Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Powiedzieli po etapie

CARLOS SAINZ: - Jak na razie wszystko idzie dobrze - to był udany, choć trudny dzień.

Znów jechaliśmy kamienistymi drogami i na odcinku lawirowałem pomiędzy głazami. Teraz rozpocznie się prawdziwy Dakar. Być może wyjdzie na jaw mój brak doświadczenia w jeździe po wydmach.

STEPHANE PETERHANSEL: - Z dzisiejszym wynikiem czuję się lepiej, choć startując z 10 miejsca nie było łatwo uzyskać dobry czas. Na kamieniach ryzykowaliśmy uszkodzenie koła. Mój rezultat nie jest najlepszy, ale zwolniłem, bo łatwo można było ponieść straty. Jutrzejszy odcinek będzie bardzo szybki i pewnie za dużo nie odrobimy.

GINIEL DE VILLIERS: - W końcu poradziliśmy sobie z Jean-Louisem Schlesserem, który blokował nas przez 100 kilometrów. Trzeba naprawdę uważać, kiedy droga jest kamienista i kręta. Napotkaliśmy wiele samochodów z defektami opon, ale nam jakoś się udało. W czwartek znowu będzie szybko, choć nie jest to jeszcze klasyczny pustynny etap.

LUC ALPHAND: - Mieliśmy defekt, a podczas zmiany koła złamała się szpilka w tylnej pokrywie i znowu musieliśmy się zatrzymać. Straciłem trzy minuty na koło i dwie na pokrywę. Mamy za sobą kolejny frustrujący dzień. Tempo jest dobre, lecz na razie brakuje nam szczęścia. Codziennie zatrzymujemy się z powodu drobiazgów. Tracąc 5 minut na każdym etapie, nie można wygrać Dakaru.

NANI ROMA: - Przebiłem koło po 12 kilometrach. Musieliśmy się zatrzymać i Giniel nas wyprzedził. Odcinek przebiegał niedaleko miejsca, gdzie w czerwcu miałem wypadek podczas Rajdu Maroka. Powróciły wspomnienia i nie miałem łatwego dnia. Trudno było się skoncentrować na jeździe. Jestem trochę za daleko z tyłu, popełniłem błąd kosztujący nas defekt, ale jutro w Mauretanii rajd zaczyna się od nowa. Celem pozostaje dotarcie do Dakaru - ewentualne zwycięstwo to zupełnie inny temat. W tym roku jest bardzo trudno.

MARK MILLER: - Dzisiaj przeżywaliśmy wzloty i upadki. Na początku mieliśmy dobry czas, ale potem nastąpiły dwa defekty opon w odstępie 20 kilometrów. Zmienialiśmy koła, jechałem znacznie wolniej. Podwyższyłem tempo 50 km przed metą i pękła trzecia opona. Ponieważ wieźliśmy tylko trzy zapasówki, finiszowałem ostrożnie.

HIROSHI MASUOKA: - Złapałem kapcia po 20 kilometrach, a na kolejnych 120 km dwukrotnie dziurawiłem tylne koło. Nie rozumiem, dlaczego tak się stało. Nie dotknęliśmy żadnego głazu, jechałem bardzo ostrożnie. Potem się wystraszyłem, bo zabrakło nam zapasowych kół. Jeszcze jeden defekt oznaczałby kłopoty - musielibyśmy czekać na serwisową ciężarówkę, a to kosztowałoby nas 4-5 godzin. Myślenie o kapciu nie było dobre dla mojego serca. Na szczęście skończyło się na stracie 10 minut.

NASSER AL-ATTIYAH: - To staje się bardzo frustrujące. Staram się jak mogę, ale każdorazowo kiedy zaczynam atakować, przyhamowują nas drobne problemy. Taka jest natura Rajdu Dakar. Chwilowo nie towarzyszy mi szczęście, lecz jestem pewny, że to się zmieni. Muszę nadal próbować.

ARI VATANEN: - Zaraz na początku przebiliśmy oponę. Śruby bardzo mocno trzymały i musieliśmy je odkręcać ręcznie. Później jeszcze z dwóch opon schodziło powietrze - jedna wytrzymała do mety, drugą dwukrotnie dopompowaliśmy. Pod koniec pomagaliśmy motocykliście, który upadł i nie mógł się wydostać spod motocykla.

JUTTA KLEINSCHMIDT: - Po starcie ugrzęzłyśmy za wolniejszym pojazdem i na 18 kilometrze uszkodziłyśmy koło o kamień. Ucierpiała także obręcz, co znacznie utrudniło wymianę. Potem spadło ciśnienie w układzie hamulcowym - musiałam pompować pedałem. Ten dzień nie należał do przyjemnych! Ale Guerlain znowu świetnie pojechał i nawet prowadził. Oby tak dalej...

CHRISTIAN LAVIEILLE: - Wczoraj o mało nie przekroczyliśmy limitu czasu - wynosił 12 godzin, a my przyjechaliśmy na metę po 11 godzinach i 57 minutach. Po awarii tylnego napędu czekaliśmy wraz z Paulem Belmondo na serwisową ciężarówkę. Naprawa trwała kwadrans, ale po 2 kilometrach most znowu się urwał. Dzisiaj nie jechaliśmy zbyt szybko. Przeszkadzał kurz, a 30 km przed metą motocyklista rozbił nam szybę kamieniem.

YVAN MULLER: - W ciągu paru godzin nauczyłem się wielu rzeczy. Dakar jest prawdziwą szkołą cierpliwości. Przez cały czas musisz być niezwykle pokorny. Powtarzam sobie, że dobre dni dopiero nadejdą. Po trzech kapciach, 200 km przed metą doszliśmy do wniosku, że możemy nie ukończyć etapu, a zatem zwolniłem. To było okropne, jechać tak wolno! Za metą zauważyliśmy, iż z prawego tylnego koła wolno schodzi powietrze.

Poprzedni artykuł Kamaz na boku
Następny artykuł Hołowczyc zmieniał koło

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry