Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Sabotaż w walce o mistrzostwo świata?

Mitch Evans uważa, że ​jego własny zespół działał przeciwko niemu, podczas finałowego wyścigu Formuły E, który na ostatnich okrążeniach wyłonił mistrza świata.

Mitch Evans, Jaguar Racing , sits in the cockpit

Mitch Evans, Jaguar Racing , sits in the cockpit

Autor zdjęcia: Dom Romney / Motorsport Images

Przed ostatnią rundą Formuły E w Londynie, Pascal Wehrlein prowadził w klasyfikacji kierowców z trzema punktami przewagi nad Mitchem Evansem i czterema nad Nickiem Cassidym. Po niedzielnych kwalifikacjach kierowca Porsche wydawał się być na straconej pozycji, ponieważ znalazł się na starcie za plecami obu rywali.

Dobry początek wyścigu w wykonaniu Evansa i szybki manewr na Guntherze sprawiły, że już od pierwszych okrążeń wyścigu dwaj kierowcy Jaguara otwierali stawkę i mieli przewagę strategiczną nad Wehrleinem. Ostatecznie brak komunikacji i porozumienia sprawiły, że zamiast pomagać, wyłącznie sobie przeszkadzali, przez co to Niemiec sięgnął po mistrzostwo świata.

- Szczerze mówiąc, czuję się zniesmaczony tym, co omawialiśmy przez kilka dni poprzedzających wyścig oraz tym, co mówiono mi osobiście, to było naprawdę [negatywnie] zaskakujące i rozczarowujące – powiedział Evans w rozmowie z Motorsport.com.

- Przekazano mi, że możemy się swobodnie ścigać, ale jak widać, tak się nie stało i właśnie to kosztowało mnie dzisiejsze mistrzostwo świata - kontynuował. - Oczywiście nie chciałem tego robić, ale zostałem zmuszony. To nigdy nie było częścią żadnego planu, więc możesz sobie wyobrazić, co przechodziło mi przez głowę. Będą dyskusje.

Podczas pierwszego zjazdu Cassidy'ego po tryb ataku, Evans bezbłędnie przyblokował Wehrleina tak, aby jego kolega z zespołu wrócił na pierwszej pozycji. Nowozelandczyk dopiero po drugim zjeździe stracił dwie pozycje, a następnie wycofał się z wyścigu po kontakcie z Antonio Felixem da Costą.

Pascal Wehrlein, Porsche, Porsche 99X Electric Gen3, Jean-Eric Vergne, DS Penske, DS E-Tense FE23

Pascal Wehrlein, Porsche, Porsche 99X Electric Gen3, Jean-Eric Vergne, DS Penske, DS E-Tense FE23

Autor zdjęcia: Simon Galloway / Motorsport Images

Kluczowym czynnikiem, który pozbawił Evansa mistrzostwa świata były dwa nieskuteczne zjazdy po attack mode. Najpierw wraz z Wehrleinem zjechali przed wyjazdem samochodu bezpieczeństwa i spadli za Rowlanda, a następnie powtórzyli manewr pod zieloną flagą, jednak aktywował się on tylko w samochodzie Niemca, a Evans musiał po raz trzeci zjechać z linii wyścigowej, przez co spadł za swojego rywala.

- Czułem, że linia była w porządku, ale pierwsza pętla nie została aktywowana - wyjaśnił. - Ale szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę pozycję Rowlanda, nawet gdybym zajął drugie miejsce, a Pascal był trzeci, wygrałby przewagą zwycięstw. Co najwyżej najszybsze okrążenie mogłoby coś zmienić.

- W pewnym sensie potrzebowałem zwycięstwa, więc tak, to oczywiście nie pomogło, ale od początku wyścigu miałem uszkodzenia i byłem zmuszony późno włączyć tryby ataku, lecz dało się tego uniknąć - podkreślił. 

- Mam wrażenie, że w pewnym momencie mój własny zespół robił wszystko przeciwko mnie, więc nie jest to miłe - podsumował.

Czytaj również:
Poprzedni artykuł Pascal Wehrlein mistrzem świata Formuły E
Następny artykuł Cassidy i da Costa razem płakali po kolizji

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry