Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Rajdzie Niemiec

HUBERT PTASZEK: – Rajdowe Mistrzostwa Świata nie bez powodu mają taką rangę.

To najtrudniejsze zawody na świecie i bardzo się cieszę, że mogę uczestniczyć w tak prestiżowych imprezach. Jeszcze minie trochę czasu, zanim całkowicie odnajdę się na asfalcie, ale trzeba małymi kroczkami przesuwać się do przodu. Pokonaliśmy wszystkie odcinki specjalne Rajdu Niemiec i jestem z tego zadowolony, bo trakcie jednego weekendu odbyłem lekcje nie tylko na próbach o bardzo różnej charakterystyce, ale też w skrajnych warunkach: na suchym i wilgotnym asfalcie czy w ulewnym deszczu. To bardzo duża dawka doświadczeń jak na jeden start. Pod koniec rajdu czułem się już całkiem komfortowo za kierownicą. Im więcej kilometrów zaliczę, tym bardziej będę mógł skupić się na ustawieniach samochodu i odpowiednim wykorzystywaniu jego potencjału. Na wszystko przyjdzie pora. Nasze wyniki podczas tego weekendu były zgodne z moimi oczekiwaniami i od tej strony nic mnie nie zdziwiło. Teraz czeka nas mały maraton asfaltowy, więc będzie dużo okazji do nauki na tej nawierzchni. Odwołano co prawda Rajd Chin, ale dłuższa przerwa w startach nie będzie oznaczała odpoczynku, lecz wytężoną pracę. Czeka mnie porządna dawka ćwiczeń na siłowni i mozolne przygotowania do następnych wyzwań.MACIEK SZCZEPANIAK: – Rajd Niemiec nie rozczarował i jak zwykle okazał się bardzo trudną asfaltową rundą mistrzostw świata. Już pierwszy odcinek specjalny pokazał, że bardzo dużo aut go nie ukończy, bo odpadło aż pięć samochodów WRC i WRC-2. Warunki były bardzo trudne: po nocnych opadach nawierzchnia co prawda przeschła, ale w zacienionych miejscach była wilgoć i błoto. Na slickach, które tak naprawdę do tego się nie nadają, przejechanie tego odcinka było dużą sztuką. Okazało się jednak, że to był najtrudniejszy oes w rajdzie, później warunki były trochę lepsze. Dla Huberta był to weekend pełny nauki. Zrobił znaczące postępy i sprawdził, jak nasz opis funkcjonuje na tej nawierzchni. Jeżdżenie po szutrze i asfalcie to dwie różne bajki: na szutrze mamy sporo improwizacji, na asfalcie jest to nauka ścisła i te pierwsze lekcje nauki ścisłej odrobił dość dobrze, było widać progres jeśli chodzi o tempo. Nasza jazda trzeciego dnia dość dobrze odzwierciedla nasze aktualne miejsce w szyku. Sądzę, że w samochodzie o takiej charakterystyce straty na poziomie dwóch sekund na kilometrze do zwycięzców są w tej chwili wyznacznikiem naszych możliwości na asfalcie. Na początku naszej współpracy, w Meksyku i Argentynie, na szutrze te straty były znacznie większe niż dwie sekundy, a potem udało nam się zejść do sekundy i poniżej. Myślę, że z biegiem czasu na asfalcie będzie podobnie i w kolejnych sezonach, gdy Hubert będzie kierowcą nie tylko z talentem, ale i z doświadczeniem, to będzie mógł walczyć o podium.

Ogier/Ingrassia

SEBASTIEN OGIER: - To wspaniałe, że po długiej przerwie znowu mogę stanąć na najwyższym stopniu podium. Jestem więcej niż szczęśliwy, że udało mi się powtórzyć zeszłoroczne zwycięstwo w Rajdzie Niemiec. Dla naszego zespołu wygrana na własnym terenie jest niezwykle ważna. W klasyfikacji mistrzostw świata Julien i ja wykonaliśmy ogromny krok w kierunku obrony mistrzowskiego tytułu – i oczywiście jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy naszemu szefowi, Jostowi Capito, sprawić godny prezent na pożegnanie. Spędziliśmy z nim, jako szefem, wspaniały czas i życzę mu w Formule 1 takich samych sukcesów, jak z Volkswagenem w rajdach. Ten weekend był dla mnie niełatwy, bo bardzo chciałem tu wygrać, a w takich wypadkach zdarza się, że człowieka ponosi ambicja. Poza tym pogoda stale się zmieniała i nie sposób było ją przewidzieć. Jednak cierpliwie czekałem na swoją szansę i udało mi się uzyskać – głównie na Panzerplatte – decydującą przewagę nad konkurentami.

JARI-MATTI LATVALA: - Gratulacje dla mojego zespołowego kolegi Sebastiena Ogiera. Zdobył w ten weekend dla Volkswagena dużo cennych punktów. Dla Miikki Anttili i dla mnie ten rajd zakończył się niestety o wiele za wcześnie. Po awarii skrzyni biegów w piątek nie udało nam się zdobyć lepszej pozycji niż ósme miejsce i dać kilka punktów do klasyfikacji producentów. Dwa punkty na Power Stage były tylko drobnym zadośćuczynieniem, ale to także coś. Oczywiście jestem rozczarowany, bez wątpienia mieliśmy znacznie ambitniejszy cel, ale sport samochodowy czasem właśnie taki jest. Teraz czas na Rajd Francji. Wygraliśmy go w zeszłym roku i spróbujemy także tym razem stanąć tam na podium.

ANDREAS MIKKELSEN: - W sumie jestem bardzo zadowolony z tego, czego udało nam się dokonać, jednak przy odrobinie szczęścia wynik mógłby być lepszy. W ten weekend wyjątkowo duże znaczenie miał właściwy dobór opon i w zasadzie każdy serwis podejmował w tej sprawie decyzję niemal w ostatniej sekundzie. Wielokrotnie zmienialiśmy strategię – to było pasjonujące, ale nie zawsze właściwe. W niedzielę znowu postawiliśmy wszystko na ostry atak, bo w walce o drugie miejsce mieliśmy do czynienia z naprawdę szybką załogą Hyundaia. Chcieliśmy pożegnać Josta Capito jak najlepszym wynikiem. Jost pod koniec sierpnia rozstanie się z zespołem, a spędziliśmy razem naprawdę wspaniałe lata. Anders i ja wiele Jostowi zawdzięczamy. To oczywiste, że i tym razem daliśmy z siebie wszystko. Niestety, przy okazji przegrzaliśmy hamulce, więc straciliśmy szansę na lepszy wynik. Szkoda, ale mimo wszystko czwarte miejsce jest pewnym pocieszeniem.

DANI SORDO: - Cieszę się z mojego pierwszego podium w sezonie. Byliśmy blisko już wiele razy w tym roku, więc świetnie, że wreszcie tego dokonaliśmy. Zespół musi zostać wyróżniony za wykonanie dobrej pracy. Dwa samochody na podium to wspaniały wynik.

THIERRY NEUVILLE: - Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Cieszę się, że dzielę podwójne podium. Pokazaliśmy nasz potencjał wygrywając dwa oesy. Nie było to w pełni wystarczające, ale nie mogliśmy być bliżej. Podziękowania dla zespołu, że dali nam tak konkurencyjny samochód. To szczególny wynik po skomplikowanym weekendzie w nieprzewidywalnych warunkach.

HAYDEN PADDON: - Podwójne podium to świetna nagroda, za wysiłek każdego w Alzenau. To nie był dla nas prosty rajd, ale jestem zadowolony, że zakończyliśmy go pozytywnie. Zrobiliśmy małe poprawki co pomoże nam w kolejnym rajdzie.

MADS OSTBERG: - To był udany rajd, ale to oczywiste, że mamy trochę pracy do wykonania przed Korsyką. Są pewne obszary, które można poprawić w ustawieniach samochodu, jak również pewne rzeczy, jeśli chodzi o naszą jazdę. Były duże różnice czasowe przed nami i za nami, więc zajęliśmy się pracą przy ustawieniach, aby poprawić nasze wyczucie samochodu. Ogólnie to działało dobrze, ale są jeszcze detale, którymi musimy się zająć. Podczas weekendu próbowaliśmy wielu rzeczy. Nie wszystko zadziałało, ale obiecuję, że będziemy pracowali bardzo ciężko przez kolejny miesiąc, aby upewnić się, że pokażemy poprawę na Korsyce.

ERIC CAMILLI: - To nie był dla nas łatwy weekend, ale zdobyliśmy duże doświadczenie. Nie mieliśmy udanego startu w tym rajdzie, ale takie jest życie. Musieliśmy się podnieść i ciężko pracować, aby odzyskać pewność. Uważam, że to się udało i poprawialiśmy nasze czasy z jednego przejazdu na drugi. Podziękowania dla zespołu, za całą pracę, którą wykonali w ten weekend. To nie był wynik jakiego oczekiwaliśmy, ale jak zawsze dali z siebie sto procent. Teraz w pełni koncentrujemy się na Korsyce, gdzie będziemy zdeterminowani, aby pojechać czysto i pokazać dalszą poprawę.

Brzeziński/Gerber

JAKUB "COLIN" BRZEZIŃSKI: - Jesteśmy już po Rajdzie Niemiec. To były fantastyczne trzy dni rywalizacji na bardzo trudnych trasach. Miło zaskakiwały nas wyniki, które dawały nam podium w Drive DMACK Fiesta Trophy. Loterie oponowe, rożne asfalty i długie oesy naprawdę dały w kość, ale także ogromną porcję nieocenionej rajdowej wiedzy. Ostatni etap rajdu to walka z Maxem Vatanenem o 2. miejsce w pucharze. Niestety ułamany drążek zmiany biegów i jazda do mety tylko na pierwszym biegu uniemożliwiła dalszą walkę. Chałupniczym sposobem - na opaski - przymocowaliśmy klucz do kół do dźwigni zmiany biegów i tak walczyliśmy na pozostałych odcinkach. Było bardzo ciężko, chyba nigdy się tak nie napracowałem. Niestety 4 km przed metą ostatniego oesu nasze rozwiązanie przestało działać, przez co nie mogliśmy dohamować do jednego z zakrętów i wypadliśmy na miękkie pobocze, z którego nie udało się nam wyjechać bez pomocy kibiców. Szkoda, ale mimo wszystko jestem bardzo szczęśliwy z tempa oraz z pracy całego zespołu GO+Cars oraz M-Sport pod wodzą Maćka Wody. Podziękowania dla Tomka Czopika za nieocenioną pomoc zawieszeniowo-oponową oraz szpiega pogodowego jadącego na „zerówce” - Marka Kluszczyńskiego. Wielkie podziękowania należą się również naszemu sponsorowi GO+Cars, a także pozostałym partnerom: MOTUL Polska, Atlas Ward, StecKarton.

Poprzedni artykuł Czterdzieste zwycięstwo na 50-lecie
Następny artykuł Lefebvre i Moreau opowiadają o wypadku

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry