Wypowiedzi po Fuglau
BOHDAN LUDWICZAK: - Nordring brzmi dumnie, jak Hungaroring, ale tylko brzmi.
Dla mnie to porażka - krótka, kolizyjna prosta startowa, wąski pierwszy zakręt, później kawałek polnej drogi utwardzonej kawałkami cegieł i fajny ale wąski fragment betonowy. Tor bardzo krótki, wąski, bez możliwości wyprzedzania - odcinek szutrowy zmienił się w ogromną dziurę z kamieniami. Już po 1 kwalifikacji tor przestał istnieć.
Kilka lat temu w Rajdzie Kormoran, olsztyńscy działacze zrobili odcinek specjalny dla kibiców na stadionie piłkarskim z bieżnią żużlową. Po przejeździe pierwszych 30 zawodników bieżnia razem z cegłami i kamieniami z podkładu żużlowego, znalazła się na ławkach dla kibiców - odcinek przerwano. Ale to nie był wyścigowy tor szutrowy, więc mogła zdarzyć się taka wpadka - co innego w Austrii, na Nordringu. Do tego jeszcze kible "wczesna Litwa", kawa a'la Inka po 2 euro i park maszyn tonący w błocie olejowym (stanowisko do mycia aut na środku parku maszyn bez odprowadzenia ścieków) - eko skandal, a nam każą kłaść plandeki pod samochody.
Mój Focusik po śnie zimowym wstał lewą nogą: w pierwszym biegu pękła linka sprzęgła - całkiem nowa. W drugim biegu pękła linka gazu i stanąłem. W trzecim dostałem cegłą w szybę a w chwilę potem złapałem kapcia na wertepowisku.
A teraz o tej szumnej zgodzie szanownych działaczy na jazdę z utraconą homologacją - rewelacja by była, ale 5-10 lat wcześniej, co wielokrotnie sugerowałem. Teraz te piękne auta - Toyoty, Cosworthy, Lancie, Mazdy, Audiki itd., albo zostały wyzłomowane, albo są w rękach kolekcjonerów. Proszę, zróbcie to samo w dywizji 2, bo też jej za chwilę nie będzie. Dwa identyczne samochody Starobrata i Chodorskiego zostały wysłane na rzeź przednionapędówkom tylko dlatego, że mają o jedną parę drzwi mniej. Pozwólcie im jeździć bez homologacji bo się zniechęcą, a jest takich zawodników znacznie więcej.
KAMILA MACIASZEK: - Długo czekałam na początek sezonu i jestem mega szczęśliwa, że już się rozpoczął. Tor szybki i bardzo wymagający ze względu na dosyć grząski szuter. Jechało się wspaniale, uwielbiam nowe tory. Zawsze jest to niezła szkoła jazdy i ogromna frajda. W Dywizji 2 po zmianie regulaminu dopuszczono auta z napędem na przednią oś, co troszkę utrudniło rywalizację i podniosło poprzeczkę. W mojej klasie, póki co, sami doświadczeni kierowcy i potężne auta. I z tego się w sumie cieszę, bo będzie to ode mnie wymagało wiele pracy a tym samym rezultaty powinny być bardziej owocne. Minusem są oczywiście koszty, bo tegoroczna konkurencja sprawiła, że znacznie wzrosły. Miło by było znaleźć sponsora na pozostałe starty.
Jednego jestem pewna - będę walczyć do końca i tanio skóry nie sprzedam.
KONRAD KACPRZAK: - Pierwsza runda mocno odcisnęła się na moim samochodzie. Po trzecim miejscu w pierwszej kwalifikacji wiedziałem, że jeśli nie zaatakuję, nie będzie szansy na start z pierwszej linii do finału. Nadeszła druga kwalifikacja i prawie udało się objąć prowadzenie, ale po kontakcie z Rafałem Malińskim, którego nie do końca udało mi się domknąć, wypadłem z toru poważnie niszcząc samochód. Tak to bywa, wiedziałem że niesie to ryzyko utracenia pozycji, jak coś nie wyjdzie. Trzecią kwalifikację musiałem ukończyć, w przeciwnym wypadku nie byłoby mnie w finałach, więc już się nie wdawałem w ryzykowne ataki i dojechałem na czwartym miejscu.
Zawody ukończyłem na trzecim miejscu. W finale Jacek jechał bardzo asekuracyjnie i ciasno. To doświadczony zawodnik - nie popełnił błędu, jak w pierwszej kwalifikacji. Próbowałem w kilku miejscach ale tor totalnie nie sprzyjał wyprzedzaniu, ponieważ poza wyjeżdżonymi miejscami było grząsko i tylko można było na tym stracić. Żeby awansować, musiałbym podjąć bardziej radykalne środki, ale chyba limit ryzyka i wyburzenia samochodu na tych zawodach już wyczerpałem.
Podziękowania dla Marcina i Pawła za reanimację sprzętu i możliwość kontynuowania zawodów.
PIOTR DYJAK: - Jestem oczywiście, bardzo zadowolony z rezultatu. To był mój pierwszy zagraniczny start i na początku byłem trochę stremowany. Dodatkowo w samochodzie pojawiło się kilka problemów i ogólnie pierwsza część zawodów wyszła nerwowo. Tor w Fuglau jest bardzo szybki i zróżnicowany pod względem poziomów. Część szutrowa z czasem się wybijała i powstawały głębokie wyrwy. Dodatkowo z pod kół aut poprzedzających leciały ogromne kamienie niszcząc szyby, intercoolery i inne elementy z przodu pojazdu. Niemniej jednak jazda tam dostarczała dużo przyjemności i emocji.
Konkurencja w mojej klasie dopisała i było się z kim ścigać. Kilku kierowców to lokalni matadorzy i na początku z powodzeniem wykorzystywali doskonałą znajomość obiektu. Pierwsi trzej zawodnicy, czyli Ramler, Höller i Zeman wydawali się nie do pokonania - ich samochody są w pełnej specyfikacji Dywizji 1. Później okazało się, że Seat popsuł się, a dystans do Fiesty nie jest taki duży. Ostatecznie po wyprzedzeniu, Stoitznera i awarii Ramlera, awansowałem na trzecią pozycję. Udało się nawet dogonić Zemana, ale silnik mojego Evo się przegrzewał i postanowiłem szanować zdobytą pozycję.
Myślę, że dopuszczenie wszystkich czteronapędówek do Dywizji 1 to dobry pomysł. W garażach stoi sporo starszych, mocnych aut, którymi można się ścigać. Mistrzostwa Polski poza granicami oraz dopuszczenie kierowców zagranicznych jest w mojej ocenie kontrowersyjne. Rozumiem intencję zwiększenia frekwencji i uatrakcyjnienia zawodów, ale mogą powstać sytuacje, gdzie w klasach Mistrzostw Polski nie będzie Polaków. Czas pokaże. Zawsze w pierwszych rundach ilość zawodników nie była powalająca, ale to dotyczy nie tylko Polski.
Na koniec chciałem podziękować całemu zespołowi za zaangażowanie i sponsorom: Agapit, Ehrle, Amlux i Biautohandel za wsparcie.
KRZYSZTOF SKORUPSKI: - Tor Nordring w porównaniu do drugiego toru, na jakim jeździliśmy w Melku w ubiegłym sezonie, niestety wypada kiepsko. Słabe przygotowanie szczególnie części szutrowej, a w zasadzie to glinowej, przy najmniejszym błędzie mogło kosztować zatopienie auta w bagnie... Mimo zmniejszonej frekwencji kierowców, w naszej klasie poziom nadal jest wysoki, co pokazały bardzo wyrównane czasy na czasówce, gdzie pierwsza trójka zawodników mieściła się w 0,5 sekundy. Zapowiada się ciekawy sezon.
Zdecydowanie jazda na nowych torach daje mi dużo więcej frajdy niż na tych, na których już miałem okazję się ścigać, ponieważ mamy wtedy do czynienia z nowymi warunkami, nowymi sekcjami zakrętów, na których trzeba wykorzystywać różne techniki jazdy, choć myślę ze jednak powinniśmy mieć więcej wyścigów w Polsce. W tym roku niestety, miałem mało czasu na przygotowania do sezonu spowodowanie nauką przed maturą, dlatego bardzo chciałem podziękować mojemu tacie za wspaniałe przygotowanie auta oraz przyjaciołom, którzy wspierali mnie na zawodach. Już nie mogę się doczekać kolejnych zawodów...
JACEK CHOJNACKI: - No, kurczę! Podjąłem złą decyzję i nie założyłem KERS-a na finał, bo wtedy na pewno bym wygrał z Młodą Skorupką.
Rozmawiałem z Konradem po kwalifikacjach, i mówił, że postanowił zmienić nieco sposób jazdy na mniej agresywny, czyli blisko, ale bez meldowania się w drzwiach i błotnikach rywali - i że jest to wynik jego przemyśleń nad poprzednimi sezonami. Nie da się ukryć, że widziałem tę zmianę, bo przecież ścigaliśmy się w kwalifikacjach, zwłaszcza wtedy, gdy na szutrowym nawrocie idealnie wykorzystał do wyprzedzenia mnie minimum miejsca jakie mu zostawiłem, nawet mnie nie dotykając, a ja zaś nie „zamknąłem mu drzwi” przed nosem. Dlatego nie zakładałem, że zaparkuje na moim zderzaku na ostrym hamowaniu tylko pilnowałem, czujny jak żuraw, wewnętrznej w istotnych miejscach toru, ale to przecież typowa i oczekiwana strategia.
Sam tor jest ciekawy i daje całkiem niezłe wrażenia i bardzo dużo frajdy a przecież o to właśnie chodzi. A widzieliście może te rzesze kibiców i te samochody na parkingu przed torem?
RAFAŁ MALIŃSKI: - Pierwsza eliminacja sezonu zaczęła się dla mnie znakomicie. Wygrałem wolny trening, na czasówce miałem minimalną stratę do zwycięzcy, wygrałem pierwszy bieg kwalifikacyjny, a w drugim zająłem drugą pozycję z minimalną stratą. Być może gdybym nie musiał dublować zdefektowanego samochodu, byłbym pierwszy. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo na torze w Fuglau nie jest istotne, po której stronie stoi się na starcie. W biegach kwalifikacyjnych wybierałem środkowe pole startowe, dzięki czemu w pierwszym zakręcie jechałem optymalnym torem, a koledzy po lewej i po prawej wpychali się na mnie z obydwu stron.
Ponieważ miałem już zapewniony start z pierwszej linii, trzeci bieg kwalifikacyjny potraktowałem treningowo. Specjalnie zostałem na starcie, żeby nie wdawać się w niepotrzebne bijatyki. Na drugim okrążeniu wjechałem w bruzdę odgarniętego szutru. Nie sądziłem, że w takiej sytuacji może się coś stać z samochodem, więc wróciłem na tor i kontynuowałem jazdę. Jak zobaczyłem w lusterku, że z mojego samochodu wydobywa się biały dym, zatrzymałem się. Okazało się, że przedziurawiłem miskę olejową. Uszkodzenia udało się naprawić, ale kiedy uruchomiliśmy silnik, wydawał on niepokojące odgłosy. Nie było już sensu wyjeżdżać do finału. Dziękuję moim mechanikom za ofiarną walkę do końca o to, żebym mógł wystartować. Niestety, w tym przypadku nie dało się nic zrobić.
Cieszę się jednak, że na początku sezonu jestem jednym z dwóch najszybszych kierowców na torze. Mam nadzieję, że na następnych zawodach będę miał więcej szczęścia.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.