Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Rajd Tunezji: El Borma pokonana!

Zawodnicy Orlen Team po raz kolejny już pokazali się ze znakomitej strony w Rajdzie Tunezji - tym razem pokonując najtrudniejszy etap imprezy 291-kilometrowy El Borma-El Borma.

Załoga Mitsubishi Pajero: Łukasz Kormonicki i Rafał Marton uzyskała czwarty czas morderczego odcinka specjalnego, do najlepszego dziś Mikiego Biasiona (Mitsubishi Pajero Evolution) tracąc 28 minut i dwie sekundy. Polacy utrzymali wysoką piątą lokatę w klasyfikacji generalnej imprezy, przed nimi plasują się trzej doskonale znani, doświadczeni kierowcy: Stephane Peterhansel, Miki Biasion i Jean Louis Schlesser oraz Francuz Nicolas Misslin.

Wśród motocyklistów najszybszy był dziś Cyril Despres (KTM). Francuz wyprzedził Włocha Fabrizio Meoniego (KTM) o dwie minuty i sekundę. I ta sekunda właśnie pozwoliła mu na objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej po dzisiejszym etapie. Bardzo dobrze spisali się Polacy. Jacek Czachor (KTM) zanotował dziś siódmy czas odcinka (strata 15 min. 6 sek.), a Marek Dąbrowski był dziesiąty (strata 21 min. 27 sek.). W klasyfikacji generalnej, Czachor awansował na miejsce dziewiąte, Dąbrowski spadł o jedno oczko - na pozycję ósmą.

„To był jeden z trudniejszych odcinków jakie pokonywaliśmy w dotychczasowych startach. Przejazd przez dziesiątki wysokich wydm, które ciągnęły się pasmo za pasmem. Szczęśliwie udało się nam pokonać trasę „bezboleśnie”. Samochód spisywał się bez zarzutu, a opona G3, której dziś używaliśmy, okazała się wręcz rewelacyjnym wyborem. Cały dzisiejszy etap przebiegał po piasku. Jutro nawierzchnie będą zdecydowanie bardziej zróżnicowane. Jakieś sto kilometrów po wydmach, ale będzie też około stu po kamieniach i dziurach. Dlatego powrócimy do opon G1. Czekający nas etap El Borma-Nekrif będzie dość długi – liczy sobie ponad 350 kilometrów, z czego aż 330 przejeżdżanych sportowo. Wiemy już, że należy spodziewać się na nim pułapek nawigacyjnych. Pewien problem mogą sprawić równoległe doliny pomiędzy wydmami. Nierzadko dwie lub trzy zaczynają się tuż obok siebie – jedna wiedzie do celu, a pozostałe po kilku kilometrach okazują się ślepe. Trzeba będzie więc wykazać się dużą orientacją w terenie, Rafał będzie miał bardzo dużo odpowiedzialnej pracy! Pewnym utrudnieniem jest też szalejąca burza piaskowa. Wcześniej udawało nam się korzystać ze śladów samochodów jadących przed nami. Teraz jest to niemożliwe. Silny wiatr momentalnie zasypuje je świeżym piaskiem. Fizycznie czujemy się dobrze. Oczywiście odczuwamy już pewne zmęczenie, ale nie wpływa ono na szybkość naszej jazdy. Dziś uzyskaliśmy naprawdę znakomity rezultat, tuż za trzema kierowcami z najściślejszej światowej czołówki. Utrzymaliśmy też wysokie piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Przed nami jeszcze trzy etapy, byłbym bardzo zadowolony, gdybyśmy w sobotę dotarli do mety na takim miejscu.” – powiedział Łukasz Komornicki.

„Nie mieliśmy dziś żadnych problemów. Zacząłem etap trochę wolniej, a kiedy zmieniasz rytm jazdy, nie jest łatwo przewidzieć, ile możesz na tym stracić czasu. Chciałem dziś zaczekać na Jean-Luisa Schlessera i jechać razem z nim. Nigdzie jednak nie było go widać. Tymczasem nadjechał Miki Biasion. Wtedy wiedziałem, że straciliśmy już jakieś sześć minut – bo on zaczął etap jako czwarty. Nie był to jednak dla mnie większy problem. Do końca już jechaliśmy razem. To była taktyczna decyzja. Wolę jutro startować jako drugi i jechać za Mikim. Dziś nie podejmowałem żadnego ryzyka. Czasami zdarzają się tu wydmy przechodzące w urwiska – to może być bardzo niebezpieczne. Nie wiem na ile dobór opon zadziałał na czyjąś korzyść. Ja jechałem na tradycyjnym ogumieniu, Miki natomiast testował nowy rodzaj – używany wcześniej tylko przez Carlosa Sousę na jednym z odcinków Dakaru. Ja staram się nie używać opon, których nie miałem okazji wcześniej sprawdzić.” – powiedział Stephane Peterhansel, lider Rajdu Tunezji.

„Od samego początku mocno przycisnąłem, chcąc przetestować nowe opony G3, przygotowane specjalnie na piasek. Natychmiast zdałem sobie sprawę, że są bardzo szybkie na prostej. Wyprzedziłem Nicolasa Mislina i Jean-Louisa Schlessera. Przed trzecim punktem kontroli przejazdu doszliśmy Peterhansela. Nieco zwolniłem i kilka kilometrów jechałem za Stephanem. Wreszcie mnie przepuścił i trzymał się z tyłu. Trasa nie była wielce skomplikowana. Wszystko sprowadzało się praktycznie do wyboru – jechać przez wydmę, czy starać się ją objechać? Po raz pierwszy udało się nam nie jechać w tumanach kurzu, wzbijanego przez samochody rywali. Zdaję sobie sprawę, że Stephane dziś nie atakował. Jestem jednak zadowolony z doboru opon i oczywiście z rezultatu. Wreszcie wygraliśmy etap! Pociesza mnie też fakt, że coraz mniej doskwiera mi bolące ramię.” – powiedział zwycięzca dzisiejszego odcinka, Miki Biasion.

Poprzedni artykuł Kulig i Baran po udanym shakedownie.
Następny artykuł Sukces Bełtowskiego na Słowacji.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry