Na szczęście skrócili oes
Podczas siódmego etapu Rally dos Sertoes Jakub Przygoński zmniejszył stratę do Davida Casteu do 41 sekund - i tyle właśnie dzieli młodego motocyklistę ORLEN Team od podium.
Jednocześnie Kuba utrzymuje drugie, a Jacek Czachor trzecie miejsce w klasyfikacji Production Open, w której Polacy kompletują punkty do Mistrzostw Świata.
We wtorek została rozegrana druga część etapu maratońskiego. Według pierwotnych planów zawodnicy mieli pokonać ponad 500 kilometrów odcinka specjalnego. Na szczęście dla motocyklistów ORLEN Team, próba sportowa została skrócona do 220 kilometrów. Było to szczególnie istotne dla Jakuba Przygońskiego, który walczy o miejsce na podium rajdu. Kuba w pierwszym dniu etapu maratońskiego mocno zaatakował i zdarł praktycznie oponę. Odcinek specjalny kończył bez bieżnika.
- Skończył się maraton - mówi Kuba Przygoński. - Przejechaliśmy dwa odcinki bez pomocy mechaników. Wczoraj OS miał 380 kilometrów, dzisiaj miało być ich pięćset. Już po pierwszym etapie nie miałem opony. Był to duży problem, gdyż mając świadomość, że odcinek specjalny liczy 500 kilometrów, na trasę wyruszyłem z przeświadczeniem, że muszę oszczędzać ogumienie. To wiąże się z wolniejszą jazdą, a ja jestem w bezpośredniej konfrontacji z Davidem Casteu jadącym na lżejszej 450-ce, która nie zużywa tak szybko opon. Na punkcie tankowania dowiedziałem się, że odcinek jest skrócony. Bardzo mnie to ucieszyło, gdyż bez opony najprawdopodobniej utkwił bym gdzieś na OSie, bądź musiał walczyć żeby motocykl w ogóle przyspieszał.
Problemy z opną to nie jedyne przeciwności losu jakie spotkały ORLEN Team. W dalszej części odcinka specjalnego na trasę przed motocykl Przygońskiego wyskoczył struś. Zawodnikowi udało się jednak sprawnie ominąć dzikiego ptaka. Tyle szczęścia nie miał samochód techniczny zespołu, który utkwił na trasie i do biwaku dotarł z dużym opóźnieniem. Mechanicy pracowali całą noc by przygotować motocykle do startu na kolejnym etapie.
- Odcinek specjalny został skrócony prawdopodobnie ze względu na błędne oznaczenie trasy przez organizatorów - powiedział Jacek Czachor. - Musieliśmy jednak przejechać całą trasę, 520 kilometrów w terenie, a to jest dość męczące. Pomimo, że czas nie był liczony to jechaliśmy szybko. Kiedy tylko zbyt zwalniamy, wówczas robi się niebezpiecznie. Widziałem kilku zawodników z czołówki, którzy zaliczyli wywrotkę ze względu na zbyt niską prędkość. Cały maraton przejechałem dobrze. Pod koniec etapu w zasadzie nie miałem już opon. Mój motocykl odczuwa już trudy rajdu. Czuję to wyraźnie, gdy odkręcam manetkę gazu. Przejechaliśmy już siedem dni, na Dakarze mielibyśmy dzień przerwy. Tutaj jednak trzeba jechać dalej. Staram się trzymać równe tempo i kontrolować rywali.
Fot. Orlen Team
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.