Heikki Kovalainen w Polsce
Heikki Kovalainen, gwiazda ING Renault F1 Team, odwiedził dzisiaj Polskę.
Spotkał się z pracownikami firmy ING Nationale-Nederlanden Polska SA oraz zapowiedział imprezę ING Renault F1 Roadshow, organizowaną przez Renault Polska w dniach 2-3 czerwca w Warszawie.
Heikki Kovalainen jest jednym z największych sportowych odkryć ostatnich lat. Szlify doskonałego kierowcy zdobywał od 2002 roku w ramach Programu Rozwoju Kierowców Renault. Każdy z celów, które wtedy przed nim stawiano, Fin osiągał bez większych trudności i dlatego też dano mu szansę sprawdzenia się w Formule 1.
Kovalainen rozpoczął karierę w F1 jako tester zespołu Renault, by w tym roku awansować do roli podstawowego kierowcy teamu. Fiński debiutant jest już po trzech wyścigach w barwach zespołu ING Renault. Z Heikkim Kovalainenem rozmawiamy o początkach sezonu.
- Heikki, debiutowałeś w Formule 1 niewiele ponad miesiąc temu na torze w Australii. Jakie były dla Ciebie te trzy pierwsze wyścigi?
- Szczerze mówiąc, początek tego sezonu był dla nas dosyć trudny. Samochód nie zachowuje się tak, jak oczekiwaliśmy. Ja sam myślę, że mój pierwszy start przyniósł prawdziwe rozczarowanie - nie był to debiut moich marzeń. Brzmi to trochę negatywnie, ale ja nie jestem osobą, która rozmyśla o porażce. Od czasów Melbourne pracuję bardzo ciężko i idę łeb w łeb z Giancarlo. Myślę, że się rozwijam. Czuję, że te trzy pierwsze starty dały mi pretekst, by w najbliższych miesiącach jeździć o wiele lepiej.
- Opowiedz coś więcej o tych trzech wyścigach - rozczarowanie w Melbourne, pierwsze punkty w Malezji, a potem trudny wieczór w Bahrajnie…
- Działo się i dobrze i źle, ale ogólnie cieszę się, że robię postępy. Nie chcę wracać myślami do Australii - nic mi tam nie wyszło, dlatego też postanowiłem o tym zapomnieć tak szybko jak się da. W Malezji było całkiem nieźle - zdobyłem pierwsze punkty w bodaj najtrudniejszych wyścigu, kończąc przed Fisico. Potem w Bahrajnie finiszowałem dopiero na dziewiątej pozycji, ale to był naprawdę trudny wyścig. Pierwszy okres wyścigu był dla mnie ciężki ze względu na wysoki poziom paliwa w zbiorniku, musiałem dodatkowo ścigać się koło w koło m.in. z Rosbergiem - prawie tak jak w GP2! Pokazałem chyba, że potrafię być agresywny, że niełatwo jest mnie wyprzedzić, że przez cały wyścig daję z siebie wszystko. Każde doświadczenie to cenna lekcja, która niesie wiele pozytywów. I na tym się skupiam.
- W sezonie 2006 byłeś trzecim kierowcą mistrzów świata. Czy awans na pozycję “prawdziwego” kierowcy spełnił twoje oczekiwania?
- Tak. Wiedziałem, czego mogę się spodziewać, więc nic mnie specjalnie nie zaskoczyło. Znałem rozkład każdego weekendu Grand Prix i wiedziałem, o co chodzi w kwalifikacjach. Pierwsze trzy wyścigi już jako prawdziwego kierowcy, były dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem. Oczywiście, zdarzały się momenty lepsze i gorsze, ale staram się uczyć na sukcesach jak i na błędach.
- Wiemy już, że bolid jeździ poniżej oczekiwań i że trudno się go prowadzi. Jaki ma to wpływ na waszą pracę?
- Musimy po prostu pracować ciężej niż kiedykolwiek wcześniej, bardziej skupiać się na szczegółach. Przeprowadzamy szereg analiz. Sam staram się jak najczęściej rozmawiać z zespołem na temat zachowania bolidu na torze, by wyniki były lepsze. Jestem w stałym kontakcie z moim inżynierem Adamem Carterem, jak i innymi członkami załogi od kilku tygodni. Rozmawiamy o tym, co można zrobić, by bolid miał lepsze osiągi. Lubię ciężką pracę w zespole - wiemy, że liczy się każdy szczegół.
- Czy sądzisz, że zespołowi ING Renault uda się wrócić do formy?
- Tak, jestem tego pewien. Zespół dwa razy pod rząd zdobył mistrzostwo - jest po prostu najlepszy. Nie mam żadnych wątpliwości, że wrócimy do formy i pokażemy, jaka siła drzemie w zespole ING Renault.
- Jaka będzie w tym twoja rola?
- Z mojej strony, będę starał się pomagać zespołowi najlepiej jak potrafię. Zawsze dążę do tego, by zająć jak najlepszą pozycję, by dawać z siebie wszystko nie popełniając błędów. Jestem optymistą i wiem, że stać nas by wrócić do czołówki. Wtedy dopiero będziemy mogli naprawdę być dumni z siebie i tego co osiągnęliśmy.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.