Przygody na Rajdzie Dakar

Dakar dał mu już mocno w kość i był bliski rezygnacji z dalszej jazdy, ale powstrzymał się przed wciśnięciem czerwonego guzika.- To był dzień, kiedy panował piekielny upał. Dzień z fesh-fesh i luźnym piachem. Quad w tym tonął. Wyciągnąłem go, ale wpadł ponownie. Znów go wyciągnąłem, ale nie mogłem jechać dalej. Byłem odwodniony. Miałem szczęście, że zatrzymał się Enrique Guzmán i dał mi trochę wody. Wyciągnęliśmy razem quada i pojechał dalej. Byłem już bliski wciśnięcia czerwonego guzika, ale powstrzymałem się. Teraz zajmuję 15 miejsce, ale ciągle tu jestem. Dakar to naprawdę coś. Etap do Boliwii był niewiarygodny. Wysokość sprawiała, że to było niesamowite - powiedział Nelson Sanabria.O swoich przygodach opowiada również załoga ciężarówki nr 401 (Toyota HZJ79) Herve Diers/Alain Brousse.- Myślę, że mieliśmy też swój sprawiedliwy udział w problemach na trasie - uznał Herve Diers. - Połamaliśmy amortyzatory na drugim etapie i spędziliśmy noc na trasie przed wjazdem na wydmy. Najtrudniejszy był piąty etap, na którym również mieliśmy kłopoty na wydmach. Pomagaliśmy wielu motocyklistom. Kiedy ukończyliśmy etap następnego dnia rano myśleliśmy, że udamy się jeszcze na biwak, ale sędziowie skierowali nas bezpośrednio na start kolejnego odcinka. 10 godzin snu przez trzy dni, zaczęliśmy się już trochę chwiać, ale to nie przeszkodziło nam, aby przejść od depresji do euforii.- Dzień przerwy nam pomógł - dodał. - Teraz wszystko dobrze pracuje, mamy frajdę z jazdy tym samochodem, chociaż najlepszy moment nadejdzie, kiedy dojedziemy do Valparaiso.