Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Hungarian Baja

MAREK DĄBROWSKI: - Wpadliśmy w wodę na dość dużej prędkości.

Wcisnąłem hamulec i od razu zorientowałem się, że nie zwalniamy tak jak powinniśmy. Pękła tarcza, wyszliśmy i usunęliśmy wadliwy element. Do mety dojechaliśmy zwalniając hamulcem ręcznym oraz silnikiem. Dodatkowo straciliśmy czas naprawiając wycieraczki na początku etapu. To był jednak udany trening i wywieźliśmy kolejne doświadczenie.JACEK CZACHOR: - Udało się naprawić wycieraczki wyłącznie po stronie Marka. Ja nie widziałem nic z tego co działo się na trasie. Nawigowałem właściwie wyłącznie na licznik i roadbook. To jednak nie było tak trudne jak odcinek, który przejechaliśmy bez hamulców. Jesteśmy na mecie z lekkim niedosytem, że nie mogliśmy przez awarie nawiązać walki ze ścisłą czołówką. Fot. Marcin Kin.

Krzysztof Hołowczyc i Moises Torrallardona | Fot. Facebook

KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Nie mogłem nawet przypuszczać, że ten rajd zakończymy w ten sposób. Zanosiło się na niezły wynik, ale życie, jak to bywa, przynosi rożne niespodzianki. Pod koniec drugiego oesu Moi poczuł się gorzej i zaraz po mecie poprosił, żebym się zatrzymał. Zobaczyłem, że coś złego się z nim dzieje i wezwałem karetkę. Moi w dalszym ciągu czuł się nie najlepiej, więc zmuszeni byliśmy wycofać się z dalszej rywalizacji. No cóż, nasz debiut nie wypadł najlepiej, ale teraz najważniejsze żeby Moi jak najszybciej wrócił do formy!

Adam Małysz | Fot. malysz.pl

ADAM MAŁYSZ: - Na zakręcie trafiliśmy w coś prawym kołem. Wpadka skończyła się dachowaniem i zakończeniem dalszej rywalizacji. Taki jest niestety ten sport. Czasem drobiazg kosztuje wszystko. Szkoda, że tak się to skończyło, bo wcześniej byliśmy bardzo wysoko, co dawało nam duże nadzieje. Z drugiej strony podjęliśmy ryzyko, bo dziś jechaliśmy na oponie błotnej, która kompletnie nie trzymała na szutrach. W lesie sprawowała się super, ale przy całym pechowym zdarzeniu w tamtym miejscu raczej nie pomogła i od razu wylądowaliśmy na dachu.

Poprzedni artykuł Ammermüller po raz trzeci
Następny artykuł Szarża Nassera

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry