Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

"Oponiarze" na dachu!

Tytuł tego wywodu być może nie jest do końca zrozumiały, przecież ktoś powie – „wszyscy jadą na oponach”.

Ha! Tu jest cały pies pogrzebany, bo nie o ogumienie się tu rozchodzi. „Oponą” nazywamy bowiem nie przedmiot, a cechę wyglądu zewnętrznego. Dokładnie wystajacą poza obręb (dookoła) męskiej sylwetki dolną część brzucha, powstałą poprzez nadmiar przyswajanego pożywienia lub produktów przemysłu chmielarskiego. Takową posiada piszący te słowa i w związku z tym postanowiłem kibicować zawodnikom, wykazującym te cechę. Jeszcze do wczoraj byłem dumny z „moich” chłopców (ten drugi wyraz też powinien znajdować się w cudzysłowiu, gdyż trudno chłopcem nazwać dobiegającego sześćdziesiątki Schlessera). Niestety dzisiaj obydwaj (ten drugi to 22 letni Nicolas Misslin) postanowili zagrać mi na nosie i solidarnie wydachowali. Żeby było ciekawiej zrobili to w tym samym miejscu. Jak opowiadali później Łukasz z Rafałem, w road booku (książce drogowej, zawierającej informacje o trasie), zabrakło jednej solidnej dziury, w którą wpadli obaj Francuzi. Na szczęście obaj posiadacze opon wyszli z opresji bez szwanku. Mało tego jak relacjonował „Rafanga” (Rafał Marton), Misslin natychmoiast wyskoczył, aby ostrzec „chłopców orlenowców” przed nadciagającym zagrożeniem.

Nasi jednak nie do końca przejechali, dzisiejeszy podwójny etap bez przygód. Najpierw utknęli na 10 minut, jak to się tutaj ładnie mówi w „diunie” (wydmie), a potem postanowili sprawdzić twadrość przodu Mitsubishi i huknęli w głaz. Na szczęście tylko lekko nadwyrężyli zderzak i felgę. Dojechali do mety żwawo i teraz są już na czwartej pozycji. A kto im pomógł? Oponiarze! Jeźdźcy na austriackich rumakach, też pojechali nienajgorzej. Marek plasuje się na szóstym miejscu, a Jacek na dziesiątym.

Z całą pewnością dzisiejszy etap potwierdził, wbrew sądom niektórych, że „opona” jest pomocna w życiu, a jej posiadacze to uczynni i bohaterscy jegomoście. A że czasami mają pecha? Los nie wybiera.

Jak na razie mający szczęście i przywykły do upałów, szczęśłiwy posiadacz „opony” –

PC.

Poprzedni artykuł Akropol po dniu drugim: Martin wytrzymuje presję!
Następny artykuł Kuchar i Szczepaniak: po równiejszym, więc szybciej.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry