Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Walencji

TEODOR MYSZKOWSKI: - Cieszę się, że w obu wyścigach byliśmy w czołówce, pokonując także wszystkich rywali z Azji i Ameryki.

Mieliśmy bardzo dobre tempo, a w sobotę już na pierwszych kółkach ustanowiłem najlepszy czas wyścigu. Dobraliśmy jednak ciśnienia spodziewając się nieco wyższej temperatury asfaltu i nieco za bardzo zużyliśmy tylne opony. Na finiszu nie byliśmy więc w stanie walczyć o podium. W niedzielę mieliśmy z kolei sporego pecha. W pewnym momencie, w drugim zakręcie, w nasze auto mocno uderzył jeden z rywali. Samochód obrócił się i zgasł, przez co straciliśmy przynajmniej kilkanaście sekund. Byłem przekonany, że doszło do sporych uszkodzeń, dlatego pierwsze okrążeniach jechałem bardzo ostrożnie, ale na finiszu byłem w stanie przebić się na piąte miejsce. Szkoda tej przygody, bo tuż przed nią jechaliśmy zaraz za autem, które ostatecznie było drugie, więc mieliśmy sporą szansę na podium. To był jednak bardzo udany weekend i sezon. Nie możemy już doczekać się powrotu za kierowcę w roku 2017.ANDRZEJ LEWANDOWSKI: - Po piątkowym podium mieliśmy przed światowym finałem ambitne plany i ostatecznie niewiele zabrakło nam do ich realizacji. W sobotnim wyścigu byliśmy szybcy, szczególnie na początku, ale zwyczajnie nie trafiliśmy z ciśnieniami opon i na finiszu nie byliśmy już w stanie zaatakować pierwszej trójki. W niedzielę liczyliśmy na walkę o zwycięstwo na mokrym torze, ale niestety nasze plany pokrzyżowały kwalifikacje, podczas których na moim najlepszym okrążeniu pojawiła się czerwona flaga. Startowałem więc z dwunastego pola, ale szybko zyskałem sześć pozycji, a następnie Teodor także jechał bardzo dobrym tempem. Niestety, szansy na walkę o podium pozbawił nas rywal, który za swój manewr dostał zresztą dziesięć sekund kary, ale takie są wyścigi. Najważniejsze, że pokazaliśmy się w tym roku z dobrej strony, poznaliśmy auto i tory, a do tego trzy razy stanęliśmy na podium. Wrócimy do walki za rok, z jeszcze lepszym tempem i wyżej postawioną poprzeczką. Za ten sezon chcielibyśmy obaj podziękować naszemu zespołowi, który przez cały rok świetnie pracował nad przygotowaniem auta i przede wszystkim polskim kibicom, którzy dopingowali nas podczas każdej rundy, także w Walencji. Do zobaczenia!

Poprzedni artykuł Popis kuzyna Magnussena
Następny artykuł Dwa razy w Emiratach

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry