11 lat bez Bubla.
Jeszcze nie dociera do nas wszystkich wiadomość o śmierci Janusza Kuliga, a dziś wspominamy kolejnego świetnego kierowcę rajdowego, a zarazem wspaniałego człowieka, którego nie ma już wśród nas.
W sobotę 20 lutego 1993 roku a więc dokładnie 11 lat temu odszedł Marian Bublewicz. Pozostał na zawsze w naszych sercach.
W 1992 roku kierowca rodem z Olsztyna, osiągnął wspaniały sukces, jak się później okazało największy w swojej długoletniej karierze. Jako reprezentant Marlboro Rally Team Poland za kierownicą Forda Sierry Cosworth rywalizował o miano najlepszego na starym kontynencie. W ostatecznym rozrachunku lepszy od niego okazał się wówczas jedynie Niemiec Erwin Weber (Mitsubishi Galant VR4). Tytuł wicemistrza Europy powędrował więc do Polski, Olsztyna, w ręce Mariana... To był największy sukces od czasów świetności Sobiesława Zasady.
Na kolejny sezon wszyscy patrzyli z jeszcze większymi nadziejami. Nie bez przyczyny. Nie jest żadną tajemnicą, że w 1993 roku Marian Bublewicz miał startować zupełnie nową rajdówką – Fordem Escortem Cosworth. Pierwsze testy, które odbyły się w Wielkiej Brytanii napawały sporą dawką optymizmu.
Debiut w rajdowych warunkach miał nastąpić podczas pierwszej eliminacji mistrzostw Polski 1993 roku. Była nią dziewiąta edycja Zimowego Rajdu Dolnośląskiego. Kierowca z Olsztyna wcześniej aż siedmiokrotnie triumfował w tej imprezie. Jako ówczesny wicemistrz Europy był zdecydowanym faworytem zawodów.
Ford Escort Cosworth jednak nie został należycie przygotowany. Popularny „Bubel” zdecydował się na zaśnieżonych odcinkach specjalnych jeszcze raz wystartować Fordem Sierrą Cosworth. Miał to być pożegnalny występ tym modelem. Jak się okazało był to ostatni rajd w karierze olsztyńskiego kierowcy.
Na piątym odcinku specjalnym Orłowiec – Złoty Stok, biało-czerwony Ford Sierra Cosworth owija się wokół drzewa. Pilot Ryszard Żyszkowski wyciągnięty został przez kibiców z rozbitego auta. Kierowca był uwięziony. Przybywające na miejsce wypadku kolejno – pogotowie oraz straż nie były odpowiednio przygotowane do akcji ratunkowej. Po 40 minutach Marian Bublewicz został uwolniony z samochodu. Przewieziony został do szpitala w Lądku Zdroju, gdzie o godzinie 17 zmarł.
11 lat w rajdach samochodowych to epoka. Niemal wszystko uległo zmianie, z małym wyjątkiem: przez ten czas nie ewoluował obraz Mariana Bublewicza. Dalej widzimy go uśmiechniętego, niezwykle życzliwego. Na zawsze pozostał w naszej pamięci.
(Marcin Gazda)
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.