Mówią przed Lydden Hill

To zupełnie inny świat, niż ten, z którym miałem do czynienia w rajdach Cross Country. Po wielu latach znów wróciłem do rywalizacji łokieć w łokieć, zderzak w zderzak. Już podczas pierwszego startu dostałem małą lekcję pokory. Gdy wygrałem swój pierwszy bieg poczułem się pewnie, może nawet zbyt pewnie i w finale chłopaki przytarli mi trochę nosa. To wspaniały sport, w którym jest prędkość, bezpośrednia walka, adrenalina czyli to, co kocham. Oczywiście w Lydden Hill będę walczył o wszystko, bo zawsze staję na starcie z jednym celem – chcę wygrać. Zdaje sobie jednak jednocześnie sprawę, że muszę się jeszcze wiele nauczyć, zmienić trochę nastawienie psychiczne i technikę jazdy. Nie mam jednak zamiaru odpuszczać i jechać grzecznie jak nowicjusz w tej dyscyplinie. Muszę być przygotowany na ostrą walkę!MARTIN KACZMARSKI: - Mam coraz większą frajdę z jazdy, nie mogę się już doczekać kolejnego startu. Pierwsze koty za płoty już były, więc wiem, co muszę jeszcze poprawić, na czym się skupić. Mam też nadzieję, że tym razem ominą mnie problemy techniczne i pokażę, że stać mnie na więcej. Z każdym startem, każdym przejechanym na treningu kilometrem uczę się bardzo dużo. Oczywiście chciałbym móc wygrywać od razu, ale zdaje sobie sprawę, że potrzeba sporo czasu i wielu treningów. Starty autem RX Lites to dla mnie przede wszystkim ogromna przyjemność. Są ogromne emocje i czuć ducha bezpośredniej rywalizacji, a to dodatkowo nakręca mnie do działania.