Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Komentarze po Świdnickim

KRZYSZTOF SCHENK: - Po intensywnej nauce w sezonie zimowym bardzo byłem ciekaw, co przyniesie pierwszy rajd asfaltowy.

Skupiłem się przede wszystkim na jeździe na opis. Udało mi się bardzo poprawić tor, co jest dobrym wstępem do szybkiej jazdy. Miłym zaskoczeniem była dla mnie ogromna ilość kibiców, którym podobnie jak nam, pogoda niestety utrudniała nieco ten weekend. Dość asekuracyjnie dobraliśmy opony nie mając do dyspozycji wersji pośredniej. Rajd był bardzo trudny, o czym przekonało się wielu zawodników lądując poza drogą. Współpraca z Maćkiem układała się perfekcyjnie, samochód jak zwykle działał bezawaryjnie, dlatego na Karkonoskim nie pozostaje nic innego, jak mocno przyśpieszyć.MACIEJ HANDWERKER: - Rajd Świdnicki jak zwykle, rozpoczął się hymnem narodowym na Rynku w Świdnicy. Tu zawsze jest klimat i bez wątpienia natych odcinkach czuję się jak ryba w wodzie. U kierowcy wreszcie zaskoczył odpowiedni trybek i wiem, że Krzysiek będzie w stanie jechać dużo, dużo szybciej. Na Karkonoskim będziemy chcieli mocno przyspieszyć, ale przede wszystkim być znowu na mecie. Niesmak jaki zafundował nam na tym rajdzie "Polski Związek Matołowy", pozostawię bez komentarza.Starty zespołu rajdowego TINT możliwe są dzięki zaangażowaniu sponsorów: Studio Reklamy TINT, MAT-MAT - budownictwo drogowe; Frasses Bar - restauracje fast food w Tarnowie i Brzesku; KNC Global Real Estate, Mytnik - dystrybucja części samochodowych,  Herkules - Firma Jubilerska, Gomar  - upominki, dekoracje ślubne, fajerwerki, Hurtownia Wędlin Przemko-Tarnów. Za przygotowanie samochodu do rajdów odpowiadają: Automechanika Piotr Karaś - profesjonalny zakład mechaniki pojazdowej; Blacharstwo i lakiernictwo samochodowe Krzysztof Wawrzon; Opony Wadas - serwis oponiarski; Pomoc drogowa Kamtrans Rafał Parszcz. Patronat medialny nad załogą Krzysztof Schenk / Maciej Handwerker objęła Polska Telewizja Regionalna, portal rajdowy RSMP.pl, portal PolskieMiasta.TV, gazeta Auto-Moto Biznes oraz Magazyn Miejski TRENDY.

Marcin Berliński | Fot. Arkadiusz Bar

MARCIN BERLIŃSKI: - W niedzielę na drugiej pętli zaczęliśmy walczyć o wyższe miejsce w klasyfikacji drugiego dnia. Po 13 oesie nie wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja w wynikach. Przykro mi to stwierdzić, ale wyniki online w tym sezonie pozostawiają bardzo dużo do życzenia (mówiąc delikatnie). Chyba większość tęskni za wynikami obsługiwanymi przez SUBARU i Pana Górskiego. Na ostatnim oesie nie utrzymałem koncentracji i jak ostatnia gapa (też mówiąc bardzo delikatnie), nie przyswoiłem komendy pilota i urwałem prawe tylne koło o krawężnik jednego z mostków na początku oesu. Próbowaliśmy dotoczyć się do mety, ale nie było to możliwe i zsunęliśmy się do rowu na najbliższej patelni. Chciałem przeprosić przede wszystkim mojego pilota Krzysia Jeżewskiego i serwis, który włożył mnóstwo pracy przed rajdem oraz wiernych kibiców obecnych na rajdzie i przed komputerami za to, że nie wytrzymałem ciśnienia, które niepotrzebnie sam sobie zrobiłem. Fot. Arkadiusz Bar.

Krysiak/Gacek

PAWEŁ KRYSIAK: - Astra, którą teraz startujemy jest znacznie mocniejsza od egzemplarza z ubiegłego roku i starałem się jak najlepiej wykorzystać jej możliwości. Muszę przyznać, że utworzenie klasy Opel Cup w RSMP było świetnym pomysłem. Blisko 10 samochodów na starcie w porównywalnych samochodach zapowiadało fajną rywalizację i tak dokładnie było. Zaczęło się od bardzo widowiskowego dla kibiców, prologu po ulicach Świdnicy. Dwa czyste przejazdy dały naszej załodze trzecie miejsce w klasie. Przygody zaczęły się w sobotę. Zmienna pogoda zaowocowała niewłaściwym doborem opon na pierwszą pętlę. Zaliczyliśmy prawie 7-minutową wizytę w rowie na 5 oesie. Warunki na trasie były bardzo ciężkie. Na drodze leżało bardzo dużo żwiru wyciągniętego przez mocniejsze samochody z pobocza.
Wielkie podziękowania dla kibiców z tego odcinka, dzięki którym powróciliśmy na trasę rajdu. Gdyby nie ich pomoc to byśmy tam już zostali, a tak wróciliśmy do rywalizacji i udało nam się wykręcić kilka fajnych czasów. Gdyby nie sobotnie zwiedzanie rowu,wynik byłby znacznie lepszy. Ważne, że jesteśmy na mecie i to na piątym miejscu w Opel Cup. Dziękuje kibicom za doping!
Start załogi Krysiak/Gacek jest możliwy dzięki wsparciu partnerów: Gmina Strzegom, Kamieniarstwo Zenon Kiszkiel, Glob Car chemia i kosmetyki samochodowe, Kamieniarstwo Gromiec, Firma ZEN Zenona Piekielnego, Karcher Wałbrzych, Szkoła Jazdy WRC Paweł Krysiak.

TOMASZ TKACZ: - Niedawno zakończył się 40 Rajd Świdnicki - rajd znany wcześniej jako ELMOT, z olbrzymią tradycją , bardzo wymagającymi trasami i dużą ilością startujących załóg. Dla naszej załogi był to powrót do wspólnych startów po ponad 1,5-rocznej przerwie. Udało się pozyskać nowego sponsora www.zabierzowsquash.pl i dzięki temu zbudować nowy silnik do starej rajdówki. Niestety, zostało to zrobione praktycznie w ostatniej chwili co spowodowało kiepskie przygotowanie nowej elektroniki, więc nie było mowy o wykorzystaniu potencjału drzemiącego w nowym sercu naszej rajdówki. Co prawda, zakładaliśmy spokojną jazdę przez 2 pierwsze rajdy ale chęć walki podpowiadała, żeby próbować szybciej. Na domiar złego nasze problemy zaczęły się jeszcze zanim dojechaliśmy na rajd, od uszkodzenia silnika w busie, który wiózł samochód na rajd, co spowodowało duże problemy ciągnące się za nami przez cały czas trwania zawodów. Pomimo tych nie sprzyjających nam sytuacji udało się dowieźć cały samochód do mety zajmując dość przyzwoite jak na to, 8 miejsce w klasyfikacji generalnej. Niestety, Rajd Mazowiecki tuż tuż, więc nie ma dużo czasu na poprawki ale powinno nam się to udać zrobić na kolejne rajdy a wtedy powinno się udać walczyć o podium w generalce. Dziękujemy naszym wiernym kibicom za doping, podtrzymywanie na duchu i okazaną pomoc.

Virnik/Majewski

VIRNIK: - Do rajdu przystępowaliśmy z dużym dystansem, a nawet z niewielkimi obawami, spowodowanymi długą przerwą w ściganiu. Ponadto dwa nasze poprzednie starty kończyły się na pierwszych oesach, dlatego też tym razem bardzo zależało nam przede wszystkim na dotarciu do mety i czerpaniu frajdy z jazdy „bokami”. Nietrafiony dobór opon na pierwszej pętli jeszcze bardziej stonował nasze nastroje i pomimo dwóch zwycięstw w klasie podczas drugich przejazdów, strata do największego konkurenta - Arka Urbanowicza wynosiła prawie 35 sekund. Drugi dzień rozpoczęliśmy z prostym założeniem - pilnować pozycji i zameldować się na mecie. Jednak gdy już na początku zniwelowaliśmy prawie całą stratę, cel mógł być tylko jeden - zwycięstwo. Zarówno my, jak i Arek pokonaliśmy ostatnie dwa oesy absolutnie na maksimum. Choć ostatecznie zabrakło nam tylko 5 sekund, to jestem bardzo zadowolony. Przerwaliśmy złą passę, jesteśmy na mecie z niezłym wynikiem, osiągniętym po zaciętej walce. Arkowi Urbanowiczowi, którego znam od lat i z którym ścigaliśmy się już w KJS-ach oczywiście gratuluję wygranej, ale zapowiadam, że na kolejnych rajdach znów tanio skóry nie sprzedamy. Podziękowania należą się całej mojej skromnej ekipie, nowemu pilotowi Michałowi Majewskiego, który spisał się na medal oraz partnerom - BMW Stando Service, Signus Auto Marketing oraz Renowacjafelg.pl, którzy wsparli nasz start.

MICHAŁ MAJEWSKI: - Pierwszy nasz wspólny start należy zaliczyć do udanych. Szybko udało nam się znaleźć wspólny język i stworzyć super atmosferę w „Beemce”. Dla mnie rajd był potrójnym debiutem - pierwszy raz jechałem w mistrzostwach Polski, pierwszy raz w aucie z napędem na tył i pierwszy raz z „Virnikiem”. Pragnę podziękować całemu zespołowi za wspaniałą współpracę i wielką przygodę, a kibicom za gorący doping na odcinkach.

Dobrodziej/Włoch | Fot. Zbigniew Bury

DAWID DOBRODZIEJ: - Włochu to doświadczony pilot i w przeszłości jeździł z bardzo szybkimi kierowcami, ja debiutuję w Mistrzostwach Polski, dlatego postawiłem na jego doświadczenie i wskazówki. Teraz wiem, ile pracy przed nami. Naszym celem była meta, a udało się osiągnąć drugie miejsce w klasie. Dokładnie starałem się słuchać to co mówił Łukasz i to się opłaciło.

ŁUKASZ WŁOCH: - Moim celem było przekazywać wiedzę Dawidowi tak, aby nabierał doświadczenia i rajdowego tempa jazdy. Jest dużo pracy przed nami, ale myślę że to będzie procentowało i z sezonu na sezon będzie coraz lepiej. Start traktowaliśmy treningowo i nawet mi się nie marzyło, że przywieziemy jakiś puchar. Konkurencja nam trochę pomogła i stało się jak w klasycznej bajce Ezopa. Czyli żółw udowodnił po raz kolejny, że śpiesz się powoli, ale nie ustawaj, to najlepsza recepta na sukces. Bardzo podobał mi się prolog w centrum Świdnicy, na który przybyły tysiące kibiców. Tyle ludzi już dawno nie widziałem na rajdach. Dziękuję też najliczniejszej grupie kibiców z Jeleniej Góry za wspaniały doping
Sponsorami załogi Dobrodziej/Włoch są Metal Art i 4freak. Fot. Zbigniew Bury.

ŁUKASZ LEWANDOWSKI: - Podczas Rajdu Świdnickiego załoga Halls musiała pokonać sporo wyzwań, aby dotrzeć do mety.  Zaczęło się wszystko bardzo dobrze. Na prologu zanotowaliśmy dwa bardzo dobre czasy  i prowadziliśmy w Pucharze Opla. Drugi dzień przywitał nas deszczowo, dlatego postanowiliśmy przejechać pierwszy OS bardzo ostrożnie, aby zorientować się, jakie są warunki na drodze. Na drugim OS-ie przyspieszyliśmy, ale zaczęły pojawiać się problemy z nierówno pracującym silnikiem. Na kolejnym OS-ie doszła do tego skrzywiona felga i tzw. slow puncture. Udało nam się dojechać do serwisu, jednak wiedzieliśmy, że nie jest dobrze, ponieważ przycierała nam się pompa paliwa. Liczyliśmy na to, że jak zatankujemy auto to pompa jednak przeżyje jeszcze jedną pętlę. Niestety, na 2 km szóstego OS-u pompa zepsuła się całkowicie i pozostało nam skorzystać z SupeRally. Drugi dzień to bardziej treningowa jazda w naszym wykonaniu, ponieważ okazało się, że po tych wszystkich problemach poprzedniego dnia otrzymaliśmy 1 minutę kary na przywitanie II etapu, co w zasadzie uniemożliwiało walkę o sensowne miejsce w klasyfikacji drugiego dnia. Ostatecznie dojechaliśmy do mety i z tego cieszymy się najbardziej. Tym samym mamy nadzieję, że przełamaliśmy serię awarii, które nas ostatnio trapiły i nie pozwalały dotrzeć do mety rajdu. Rajdy to fenomenalny sport, który bardzo uczy pokory. Czasem walczy się z czasem i rywalami na OS-ach, a czasem z samym sobą, albo przeciwnościami losu. Najważniejsze jednak jest to, że każdy rajd jest wyzwaniem. „Weź głęboki oddech. Podejmij wyzwanie” - hasło kampanii naszego sponsora Halls idealnie pasuje więc do tego sportu :-) Fot. Marcin Jasicki.

PIOTR CZYPIONKA: - 40. Rajd Świdnicki-Krause był dla nas debiutem rajdowym i nie ukrywam, że trochę były obawy, jak to będzie. Po zapisach i odbiorze oraz pozytywnym przejściu Badania Kontrolnego przyszedł czas na wystartowanie do prawdziwych kilometrów oesowych. Trasa rajdu była bardzo techniczna, miejscami bardzo zabrudzona na zakrętach, co utrudniało utrzymanie się na drodze. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jest to debiut i głównym zamierzeniem było dojechanie do mety. Szczęśliwie udało się dojechać bez żadnych przygód i nabrać cennego doświadczenia z każdego kilometra. Specjalne podziękowania dla Arka Urbanowicza, Adama Jarosa za pomoc w udostępnieniu serwisu oraz ich mechanikom ( naprawdę świetni ludzie). Na koniec dziękuję sponsorom: Jan-mar oraz restauracji Afirmacja. Czekam z niecierpliwością na następny rajd w takim samym składzie i oczywiście gratulacje dla wszystkich wygranych.

GRZEGORZ GRUSZCZYŃSKI: - 40. Rajd Świdnicki-Krause był dla nas pierwszym rajdowym debiutem, więc obaw było niezmiernie dużo. Zdajemy sobie sprawę, że są to początki i każda ważna wskazówka jest na miarę złota. Po zrobieniu zapoznania z trasą i opisu przyszedł czas na wdrożenie go do czynów. Cel był jeden - dojechać do mety oraz nabierać jak najwięcej doświadczenia prawdziwej jazdy rajdowej. Meta osiągnięta, auto sprawowało się wyśmienicie, więc jesteśmy bardzo szczęśliwi. Specjalne podziękowania dla Arka Urbanowicza,  Adama Jarosa oraz ich serwisowi za pomoc. Podziękowania dla wszystkich, którzy nas dopingowali na trasie, w szczególności Oli i Wojtkowi :) (piękny baner). Podziękowania również za użyczenie nam auta, które jest rewelacyjne, Jackowi Januchcie. Mamy nadzieję, że spotkamy się w takim samym składzie na Rajdzie Karkonoskim, gdzie już chcemy być.

Szeja/Szeja | Fot. Marcin Kaliszka

JAROSŁAW SZEJA: - Podobno porażka hartuje, więc po ostatnich dwóch startach myślałem, że więcej „hartowania” nie wytrzymamy, a jednak. Niestety, czarna passa trwa dalej, po ostatnich dziwnych awariach naszej rajdówki, pierwszy start - półoś, drugi start - alternator, a teraz pęknięty tłok silnika. Awarie, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć - prześwietlić, po prostu ręce opadają. Na drugim odcinku specjalnym Rajdu Świdnickiego w naszej rajdówce silnik uległ awarii, auto straciło moc, temperatura skoczyła na czerwone pole i byliśmy zmuszeni wycofać się z rywalizacji. Jest nam żal nieukończonego rajdu tym bardziej, że byliśmy do niego świetnie przygotowani. W ubiegłym tygodniu przeprowadziliśmy pomyślne testy samochodu, gdzie ustawialiśmy nowe zawieszenie, które zostało zmodyfikowane dzięki współpracy z firmą GK FORGE. Więc koniec hartowania, nie poddamy się i liczymy na wasze wsparcie, trzymajcie kciuki! Teraz, już zaczęliśmy przygotowania do następnego startu w Rajdzie Mazowieckim, który odbędzie się 11-12 maja w Kozienicach pod Warszawą. Fot. Mateusz Banaś.

Gagacki/Bilski | Fot. Łukasz Kufner

MARCIN GAGACKI: - Przygotowanie Lancera trwało do ostatniej chwili. Zaskoczeniem było w nim praktycznie wszystko: hamulce, trakcja, praca zawieszenia… Na początku nie mieliśmy pojęcia, jak się będzie jechało tym samochodem. Potrzebowaliśmy trochę czasu na przyzwyczajenie się do auta, ale generalne jechało się nim świetnie. Pierwsze dwa odcinki przejechaliśmy na oponach deszczowych. Po konsultacji z Tomkiem Kucharem, na trzeci odcinek postanowiliśmy założyć medie, które mieliśmy na zapasie. Z tyłu zostały deszczówki. Takie rozwiązanie pozwoliło nam utrzymać dobre tempo.Kolejna wymiana opon czekała nas na drugiej pętli. Jako jedna z nielicznych załóg zdecydowaliśmy się jechać na slickach. Początkowo opony sprawiały trochę kłopotów, bo były niedogrzane, ale później złapały dobrą przyczepność i mogliśmy szybko pomknąć do mety.
Na OS 11 tylny dyferencjał dosłownie rozsypał się z nieznanej przyczyny. Dojechaliśmy do mety odcinka z napędem tylko na przednią oś. Po 50 km jazdy do parku serwisowego pozacierały się łożyska w uszkodzonym dyferencjale. Mechanicy zespołu OPONEO MOTORSPORT wykonali fantastyczną pracę. Uszkodzony element udało wymienić się w około 10 minut. Zapasowy dyferencjał był seryjny i nie posiadał szpery. W efekcie pogorszyła się trakcja auta, co miało wpływ na osiągane wyniki. Na drugiej pętli w niedzielę ruszyliśmy do odrabiania strat.
Od początku rajdu jechaliśmy czysto i bez przygód, w pełni panując nad autem, co bardzo nas zadowoliło. Uzyskiwane czasy cieszyły, bo konkurencja była bardzo silna. Udawało się nam wygrywać lub być w bliskim kontakcie z Mariuszem Stecem, czy takimi świetnymi kierowcami, jak Grzegorz Dul i Mariusz Nowocień. Poza naszym zasięgiem byli natomiast Łukasz Habaj, Mariusz Małyszczycki i Wojciech Chuchała. Posiadają oni duże doświadczenie i rajdówki w najlepszych specyfikacjach. Sprawiło to, że podjęcie wyrównanej walki było bardzo ciężkie.
Rajd dał nam sporo do myślenia. Kibice, którzy przychodzili na serwis i metę uświadomili nam, że nie odstajemy od czołówki. Straty najczęściej łapaliśmy na przyspieszeniach przez brak kłowej skrzyni biegów i jazdę na „cywilnym” paliwie. Konkurencja z grupy N dysponowała większą mocą o 20-30 KM.
Wielkie podziękowania dla sponsorów i partnerów zespołu (Oponeo.pl, Felgi.pl, MAHA Polska Sp. z o.o., AUTO-MAG Serwis, VOLCANO oraz TVP Bydgoszcz i Radio PiK), dzięki którym mogliśmy przesiąść się do auta umożliwiającego nawiązanie walki w klasyfikacji generalnej.
Nasz serwis podczas Rajdu Świdnickiego spisał się na medal. Ich wiedza i błyskawiczna interwencja w trakcie krótkiego czasu serwisowego pozwoliła na zajęcie wysokiego miejsca w generalce.
Dodatkowe podziękowania dla Radka Typy, startującego w Pucharze Fiesty. Pożyczył on nam swój zapasowy podnośnik do samochodu. Nasz rozleciał się na strefie serwisowej podczas sprawdzania auta przed rajdem, a bez niego nie udałoby się tak szybko naprawić samochodu.

MARCIN BILSKI: - Rajd Świdnicki dostarczył nam dużo pozytywnych emocji. Nasz Lancer EVO IX to jak do tej pory najszybsza rajdówka, jaką podróżowałem po odcinkach specjalnych. Moimi ambicjami nigdy nie było startowanie w rajdach w roli pilota. Odkąd pamiętam, priorytetem była dla mnie lewa strona samochodu. Na prawy fotel Gacka trafiłem bardziej z przypadku i tak to się zaczęło. Teraz z pewnością mogę powiedzieć, że praca na prawym fotelu u Marcina dostarcza mi nie mniej adrenaliny, niż siedzenie za kierownicą, jej poziom jest wręcz podwójny! Z pewnością EVO IX to auto, jakim Gacek powinien jeździć już parę lat temu, to jest jego żywioł. Pierwszy odcinek był pierwszymi kilometrami oesowymi dla Marcina w tym samochodzie i już po chwili wiedziałem, że to jest to. Lancer i Gacek to dobrana para i szybko się dogadali.
Brakuje nam jeszcze paru podzespołów, by nasze EVO IX było w pełni konkurencyjne w porównaniu do pozostałych enek z klasy. Wychodzi na to, że jechaliśmy rajdówką w słabszej specyfikacji niż te, które należą do konkurencji. Naszym priorytetem podczas Rajdu Świdnickiego była meta i odnalezienie swojego miejsca w stawce grupy N. Wśród jedenastu rywali z klasy spokojnie plasowaliśmy się w połowie stawki, co jak na pierwszy start nowym autem, uważam za super wynik.
Warunki w dniu rajdu mocno różniły się od tych na zapoznaniu trasy. Nie posiadamy szpiegów pogodowych, co wymagało nanoszenia korekt w opisie trasy podczas rajdu. W Hondzie miałem więcej czasu na poprawki podczas oesu. Teraz trzeba być jeszcze mocniej skupionym i pracować z podwójną prędkością. Ze Świdnicy wyjeżdżaliśmy z zadowolonymi minami, choć z lekkim niedosytem (awaria dyferencjału). Najważniejsze jednak są przejechane kilometry i doświadczenie, które wywieźliśmy z tego rajdu.
Dziękuję wszystkim kibicom za doping na trasie i do zobaczenia na trasach Rajdu Karkonoskiego! Fot. Łukasz Kufner.

Bzyl/Domański

IZA BZYL: - Samochód trudniejszy do opanowania niż myślałam, ale z kilometra na kilometr coraz lepiej się dogadywałam z tym potworkiem :)  Zabrakło trzeciej pętli, ale rajd super, atmosfera również :) Pozostaje nam zbierać budżet, trenować, trenować i przygotowywać się do kolejnego rajdu.
Dziękuję Kubie, całej ekipie Bzylka Rally Team, 2brally, Major, Allianz Ryszard Kulik, RALLYLAND, Lernedo, BEC, K.R.O.K.U.S, IK MAGAZINE, planetakobiet.com.pl, Wypożyczalni EXPRESS, RALLYLAND - dzięki Wam ten start był możliwy, moje marzenie mogło się spełnić i chodzę uśmiechnięta od ucha do ucha :)

KUBA DOMAŃSKI: - Zaczęło się od tego, że na zapoznaniu trzy razy czarny kot przebiegł nam drogę, tak więc rano przed rajdem strasznie się denerwowałem. Moje obawy z każdym przejechanym kilometrem były coraz mniejsze, aż na mecie ostatniego odcinka na twarzy pojawił się uśmiech. Z wyniku jesteśmy bardzo zadowoleni z racji, że wszystko dla nas było nowe: samochód, opony, zespół - tym bardziej cieszy nas osiągnięcie mety.
Bardzo chciałbym podziękować: Izie za niesamowity rajd, całemu zespołowi 2BRally wszystkim razem i każdemu z osobna za przygotowanie samochodu, za atmosferę i profesjonalne podejście.

MARCIN SCHEFFLER: - Start w 40. Rajdzie Świdnickim był dla nas, jak i dla naszej Hondy debiutem na odcinkach Rajdowego Pucharu Polski. Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewaliśmy się takiego (jak się później okazało - nieoficjalnego) wyniku. Naszymi zamierzeniami była płynna i spokojna jazda, pozbawiona zbędnego ryzyka. Pomimo tego, że ciągle udoskonalamy nasz opis, styl jazdy, rytm i tempo - pozwoliło nam to na wygranie 4 z 6 odcinków i tym samym w nieoficjalnych wynikach na wygranie II rundy Rajdowego Pucharu Polski. Jak się niestety później okazało, dzięki życzliwej wiedzy lokalnych serwisantów zostaliśmy wykluczeni z rajdu za posiadanie seryjnego (notabene nigdy nie odkręcanego od nowości) koła zamachowego montowanego przez fabrykę Hondy w Europie do modelu Civica Type-R EP3 po liftingu. W tym miejscu chcieliśmy bardzo podziękować, ponieważ jesteśmy bogatsi w wiedzę, że seryjne auto i jego seryjne elementy nie zawsze są zgodne z europejską homologacją gr. N (chyba że zależy to od uzyskanego wyniku...). Po BK-2 wiemy również, że nasze seryjne zaciski posiadają seryjne tłoczki hamulcowe a seryjne stabilizatory pozostają wciąż seryjne. Nikt nie ośmielił się nam wyciąć niczego ze środka drzwi, a przepustnica jak i cały układ dolotowy również nie zostały podmienione i jednak nadal są seryjne. Ścianki i wymiary wydechu mieszczą się również w wymiarach o których mówi homologacja. Co ciekawe, wysokość zawieszenia także jest w porządku! Koło zamachowe sprzed liftingu zostało już zamontowane i mamy nadzieję, że pomoże nam to upłynnić jazdę przy dużych prędkościach.
Chcielibyśmy bardzo podziękować firmą: WAAB Wytwórnia Betonu Sp. z o.o., WAAB Garage, EHP Elcomo, Pirelli w osobie Igora Tomasiaka oraz Piotrkowi Magdziarzowi za przeogromną pomoc w budowie Hondy. Do zobaczenia na Rajdzie Mazowieckim!

Nowocień/Jakubowski

MARIUSZ NOWOCIEŃ: - Rajd Świdnicki Krause (choć dla mnie to wciąż Elmot) za każdym razem jest spełnieniem jakiegoś marzenia. Tym razem ziściło się zaliczoną metą autem czteronapędowym. Przyznam, że po cichu liczyłem na dziesiątkę w RSMP. Mój entuzjazm opadł z kroplami deszczu pierwszego dniu rajdu. Padł na mnie blady strach - jak ja sobie poradzę w deszczu czterołapem?. Do tej pory testowaliśmy na śliskiej nawierzchni typu śnieg oraz na typowo przyczepnym asfalcie. Odzwierciedleniem moich obaw były wyniki po pierwszym sobotnim odcinku. Wtedy postanowiłem pogonić strach efektownymi strzałami z wydechu. Na kolejnych odcinkach jechaliśmy z kilometra na kilometr coraz żywiej. Plasowaliśmy się w okolicach 10. miejsca, co wcale nie było łatwe. Konkurencja była niesamowita. Po pierwszym dniu niestety, nałożono na nas karę czasową za nieaktywny system gaśniczy i marzenia o zaistnieniu w tabeli pierwszej 10-tki wśród tak wybitnych nazwisk prysły. Na szczęście był kolejny dzień rajdu, w którym postanowiliśmy nieco szybciej pojechać - nie raz efektownymi bokami ku uciesze kibiców, których było całe mnóstwo. Chciałem pogratulować wszystkim, którzy znaleźli się na mecie i podziękować za wspaniałą rywalizację. Wielkie dzięki dla Dytko Sport i naszych "starych" serwisantów pod okiem Michała Marculi. Dziękujemy sponsorom - POLpetro S.A. i Polskim Stacjom Paliw HUZAR.

BARTEK JAKUBOWSKI: -  To wspaniałe uczucie znaleźć się na mecie takiego rajdu, takim samochodem. Uniknęliśmy większych przygód. Taką, która mogła nas wyeliminować, mieliśmy drugiego dnia. Po niedohamowaniu się do zakrętu, tylko dzięki super refleksowi Mariusza, nie uderzyliśmy w słup. Skończyło się na stłuczonej lampie i wgniecionym błotniku. Wiemy już, że opis wymaga jeszcze większych modyfikacji. Potrzebuje nie tylko "przyspieszenia". Część poprawek już wprowadziliśmy. Cieszę się, że przejechaliśmy tyle kilometrów, bo Mariusz czuje się coraz pewniej, a ja przestaję się martwić poślizgami i koncentruję się tylko na dyktowaniu. Bardzo dziękujemy kibicom za wspaniały doping. Trudno było mi czasem uwierzyć w te tłumy. Rywalom dziękujemy za super rajd, serwisantom za wspaniałą robotę. Do zobaczenia na Rajdzie Karkonoskim i na Facebooku - huzar rally team.

Urbanowicz/Jaros | Fot. Tomasz Macherzyński

ARKADIUSZ URBANOWICZ: - 40. Rajd Świdnicki mogę określić tylko w jeden sposób - był bardzo udany dla nas. Po pierwsze, udało nam się zająć pierwsze miejsce w naszej klasie po naprawdę zaciętej walce ze Sławkiem i Michałem w podobnym samochodzie, ale też wreszcie po dłuższym czasie zobaczyliśmy metę rajdu i to z wysokości rampy a nie z perspektywy “przymusowego kibica”. Poza tym nawinęliśmy na koła sporo kilometrów oesowych, w rajdzie, który przez chyba wszystkich kierowców jest lubiany i jednocześnie określany, jako bardzo wymagający. Rajd zaoferował nam zabawę na nawierzchni równej jak stół, jak i na czymś, co gdybym określił wprost to cenzura i tak by to wycięła oraz piękne, wąskie partie, co prawda okrutnie “zasyfione”, ale osobiście uważam, że to element, który odróżnia rajdy od zabawy w wyścigi. Z technicznego punktu widzenia, ten rajd był nowością, ponieważ nasz samochód dostał wreszcie zawieszenie z prawdziwego zdarzenia, z którego jestem okrutnie zadowolony. Teraz już tylko ode mnie zależy, w którą stronę auto skręci, wcześniej to była loteria. Jednym zdaniem, podobało nam się i to bardzo.
Oczywiste jest, że to nie tylko sama załoga decyduje o wyniku na mecie, więc z tego miejsca bardzo dziękuję przede wszystkim chłopakom z Auto-Serwis Garage z Jeleniej Góry za bardzo dobre przygotowanie i opiekę nad rajdówką. Bez ich pracy nie ma mowy o szybkiej jeździe. Również dziękuję wszystkim ich żonom i dziewczynom za cierpliwość i wsparcie. Podziękowania należą się także naszym znajomym i nieznajomym kibicom. Bardzo miło jest słyszeć, że i oni są zadowoleni z wyniku, ale szczególne pozdrowienia przeznaczam dla Kacpra i Alicji za przywitanie nas na mecie oesu Kamionki-Sokolec. Po waszej akcji chyba urosłem ze dwa centymetry. Fot. Tomasz Macherzyński.

ADAM JAROS: - Dość udanie rozpoczęliśmy sezon, bo jak inaczej nazwać zwycięstwo w klasie HR :-) Najbardziej cieszy mnie jednak walka, jaka wywiązała się podczas ostatniej pętli. Wprawdzie sami sobie byliśmy winni tej pełnej emocji końcówki, ponieważ bardzo łatwo roztrwoniliśmy 34-sekundową przewagę z pierwszego etapu. Jednak "męska" rozmowa, którą przeprowadziliśmy na serwisie, pozwoliła nam przyśpieszyć i wjechać na rampę na świdnickim rynku na pierwszym miejscu. Nie byłoby to możliwe bez naszej ekipy technicznej z Auto Serwis GARAGE. Chłopaki włożyli naprawdę wiele serca i ciężkiej pracy, aby nasz samochód bezproblemowo przejechał cały rajd. Wielkie, wielkie słowa uznania dla ich pracy!! Dziękujemy też władzom gminy Paszowice, mieszkańcom Nowej Wsi Wielkiej oraz Nadleśnictwu Jawor za możliwość przygotowania się do tego rajdu, co jak widać, przyniosło zadowalające efekty.  Zapraszam wszystkich na nasz fanpage na Facebooku: www.facebook.com/AsterixRT oraz do obejrzenia onboarda z odcinka Kamionki-Sokolec, gdzie na mecie spotkała nas miła niespodzianka.

[youtube]n-XSCplMW94[/youtube]

Musz/Zygmunt

GRZEGORZ MUSZ: - Głównym założeniem w tegorocznym sezonie jest przejechanie jak największej ilości rajdowych kilometrów, poznawanie nowych odcinków specjalnych oraz zbieranie doświadczenia. Cały czas chcemy się rozwijać, dlatego też zdecydowaliśmy się przejść z RPP do RSMP. Niestety, jubileuszowa, 40. edycja Rajdu Świdnickiego pozbawiła nas tej możliwości już na piątym odcinku specjalnym, kiedy to awarii uległa nasza skrzynia biegów, która została złożona na zupełnie nowych częściach i dokładnie taka samą przejechaliśmy cały sezon 2011 w RPP. Pozostaje spory niedosyt, uciekło nam sporo cennych kilometrów w zdecydowanie najtrudniejszym rajdzie, w jakim dotąd startowaliśmy. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach nasza ekipa serwisowa upora się z adoptowaniem nowej, sekwencyjnej skrzyni biegów i mamy w planach treningowy start w Rajdzie Mazowieckim, aby być gotowymi na 110% na kolejną rundę RSMP - Rajd Karkonoski. Nasz zespół wspierają: Grupa PSB, EREM, TYTAN, KINZO, SATYN, KOELNER . Bardzo dziękujemy naszym partnerom za wsparcie a kibicom za gorący doping!

DAMIAN ZYGMUNT: - Niestety, 40. Rajd Świdnicki okazał się dla naszego zespołu pechowy. Przyzwoite czasy na odcinku medialnym Świdnica, jak i na pierwszych odcinkach sobotnich zmagań napawały optymizmem i pozwalały liczyć na zajęcie wysokiego miejsca w klasie 5. Jednak awaria przeniesienia napędu na piątym odcinku specjalnym i brak możliwości naprawy uszkodzonego elementu zdyskwalifikowały nas z dalszego udziału w zawodach. Szkoda, bo debiut w RSMP do feralnego odcinka wyglądał bardzo przyzwoicie, zważywszy na bardzo szybkich i doświadczonych kierowców w Citroenach DS3. Jednak nie poddajemy się i optymistyczne patrzymy na dalszą część sezonu.

MACIEJ RZEŹNIK: - Uwierzcie, to nie był łatwy rajd. Największą trudnością dla nas była zmienna  pogoda. Wszystkie przedrajdowe testy odbyliśmy na suchej nawierzchni i w  takich warunkach czuliśmy się zdecydowanie najlepiej. Odcinek specjalny po ulicach Świdnicy był świetny, a doping kibiców niesamowity. To był dla nas  bardzo dobry początek rywalizacji. Sobotni poranek przywitał nas opadami i  pierwszą pętle pojechaliśmy dosyć zachowawczo. Na drugiej pętli odcinki były  już praktycznie suche, my poczuliśmy się dużo pewniej i mogliśmy znacznie  przyspieszyć. Od razu było to widać po naszych rezultatach. Niedziela  układała się już po naszej myśli, a gdy wskoczyliśmy na trzecią pozycję w  klasyfikacji generalnej rajdu postanowiliśmy uspokoić jazdę i pilnować  podium, nawet kosztem naszej pozycji w drugim dniu rywalizacji. Jestem  naprawdę zadowolony z rezultatu i z tego, ze udało nam się przejechać cały  rajd praktycznie bezbłędnie. Kibicom także w wielu miejscach pokazaliśmy  widowiskową i agresywną jazdę, a właśnie o to w rajdach chodzi.

PRZEMYSŁAW MAZUR: - To był dla nas bardzo ciekawy weekend. Przyznam, że sobotni poranek i mokre  odcinki specjalne były dla nas niemiłym zaskoczeniem, bo niestety nie  testowaliśmy w takich warunkach. Szybko jednak udało nam się znaleźć  właściwy rytm i wraz z kolejnymi próbami jechaliśmy coraz sprawniej i  szybciej. Tegoroczna trasa była bardzo zróżnicowana i trudniejsza od tej  znanej nam z zeszłego roku. Cieszy powrót rajdu na ulice miasta, bo to  tworzy świetny klimat. Dwie próby w mieście były doskonałą rozgrzewką przed  sobotnimi próbami w górach. Rajd był wymagający, ale nasza postawa napawa  nas optymizmem. Pokazaliśmy dobrą prędkość i chcemy przyspieszyć tak, aby w  kolejnych rajdach móc walczyć o jeszcze wyższe pozycje. Nasz samochód  spisywał się również doskonale i duże słowa uznania dla naszych inżynierów i mechaników. Dziękujemy wszystkim kibicom za wspaniały doping podczas 40. Rajdu Świdnickiego. Cieszy nas, że ten rajd cieszył się tak dużą  popularnością i tak licznie przybyliście do Świdnicy, aby dopingować nam i  naszym kolegom. Do zobaczenia na kolejnym rajdzie.

Domżała/Pietrusiński

ARON DOMŻAŁA: - 40 Rajd Świdnicki mogę śmiało określić jako udany debiut i początek sezonu w RSMP. Współpraca z Kacprem układa się perfekcyjnie i oprócz mety udało się osiągnąć kilka dobrych czasów, a nawet wygrać odcinek w pucharze CEFT. Samochód okazał się być perfekcyjnie przygotowany, a oprócz malej obcierki na pierwszym oesie jechaliśmy bez żadnych przygód. Za tak udany start muszę podziękować kilku osobom, które bezpośrednio przyczyniły się do mojego przygotowania, do przygotowania auta, a także wspierały mnie podczas rajdu i poza nim. Słowo uznania należy się także organizatorom pucharu Castrol Edge Fiesta Trophy, którzy odwalili kawał solidnej roboty co z resztą było widać na strefie serwisowej. Rajd Świdnicki był bardzo trudny ale już jestem myślami przy Rajdzie Karkonoskim, do którego będę mocno się przygotowywał aby pokazać się z jak najlepszej strony.

KACPER PIETRUSIŃSKI: - Pierwszy rajd z nowym kierowcą, w nowym samochodzie i z nowym systemem opisu, więc czwarte miejsce w CEFT jest całkiem OK. Wygrany OS pokazuje, że potencjał jest. Z każdym przejechanym kilometrem będziemy szybsi, ale inni też, więc czeka nas rywalizacja do samego końca sezonu. Wielkie podziękowania za pomoc dla Waldka Doskocza, za doskonałe przygotowanie auta dla PZ Service i dla wszystkich organizatorów Castrol Edge Fiesta Trophy za świetny, znakomicie zorganizowany puchar.

Górny/Roik

MARCIN GÓRNY: - Powrót na trasy RSMP był dla naszej załogi bardzo udany. Szczerze to nie spodziewaliśmy się takiego wyniku, celowaliśmy w okolice pierwszej trójki a nie od razu w najwyższy stopień podium. Niestety, pecha mieli nasi najwięksi rywale, których serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za walkę podczas całego rajdu. Konkurencja dopisała i mamy nadzieję, że podczas kolejnych rund będzie podobnie i że będziemy walczyć bez żadnych przygód. Cały rajd oceniamy bardzo fajnie. Trudne, zdradliwe warunki podczas dwóch dni ścigania dały nam dużo frajdy i przemyśleń co do ustawienia samochodu. Mieliśmy każdą możliwą pogodę na rajdzie oprócz śniegu na szczęście. Nasz start nie byłby możliwy bez wsparcia naszych nieocenionych sponsorów: portalu boo.pl, Zakładów Masarskich Więcek, Auto-Serwis SMAGOŃ, CSR - regeneracja przekładni, firmie XXL RALLY oraz wsparciu medialnemu Radia ESKA. Miejmy nadzieję, że do zobaczenia na cudownych odcinkach podczas Rajdu Karkonoskiego.

Kubat/Dachowski | Fot. Łukasz Koziarski

MATEUSZ KUBAT: - Za nami bardzo udany Rajd Świdnicki. Początkowo jechaliśmy bardzo bezpiecznym tempem, ale powiedzmy, że nie czułem sie na siłach atakować od startu. Jednak już od trzeciego odcinka udało się złapać dobry rytm i zdecydowanie szybsze tempo, co ostatecznie przy okazji pecha zwycięzcy spowodowało, że po raz pierwszy wygraliśmy rajd w klasyfikacji generalnej. Warunki na oesach były bardzo ciężkie. Przejechaliśmy je w zasadzie bez żadnych przygód, więc zyskałem wiele cennych kilometrów, które z pewnością zaprocentują w przyszłości. Bardzo dziękuję ekipie z GG CAR za świetnie przygotowany samochód, pilotowi za współprace i oczywiście sponsorom dzięki, którym mogłem pojawić się na starcie. Sponsorami są: TRANS-ZIEM, MILOO ELECTRONICS, MAC SOFT, MEBLUX, PLATINUM ORLEN OIL, KAPS, MONTVAL, IGLOO. Patronat medialny: toprally.pl, Bochnianin.pl. Fot. Łukasz Koziarski.

Knopt/Jastrzębski | Fot. Łukasz Koziarski

JANUSZ KNOPT:
- Do Świdnicy wyjeżdżałem z nastawieniem przetestowania nowego samochodu w rajdowych warunkach oraz przypomnienia sobie opisywania trasy po półtorarocznej przerwie. Z powodu późnej decyzji o startach w RPP auto otrzymałem dopiero z początkiem kwietnia i nie zdążyłem ustawić / sprawdzić zawieszenia. Jestem niezwykle zadowolony zarówno z doświadczenia, jakie zdobyliśmy podczas każdego odcinka, jak również z wyniku, który udało się uzyskać. Wygranie pierwszej próby troszeczkę mnie zaszokowało, gdyż celem była meta a nie walka o dobry wynik i postanowiłem troszeczkę ,,odpuścić''.  Jechało się niezwykle przyjemnie, bez większego ciśnienia, które było niezbędne w 106, aby zaistnieć gdzieś w generalce. Do domu wróciłem nastawiony optymistycznie, gdyż znaleźliśmy prawdopodobną przyczynę problemów z zawieszeniem i na następny rajd postaramy się to poprawić. Do zobaczenia na Rajdzie Mazowieckim. Za świetne przygotowanie auta chciałbym podziękować Ingram Garaż oraz firmą, które pomagają mi startować w Rajdowym Pucharze Polski: Faster, Uniflex, Tahpol-trans.pl, Aquer.pl, Drokom.pl, KolorPlusStudio.pl, AutoSpec Jastrzębski oraz za zaufanie na spadaniach Łukaszowi :) Patronat: lipnicamurowana.pl. Fot. Łukasz Koziarski.

ŁUKASZ JASTRZĘBSKI: - Pierwszy rajd Janusza po tak długiej przerwie w zupełnie nowym samochodzie i okazało się, że faktycznie potrafi jeździć :-). Kolejny raz współpraca na linii kierowca - pilot przebiegła bez zakłóceń i mogliśmy cieszyć się rajdem od początku do samego końca. Występ okazał się bardzo udany już od pierwszego odcinka, który nieoczekiwanie przejechaliśmy najszybciej. Później było troszkę wolniej i w rezultacie ukończyliśmy rajd na bardzo wysokim trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej. Cenne przejechane kilometry oesowe powoli pozwalają nam oswoić się z Hondą i wybrać optymalne ustawienia zawieszenia, co z pewnością zaprocentuje w kolejnych startach. Do zobaczenia na odcinkach 10 Rajdu Mazowieckiego.

Ingram/Janik | Fot. Łukasz Koziarski

WIESŁAW INGRAM:
- To był naprawdę udany występ. Zanotowaliśmy świetny wynik, pojechaliśmy mądrze, rozsądnie, ale mimo wszystko na tyle dynamicznie, że powalczyliśmy o czołowe miejsca w generalce. Oczywiście dostrzegam jeszcze jakieś niuanse, miejsca gdzie można było pojechać szybciej, ale to był dopiero pierwszy rajd sezonu. Myślę, że pełna dyspozycja pojawi się już niebawem. Wkrótce startujemy w Rajdzie Mazowieckim, gdzie mam nadzieję powtórzyć wyczyny z Świdnickiego, oraz obronić wywalczoną pozycję liderów grupy N i klasy 8. Gorące podziękowania kieruję do naszych partnerów: PLATINUM Orlen Oil, AQUER, ELEKTRO PROCES, Lock-Tel, AUTO-HAL, FIVESTAR, PLASTBUD, NOWAK - firma pogrzebowa, Espace Autos Bernay, AIR-TECH-BUD, Kolor Plus Studio, MARPEX - Komis samochodowy, ekipy serwisowej, wszystkich zaangażowanych w nasze starty oraz do świetne reagującej publiczności. Wszystkie przygotowane przez Ingram Garaż samochody dotarły do mety, co niezmiernie mnie cieszy. Gratuluję wyniku Mateuszowi Kubatowi, który pojechał świetny rajd. Patronat medialny: Bochnianin.pl, RajdowyPuchar.pl oraz Gazeta Krakowska. Fot. Łukasz Koziarski.

KRZYSZTOF JANIK: -  Rajd Świdnicki okazał się dla nas świetnym otwarciem sezonu. Na mecie zameldowaliśmy się z drugim wynikiem w grupie N oraz swojej klasie. Jednak po ogłoszeniu wyników oficjalnych okazało się, że to właśnie my jesteśmy zwycięzcami klasy 8, grupy N, a w klasyfikacji generalnej znaleźliśmy się na czwartym miejscu. Jak widać los bywa przewrotny i w najmniej oczekiwanym momencie oddał nam z podwójną siłą to, co kiedyś nam zabrał. Jeśli chodzi o przebieg rajdu, to nie wydawało mi się, że jedziemy jakoś bardzo szybko a czasy były dobre. Może, dlatego, że w aucie panował jak zawsze spokój (niezmącony nawet przez dwóch leśnych kozaków, którzy przejechali nam przed nosem na quadach podczas ostatniego odcinka specjalnego) oraz nastawienie żeby jechać swoje i nie patrzeć na resztę stawki. Cieszy mnie, że Wiesiek powtórzył swój życiowy wynik, jeśli chodzi o klasyfikację generalną oraz zanotował pierwsze w karierze zwycięstwo OS-owe. Oby tak dalej! Dziękujemy wszystkim kibicom, którzy przez cały czas trzymali za nas kciuki oraz dopingowali nas na odcinkach!

Kurdyś/Kasina | Fot. Łukasz Koziarski

SŁAWOMIR KURDYŚ:
- W większości nowe odcinki oraz ciężkie i zdradliwe warunki pokazały, że bez treningu i dobrego ustawienia samochodu nie ma co liczyć na wyrównaną rywalizację. Jeżeli chodzi o samochód to oprócz zawieszenia nie mogę na nic narzekać. Nie sprawiał żadnych kłopotów,  choć jego masa z załogą sprawiały, że rozpędzanie pod liczne górki strasznie się dłużyło. Cieszę się z osiągniętego wyniku, natomiast, jeśli chodzi moją jazdę to jest jeszcze dużo do zrobienia, aby wrócić do ubiegłorocznej formy. Gratuluje kolegom z Bochni wspaniałych wyników i życzę im, aby do końca sezonu w czołówce tabeli gościły rajdówki z tablicami, które zaczynają się od KBC. Dziękuje tym, którzy pomagali w przygotowaniu auta, jego obsłudze w czasie rajdu a także sponsorom: AIR-TECH-BUD, AQUER, Kolor Plus Studio, Lock-Tel za umożliwienie startu. Patronat medialny: Bochnianin.pl, RajdowyPuchar.pl oraz Gazeta Krakowska. Fot. Łukasz Koziarski.

MICHAŁ KASINA: - Fajnie było znów pilotować Sławka na odcinkach w okolicach Świdnicy. Cieszy również fakt, że tempo po prawie półrocznej przerwie było całkiem w porządku, chociaż jest jeszcze spory zapas w stosunku do ubiegłorocznego sezonu. Tak czy inaczej swoje przejechaliśmy i jesteśmy na mecie nie tylko z pucharami za 2 miejsce w grupie N, ale także z cennymi punktami do klasyfikacji rocznej. Odcinki - jak przystało na Rajd Świdnicki - kręte, szybkie i techniczne. Dużo błota, szczególnie na pierwszym odcinku. Drugi, podobnie jak rok temu, obfitował w ogrom syfu na nowiuteńkim asfalcie. Udało się jednak przejechać rajd bez większych przygód oraz przyzwyczaić na nowo do rajdowego rytmu. Teraz powinno być już tylko lepiej. Ogromne podziękowania dla sponsorów, mechaników i całego zespołu. Dziękuję również w imieniu swoim i Sławka wszystkim kibicom za doping na oesach! Było Was naprawdę wielu! Zapraszamy jednocześnie na kolejną rundę RPP, czyli Rajd Mazowiecki. Z pewnością znajdziecie nas na tamtejszych odcinkach.

Kiewrel/Kiewrel | Fot. Łukasz Koziarski

RYSZARD KIEWREL:
- Cieszymy się, że jesteśmy na mecie! Wyciągnęliśmy też kilka ważnych wniosków po tym rajdzie. Po pierwsze, dobrze jest przejechać kilka kilometrów testowych przed rajdem. Po drugie, należy szczegółowo przemyśleć dobór opon. Po trzecie, samochód z długą skrzynią i bez szpery, nie najlepiej sprawdza się na takiej konfiguracji odcinków, jaka była na 40 Rajdzie Świdnickim. Pierwszy odcinek, to najtrudniejszy oes, jaki do tej pory jechaliśmy. Srebrna Góra, z pozoru łatwa, też miała szereg pułapek i wymagała uważnego pilnowania toru jazdy. Jesteśmy zadowoleni, gdyż nasze tempo było znacznie lepsze niż w zeszłym sezonie.  Samochód jak zwykle sprawował się bez zarzutu, w czym główna zasługa kolegów z Ingram Garaż.

KATARZYNA KIEWREL: - Największy plus naszego startu, to osiągnięcie mety rajdu. Niestety, już od zapoznania mieliśmy mniejsze i większe problemy. Opóźnienie w dotarciu mojego kierowcy na rajd spowodowało, że zapoznanie robiliśmy tylko w sobotę. Nie najlepszy dobór opon na pierwszą pętle spowodował, że samochód nie koniecznie jechał tam, gdzie chcieliśmy. Praktycznie rajd zaczął się dla nas od drugiej pętli, na której było już faktycznie na tyle szybko, że kierowca momentami poganiał mnie z dyktowaniem. Wyćwiczony przed rajdem system opisu spisał się bez zarzutu. Cieszymy się, że dopingowała nas tak liczna grupa bocheńskich kibiców. Mimo, że przeważnie mam wzrok wbity w notatki, to tak energicznie skaczących, machających i dopingujących kibiców, nie dało się nie zauważyć. DZIĘKUJEMY!!! Fot. Łukasz Koziarski.

Zelek/Gruszka | Fot. Łukasz Koziarski

KRZYSZTOF ZELEK:
- Choć ostatnio po asfalcie pojeździłem półtorej roku temu, to muszę przyznać, że ze startu w Rajdzie Świdnickim jestem zadowolony. Mimo, iż uzyskiwane czasy pozostawiają wiele do życzenia, to jednak progres w nauce auta i jego obsługi jest satysfakcjonujący. Start z Zbyszkiem potwierdził moje przypuszczenia ile jeszcze czeka mnie pracy. Szczególnie nad opisem, gdyż tu widzę największe rezerwy. Cały team wykonał świetną pracę i podstawił doskonale przygotowane Ragnotti, za co im serdecznie dziękuje. Start wspierali: P&K Bochnia, EMTOR Logistyka Toruń, KAD-MET, Znicze Zelek Stanisław, TOMI SAM Stradomka, Sklep Towary Powystawowe Bochnia oraz 2Brally. Patronat medialny: Rajdowypuchar.pl, Wiśniczanin.pl, KBC Bocheńska Grupa Rajdowa. Patronat honorowy: Urząd Miasta i Gminy Nowy Wiśnicz. Fot. Łukasz Koziarski.

Temple/Wróbel

KLAUDIA TEMPLE: - Rajd w ogólnym rozrachunku zaliczamy do bardzo udanych, tempo pod koniec imprezy pozwala patrzeć optymistycznie na dalsze starty a radość z jazdy jaką daje mi Honda niweluje wszystkie niepowodzenia.  Dziś zapadła decyzja o starcie w Rajdzie Mazowieckim, do zobaczenia na odcinkach w około Kozienic!

JAKUB WRÓBEL: - Po raz trzeci przyjechałem na rajd do Świdnicy i po raz trzeci zobaczyłem na nim metę rajdu. Strasznie trudne i mega szybkie trasy, które nie pozwalały na zbyt dużo przy poznawaniu nowego auta, systematyczne przyspieszanie i poprawianie tempa pokazało że Klaudii ten samochód "pasuje" i uczy się go dużo szybciej niż Saxo. Gorąco dziękujemy sponsorom, bez których ten start nie doszedłby do skutku, tj. firmom Auto-Fart Sklep Motoryzacyjny Myślenice, Inf-tech.pl usługi informatycznie oraz F.H.U.P. Klama. Patronat medialny nad startami załogi objęły m.in. Miasto-info.pl, Sedno oraz Dziennik Polski, za obsługę foto odpowiedzialna jest Kronika Fotograficzna Polskich Rajdów.

Herbi/Holdenmayer

HERBI: - W tym roku trasy Świdnickiego były wyjątkowo nieprzewidywalne - szczególnie pierwszego dnia, gdzie rano deszcz spowodował spore trudności dla zawodników. Dla nas rajd dobrze się nie zaczął, bo kapeć na 1 OS spowodował stratę ok. 20 s, a do tego doszła kara 10 s. na drugiej pętli sobotniego etapu. Jednak od tego momentu staraliśmy się odrabiać i generalnie szło to sprawnie, bo po pierwszym dniu byliśmy już na prowadzeniu, choć były momenty, gdzie włos na głowie się jeżył. Natomiast drugiego dnia wszystko generalnie szło z górki. Co prawda, na mecie pierwszego etapu pojawiały się problemy z samochodem, który zaczął przerywać w niskim zakresie obrotów i oberwał się tłumik, jednak niezawodna pomoc kolegów - zawodników: Schefflera i Dobrodzieja, a także ich ekip umożliwiły bezproblemową jazdę. Dziękuję im za pożyczenie potrzebnych części. Wielkie podziękowania należą się również naszemu nowemu mechanikowi Kubie Strzelczykowi, który usunął usterki tak szybko, jak się dało. Z 14 OS specjalnych wygraliśmy 11, więc generalnie większość rajdu była pod kontrolą. Jedyne czego trochę żałuję to kolegów, którym przytrafiały się poważniejsze awarie mające wpływ na zdecydowanie wolniejszą jazdę, a nawet na  nieukończenie etapów. Krótko mówiąc, rajd bardzo szybki, bo najwyższa prędkość jaką osiągnęliśmy to 190 km/godz,, ale bardzo często przekraczaliśmy 150 km/godz.. W połączeniu z mokrymi poboczami oesy były wyjątkowo nieprzewidywalne, bo nigdy nie było wiadomo co będzie za zakrętem. Generalnie trasy jak na Świdnicę, jedne z trudniejszych jakie jechałem.

Kołtun/Pleskot | Fot. Robert Magiera

JAREK KOŁTUN: - To był wyjątkowo trudny rajd. Odcinki bardzo wymagające, szybkie, kręte, gdzie każdy zakręt mógł zaskoczyć niespodzianką - przepływającą przez drogę wodą czy naniesionym błotem, więc niemało nowych doświadczeń. Przejechałem dużo oesowych kilometrów, które są dla mnie bardzo ważne, gdyż był to dopiero drugi rajd asfaltowy tym samochodem, a pierwszy podczas deszczu. Jestem zadowolony i nie narzekam. Jechało mi się bardzo dobrze. Pogoda przez cały czas nie była pewna, co stwarzało pewną loterię z oponami, zwłaszcza pierwszego dnia. Ale mieliśmy tak wielu doradców, że musiał być dobry wybór. Naszym planem była meta i nauka i oba cele osiągnęliśmy. Wciąż się uczę, więc siódme miejsce w generalce w tak doborowym towarzystwie nie jest takie najgorsze. Tym bardziej, że w porównaniu z wieloma kierowcami byłem na tym rajdzie nowiciuszem. Dalej trzeba jeździć i pokonywać cenne kilometry. Jeszcze popełniam wiele błędów. Mam nadzieję, że na każdym rajdzie będzie krok do przodu. Nie wiem jak z miejscami, ale może chociaż z jazdą. Samochód ma dalej nie odkryte przeze mnie możliwości. Nie sprawiał żadnych problemów, chociaż trafić z ustawieniem samochodu na tak zmienne warunki nie było proste. Oczywiście funkcjonowało wszystko jak najbardziej poprawnie, za co dziękuję całemu mojemu zespołowi. Fot. Robert Magiera.

Stalmach/Gurdziołek | Fot. Maciej Niechwiadowicz

RAFAŁ STALMACH: - Rajd rozpoczął się dla nas pechowo już podczas prologu. Powtórzył się problem z ubiegłego roku, auto przechodziło w tryb awaryjny aż trzy razy na 3-kilometrowym oesie.  Do dziś nie wiem co jest tego przyczyną. Sobotnie zmagania rozpoczęliśmy spokojnie, na oesach panowały trudne warunki, dlatego nie podejmowaliśmy ryzyka. Do tego pogoda od rana płatała wszystkim figla i trudno było trafić z doborem opon. OS 6 zapamiętam na długo. Po szybkiej partii na prawym łuku przed dohamowaniem był garb, na którym podbiło nas. Zamiast hamować już, walczyłem o utrzymanie się na drodze. Niestety, miejsca na ratowanie było bardzo mało i w efekcie wykonaliśmy przy dużej prędkości obrót wzdłuż drogi wpadając do rowu, w którym jeszcze jak na złość było bagno. Ugrzęźliśmy tam na prawie 20 min. Tylko dzięki ofiarności wspaniałych kibiców zostało wyciągnięte i zdecydowaliśmy się kontynuować rajd dla nich, mimo sporej straty. Drugi dzień przebiegał dużo lepiej, jechaliśmy przyzwoitym tempem bez żadnych przygód czerpiąc przy tym frajdę z jazdy. Szkoda tego pierwszego dnia, ale takie są rajdy. Auto w zasadzie jest przygotowywane już na Karkonosze, dlatego nie pojedziemy w ten weekend do Czech na Rally Thermica Lużicke Hory. Do zobaczenia w Jeleniej Górze.

DAREK GURDZIOŁEK:  -  No, nie ułożył się ten rajd dla nas pomyślnie. Po zapoznaniu założeniem była spokojna jazda z uwzględnieniem zdradliwych
miejsc, mocno zasyfionych. Nasze plany pokrzyżował 6 odcinek specjalny. Auto podbiło praktycznie już na hamowaniu i wykonaliśmy piruet do rowu z wodą po
próg. Generalnie dla nas było już po jabłkach. Nie wierzyliśmy, że stamtąd wyjedziemy. Udało się to tylko dzięki kibicom, za co serdecznie im z tego miejsca dziękujemy!  Tak naprawdę mogliśmy skorzystać z SupeRally i czasowo byłoby to dla nas korzystniejsze, ale mimo utraty szans na jakąkolwiek walkę w Pucharze CEFT, a kontynuowaniu jazdy i ukończeniu  II Etapu otrzymaliśmy punkty bonusowe, co ostatecznie jest dla nas lepszym rozwiązaniem. Cóż, taki jest motosport!  Teraz pora przeanalizować naszą jazdę i skupić się na przygotowaniach do Rajdu Karkonoskiego. Duże wrażenie zrobiła na mnie organizacja Castrol Edge Fiesta Trophy. Niewiele osób może wie, ale helikopter który krążył na oesach, był wynajęty właśnie na potrzeby Pucharu do kręcenia ujęć. Cieszę się, że mogę wspólnie z Rafałem uczestniczyć w tym projekcie. Relacje i nagrania z samego środka naszej rajdówki możecie oglądać na kanale  www.youtube.com/fiestar2pl         Dziękujemy za wsparcie podczas 40 Rajdu Świdnickiego naszym partnerom:  YATO - czołowy producent elektronarzędzi i narzędzi ręcznych, WDA - wszystko dla auta, Aixam - wrocławski dealer pojazdów typu quadrocykl od 14 i 16 lat. Fot. Maciej Niechwiadowicz.

Danilczuk/Grzelka | Fot. Stefan Wyszyński

PAWEŁ DANILCZUK: - Debiut w nowym samochodzie (Mitsubishi Lancer Evo IX) zaliczam do udanych. Piekielnie szybkie odcinki specjalne, na których naniesiony był piasek, do tego padający deszcz sprawiły, że Rajd Świdnicki zaliczam do najtrudniejszych w mojej karierze rajdowej. Było dużo chytrych i zdradliwych miejsc, na których można było zakończyć rajd. W  sobotę po trzech odcinkach w naszym aucie awarii uległ tylny dyfer i kontynuacja dalszej jazdy była niemożliwa. Serwis uporał się z usterką i już w niedzielę mogliśmy przystąpić do dalszej rywalizacji. Niedziela to kolejne szybkie i wąskie odcinki, na których dane nam było rywalizować dzięki sprawnej obsłudze mechaników Firmy 4 Turbo, która jak wcześniej wspomniałem, w dość szybki sposób uporała się z naprawą naszego auta. Na pierwszej pętli notowaliśmy całkiem przyzwoite lokaty w klasyfikacji generalnej i z odcinka na odcinek poprawialiśmy czasy, co dawało nam większą motywację do coraz szybszej jazdy. Na drugiej pętli los zadrwił z nas i na minutę zaparkowaliśmy w rowie, z którego bez pomocy kibiców nie bylibyśmy w stanie się wydostać. Zły dobór opon spowodował utratę kontroli nad autem na jednym z zakrętów i to w głównej mierze przyczyniło się do utraty cennych sekund. O odrabianiu nie było mowy, gdyż zła opona uniemożliwiała szybkie i przyczepne przemieszczanie się po odcinku specjalnym. Zdecydowaliśmy, że nie podejmujemy ryzyka i dojedziemy bez większych strat. Naszym celem miała być meta i była. Jesteśmy usatysfakcjonowani ilością przejechanych kilometrów, jak i bogatsi o pewne doświadczenia, które w następnym rajdzie wykorzystamy.

ADAM GRZELKA: - Bardzo fajny, aczykolwiek trudny rajd, dużo niebezpiecznych miejsc i szybkich partii. Nowy samochód, nowe wyzwania. Naprawdę było co dyktować. Miejscami było tak szybko, że brakowało tchu. Najważniejsze, że jest meta i to się liczy, wynik przyjdzie później.
Jeszcze raz chcielibyśmy podziękować firmie FELIX, MIDEA, SPS KLIMA i Firmie 4 Turbo. Fot. Stefan Wyszyński.

Raczkowski/Kosiński

RADOSŁAW RACZKOWSKI: - Bardzo mi szkoda Rajdu Świdnickiego. Uciekło nam dużo oesowych kilometrów, które są teraz dla nas bardzo ważne w nowej rajdówce. Błąd, po którym straciliśmy nie tylko dużo czasu ale także wspomaganie kierownicy spowodował, że kolejne odcinki przypominały bardziej walkę o utrzymanie się na drodze, a nie walkę o jak najlepszy czas na trasie. Liczyliśmy na to, że podczas serwisu uda się usunąć awarię i ruszymy ponownie na rajdowe odcinki. Niestety, pomimo dużych starań i całonocnej walki mechaników nie udało się naprawić naszego Citroena i byliśmy zmuszeni w niedzielę rano wycofać się z rajdu. W tej chwili nie pozostaje nam nic innego, jak wyciągnąć wnioski i jak najlepiej przygotować się do kolejnej rundy RSMP, na którą czekamy z niecierpliwością.

MARIUSZ KOSIŃSKI: - Z pewnością nie tak chcieliśmy rozpocząć naszą rywalizację w RSMP. Rajd zapowiadał się bardzo ciekawie. Odcinki były bardzo wymagające. Chcieliśmy się zaprezentować z jak najlepszej strony, niestety stało się inaczej. Pod koniec oesu Lubachów- Walim wypadliśmy poza trasę. Dzięki szybkiej reakcji i pomocy kibiców udało się nam wrócić na drogę, za co bardzo im dziękujemy. Szkoda tylko, że z powodu awarii musieliśmy się wycofać z rajdu. Chcemy o tym jak najszybciej zapomnieć i już myślimy o następnej rundzie RSMP. Natomiast treningowo planujemy wystąpić w Rajdzie Mazowieckim.
\Zapraszamy do odwiedzania naszej strony http://www.rakbud-rallyteam.pl oraz profilu na facebook'u. Starty naszej załogi wspierają: RAK-BUD – producent betonu i prefabrykatów betonowych OPOLTRANS – siec hurtowni motoryzacyjnych. Patroni medialni : Eska, TVP Białystok, potral bialystokonline.

Palion/Fortuna / Foto Bart

MACIEJ PALION: - Szybkie odcinki przygotowane przez organizatora pokazały nam, ile nauki jeszcze przed nami. Potrzebujemy dużej ilości kilometrów, najlepiej w warunkach bojowych, aby złapać odpowiednie wyczucie samochodu i w pełni zaufać opisowi trasy. Dużą uwagę musimy przyłożyć do sekwencji szybkich zakrętów bo to w tym aspekcie traciliśmy zbyt wiele cennych sekund. Rajd momentami był bardzo zdradliwy. Dawało się to odczuć zwłaszcza na głębokich i śliskich cięciach, których nie brakowało. Chciałbym bardzo podziękować mojemu pilotowi Mateuszowi Fortunie oraz Evo-Tech za bezbłędność w swojej pracy oraz w pełni profesjonalne podejście do powierzonych im zadań.
Rajd ukończyliśmy na 13. miejscu w klasyfikacji generalnej oraz 4. miejscu w klasie 8. Biorąc pod uwagę trudność i złożoność rajdu uważam to za dobry wynik. Po tym pierwszym tegorocznym starcie czuję jednak lekki niedosyt. Oczywiście jestem zadowolony z tego, że udało nam się przejechać pełen rajd i dotrzeć do mety. Niemniej jednocześnie dotarło do nas, jak wiele ciężkiej pracy jeszcze przed nami, żeby dojść kolegów z czołówki Rajdowego Pucharu Polski. Już rozpoczynamy przygotowania do kolejnej eliminacji RPP – Rajdu Mazowieckiego, który będziemy chcieli przejechać lepiej, niż 40. Rajd Świdnicki. Zostało nam niewiele czasu na przygotowania, bo raptem niecałe 3 tygodnie, ale damy z siebie wszystko. Do zobaczenia na majowych oesach! Foto Bart.

Typa/Gospodarzyk | Fot. Tedex WRC

RADOSŁAW TYPA: -

Poprzedni artykuł 50 km bez wspomagania
Następny artykuł Bonnefis po raz drugi

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry