Sport

CARLOS SAINZ: - Nie było źle. Nawigacja okazała się dzisiaj trudna. Lucas wykonał dobrą robotę. Na odcinku było dużo wydm. Nie mieliśmy żadnych problemów. Wszystko poszło dobrze. Na razie rajd przebiega dla nas korzystnie, ale pozostały jeszcze dwa dni.

 

al-Attiyah/Baumel | Fot. Facebook

NASSER AL-ATTIYAH: - 500 metrów po starcie opona zeszła z obręczy. Szybko zmieniliśmy koło. Dzisiaj nie było łatwo. Odcinek okazał się bardzo ciężki - dużo nierówności, dziur na trasie. Cieszymy się z ukończenia oesu bez większych problemów. Wygląda na to, że buggy jest tutaj szybkie. Rywalizujemy z Carlosem, ale myślę również o Pucharze Świata. Mamy przed sobą jeszcze dwa dni. Zobaczymy, czy jutro uda się odrobić trochę czasu. Byłoby dobrze... Nie wiem, czy Peugeot okaże się wystarczająco niezawodny, ale trasa w Maroku jest dobra dla buggy.

Mikko Hirvonen | Fot. Marian Chytka

MIKKO HIRVONEN:
- Dzisiaj było lepiej. Przez cały czas próbujemy się poprawiać. To był naprawdę trudny odcinek z wydmami. Michel wykonał fantastyczną pracę. Wiem, że na niektórych partiach jadę trochę za wolno. Staram się poprawiać. Ogólnie tempo było dzisiaj wystarczające. Jestem z tego bardzo zadowolony. Fot. Marian Chytka.

de Villiers/von Zitzewitz | Fot. Imperial Toyota

GINIEL DE VILLIERS:
- Z pewnością był to najtrudniejszy odcinek. Na początku zafundowano nam długi przejazd przez wydmy. Piasek był bardzo miękki. Dogoniliśmy Nassera, który chyba przebił oponę. Jechaliśmy w kurzu za Mini. Tuż przed opuszczeniem wydm zagrzebaliśmy się na jakieś dwie minuty. Poza tym zaliczyliśmy czysty przejazd, bez problemów. Było dobrze. W tej chwili nie wygląda na to, że możemy powalczyć z Peugeotem i Mini. Nie mamy takiego tempa. Z pewnością musimy znaleźć więcej prędkości.

Władimir Wasiliew | Fot. npo.fr

KONSTANTIN ŻILCOW:
- Dzisiaj nie było najgorzej. Przebiliśmy oponę na długiej prostej przez szott. Opona po prostu eksplodowała i straciliśmy dużo czasu. Wyprzedził nas Mikko Hirvonen. Nie atakowaliśmy, bo nie dało się jechać w kurzu. Potem pojawił się problem z amortyzatorem i musieliśmy zwolnić.



al-Rajhi/Gottschalk | Fot. Facebook

YAZEED AL-RAJHI: - Przebiliśmy oponę po CP1. Mieliśmy kłopoty ze zdjęciem koła i straciliśmy dużo czasu. Zabrało nam to około trzech minut. Myślę, że sukcesy Peugeota nie wynikają z konstrukcji typu buggy. Chodzi o dieslowski silnik z dużym momentem obrotowym. Trasa była dobra dla buggy, ale to moment obrotowy zapewnia przewagę nad pojazdami z benzynowym silnikiem.

Poprzedni artykuł Sensacyjny Hirvonen
Następny artykuł Lotto Team w pierwszej trójce

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry