Ruszył sezon Rallycrossowy
Słomczyńska eliminacja rozegrana w pierwszy, długi majowy weekend rozpoczęła sezon Mistrzostw Polski w Rallycrossie.
Pogoda dopisała, było pięknie i słonecznie, dopisała też stawka zawodników i o dziwo liczba kibiców coraz chętniej odwiedzających te widowiskowe zawody. Automobilklub Rzemieślnik już teraz przygotowuje się dość intensywnie do organizacji wrześniowej rundy Mistrzostw Europy, tor przeszedł więc dość pokaźną modernizację. Ulepszona nawierzchnia jest równiejsza i bardziej wytrzymała, a dziennikarze i VIPy mają możność oglądania zawodów w naprawdę komfortowych warunkach w całkiem nowym budynku biura imprezy. Dla kibiców stworzono podwyższone, wielostopniowe trybuny, z których widać cały tor. A więc organizacyjnie inauguracja sezonu wypadła nader pomyślnie. W dodatku, co nie zdarzało się wcześniej, zawody odbyły się w idealnej zgodzie z obowiązującym harmonogramem. Oby tak dalej... Przejdźmy jednak do głównych bohaterów tego wydarzenia, a mianowicie zawodników. Utworzono trzy nowe klasy: A-1100, N-1400 i N-2000, a więc wszystkich klas jest już teraz siedem. Najliczniejsza okazała się jak zwykle klasa pierwsza, czyli A-grupowe Fiaty 126. Zgłoszonych zostało aż 24 kierowców. Przy równych mocach i obowiązku używania seryjnych opon zakwalifikowanie się nawet do finału C stanowiło nie lada problem. Walka szła na noże. Ostatecznie awans do finału B zapewnił sobie Marcin Ślusarczyk (A. Rzemieślnik), a tu musiał zmierzyć się z takimi zawodnikami, jak Piotr Koc czy Roman Panek. Po ciekawej walce do finału A wspiął się Panek, którego doświadczenie wzięło tym razem górę nad nieco szwankującym sprzętem. A w finale A w znany sobie sposób najwyższe miejsce na podium wywalczył zeszłoroczny mistrz klasy Maluchów Piotr Radtke. Za nim był znakomity podczas całych zawodów Dominik Brymora, mający za sobą sporą grupę wiernych kibiców. Trzecie miejsce wywalczył Tomasz Skinder. Nieco poniżej oczekiwań pojechał Tomasz Sokulski zajmując nieco zdemolowanym samochodem szóste miejsce. W klasie drugiej zgłosiło się tylko kilku zawodników. W połączeniu z równie nieliczną grupą A-grupowych Cinquecento 1100 utworzono dwa finały. Walka w ramach tej klasy nie należy do najciekawszych, ponieważ różnice mocy są tu dość wyraźne. Jacek Chojnacki w Cinquecento i Antoni Skudło w Nissanie Micra zdążyli nas już przyzwyczaić, że to właśnie oni decydują między sobą o zwycięstwie. Tak było i tym razem. Pierwszą rundę rozstrzygnął na swoją korzyść Skudło, Chojnacki dotarł na metę niecałe 4 sekundy za nim. Niespodziankę sprawił trzeci na mecie, zwycięzca finału B Grzegorz Carzasty. Po nieudanym zeszłym sezonie w klasie 3 i dachowaniu na treningach ten zawodnik pokazał, że będzie w tym sezonie częściej pretendował do miejsca na podium. Carzasty dość łatwo wyprzedził Tomka Nowaka i Marka Andrysza w bliźniaczych samochodach oraz Wojciecha Białowąsa w bardzo mocnym A-grupowym Cinquecento 1100 serwisowanym we Włoszech. Klasa trzecia jak zwykle zgotowała kibicom nie lada emocje. Z 16 zgłoszonych zawodników już po treningach wolnych odpadł Piotr Kanecki po awarii pompy olejowej. Z kłopotami technicznymi od początku zawodów borykał się również Andrzej Grigoriew, który nie ukończył finału B, tak, jak z resztą, jak i zwycięzca finału C, debiutant Artur Luterek. Tymczsem w finale B triumfował autor tego tekstu - Adam Kornacki w Peugeocie 205 przed Wiesławem Białką jadącym Fordem Fiestą. Sędziowie ukarali czarną flagą, czyli wykluczeniem, młodego Adama Trzonkowskiego (również Peugeot 205) za brutalny atak na Michała Kunickiego (Suzuki Swift). Finał A nie obfitował już w tak dużą liczbę kolizji i wykluczeń. Zwyciężył Marcin Laskowski w znakomicie przygotowanym Peugeocie 106 przed Robertem Polakiem we wreszcie niezawodnej Toyocie Starlet i Piotrem Tyszkiewiczem, który w tym roku dosiadł Skodę Felicję. Czwarte miejsce zajął Janusz Siniarski jak na razie startujący słabszą wersją Skody. Bogusław Bach dobrze zaprezentował się w VW Golfie, a Peugeot Kornackiego zdławił się na starcie i dojechał do mety 7 sekund za Bachem. Tym dwóm zawodnikom z bezpośredniego zaplecza czołówki trudno będzie walczyć o hermetycznie zamkniętą stawką na podium, która wymaga olbrzymich nakładów finansowych. W tym roku klasa trzecia jest nie tylko wyrównana i liczna, ale także bardzo wymagająca finansowo. Po klasie 3 do boju ruszył Cup 1400, czyli prawie seryjne samochody o pojemności 1,4 litra. Wśród zawodników było dwóch reprezentantów naszego kraju w tegorocznych mistrzostwach Europy: Tomasz Oleksiak i Jakub Iwanek, obaj w Peugeotach 106. W tej klasie zebrało się 7 zawodników, więc rozegrano tylko jeden bieg finałowy. Zwyciężył trzykrotny Mistrz Polski w klasie Maluchów Tomasz Oleksiak przed znakomicie dysponowanym i doświadczonym Piotrem Granicą w Suzuki Swift. Trzeci był Kuba Iwanek. Klasę czwartą w tym roku znów nęka wyraźny kryzys. Zgłosiło się ledwie pięciu zawodników, a stawkę uzupełniała liczba trzech kierowców z nowej, ale jak na razie mało popularnej klasy N-2000. Rozegrano dwa biegi finałowe. W pierwszym zwyciężył Grzegorz Baran w Renault Clio, który również będzie uczestniczył w cyklu Mistrzostw Europy. Finał A dał pierwsze miejsce Bohdanowi Ludwiczakowi w Fordzie Escorcie. Drugi był Jacek Ptaszek w Toyocie Celice, a trzeci, po karze 5 sekund Adam Polak, również w Toyocie. Tło dla walki pierwszej trójki stanowili ambitny Mariusz Stec w Mitsubishi Galancie i Andrzej Kalitowicz w Lancerze. Jednak niestety najkosztowniejsza klasa czwarta nie należała tym razem do najbardziej emocjonujących. Tuż po zawodach rozegrano już tradycyjnie wyścig Handycupowy o wielką nagrodę Browarów Warszawskich. Był to jedyny wyścig, którego pełny przebieg mogły pokazać inne telewizji niż publiczna, "dzięki" do dziś nie znanej w szczegółach umowie z PZMotem. Po wprowadzeniu nowych klas na starcie tego wyścigu stanęło aż 18 samochodów, które ruszały z tak zwanym wyrównaniem czasowym, a więc wszystkie klasy po kolei od najwolniejszych do najszybszych. Tylu aut na Słomczyńskim torze jeszcze nie było. Kibice w zasadzie bez przerwy mogli oglądać widowiskowe manewry wyprzedzania. Ostatecznie zwyciężył Grzegorz Baran. Jego klasa N-2000 podczas zawodów była szybsza jedynie od Maluchów, więc nie musiał prawie nikogo wyprzedzać. Za nim linię mety przeciął Adam Polak, który startował jako ostatni i podczas 8 okrążeń wyprzedził 16 aut! Trzeci był Wojciech Białowąs w Cinquecento 1100. A więc po emocjonujących zawodach kibice mogli oglądać jeszcze bardziej emocjonujący bieg handicupowy. Oby tak dalej. Kolejne zawody rallycrossowe już za niecałe dwa tygodnie, tym razem na wyremontowanym i przebudowanym torze w Toruniu!
Tekst: Adam Kornacki
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.