Hołek liderem Kormorana.
Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja prowadzą po pierwszym etapie 28 Rajdu Kormoran.
Załoga Seata Cordoba WRC wygrała trzy z sześciu rozegranych dzisiaj odcinków specjalnych i o 17,7 sekundy wyprzedza drugich w klasyfikacji Tomasza Kuchara i Macieja Szczepaniaka jadących w Toyocie Corolli WRC. O ogromnym pechu może mówić Leszek Kuzaj, który zajmował drugie miejsce z minimalną stratą do prowadzących, ale na ostatniej dzisiejszej próbie urwał koło i stracił bardzo dużo czasu. Dodatkowo spóźnił się także na PKC i dostał 80 sekund kary. W tej chwili znajduje się na trzecim miejscu ze stratą ponad 2,20 min. Czwarte miejsce w generalce i pierwsze w N-ce utrzymał Tomasz Czopik, ale jego przewaga nad Zbigniewem Gabrysiem stopniała do zaledwie 9 sekund. Trzecie miejsce w N-ce zajmuje już Sebastian Frycz. Jego strata do Gabrysia wynosi już tylko 24 sekundy i pozwala z optymizmem startować do jutrzejszego etapu.
Krzysztof Hołowczyc: „To był bardzo ciężki dzień. Po raz pierwszy startujemy nowym dla nas samochodem. Już początek rajdu pokazał, że rywale nie dadzą nam żadnej taryfy ulgowej i musimy jechać na maksimum naszych możliwości. Tak też uczyniliśmy. Z każdym kilometrem poznawalismy naszego Seata coraz bardziej i coraz lepiej nam się jechało. Mogę nawet powiedzieć, że znam ten samochód już całkiem nieźle. W trakcie dnia utwardziliśmy trochę zawieszenie i przed jutrzejszym etapem nie będziemy dokonywać już żadnych zmian. Z samochodem nie mieliśmy żadnych problemów. Jest nam bardzo przykro, że nasz główny konkurent Leszek Kuzaj urwał koło i praktycznie przestał się liczyć w walce o zwycięstwo, bowiem toczyliśmy z nim naprawdę fantastyczną walkę. Rajd jednak nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Niecałe osiemnaście sekund za nami jest Tomek Kuchar. Nie można zatem mówić o bardzo bezpiecznej przewadze. Jutro przed nami cztery długie odcinki specjalne i trzeba będzie jechać naprawdę szybko, aby zwyciężyć. Wiadomo, że w rajdach do ostatniego kilometra wszystko może się jeszcze zdarzyć, a triumf można świętować dopiero na mecie. Chciałbym bardzo podziękować moim kibicom, którzy dopingują nas na trasie.”
Leszek Kuzaj: „Ten dzień był dla nas jednym wielkim koszmarem. Praktycznie od samego rana przytrafiały się nam rzeczy, które nawet przy ogromnej dozie dobrej woli, trudno nazwać przygodami. Najpierw dwukrotnie cudem unikaliśmy tragedii z udziałem ludzi spacerujących po trasie odcinków specjalnych. Na czwartym oesie przeżyłem chyba najbardziej stresujące chwile w karierze. Po wyjściu zza szczytu zobaczyliśmy na drodze grupę ludzi. Większość z nich uskoczyła na boki, pozostała jednak mała dziewczynka. Dziecko było kompletnie zdezorientowane. My naprawdę nie mogliśmy wiele zrobić. Było bardzo szybko, a droga biegła tak, że nie mieliśmy nawet gdzie uciekać. Bogu dzięki ktoś rozsądny w ostatniej chwili odciągnął dziewczynkę, niemal sprzed maski naszego Peugeota. Uniknęliśmy dramatu, ale dla mnie cała ta sytuacja była potwornym przeżyciem. Kompletnie straciłem koncentrację, w efekcie czego już chwilę później opuściłem drogę. Szczęśliwie obyło się bez poważniejszych konsekwencji. Czarę goryczy przepełnił ostatni dzisiejszy oes. Nie będę nazywał po imieniu tego, kto wyciągnął na drogę belkę, uderzenie w którą spowodowało urwanie koła w naszym samochodzie. Tu już nawet nie chodzi o utratę szans na zwycięstwo, ale o potencjalne konsekwencje takiej niespodzianki. Jestem wściekły i zrozpaczony. To nie jest rajd, takie rzeczy nie zdarzają się w sporcie. Można wygrywać lub przegrywać, ale są rzeczy ważniejsze - ludzkie życie i zdrowie, a to podczas tego rajdu nie jest szanowane. Tak po prostu być nie może! Jutro nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pojechać sobie do mety. Ściganie się skończyło, postaram się więc chociaż dostarczyć wrażeń prawdziwym kibicom. Jutro jadę już tylko dla nich. Dla wspaniałych ludzi, którzy rozumieją o co w tym sporcie chodzi!”
Tomasz Kuchar: "Na ostatnim odcinku starałem sie już dusić hopy. Obawiam się o nasze kręgosłupy, aby nie odnowiły się nasze kontuzje. Jutro raczej nie będę atakował. Ważniejsze jest zdrowie."
Tomasz Czopik: "Nie ukrywam zadowolenia, ale przed nami jeszcze jeden dzień i wszystko się może wydarzyć. Zaczęliśmy dobrze. Wyprzedziliśmy Zbyszka i Sebastiana, ale potem zaczęły się "przygody". Na 4 oesie przebiliśmy oponę, potem wpadliśmy w krzaki i uszkodziliśmy wahacz oraz amortyzator. Baliśmy się, że przez to grozi nam kolejny kapeć, dlatego 6 próbę pojechaliśmy wolniej. Na szczęście utrzymaliśmy przewagę. Warunki do jazdy były naprawdę ciężkie - bardzo ślisko, ulewny deszcz, Lancer grzązł w mokrym szutrze, a na dodatek w wielu miejscach kibice stali tak blisko drogi, że prawie "ocieraliśmy" się o nich lusterkami. Mechanicy musieli usuwać tony szutru, aby wymienić uszkodzone części. W takich warunkach sprzęt dostaje porządnie w "kość" i jest duże ryzyko, że coś się może zepsuć. Byłoby lepiej gdyby pogoda się poprawiła. Chcielibyśmy dojechać do mety na pierwszym miejscu w N-ce. Będzie ciężko. Zbyszek Gabryś traci do nas tylko 9 sekund, więc czeka nas ostra walka. Apeluję do kibiców, aby odsunęli się od drogi. W wielu miejscach jest tak wąsko, że razie jakiejś groźnej sytuacji nie ma gdzie uciekać. Auto w każdej chwili może znaleźć się poza drogą. Dlatego jeszcze raz proszę - stańcie w bezpiecznej odległości."
Zbigniew Gabryś: "Obawiam się Sebastiana. Mamy co prawda spora przewagę, ale przy takim tempie jakie on dzisiaj narzucił może być ciężko."
Sebastian Frycz: "Tradycyjnie już zaczynam się rozkręcać w okolicach trzeciego, czwartego odcinka. Mam nadzieję, że jutro jeszcze awansujemy."
Grzegorz Grzyb: "Jestem zadowolony z tak wysokiej pozycji. Dzisiaj w szybkiej jeździe przeszkadzały nam koleiny, który utworzyły się po przejeździe dużej liczby zalóg. Jutro nie powinniśmy mieć juz takich problemów."
Magda Cieślik: "To był nasz najpoważniejszy wypadek w karierze. Na jednym z zakretów auto odjechało tyłem, udzerzyło w drzewo i zaczęło rolować. Bardzo dobrze spisała się klatka i nic nam sie nie stało. Od następnego rajdu chyba wracamy do Mitsubishi."
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.