Czy Perez powinien obawiać się młodych kierowców?
Sergio Perez od kilkunastu wyścigów zawodzi cały zespół Red Bulla, a młodzi kierowcy z tygodnia na tydzień zdają się wywierać coraz większą presję na jeżdżącego poniżej oczekiwań Meksykanina.
Sergio Perez, Red Bull Racing RB20
Autor zdjęcia: Red Bull Content Pool
Sergio Perez, pomimo posiadania w swoich rękach bolidu z czołowej czwórki, od Grand Prix Emilii Romanii odbywającego się w połowie maja, zdecydowanie przestał dowozić zadowalające Red Bulla wyniki.
Od tamtej pory Meksykanin nie zdobył dla austriackiej ekipy żadnego podium, co skutkowało ogromną stratą punktów w klasyfikacji konstruktorów do będącego aktualnie na czele McLarena. Po wyścigu na Imoli Red Bull miał przewagę 114 punktów nad brytyjską ekipą, a aktualnie, przez gorszą dyspozycję zespołu oraz Meksykanina, spadli na trzecie miejsce ze stratą 44 punktów do pierwszego miejsca na cztery wyścigi przed końcem sezonu.
Słabe występy Pereza, w szczególności podczas kwalifikacji, skłoniły Red Bulla do przemyślenia, czy kontynuowanie z nim współpracy na pewno jest dla nich najbardziej korzystną opcją.
Pomimo początkowych problemów, Christian Horner wraz z zarządem austriackiej marki postanowili dać dużą kartę zaufania Meksykaninowi, podpisując z nim kontrakt do końca 2025 roku licząc, że Perez ze spokojną głową będzie mógł kontynuować dobrą passę z początku roku.
Tak się jednak nie stało, a od przerwy wakacyjnej w zespole Red Bulla nieustająco słychać głosy niezadowolenia z postawy drugiego z kierowców mistrzowskiego zespołu, w szczególności są to głosy doradcy ds. sportów motorowych Helmuta Marko.
Austriak w drugiej części sezonu niejednokrotnie podkreślał, że kontrakt ma małe znaczenie, jeżeli kierowca nie przywozi oczekiwanych rezultatów.
- Perez może i ma kontrakt, ale Formuła 1 to merytokracja. Jeśli wyniki nie są odpowiednie, nawet kontrakty są bezużyteczne. Pod koniec sezonu usiądziemy razem i zdecydujemy, kto będzie najlepszym kolegą Verstappena w Red Bullu - powiedział Marko dla niemieckiego portalu F1-insider podczas GP USA.
Ostatnio swoje pięć groszy do plotek dotyczących przyszłości Pereza dorzucił Horner, który do tej pory bronił doświadczonego kierowcy. Szef zespołu Red Bulla stwierdził po nieudanych kwalifikacjach do Grand Prix Meksyku, że Perez „jest obecnie naszym kierowcą na 2025 rok”, co sugeruje, jakby istniała możliwość jego zmiany.
Ósmy w tabeli kierowców zawodnik początkowo nie przejmował się gorszymi wynikami wskazując kilkukrotnie, że jest pewny wypełnienia kontraktu z Red Bullem do końca. W ostatnich weekendach jego narracja jednak zaczęła się delikatnie zmieniać.
- Nie myślę za dużo [o przyszłości w Red Bullu]. Cieszę się chwilą. Mam 33 lata i wydaje mi się, że przede mną jeszcze kilka dobrych sezonów w F1. Jako sportowiec, chcesz maksymalizować swoją karierę. Na ten moment jestem w Red Bullu i chcę pozostać w Red Bullu, jednak to zależy od obu stron - powiedział Perez podczas weekendu w Austin.
Sergio Perez, Red Bull Racing RB20
Autor zdjęcia: Red Bull Content Pool
Młodzi kierowcy w natarciu
Podpisując kontrakt z Sergio Perezem do końca sezonu 2025, Red Bull wybrał bardzo bezpieczną dla siebie opcję na tamten moment.
W pierwszej części sezonu austriacka ekipa nie miała realnej alternatywy dla Meksykanina, ponieważ Daniel Ricciardo, który został zatrudniony w AlphaTauri (a następnie VCARB), miał być opcją zastępstwa Pereza od sezonu 2025. Australijczyk jednak od momentu powrotu do F1 zawodził swoją formą, przegrywając regularnie rywalizację z zespołowym partnerem Yukim Tsunodą.
Od tamtego momentu w F1 bardzo wiele się zmieniło. W stawce doszło do zamiany Logana Sargeanta i Daniela Ricciardo na Franco Colapinto i Liama Lawsona.
Młodzi kierowcy weszli do stawki najlepszych kierowców świata z dużym impetem. Colapinto, pomimo braku dużego doświadczenia za kierownicą F1 w przeszłości, wszedł do tego sportu bezpardonowo, niemal od razu stawiając czoła Alexowi Albonowi, który był uważany za jednego z lepszych kierowców w stawce dzięki bardzo dobrym występom na tle Sargeanta.
Lawson natomiast po udanym zeszłorocznym zastępstwie Ricciardo, powrócił do juniorskiego zespołu Red Bulla i z marszu był w stanie zdobyć punkty w Grand Prix Stantów Zjednoczonych, co potwierdziło, że jest gotowy na duże wyzwania, nawet w zespole głównym austriackiej marki.
Wyniki młodych kierowców zwróciły uwagę osób decyzyjnych w Red Bullu. Szef Red Bulla, Christian Horner, zachwycał się występami Colapinto mówiąc ostatnio, że „zwraca na siebie uwagę” oraz dodał podczas konferencji prasowej, że nie wykonywałby dobrze swojej pracy, gdyby nie zapytał Williamsa o jego dostępność.
Źródła sugerują, że jest jeszcze jeden kluczowy czynnik dla Red Bulla, a jest nim wejście na rynek Ameryki Południowej, ponieważ zainteresowanie tym regionem rośnie dzięki formie Colapinto.
Powyższe sprawiło, że austriacka marka, według plotek dochodzących z padoku F1, zaproponowała Williamsowi aż 20 milionów dolarów za wykupienie Argentyńczyka z ich zespołu.
Pomimo hipotetycznej oferty złożonej Colapinto, nie możemy również zapominać o innych młodych kierowcach z akademii juniorów Red Bulla.
Jak już było wyżej wspomniane, swoim mocnym wejściem do Formuły 1, Lawson dopisał przy swoim nazwisku dużego plusa w oczach osób decyzyjnych w Red Bullu i jeśli będzie kontynuował dobre występy do końca sezonu, zespół z pewnością rozważy jego kandydaturę na stanowisko etatowego kierowcy w głównej ekipie.
Colapinto i Lawson wydają się być na ten moment największym zagrożeniem dla Pereza, ale Meksykanin nie może również zapominać o kierowcy, który jest aktualnie wiceliderem klasyfikacji generalnej F2.
Mowa o Isacku Hadjarze, czyli jednym z ulubionych młodych kierowców Marko. Austriak od dawna widzi we francuskim kierowcy bardzo duży talent, a przed weekendem w Brazylii powiedział kilka ciepłych słów w stronę zawodnika zespołu Invicta.
Zanim w Red Bullu zapadnie ostateczna decyzja, Hadjar, obecnie drugi w mistrzostwach Formuły 2, będzie miał okazję wziąć udział w pierwszej sesji treningowej Grand Prix Abu Zabi. Marko powiedział, że będzie to „kluczowe dla jego przyszłości” i potwierdził, że Hadjar „był szybszy niż Franco Colapinto we wszystkich kategoriach młodzieżowych”, podkreślając wiarę w talent Francuza.
We wtorkowym dniu treningowym, po Grand Prix Abu Zabi, oceniani będą kolejni kierowcy. „Jest kilku kierowców, którzy mogą być brani pod uwagę w przyszłym roku” – powiedział Marko.
Jednym z nich będzie Tsunoda, który otrzyma szansę przejechania się aktualnym bolidem Red Bulla po raz pierwszy w oficjalnej sesji F1, od kiedy dołączył do Formuły 1.
Japończyk podczas weekendu w Meksyku powiedział, że "To bardzo dobra okazja. W końcu mogę pokazać trochę swoich umiejętności, a oni po prostu zobaczą, jak prowadzę ten bolid".
24-latek podkreślił również, że duży udział w otrzymaniu szansy od Red Bulla miała Honda, która od początku kariery pomagała swojemu rodakowi dostać się do F1.
Wygląda na to, że Red Bull przed kolejnym sezonem, poza poprawą osiągów bolidu, ma bardzo duży problem do rozwiązania. Z jednej strony mają za kierownicą doświadczonego Sergio Pereza z bardzo dużym zapleczem sponsorskim z Meksyku, natomiast z drugiej strony mamy czterech młodych kierowców wykazujących się bardzo dobrą formą, mogącą ostatecznie przemówić na ich korzyść w walce o fotel w głównym zespole austriackiej marki.
Yuki Tsunoda i Liam Lawson, Visa Cash App RB F1 Team
Autor zdjęcia: Red Bull Content Pool
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.