Już podczas pierwszych kilometrów wyszło, że auto wprawdzie jedzie nie tak samo jak kiedyś - z drugiej strony nie ma co się dziwić, skoro tak naprawdę na dzień przed rajdem zostało ono złożone. Rajd sam w sobie należy do jednych z moich ulubionych. Kręte, wymagające odcinki. Próbowałem nawiązać walkę w klasyfikacji generalnej, ale przerwa zrobiła pewnie swoje, no i mocy trochę brakowało. Cieszę się przede wszystkim, że udało się dojechać do mety. Mieliśmy dwie sytuacje, gdzie już myślałem, że zostaniemy w rowie. Na szczęście udało się z nich wyjść bez szwanku. Chyba bym też nie zniósł kolejnych dni w garażu i reperowania auta. Jeśli chodzi o miejsce i podium to nie ma co ukrywać, że po tak długiej przerwie bardzo nas cieszy. Niestety, już dzisiaj wiem, że w Rajdzie Wisły nie wystartujemy, ale mam nadzieję, że powrócimy na rajdowe odcinki na Dolnośląski. Chciałbym bardzo podziękować tym, bez których ciężko byłoby mi wystartować: Koncesjoner Peugeot Longin Bielak Łomianki, Autoryzowany Przedstawiciel firmy Spies Hecker w Łomiankach oraz sklep camonboard.pl, za wyposażenie nas w kamerę onboard JVC adixxion. Fot. Tomasz Filipiak.
PAWEŁ ROSZEK: - Mimo, iż od rajdu minęło kilka dni to w mojej głowie wciąż buzują emocje i adrenalina, jak przed startem do odcinka. Przede wszystkim niesamowite trasy. Takich dróg jak w okolicach Rzeszowa chyba jeszcze w swoim życiu nie widziałem, nie mówiąc o ściganiu się na nich. Głębokie siodła, ostre szczyty, mega spadania, a do tego wszystko na zabrudzonych cięciami zakrętów drogach szerokości ścieżki rowerowej. Bliskie zabudowania i drzewa też odpowiednio wpływały na wyobraźnię. Coś niesamowitego! Adrenalina była na najwyższym poziomie i już dzisiaj wiem, że jeżeli tylko będzie to możliwe to wrócę tu za rok. Tak trudne trasy obnażyły jednak, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć jeżeli chodzi o rajdowe rzemiosło i jak ważne są „wjeżdżenie” i regularne starty. Brak obycia z prędkością na takich drogach, nie do końca dobry opis, pomyłki z doborem opon i moje błędy spowodowały brak pewności jazdy, a bez tego nie ma mowy o dobrym rezultacie. Z drugiej strony jak oglądam te wszystkie „dzwony” to cieszę się, że przedrajdowe założenie, a więc dotarcie do mety nie uszkadzając auta, udało się w stu procentach zrealizować. Sportowa ambicja nie została jednak zaspokojona. Wielkie słowa uznania dla konkurencji z klasy. Pokazali, że BMW E30 to nie tylko auta do efektownej, ale także do efektywnej jazdy. Jeszcze raz serdecznie dziękuję firmie AG Complex (www.ag-complex.com.pl) za pomoc, bez której moje starty nie byłyby możliwe, Magdzie za suuuper atmosferę w aucie i mega zaangażowanie, „Demolce” i „Patynowi” za pomoc w serwisie podczas zawodów, Jagnie za wsparcie mentalne i wszystkim innym, którzy mi pomogli! WIELKIE DZIĘKI i mam nadzieję, do zobaczenia na oesach.
MAGDALENA WILK: - Zakochałam się w Rajdzie Rzeszowskim. Powiem szczerze, że od teraz będzie to mój ulubiony rajd: spadania, szczyty, trudne, wymagające, kręte partie. Niestety, nie miałam możliwości wystartować za kółkiem jako Wilk&Żuk Rally Team ale prawy u Pawła był równie gorący. Do ostatniego kilometra rajdu miałam mega adrenalinę. Tył napęd zrobił na mnie tak kolosalne wrażenie, że do teraz nie mogę wyjść z podziwu, jak te niepozorne auta mogą namieszać w stawce, a E30 na szutrze? To jest dopiero zabawa! Założeniem generalnie była meta i jak najwięcej fanu - w 100 %, jeśli chodzi o mnie, zostało to zaspokojone. Wiem, że Paweł, czuje lekki niedosyt, że chciałby lepiej, wyżej ale myślę, że jak na tak trudny rajd i mniejsze doświadczenie w porównaniu z innymi, to naprawdę super, że dojechaliśmy do mety bo jednak trochę przygód było ;) Pewnie gdyby nie one, powalczylibyśmy o podium w klasie ale.. takie są rajdy ;) Trzeba wyciągnąć wnioski i następnym razem znowu próbować dobierać się do stawki. Mam nadzieję, że uda mu się wystartować na Wiśle. Moim zdaniem, chłopak czuje to auto, tylko mało ma jeszcze km za sobą, no i na pewno nie może zrobić zapoznania busem ;) bo jednak opis wtedy nie do końca współgra. Podziękowania dla firmy AG Complex (www.ag-complex.com.pl), że jechali z nami. Trzymam za Pawła kciuki i oby zielono-niebieskie barwy jak najszybciej znowu pojawiły się na oeasach.
MICHAŁ STANKIEWICZ: - Po Rajdzie Rzeszowskim czuję sportowa złość i ogromny niedosyt, a to dlatego, że przez ponad połowę rajdu walczyliśmy nie z konkurencją, tylko z usterką naszego Saxo. Przez całą drugą pętlę rajdu mieliśmy do dyspozycji tylko dwa biegi - 3 i 4. Ale nie ma co tego rozpamiętywać. Dla mnie ważne jest to, że dopóki auto było sprawne, zajmowaliśmy drugie miejsce w klasie na całkiem dla nas nowych odcinkach. To bardzo dobry prognostyk przed Rajdem Wisły, gdzie mam nadzieję, będziemy mogli się skoncentrować tylko na jak najszybszej jeździe. Dziękuję całemu zespołowi za trud włożony w przygotowania do rajdu, partnerom za zaufanie i wsparcie oraz kibicom za fantastyczny doping!
SŁAWEK KOŁODZIEJ: - Mimo awarii, która nie pozwoliła walczyć o najwyższe miejsca, jestem ogólnie zadowolony z tego startu. Dobre czasy podczas dwóch pierwszych odcinków, kiedy to auto było sprawne, pozwalają pozytywnie myśleć o kolejnych rajdach. Odcinki przebiegające tuż pod domem oraz wspaniali kibice stworzyli niepowtarzalny klimat. Wielkie dzięki! A już dzisiaj zapraszamy na wrześniowy Rajdu Wisły z bazą w Jastrzębiu-Zdroju. Do zobaczenia! Start załogi możliwy był dzięki wsparciu firm: Instalbud-Rzeszów,alebeton.pl, Team Nieruchomości, Icam House Hotel oraz Automobilklubu Rzeszowskiego. Zapraszamy na naszą stronę internetową www.stankiewiczrally.pl oraz profil na facebook.com/stankiewiczrally. Fot. Jacek Kutta.
SYLWESTER PŁACHYTKA: - Za nami bardzo ciekawy i trudny Rajd Rzeszowski. Organizator przygotował bardzo wymagającą, szybką trasę i w wielu miejscach można było przedwcześnie zakończyć rywalizację. Udało mi się ustrzec błędów i jechać szybkim tempem a wynik przyszedł sam. 3 miejsce w klasyfikacji generalnej jest bardzo dobre i na chwilę obecną daje nam sporą przewagę w punktacji RPP. Z wyniku cieszę się tym bardziej, że przed rajdem mieliśmy bardzo krótkie testy a do tego z doborem opon podczas rajdu też nie było najlepiej. Gratulacje dla Sławka, gdyż jechał dużo szybciej i należało mu się to zwycięstwo. Już nie mogę się doczekać Rajdu Wisły, tym bardziej, że jest to niemal domowy rajd wielu kierowców z czołówki RPP i rywalizacja na pewno będzie zacięta. Podziękowania dla naszych sponsorów: Poliamid Plastics oraz MK Transport, a także dla naszych kibiców, których „poczęstowałem” błotem na Lubeni.
GRZEGORZ DUL: - Byliśmy dobrze przygotowani do rywalizacji na rzeszowskich oesach. Samochód przetestowany i współpraca z Pawłem bardzo dobra, więc na początku wszystko szło zgodnie z planem. Czekałem na ten start kilka miesięcy i nie ukrywam, że zależało mi na dobrym wyniku i uplasowaniu się w pierwszej trójce w N-ce, co według mnie możliwe było do osiągnięcia. Niestety, usterka skrzyni biegów dzień przed startem postawiła nas w stan niepewności, czy nasz udział w rajdzie w ogóle dojdzie do skutku. Rozpoczęło się nerwowe poszukiwanie innej skrzyni biegów a czas działał na naszą niekorzyść i pozostało jedynie kilkanaście godzin do rozpoczęcia imprezy. Nie było już mowy o sprowadzeniu nowej skrzyni, więc szukaliśmy wśród innych załóg. Na szczęście dla mnie, Filip Nivette wyraził chęć pożyczenia mi swojej zapasowej skrzyni biegów, którą niestety, posiadał na stanie aż w Warszawie. Godziny nocne utrudniały jej sprowadzenie do Rzeszowa, ale cudem się udało i nasza ekipa serwisowa zrobiła jej przekładkę do mojego Lancera. Dlatego pragnę bardzo serdecznie podziękować Filipowi za błyskawiczną pomoc a serwisantom za ciężką pracę. Najważniejsze, że wystartowaliśmy i przez dwa dni mogliśmy pościgać się na rzeszowskich trasach ze wspaniałymi załogami. Tak jak przewidywałem, nie było łatwo dotrzeć do celu. Na kolejnych oesach przytrafiały nam się różne niespodziewane „wpadki” z wizytą w rowie, zgięciem wahacza czy nieodpowiednim doborem opon włącznie, ale nie poddawaliśmy się i jechaliśmy dalej. To były dwa dni wspaniałej przygody i sportowej rywalizacji. Na mecie zameldowaliśmy się jako 15 załoga, więc mam pewien niedosyt, niemniej też satysfakcję, że po tych wszystkich perypetiach szczęśliwie dotarliśmy do mety. Bardzo dziękuję mojemu pilotowi Pawłowi Drahanowi za cierpliwość, dobrą współpracę i miłe towarzystwo. Mam nadzieję, że wspólnie pojedziemy jeszcze jakieś rajdy, może Polski czy Barbórkę. Rajd Rzeszowski to bardzo popularna impreza sportowa, tysiące kibiców na oesach mocno zagrzewało do walki, wśród których była wyjątkowo liczna ekipa z Mielca. Bardzo miło było jechać przy tak wspaniałym dopingu, kiedy dostrzegałem twarze wielu moich znajomych. Pragnę wyrazić gorące podziękowania moim sponsorom: producentowi regałów firmie ELROB i REGMOT (dbającej o kondycję mojej turbosprężarki) za umożliwienie mi tego startu.
PAWEŁ DRAHAN: - Fajnie było popilotować Grzegorza do mety rajdu. Jest bardzo ambitnym zawodnikiem, dlatego nie jest do końca zadowolony z wyniku, bo miał zupełnie inne plany. Ale jak znam życie to nie zawsze udaje się wszystko zrealizować zgodnie z zamiarem, tym bardziej trudniej osiągnąć to w sporcie. Jak na kierowcę, który miał tak długą przerwę w startach i obyciu z rajdówką, uważam, że na trasach spisywał się świetnie i radził sobie bardzo dobrze. Dlatego nie rozumiem, dlaczego jest tak rozczarowany swoją postawą, bo ja uważam nie nie było najgorzej. Ja również miło wspominam naszą współpracę i mam nadzieję, że nie była to jednorazowa rajdowa przygoda. Nasz udział w zmaganiach na rzeszowskich oesach należał do bardzo ciekawych i trudnych startów, dlatego jestem zadowolony, że dojechaliśmy do mety, bo wiele załóg nie miało tego szczęścia. Fot. Michał Szymański.
MARCIN GÓRNY: - Cieszymy się, że udało nam się po raz kolejny wystartować na podkarpackich trasach. Bardzo lubimy te tereny i odcinki, które są jednymi z trudniejszych w Polsce i trzeba do nich podejść z pokorą. Mieliśmy już jakieś doświadczenie na tych trasach z zeszłego sezonu, ale w tym roku organizator pokazał, że ma jeszcze inne, jeszcze piękniejsze i trudniejsze techniczne oesy Jesteśmy z mu z tego powodu bardzo wdzięczni. Co do samego wyniku sportowego, jesteśmy średnio zadowoleni z tempa, ponieważ chcieliśmy walczyć o zwycięstwo w pucharze Opla i po pierwszym dniu było kontaktowo, natomiast w drugim dniu coś nie zagrało do końca - ale cieszą nas czasy uzyskiwane na mokrej nawierzchni, ponieważ takie warunki lubimy najbardziej. Gratulujemy Łukaszowi zwycięstwa i do zobaczenia ponownie na oesach. Dziękujemy za wsparcie firmom: ARTMARK z Żywca, CSR regeneracje przekładni, AUTO SERIWS SMAGOŃ, XXL SPORT, Radio ESKA, Zając motorsport za wzorowe przygotowanie samochodu, Pumbie i Timonowi za wsparcie oraz Zbyszkowi za udzielone nam wsparcie ;-)
RAFAŁ STALMACH: - Oesy Rajdu Rzeszowskiego są piękne, ale i mega trudne. Kręte i ciasne drogi prowadzące przez mnóstwo szczytów , nie dają odetchnąć nawet na chwilę. Najmniejszy błąd może spowodować pozostanie na oesie. Dlatego jak już mówiłem przed rajdem, pojechaliśmy swoim tempem bez podejmowania ryzyka i odrabiania punktów straconych podczas absencji w Karkonoszach. Odcinki w Rzeszowie preferują raczej czystą i taktyczną jazdę, dlatego rano podczas pierwszego dnia rajdu dużo rozmawialiśmy z Darkiem na ten temat. Jak było widać, plan w tym dniu został wykonany w 100 %. Ale jako, że rajdy to sport bardzo nieprzewidywalny, to pozycja i przewaga, którą wypracowaliśmy, została zniszczona przez złapanego kapcia w drugim dniu. Niestety, musieliśmy się zatrzymać na zmianę, bo do mety oesu było jeszcze grubo ponad 10 km. Strata 5 min i koniec marzeń o dobrym wyniku. Cóż, teraz trzeba przygotować się jak najlepiej do Rajdu Koszyc, w którym wystartujemy.
DAREK GURDZIOŁEK: - Rajd Rzeszowski ostatni raz jechałem w 2008 roku. I choć od tamtej pory zmieniły się po części odcinki i konfiguracja, to skala trudności pozostała ta sama. Tutaj nie ma miejsca na błąd. Takie oesy trzeba pojechać mega czysto, kontrolując przy tym konkurencję. I właśnie taki plan mieliśmy z Rafałem, który wykonaliśmy w 100 % w pierwszym dniu. Nasi koledzy podróżowali piekielnie szybko, przy tym ryzykując i nie mając tyle szczęścia, co dało nam właśnie pewien handicap w postaci 3 miejsca i 1.24 przewagi nad czwartym, Łukaszem Byśkiniewiczem. Niestety, kapeć na wolnym dwójkowym zakręcie drugiego dnia, pozbawił nas dobrego wyniku i dobrych punktów. Byłem tym rozczarowany. Tak pracowaliśmy na ten wynik... W Rajdzie Polski staniemy przed kolejną szansą na poprawę wyniku, a wcześniej wystartujemy w Rajdzie Koszyc, na który gorąco zapraszam do oglądania i kibicowania. Dziękujemy partnerom wspierającym nasze starty: YATO - czołowy producent i dystrybutor elektronarzędzi i narzędzi ręcznych, MOTIP - producent farb i lakierów samochodowych, NERTA - wysokiej jakości produkty do mycia i pielęgnacji samochodów, FORD GERMAZ WROCŁAW - autoryzowany dealer oraz producent pojazdów specjalistycznych, AIXAM WROCŁAW - dealer pojazdów od 16-tego roku życia. Fot. Maciej Niechwiadowicz.
TEODOR KOCUR: -Czujemy pewien niedosyt, stać nas było na lepszy wynik. Po pierwszej pętli byliśmy pierwsi w klasie. Później nie było już tak pięknie, pogoda pokrzyżowała nam palny. Źle dobraliśmy opony na trzy ostatnie odcinki specjalne, w wyniki czego straciliśmy cenne sekundy do konkurencji. Jechaliśmy na slickach po mokrej nawierzchni, miejscami było dość nerwowo. Reasumując, rajd bardzo nam się podobał. Organizator zafundował nam piękną trasę, na której trzeba było wykazać się dużymi umiejętnościami. Z niecierpliwością czekamy na koleją edycję.
MARCIN BARŁOGA: - Wspólnie z Teodorem startujemy już po raz trzeci w rzeszowskiej rundzie Rajdowego Pucharu Polski. Co roku organizator funduje nam nowe odcinki. Zastanawiam się, ile jeszcze takich miłych niespodzianek nas czeka. Już od pierwszego odcinka rajd okazał się wymagający a pogoda zmienna. Wszystko to sprawiło, że na podkarpackich trasach mieliśmy do czynienia z prawdziwym „rajdowaniem”. O wyniku na mecie nie decydowała prędkość maksymalna na prostych. Prawdziwa rywalizacja rozgrywała się na każdym zakręcie. Mieliśmy ich pełen wachlarz, od szybkich delikatnych łuków do wąskich nawrotów na śliskiej nawierzchni. My niestety, padliśmy ofiarą pogody, wspominał o tym Teodor. Ciągła ruletka w doborze opon dawała się we znaki. Jadąc na slickach po mokrym, przed ostatnim odcinkiem podjęliśmy decyzję o ich zmianie na medie. Wydawać się to mogło kolejnym strzałem w kolano, ponieważ na starcie do ostatniego odcinka było sucho. W rezultacie, nie tracąc woli walki, pojechaliśmy Przylasek bezbłędnie i szybko. Udało się tym sposobem wskoczyć na podium. Dziękujemy za wsparcie naszym sponsorom, firmom: Beauty Touch Studio Urody, GeoTeo Pompy Ciepła oraz Automobilklubowi Rzeszowskiemu. Byliśmy zaszczyceni prezentować ich logotypy na naszej rajdówce. Fotografię udostępnił Stefan Wyszyński.
PAWEŁ SANECKI: - Super rajd, zmienne warunki, wspaniałe trasy to wszystko zastaliśmy na trasie Rajdu Rzeszowskiego, który był moim debiutem. Już na pierwszym odcinku na prawym zakręcie wykręciliśmy piruet, który na szczęście kosztował nas tylko i wyłącznie stratę czasową i mogliśmy kontynułować jazdę. Z odcinka na odcinek coraz to pewniej czułem się w rajdówce a duża zasługa w tym doświadczonego pilota, jakim jest Marcin Ścipień, który wprowadził do auta niesamowity spokój i właśnie dzięki niemu osiągneliśmy metę rajdu. Dzięki, Marcin!! Chciałbym podziękować Piotrkowi Materniakowi z Materniak Autosport z Rymanowa za przygotowanie auta, które nie przysporzyło nam żadnych zmartwień podczas jazdy na tak wspaniałych a zarazem wymagających odcinkach. Mam nadzieję, że uda się zgromadzić budżet na dalsze starty i pojawię się na starcie kolejnych zawodów, gdyż jestem głodny jazdy ;) Serdeczne podziękowania kieruję dla firmy WELMAT, TYTAN, HOFFMAN, MATERNIAK AUTOSPORT, PixelStudio - oklejanie rajdówek, B3STUDIO za wsparcie podczas zawodów oraz wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki. DZIĘKI;) Fot. Rafał Moczulski.
FELIX: - Szybkie i techniczne odcinki specjalne, mnóstwo kibiców, wspaniała oprawa sprawiła, że Rajd Rzeszowski trafia na półkę moich najlepszych rajdów. Pierwszy dzień... Prolog nie należy do moich ulubionych elementów rajdu i dlatego nie udało się uzyskać godnego wyniku. Piątek to już inna bajka. Pierwsza pętla była strasznie szybka i mordercza. Nasze tempo miało być równe a okazało się, że jechaliśmy bardzo szybko notując wspaniałe czasy i zajmując wysoką pozycję w grupie N. Zawieszenie ustawione przez inżyniera sprawiło, że auto współpracowało a przyczepna nawierzchnia podjudzała do szybkiej jazdy .Na tragedię nie trzeba było długo czekać . Już na 6 odcinku po przejściu przez szczyt nasz Lancer złapał pobocze i stracił przyczepność. Prędkość była na tyle duża, że nie dało się wyprowadzić EVO i w konsekwencji straciliśmy przednie koło, co nie umożliwiło nam dalszą rywalizację. Szansa na osiągnięcie życiowego wyniku prysła jak bańka mydlana. Po głębokiej analizie onboardu stwierdzam, że był to ewidentnie mój błąd. Drugiego dnia rajd rozpoczęliśmy w deszczowej aurze. Przespana pętla, chwilowa gościna w rowie sprawiły, że czasy nie były zadowalające. Na drugą pętlę wyjechaliśmy na złych oponach i walczyliśmy o utrzymanie się na drodze . Finalnie rajd ukończyliśmy na 18 miejscu w klasyfikacji generalnej i 4 w grupie N drugiego dnia. Serdecznie dziękujemy wszystkim kibicom, którzy gorąco nam dopingowali, oraz całemu zespołowi 4Turbo, który perfekcyjnie przygotował naszego Lancera . Nie byłoby nas tam, gdyby nie partnerzy. Serdecznie dziękuję FIRMIE SPS KLIMA, MIDEA, FELIX 2, no i ekipie wake film. Do zobaczenia na oesach. Fot. Tomasz Macherzyński.
GRZEGORZ MUSZ: - Nie odkryję nowego kontynentu stwierdzeniem "takie są rajdy samochodowe", a Rajd Rzeszowski okazał się dla nas bardzo ciężki i był kolejną lekcją. Dowiedzieliśmy się w szczególności, jak ważna jest kwestia doboru opon i przewidywania pogody, a także utrzymania maksimum koncentracji, której to zabrakło już w I etapie na OS Blizianka. Na jednym z szybkich zakrętów z głębokim cięciem, zwiedziliśmy lokalny rów, w następstwie czego straciliśmy kilka minut na zmianę kapcia. Feralny i decydujący okazał się jednak II etap i OS 11 Niechobrz, na który to zdecydowaliśmy, jak w pierwszej pętli, pojechać na pełnym slicku. Już kilkadziesiąt metrów po starcie wiedzieliśmy, że to był zły wybór, bo pojawił się znaczny opad, a na ok. piątym kilometrze oesu natura i prawa fizyki pokazały pazur, skutecznie sprowadzając nas poza drogę. Po wykonaniu efektownej figury z dachowaniem, na szczęście wszystko skończyło się nienajgorzej. Mimo tego jak zakończyliśmy rajd, jesteśmy zadowoleni z naszej jazdy i tempa na odcinkach, które pokonaliśmy, uzyskując satysfakcjonuje dla nas wyniki. Pozdrawiam Damiana, który najbliższe tygodnie spędzi w kołnierzu. Nasze starty wspierają: Grupa PSB Mrówka, EREM, TYTAN, SATYN, KINZO, KOELNER i BOLIX oraz Prezydent Miasta Przemyśla. Do zobaczenia (mam nadzieję, że w niezmiennym składzie) w Koszycach!
DAMIAN ZYGMUNT: - Rajd od początku zaczął się pechowo. Przestrzelony zakręt na odcinku specjlanym Lubenia, złapany kapeć na próbies Blizianka i zmiana koła ustawiły nas w szeregu przed sobotnimi zmaganiami. Początek drugiego etapu wyglądał obiecująco. Niewielkie straty do DS3 Raczkowskiego i jeden wygrany z nim oes napawały optymizmem. Niestety, zły dobór opon na odcinku Niechborz i związane z tym dość poważne opuszczenie drogi zakończyły nasz udział w rajdzie. Jednak jestem dobrej myśli i wierzę, że moja rekonwalescencja kręgów szyjnych zakończy się jak najszybciej i w pełni sił pojawimy się na Rajdzie Koszyc.
HUBERT PTASZEK: - Początek mieliśmy wyśmienity. Prawdę mówiąc wynik prologu trochę nas zaskoczył, bo nie spodziewaliśmy się pierwszego miejsca w klasie i Pucharze Fiesty. Trasa prologu bardzo nam podpasowała. Jechało się świetnie. Niestety, na OS 4 wylądowaliśmy w rowie. Ford Fiesta tak niefortunnie położył się na boku, że z silnika wyciekła większość oleju. Musieliśmy wycofać się z dalszej rywalizacji w tym dniu. Dzięki systemowi SupeRally postanowiliśmy kontynuować jazdę w sobotę. Już kilkadziesiąt metrów za metą drugiego odcinka Ford odmówił dalszej jazdy. Po prostu padł motor. Cóż, takie rzeczy na rajdach się zdarzają. Trochę szkoda tych straconych kilometrów, dalszej nauki, ale i tak start w Rzeszowskim będę miło wspominał. Bardzo podobają mi się tamtejsze odcinki. Są dosyć szybkie, ale jednocześnie i techniczne. Asfalt jak na polskie warunki jest w całkiem dobrej kondycji. Już nie mogę się doczekać przyszłorocznej edycji. Gdyby piątek udało się ukończyć bez większych przygód, to na koniec tego dnia była nawet szansa na trzecie miejsce w Castrol Edge Fiesta Trophy. Teraz trzeba pomału zacząć myśleć o kolejnym starcie. Fot. Maciej Niechwiadowicz.
FILIP NIVETTE: - Ulubiony „Rzeszowski” nie okazał się dla mnie łaskawy. Żałuję, że jazda skończyła się już po niecałych 4 oesach. Tym bardziej, że tempo było bardzo przyzwoite i choć nie bez przygód, to prowadziliśmy wśród Fiest. Na pierwszym piątkowym odcinku mieliśmy problem z hamulcami, końcówkę drugiego spędziliśmy za wolniejszym, słowackim kolegą, którego na tych wąskich dróżkach nie sposób było wyprzedzić. Mimo to odnieśliśmy dwa zwycięstwa i prowadziliśmy w klasie mając prawie 5 sekund przewagi. Na Lubeni wszystko szło zgodnie z planem aż do feralnego miejsca, w którym zhamowani przez kibiców, minęliśmy samochód Łukasza Byśkiniewicza. Dekoncentracja dała o sobie znać kilometr dalej. Zbyt szybkie wejście w zakręt, próba ratowania, która zakończyłaby się pewnie powodzeniem, gdyby nie pryzma żwiru leżąca przy drodze. Mimo, że w Rzeszowie nie dopisaliśmy do swojego konta żadnych punktów, to absolutnie nie składamy broni. Przed nami dwa rajdy i myślę, że możemy jeszcze powalczyć przynajmniej o podium na koniec sezonu. Za start na Podkarpaciu dziękuję Michałowi Grudzińskiemu, z którym pomimo krótkich testów szybko się zgraliśmy oraz wspierającym nas partnerom: Nivette Luxury Cars - Dealer Samochodów Klasy Premium, Masterlease i firmie Lark, producentowi tabletu z nawigacją. Kibiców już zapraszam do dopingu podczas kolejnego startu, w 69. Rajdzie Polski.
MACIEK PALION: - dyby ktoś przed rajdem powiedział mi, że ukończymy 21. Rajd Rzeszowski na 2 miejscu w klasie 8 i grupie N oraz 10 miejscu w klasyfikacji generalnej to wziąłbym ten wynik w ciemno. Debiutowaliśmy na tym bardzo trudnym i bardzo szybkim rajdzie, tym bardziej wynik spełnił moje oczekiwania. Do samego końca ważyły się losy drugiego miejsca. Przez cały rajd jechaliśmy zgodnie z założonym planem. Nie forsowaliśmy tempa ponad możliwości samochodu. Wiedzieliśmy, że kluczowe jest dojechać do mety. Udało się. Staliśmy na podium w Rzeszowie, czego chcieć więcej? Ten weekend był dla mnie bardzo udany i życzyłbym sobie tylko takich startów. Teraz czeka nas domowy Rajd Wisły. Już nie możemy się doczekać! Dziękujemy wszystkim naszym kibicom i osobom, które w jakikolwiek sposób nas wspierają. Do zobaczenia w Wiśle już we wrześniu J
HERBI: - Przede wszystkim zwycięstwo w tym rajdzie dedykuję wszystkim, którzy pomogli nam pojawić się na trasach tegorocznego Rajdu Rzeszowskiego po wypadku w Karkonoszach. Przy okazji testów przed 21 Rajdem Rzeszowskim zlokalizowaliśmy przyczynę wypadku, którą był awaryjny korektor hamowania, czego efektem było blokowanie tylnych kół, a to z kolei doprowadziło do poślizgu. Na pewno 21 Rajd Rzeszowskim był najtrudniejszym rajdem w tym sezonie. Po pierwsze, wąskie i techniczne odcinki specjalne, a po drugie pogoda, która szczególnie drugiego dnia była loterią ze względu na dobór opon. Wygrana w tym rajdzie dała nam awans z 4 miejsca na 1 w klasyfikacji sezonu. Co prawda, może trochę zbyt mocno odpuściliśmy drugi dzień, ale przewaga 3 minut z pierwszego dnia również do czegoś zobowiązywała, bo głupotą byłoby rozbicie auta i utrata punktów przy tej przewadze. Samochód również się spisał co nas niezmiernie cieszy, bo to oznacza, że Krzysiek i Kuba spisali się na medal. Do kolejnego rajdu nie zostało wiele czasu, dlatego już w tym tygodniu auto idzie na warsztat, żeby przed Koszycami nie było nerwówki.
SŁAWOMIR KURDYŚ: - Rajd Rzeszowski jak zawsze, okazał się bardzo wymagający. Mnóstwo szczytów, podbić, zdradliwych zakrętów oraz głębokich rowów składało się na trudność tego rajdu. Moment nieuwagi mógł spowodować zakończenie jazdy. Nas pech ominął i po dwóch ostatnich edycjach, kiedy to wracaliśmy "zdachowanym" autem, pomimo kilku gorących momentów, tym razem udało się osiągnąć metę. Pierwsza pętla nie była zbyt dobra w moim wykonaniu. Kilka błędów szczególnie na wolnych zakrętach spowodowało, że kilka sekund uciekło. Druga pętla to już lepsza jazda, choć nie bardzo trafiliśmy z oponami. Na ostatnim odcinku musieliśmy bronić drugiego miejsca w grupie przed Kacprem Wróblewskim, co finalnie się udało. Dodatkowo uzyskaliśmy drugi czas w generalce. Ostatecznie po błędzie Marcina Schefflera wygraliśmy grupę N, a 5 miejsce w całej stawce jest naszym najlepszym tegorocznym wynikiem. Wielka szkoda, że reszta bocheńskich załóg miała mniej szczęścia i nie udało się im osiągnąć mety. Ale mam nadzieję, że kolejny rajd przyniesie powtórkę ze Świdnickiego, kiedy to wszyscy byliśmy w pierwszej dziesiątce. Dziękuję wszystkim, dzięki którym mogłem uczestniczyć w tym rajdzie. Zarówno za wparcie finansowe, jak i pomoc w przygotowaniu auta, a także za świetną pracę wykonaną przez serwis. Jeszcze raz wszystkim Wielkie Dzięki!!! Start był możliwy dzięki głównemu sponsorowi - firmie AIR-TECH-BUD oraz AQUER, Kolor Plus Studio. Patronat medialny: Bochnianin.pl, RajdowyPuchar.pl oraz Gazeta Krakowska. Fot. Dorota Osuszek.
MICHAŁ KASINA: - Dawno nie cieszyłem się tak bardzo z osiągniętej mety. To niesamowite uczucie wjechać na Rynek w Rzeszowie jako pierwsza załoga w grupie N i piąta w klasyfikacji generalnej. Trzy poprzednie edycje rajdu kończyły się dla mnie poza drogą po efektownych dachowaniach, więc tym bardziej jestem szczęśliwy. Zła passa została wreszcie przełamana. Nowe oesy były bardzo wymagające, a sam rajd był na tyle kompaktowy, że nie musieliśmy przemierzać dziesiątek kilometrów z odcinka na odcinek. Ostatni oes pojechaliśmy świetnym tempem, na maksymalnym skupieniu, co zaowocowało drugim czasem w klasyfikacji generalnej. Z rajdu wracamy więc z kolejnymi punktami do kolekcji, dzięki czemu umacniamy się na pozycji liderów klasyfikacji rocznej grupy N. Ogromne podziękowania dla kibiców za doping na odcinkach oraz na mecie rajdu. Dziękujemy też sponsorom za umożliwienie startu w tej eliminacji. Do zobaczenia za miesiąc na Rajdzie Wisły!
WIESŁAW INGRAM: - Jechało mi się świetnie, szczególnie pierwszą pętlę. Na drugiej małe problemy z doborem opon i korektorem siły hamowania lekko nas przyhamowały. Nic nie zapowiadało jednak tak dramatycznej końcówki. W momencie wjazdu do wody podczas ostatniego odcinka awarii uległa półoś. Przejechaliśmy niejako z rozpędu przez metę lotną, ale na tym zakończyła się przygoda z 21. Rajdem Rzeszowskim. Dziękuję kibicom, którzy nie dość, że nas żywiołowo dopingowali, to jeszcze za wszelką cenę próbowali nam pomóc. Dziękuję wszystkim przychylnym nam osobom, ekipie serwisowej za świetną obsługę przed i podczas zawodów. Cieszy fakt, że zaliczyliśmy cały tak trudny rajd z niezłymi czasami. Gratuluję Sławkowi i Michałowi świetnego wyniku. Wprawdzie oddalili się od nas w punktacji, ale nie poddajemy się i powalczymy podczas kolejnych eliminacji. Na koniec pozdrowienia kieruję do Ryśka Kiewrela, któremu życzę szybkiego powrotu do zdrowia jak i do rajdówki. Start w 21. Rajdzie Rzeszowskim był możliwy dzięki: PLATINUM Orlen Oil, AQUER, ELEKTRO PROCES, Lock-Tel, AUTO-HAL, FIVESTAR, PLASTBUD, NOWAK - firma pogrzebowa, Espace Autos Bernay, AIR-TECH-BUD, Kolor Plus Studio, MARPEX. Patronat medialny: Bochnianin.pl, RajdowyPuchar.pl, Gazeta Krakowska. Fot. Łukasz Koziarski.
KRZYSZTOF JANIK: - Po awarii rozpędzony samochód zdołał się jeszcze dotoczyć do mety, przez co zaliczono nam czas ostatniego odcinka specjalnego. O dalszej jeździe jednak nie było mowy. Takiej sytuacji nie miałem jeszcze w blisko 90 dotychczasowych startach. Cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz... Nie było tu mowy o jakimkolwiek błędzie zarówno w opisie, jak i ze strony kierowcy. Powiem więcej, że nawet w momencie opisu tego odcinka przeczuwaliśmy, co może się wydarzyć tu podczas rajdu i odpowiednio to zaznaczyliśmy! Jaki to nieprzewidywalny sport może świadczyć fakt, że na mostku za metą stop mieliśmy towarzystwo chłopaków prowadzących w naszej klasie i grupie, których spotkał podobny a może nawet jeszcze większy pech. Do końca sezonu mamy jeszcze kilka rund, więc zobaczymy, co uda się wyjeździć i o które miejsce podium przyjdzie nam powalczyć.
KRZYSZTOF ZELEK: - Niestety, nie mogę zaliczyć Rajdu Rzeszowskiego do udanych, gdyż zakończył się on już na pierwszym odcinku "dzwonem". Chciałem atakować od samego początku, pojechać dynamicznie i szybko, co oczywiście wiązało się z ryzykiem. Nieukończone zawody i zerowy dorobek punktowy oddalił mnie od celu, jakim była walka o podium grupy N w klasyfikacji rocznej. Dalsza część sezonu zależy teraz od budżetu i lekarzy. Do Rajdu Wisły pozostało niewiele czasu, a moja prawa noga jest unieruchomiona w szynie gipsowej. Natomiast o reanimację auta jestem spokojny. Zespół 2Brally to profesjonaliści, którym dziękuję za podstawienie wspaniałego samochodu i obsługę na najwyższym poziomie. Dzięki również dla Przemka za fantastyczną współpracę, choć niezbyt długą ;). Chciałbym również podziękować swojej kobiecie za troskę oraz wszystkim kibicom za udzielone wsparcie. Mam nadzieję, że będziecie nas dopingować podczas kolejnych eliminacji. Start był możliwy dzięki: P&K Bochnia, EMTOR Logistyka Toruń, KAD-MET, Znicze Zelek Stanisław, TOMI SAM Stradomka, Sklep Towary Powystawowe Bochnia oraz 2Brally. Patronat medialny: Rajdowypuchar.pl, Wiśniczanin.pl, KBC Bocheńska Grupa Rajdowa. Patronat honorowy: Urząd Miasta i Gminy Nowy Wiśnicz.
PRZEMEK BOSEK: - Za nami "Rzeszów", którego niestety, nie będziemy z Krzyśkiem miło wspominać. Przykro mi, że tak mało przejechaliśmy kilometrów oesowych, tak potrzebnych by pościgać się z kolegami z czołówki RPP. Choć do domu wracaliśmy w minorowych nastrojach, mam wrażenie, że nawet z tak bolesnej lekcji wyciągniemy wnioski, które pomogą jechać skuteczniej w dalszej części sezonu.
TOMASZ SMORAWIŃSKI: - Nasz załoga URSUS RALLY TEAM była na Rajdzie Rzeszowskim po raz pierwszy w swojej karierze z racji tego, że to nasz debiut w cyklu RPP. Byliśmy mocno zmotywowani, żeby ten rajd ukończyć. Pogoda w ten weekend była typowo rajdowa, czyli taka, kiedy nie wiadomo czy będzie padać, mżyć, kropić czy będzie może słonecznie. Na pierwszą pętlę wyjechaliśmy na sliku, do bagażnika wzięliśmy dwie medie w razie gdyby padało. Wybór był bardzo dobry. Na pierwszym OS mieliśmy niezłe tempo, ale w połowie odcinka na cięciu prawego zakrętu w coś uderzyłem i mocno zaczęło stukać zawieszenie z przodu. Okazało się że tuleja wahacza rozleciała się i ramię wahacza luźno sobie latało uderzając o podwozie. Mimo tego walczyliśmy dalej na OS 2. Mały problem pojawiał się przy hamowaniach, bo auto uciekało do prawej strony, więc hamowaliśmy na kontrze. Był też mały problem z lewymi zakrętami, bo auto niezbyt ochoczo skręcało. Mimo tego nie straciliśmy zbyt wiele czasu do czołówki. Przed drugą pętlą mieliśmy informację, że odcinki są mokre i kropi deszcz, więc wyjechaliśmy na mediach. Po OS 4 byliśmy na 3 miejscu w generalce, ale OS 5 i 6 był już kompletnie suchy i pomimo tego, że jechaliśmy dobrym tempem, nie byliśmy w stanie dogonić zawodników jadących na sliku. Zawody skończyliśmy na 1 miejscu w klasie E30 i na 6 miejscu w klasyfikacji generalnej RPP. Za przygodę w Rzeszowie dziękuję producentowi ciągników i maszyn rolniczych URSUS - naszemu głównemu sponsorowi! Ponadto dziękuję firmie BMW Smorawiński Motorsport za profesjonalne przygotowanie naszej rajdówki oraz URSUS Energy Drink, Pol-Mot Holding, Pol-Mot Auto, Prologus, Rol-Mar, Warn, Bioenergia Invest, Castrol oraz Dealer BMW i MINI Smorawiński z Poznania.
JAROSŁAW SZEJA: - Niestety, po raz kolejny wyeliminowała nas awaria samochodu. Dodatkowo nie pierwszy raz zawodzi nas nowo założony element. Po długich testach przed Rajdem Rzeszowskim, na których zrobiliśmy sporo kilometrów bo około 100, postanowiliśmy wymienić kilka elementów przeniesienia napędu, między innymi półosie. Nowy sprzęt powinien być gwarancją poprawnego działania rajdówki, a przede wszystkim osiągnięcia mety, niestety życie pokazało, że może być inaczej. Kilometr przed metą pierwszego oesu, na ostatnim hamowaniu po prostu pękło. Bardzo ciężko komentować kolejną awarię oraz to co będzie w dalszej części sezonu. Ciężka praca oraz zaangażowanie wielu życzliwych nam ludzi, poszła na marne. Ten sezon jak żaden inny w dotychczasowej karierze, bardzo nas doświadcza. Największe podziękowania dla naszego sponsora Zakładów Obróbki Plastycznej GK FORGE, który wierzy w nas i pomaga nam w ciężkich chwilach jak może. Fot. Tomasz Filipiak.
ANTONI MALINOWSKI: - Po raz pierwszy w tym sezonie i po raz pierwszy w RSMP wystąpiliśmy w pełnym, oryginalnym składzie, czyli Malinowski i Sasim. Pierwszego dnia wystartowaliśmy z ostatniej pozycji, czyli z 71 numerem, jako jeden z najsłabszych, jeśli chodzi i zasoby "konne" team. Nie ma się co oszukiwać, nasza 106 niezależnie od tego jak wiele pracy w nią włożymy, do 200-konnej Type-R nie doskoczy i już. Mimo ostatniej pozycji na starcie, nie zamierzaliśmy być ostatni na mecie i to nam się zdecydowanie udało. Lubimy Rajd Rzeszowski, nie ma może przyciągających 200-letnich drzew, ale jest technicznym wyzwaniem, a tegoroczne odcinki bywały zdradliwe i wiele teamów się o tym boleśnie przekonało. Przede wszystkim długie spadania i ciasne fragmenty we wsiach, nie wybaczały błędów. My mimo, że było chwilami bardzo szybko, wyszliśmy obronną ręką ze wszystkich odcinków, ale przygody były w "zasięgu koła" i ratowania się zdarzały. W efekcie drugiego dnia startowaliśmy już z miejsca 45 i walczyliśmy o kolejne punkty. Rajd zakończyliśmy na 40 miejscu w klasyfikacji generalnej i 32 w klasyfikacji RSMP. To był dobry rajd ze względu na samochód, który spisał się bez najmniejszego zarzutu, bez najdrobniejszej nawet awarii. Był to też dobry rajd ze względu na wynik. Patrząc na rywali w Hondach Type-R i Subaru, którzy zakończyli zmagania na dalszych niż nasze miejscach, jesteśmy zadowoleni. Oczywiście mamy ochotę na więcej i wierzymy, że puchary w klasie HR są w najbliższym czasie w naszym zasięgu. Fot. RallyNews.pl
ARKADIUSZ URBANOWICZ: - Rajd Rzeszowski, na którego trasach pojawiłem się po raz pierwszy w życiu, okazał się być dla nas całkiem udany. Zdobyliśmy pierwsze miejsce w klasie, co wcale nie było łatwe. Konkurencja pogoniła nas solidnie. Szczególnie w drugim dniu rajdu mocno odczuliśmy, jak niewiele brakuje by stracić całą przewagę, a wszystko przez moją niefrasobliwą, żeby nie powiedzieć głupią, decyzję o wymianie opon na slicki. Na szczęście pogoda na ostatnim oesie nam odpuściła i asfalt pozostał suchy, dzięki czemu w pamięci Rzeszowski pozostanie jako udana impreza. Muszę przyznać też, że same odcinki zrobiły na mnie duże wrażenie, Są jednocześnie szybkie (ale bez przesady) i dość kręte, co daje ogromną frajdę z jazdy. Do tego większość trasy jest na tyle wąska, że naprawdę trzeba się czasami mocno przyłożyć do roboty. Jeśli będę miał okazję tam wrócić, na pewno to zrobię.
ADAM JAROS: - Cieszę się, że dotarliśmy do mety. Na ostatniej pętli przeżywaliśmy dramat. Trafiliśmy jak kulą w płot z oponami i samochód zaczął przerywać, dlatego bardzo się cieszymy, że jesteśmy na mecie. Rajd Rzeszowski to bardzo dobra impreza, przy której pracują bardzo fajni ludzie. Byłem drugi raz w Rzeszowie i wszystko, co widziałem w zeszłym roku, potwierdza się. Tegoroczna edycja pokazała mi, jak wiele pracy i nauki czeka mnie jako pilota. Chciałbym także podziękować gminie Stara Kamienica (www.starakamienica.pl) za pomoc w przygotowaniu się do tak udanego startu. Fot. Tomasz Macherzyński.
RADEK TYPA: - To były dobre dwa dni. Rajd był naprawdę ciężki i nie było łatwo dowieźć prowadzenie do mety. Pierwszy dzień był bardzo udany – wygraliśmy z dość dużą przewagą, którą jednak trzeba było utrzymać w kolejnym dniu rywalizacji. Moi rywale narzucili dość ostre tempo, a zadanie dodatkowo utrudniała wciąż zmieniająca się pogoda i przyczepność asfaltu. Na 10 oesie, na jednym z cięć złapaliśmy kapcia i musieliśmy tak jechać przez 8 km. Na mecie okazało się, że kapcie były jednak dwa, dzięki czemu moi konkurenci odrobili sporo strat. Mimo to udało nam się utrzymać prowadzenie i ostatecznie wygrać rywalizację z przewagą 40 sekund. Zwycięstwo dedykuję całemu mojemu zespołowi, bo mam świadomość tego, że mój sukces to po części zasługa każdego z członków naszego Teamu. Wielkie dzięki i do zobaczenia na kolejnym rajdzie! Załogę Tedex Rally Team wspierają: firma olejowa TEDEX, Makita - producent elektronarzędzi, Primavera – producent wody źródlanej, producent koszul firma „EX”, miasto i gmina Orneta oraz akademia Bezpiecznej Jazdy X-Drive. O obsługę techniczną samochodu dba stajnia rajdowa High Tec.
GRZEGORZ GRZYB: - Nie będę ukrywał, iż po cichu liczyliśmy na zwycięstwo w moim domowym rajdzie. Wraz z całym zespołem wykonaliśmy perfekcyjną pracę. Pierwszy dzień układał się naprawdę bardzo fajnie, pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować o zwycięstwo. Sobotniego poranka czułem, że będę miał szansę pościgać się z Kajetanem, niestety, mimo naszych starań rywal był szybszy. Mimo wszystko, jesteśmy bardzo zadowoleni z zajętego miejsca i bezbłędnej jazdy oraz przerwania złej passy. Dziękuję mojemu zespołowi, sponsorom oraz kibicom za wsparcie.
RADEK RACZKOWSKI: - To był bardzo trudny rajd, na którym dużo się działo i biorąc pod uwagę problemy techniczne i przygody, które mieliśmy podczas pierwszego etapu to jestem zadowolony z wyniku, jaki osiągnęliśmy. Podczas drugiego etapu rajdu była bardzo zmienna pogoda, ale nam udawało się dobrze dobierać opony i choć nasze tempo nie było jakieś szaleńcze, to powoli odrabialiśmy straty z dnia poprzedniego i przesuwaliśmy się w klasyfikacji. Z pewnością zdobyliśmy w Rzeszowie razem z Łukaszem dużo nowych doświadczeń, był to tak naprawdę nasz pierwszy wspólnie przejechany rajd. Tym bardziej się cieszę, że uniknęliśmy poważnych błędów.
ŁUKASZ GWIAZDA: - Bardzo się cieszę z ukończenia swojego domowego rajdu. Problemy, z którymi borykaliśmy się pierwszego dnia, strasznie wybiły nas z rytmu. Drugi dzień to loteria oponowa i można powiedzieć, że dopiero na ostatnim odcinku rajdu pojechaliśmy tak jak powinniśmy - udało nam się przeskoczyć Tomka Żerebeckiego i zająć 3 miejsce w CRTP. Podziękowania dla serwisu za szybkie "odświeżenie" naszej rajdówki po przygodach z pierwszego etapu. Start nasz jest możliwy dzięki wsparciu naszych partnerów: firmy RAK-BUD, OPOLTRANS i XEXPERT.PL. Patronat medialny nad naszą załogą sprawują: TV Białystok, Gazeta Współczesna oraz portal bialystokonline.pl .
ŁUKASZ RYZNAR: - Za nami pełen wrażeń i emocji występ. Pierwszego dnia niedomagał Kazio. Drugiego dnia "check engine" palił się kierowcy - możliwe, że zabrakło "nerwa", który wpływał na mnie mobilizująco pierwszego dnia. Jednak nie mam już wpływu na to co działo się na Rajdzie Rzeszowskim, dlatego skupiam się na przygotowaniach do kolejnych wyzwań. Wiem już, że na dzień dzisiejszy nie dojdzie do skutku nasz udział w Rajdzie Koszyc i Rajdzie Polski. Bardzo żałuję, ale względy finansowe zmuszają mnie do odpuszczenia tych rajdów. Na Koszycach nigdy nie byłem, dlatego chętnie bym spróbował swoich sił na tych trasach, a z mazurskimi szutrami mam niewyrównane rachunki z zeszłego roku. Za to obiecuję solidnie przygotować siebie i Kazia do październikowej rywalizacji na trasach Rajdu Lausitz rozgrywanego w ramach Mistrzostw Niemiec i Pucharu Łużyc. Zaś na trasy RSMP wrócimy najprawdopodobniej tydzień później, na Rajd Dolnośląski.
JAREK KOHUT: - Ciekawy i trudny rajd. Szybkie partie po wąskim, równym asfalcie, dwa zdradliwe łączniki szutrowe i do tego duża ilość "szóstkowych", szybko pokonywanych wzniesień spowodowała, że przybyło nam sporo siwych włosów po tym rajdzie :) Generalnie bardzo dobry występ, szkoda tylko tego pierwszego dnia, w którym auto nie jechało tak jak powinno, pilot nie dyktował tak jak powinien ;) , a mimo to Łukasz dawał z siebie 120 % żeby nadrabiać stracony czas. Na ostatnim serwisie pierwszego dnia, cały serwis "Opla" pracował nad Kaziem tak, jak by to była wspólna rajdówka, w wyniku czego drugiego dnia mogliśmy się już spokojnie skupić tylko i wyłącznie na robieniu dobrych czasów, bez żadnych problemów technicznych itp. :) Dobre równe tempo, miejscami spora dawka szczęścia i o niebo lepsze nastawienie załogi, pozwoliło wygrać dzień zarówno w HR, jak i OC. Reasumując, kolejny udany rajd, jesteśmy na mecie cali, zdrowi, Kazio cały. Ogromne podziękowania dla serwisu pod wodzą niezastąpionego taty Łukasza za kawał dobrej roboty, chłopaków z HR i OC za fajną rywalizację do samego końca, Łukaszowi za wspólny występ (obiecuję poprawę ;P ) i kibicom za super doping. Fot. Tomasz Macherzyński.
MACIEJ RZEŹNIK: - Jesteśmy na mecie, ale niestety, nie był to dla nas w pełni udany występ. Byliśmy świetnie przygotowani i zmotywowani do naszego domowego rajdu, jechaliśmy szybko, ale tym razem zabrakło nieco szczęścia. Od samego początku rajdu utrzymywaliśmy bardzo wysokie tempo i znajdowaliśmy się na trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej. Różnice były minimalne i każda sekunda była niezwykle cenna. Niestety, na szóstej próbie popełniliśmy błąd i samochód po podbiciu opuścił drogę. Chcieliśmy bardzo szybko powrócić na trasę i przejeżdżając przez betonowy przepust nie zauważyliśmy rury, która zahaczając o koło po prostu je urwała. Do rywalizacji powróciliśmy w sobotę i mocno walczyliśmy o punkty, tak ważne w klasyfikacji Mistrzostw Polski. Podczas tego startu zabrakło nam szczęścia. Chciałbym bardzo podziękować kibicom za fantastyczne wsparcie. To niesamowite, ilu kibiców ma sport samochodowy i ilu ludzi kibicuje naszej załodze. To dla nas bardzo budujące i mam nadzieję, że podobny doping będziemy mieli także w kolejnych startach. Gratulujemy Kajetanowi i Jarkowi świetnego występu. Myślę, że za rok powalczymy o zwycięstwo w moim domowym rajdzie.
PRZEMYSŁAW MAZUR: - Bardzo sumiennie przygotowywaliśmy się do tego startu i chcieliśmy walczyć o zwycięstwo z całych sił. Niestety, mały błąd spowodował opuszczenie trasy, przez co straciliśmy jedynie kilka sekund. Prawdziwym problemem okazał się sam powrót na drogę. Zahaczyliśmy o betonowy element i nie mogliśmy dokończyć tej próby. Bardzo tego żałujemy, bo utrzymywaliśmy bardzo wysokie tempo, które pozwalało nam na realną walkę o podium na tym rajdzie. Ten sport jest bardzo nieprzewidywalny i zdarzają się również trudne chwile, z którymi trzeba potrafić sobie radzić. Cieszy nas systematyczne zwiększanie tempa naszej jazdy, a to dobrze wróży przed drugą częścią sezonu, bo walka o podium w Mistrzostwach Polski zapowiada się niesamowicie. Motywacji przed kolejnymi rajdami na pewno nam nie zabraknie, a jeżeli dołączymy do tego trochę szczęścia to wszystko powinno się udać.
ŁUKASZ BYŚKINIEWICZ: - Rajd Rzeszowski ponownie okazał się bardzo wyczerpujący ze względu na specyfikę trasy. Organizator znowu przygotował odcinki specjalne, które wymagały stuprocentowego skupienia - odcinki bardzo trudne do opisania, a jeszcze trudniejsze do szybkiego jechania. Walka w Castrol Edge Fiesta Trophy nabiera rumieńców, ponieważ wszyscy jadą bardzo szybko. Mieliśmy kilka przygód. Jedną bardzo kosztowną, ponieważ na 3 minuty zaparkowaliśmy w rowie. Całe szczęście, że nie uszkodziłem auta. W pobliżu byli kibice, którzy pomogli wydostać naszego Forda Fiesta na drogę. Rajd wiele mnie nauczył. Znowu przekonałem się, jak wiele do mojej rajdowej kariery wnosi Wiślak, który zapanował nad moją rozgrzaną głową. Gdyby nie on, nie byłoby trzeciego miejsca i punktów dających nam drugie miejsce w całym pucharze. Chciałbym podziękować naszej nowej ekipie serwisowej MSZ Racing za bardzo duże zaangażowanie. Nasz start był możliwy dzięki wsparciu firm: Novol, Auto-Land, Ford Polska, Moya, Rzetelna Firma, Michelin Polska. Dziękuję również szefom kanałów grupy TVN za wsparcie medialne.
MACIEJ WISŁAWSKI: - Organizator zafundował nam kawał tłustego rajdu. Dawno nie pamiętam tak skomplikowanej trasy. Trzeba było jechać bardzo czujnie. Łukasz pierwszego dnia rajdu o tej czujności zapomniał: zatrzymaliśmy się w rowie i przestrzelił zakręt. Cieszę się, że po krótkiej męskiej rozmowie wyciągnął wnioski i drugiego dnia pojechał swoim tempem, co przełożyło się na bardzo dobry wynik. Znowu szczęśliwie jesteśmy na podium. Naprawdę cieszę się, że to nasze wspólne jeżdżenie tak dobrze się układa. Fot. Maciej Niechwiadowicz.
ALEKSANDER JAROSZEWICZ: - Rajd Rzeszowski ukończyliśmy na drugim miejscu w CEFT i na trzecim miejscu w klasie 6. Tym razem szczęście się do nas uśmiechnęło, jednakże nie obyło się bez małych przygód. Złapaliśmy jednego kapcia i dodatkowo straciliśmy ok. 30 sekund trafiając na wypadek Filipa Nivette. Przez dwa dni pogoda była bardzo niepewna. Padający deszcz przeplatany słońcem, utrudniał wybór odpowiednich opon. Pierwszy etap przegraliśmy z Radkiem Typą, natomiast drugi etap ukończyliśmy 8,2 s za Aronem. Rajd był trudny i wymagający. Drugiego dnia lekko odpuściliśmy, ponieważ naszym celem było dowiezienie wyniku do mety. Mieliśmy za dużo do stracenia. W rezultacie zdobyliśmy drugie miejsce i wskoczyliśmy na 3. miejsce w klasyfikacji końcowej CEFT. Przed nami jeszcze dwa rajdy, które zweryfikują zdobywców podium:) Chcielibyśmy podziękować ekipie serwisowej za wzorową obsługę auta, naszym bliskim za wsparcie oraz kibicom za doping i złożone gratulacje. Oczywiście, nasz start nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie naszych sponsorów: Autoserwis "Jaroszewicz", Galess - Andrzej Lepak, Galess - Edward Szywała,Gimnazjum "RZEMIEŚLNIK", SanSwiss -Ronal Group, Balcerek Transport Strzegom, DFS Motors Świdnica, Forpol, Sariv oraz Pracowania Reklamy -Alex. Fot. Maciej Niechwiadowicz.
WITEK ZIMNY: - To był piękny rajd. Świetne odcinki specjalne, wspaniała atmosfera. Niestety, nam nie dopisało szczęście, gdyż przez awarie samochodu straciliśmy miejsce na podium. Zaczęło się dla nas bardzo dobrze bo przed ostatnim odcinkiem pierwszej pętli byliśmy na drugim miejscu w naszej klasie. Jednak pięćset metrów przed metą odcinka Lubenia samochód zgasł i nie chciał odpalić. Straciliśmy minutę i szanse na dobre miejsce. Na serwisie po pierwszym etapie wydawało się nam, że usunęliśmy usterkę, jednak na pierwszym odcinku drugiej pętli silnik znowu zaczął przerywać i staliśmy na poboczu na ponad trzy minuty. Do tego rozkręcił się nam wydech i jechaliśmy w oparach spalin całą pętle. Mimo wszystko jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się dotrzeć do mety oraz z tego, że jechaliśmy bardzo dobrym tempem wyciskając z naszego Clio wszystko co się dało. Dziękujemy naszemu serwisowi, który miał sporo pracy z naszą rajdówką. Specjalne podziękowania dla załogi Łukasz Ryznar / Jarek Kohut dzięki której udało nam się dotrzeć do mety pierwszego etapu.
SZCZEPAN MIREK: - Po pierwszych 6 odcinkach byłem bardzo zadowolony z naszego tempa. Awarie zdażają się każdemu, więc nie ma co rozpaczać. Szkoda miejsca na podium, ale niektóre czasy na oesach utwierdzają nas w przekonaniu, że potrafimy pojechać szybko w tak mocno obsadzonej klasie. Rajd Rzeszowski jak zwykle był genialny. Teraz zajmiemy się przeglądnięciem rajdówki przed Koszycami i ogarnięciem onboardów. Zapraszamy na nasz profil www.facebook.pl/zimnymirek oraz na www.zimnymirek.pl gdzie udostępniamy różne ciekawostki. Start załogi Checkstar Zimny/Mirek w Rajdzie Rzeszowskim nie byłby możliwy bez wsparcia firm: Magneti Marelli Checkstar, Kingtony,G-Shock, Fota, Piekarnia Elżbiety Domin, Generalni Kreatorzy Reklamy, Radia Rzeszów, programu Autombilni.pl oraz Automobilklubu Rzeszowskiego. Samochód serwisowała załoga z Faber Auto. Fot. Jakub Kucha.
SZYMON KORNICKI: - Fantastyczny rajd, wspaniałe odcinki specjalne, trudne i wymagające stuprocentowej koncentracji. Do tego mocna konkurencja. Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać te zawody. Nie popełniliśmy ani jednego błędu, jadąc przy tym niezłym tempem. To była według mnie recepta na wygraną w tym rajdzie. Drugi dzień zmagań pojechaliśmy nieco kontrolnie mając świadomość uzyskanej przewagi. Nasze auto spisało się perfekcyjnie. W tym miejscu ukłon pod adresem firmy Gekon Racing oraz Krzysztofa Gołębia, z którym perfekcyjnie ustawiliśmy zawieszenie naszego DS3. Wielkie dzięki dla całego zespołu oraz wspierających nas firm. Szczególne podziękowania chcę skierować pod adresem mojego taty.
ROBERT HUNDLA: - Szczęśliwy rajd, wszystko poukładało się w nim z korzyścią dla nas. Drugi dzień nieco bardziej taktyczny w obliczu zaistniałej sytuacji. Podkreślam wspaniale przygotowane odcinki specjalne, zarówno pod względem zabezpieczenia, jak również pod względem sportowym. Coraz lepiej rozumiemy się z naszym DS3 i coraz więcej wykorzystujemy potencjału tego samochodu. Partnerami zespołu są: Korab 2 , AWD Twój osobisty doradca finansowy , patronat medialny sprawuje TVP Kraków.
MARCIN GAGACKI: - Cały rajd był najtrudniejszy w sezonie. Szybkie partie łączyły się z trudnymi technicznie, było bardzo dużo łuków prowadzących przez szczyty. Newralgiczne punkty trasy musiały być dobrze opisane, żeby nie popełnić żadnego błędu i nie skończyć poza drogą. Pogoda była wyjątkowo kapryśna, więc dobór opon okazał się być loterią. W sobotę mieliśmy szczęście, bo przez cały dzień mogliśmy jechać na dociętych slickach. W niedzielę było już gorzej. Na odcinkach padało, a w Rzeszowie było ładnie. Potem było na odwrót. Zdecydowaliśmy się założyć medie. Okazało się to dobrym rozwiązaniem, bo większość odcinków była mokra i taka opcja była bardziej bezpieczna. Mimo dobrego wyboru opon nie udało się uniknąć wypadku. Na OS 11 był śliski asfalt pokryty dużą ilością syfu. Trochę za szybko weszliśmy w zakręt i postawiło nas bokiem. Starałem się wyprostować auto, co okazało się błędem. Lepiej byłoby przyhamować, obrócić się, ale zostać na drodze. Stracilibyśmy kilka sekund, ale pojechalibyśmy dalej. Niestety, zrobiłem inaczej i zabrakło parę metrów do utrzymania się na drodze. Wypadliśmy z trasy i wpadliśmy do rowu. Na szczęście było tam wielu kibiców i ich ofiarna akcja pomogła nam wrócić na drogę. Akcja trwała około 3 minut. Po całej akcji z wpadnięciem do rowu miałem mokre buty i później dwukrotnie ześlizgnęła mi się noga z hamulca, co spowodowało, że wjechaliśmy w taśmy – kopertę bezpieczeństwa i napędziliśmy stracha kilku fotoreporterom. Ostatnie dwa odcinki były walką o jak najlepszy rezultat. Na OS 12 udało się wykręcić drugi czas w grupie N. Wynik końcowy jest zadowalający, udało nam się utrzymać pozycję zajmowaną w grupie po pierwszym dniu, chociaż Jana Chmielewskiego oczywiście już nie dogoniliśmy. Wielkie podziękowania dla kibiców, którzy pomogli nam wydostać się z rowu, Grzegorza Musza i jego serwisu, którzy dostarczyli nasz zderzak z trasy odcinka do strefy serwisowej, oraz osoby, która przyniosła nam do strefy utraconą tablicę rejestracyjną!
JAROSŁAW KOŁTUN: - To szóste miejsce to takie trochę podarowane przez konkurencję, ale oczywiście, jesteśmy zadowoleni. Popełniliśmy trochę błędów, czasami jazda pozostawiała wiele do życzenia, ale całe szczęście utrzymaliśmy się na drodze. Pogoda trochę nas zaskoczyła. Pierwszy raz mieliśmy okazję jechać Fiestą po mokrym. Wszystkie nasze testy odbywały się na suchej nawierzchni, a tutaj deszcz i do tego w tak trudnym rajdzie. Podczas drugiego etapu nie trafiliśmy ani z doborem opon, ani z ustawieniami samochodu na mokro. Na pierwszą pętlę pojechaliśmy z nastawieniem na deszcz, na drugą, że będzie sucho, a było zupełnie na odwrót. Na pierwszym odcinku padało, wyjechaliśmy z serwisu na mediach i na tych oponach musieliśmy jechać dwie następne próby, które były suche. Ale są nowe doświadczenia. Na testach udało się kilka razy pojeździć na mediach po suchym asfalcie, ale nie mamy w tym jeszcze żadnego doświadczenia ani pewności, aby móc kolegom dorównać. Rajd był bardzo trudny, ale odcinki bardzo mi się podobały i podróżowanie po nich sprawiało dużą przyjemność. Tempo nie było najszybsze, jest więc nad czym popracować. Pod względem technicznym samochód był perfekcyjnie przygotowany, za co dziękuję całemu zespołowi.
IREK PLESKOT: - Jesteśmy zadowoleni, z pierwszego dnia bardziej, niż z drugiego. Do końca nie wiedzieliśmy, jakie będziemy mieli tempo, ponieważ rajd jest trudny, techniczny, różniący się od pozostałych eliminacji. Chcieliśmy w całości dotrzeć do mety, podgryzając bardziej doświadczonych kolegów, ale mając przede wszystkim na celu naukę. Na niektórych oesach zrobiliśmy całkiem niezłe czasy, co pozwala myśleć optymistycznie na przyszłość i wiemy, nad czym mamy pracować. Tak jak wszyscy, mieliśmy jakieś drobne przygody, ale nic poważnego się nie działo. Trochę czasu straciliśmy na ostatnim odcinku specjalnym, gdzie prawie zatrzymaliśmy się przy wypadku Beresa. Partnerami załogi są: BRUNO - TASSI, BRUNO - TASSI PLUS, TEKA, MKART, XEXPERT.PL, HERMAR. Fot: Robert Magiera rsmp.info
TOMASZ KASPERCZYK: - Po skończeniu ostatniego odcinka specjalnego jadąc na metę do Rzeszowa przyjąłem ten wynik jak porażkę, ponieważ przed ostatnią próbą mieliśmy bardzo duże szanse na skończenie rajdu na podium. Jednak jak emocje troszkę opadły i patrzę na wynik z lekkim dystansem, jestem bardzo zadowolony. Od początku sezonu pniemy się coraz wyżej i strata do pierwszej załogi jest coraz mniejsza. Napawa mnie to optymizmem i motywuje do jeszcze większego treningu bo jak widać po wynikach trening popłaca. Następny start to Rajd Wisły, który był moim debiutem w RPP i wspominam go bardzo dobrze. Postaram się zaprezentować w nim jeszcze lepiej niż na Rzeszowie i niech konkurencja drży :)
DAMIAN SYTY: - Bardzo szybkie i trudne odcinki z wieloma chytrymi miejscami oraz malownicze tereny Podkarpacia, tak w skrócie można opisać Rajd Rzeszowski. Do tego dużo kibiców na trasie, co jeszcze bardziej motywowało. Super wynik i coraz lepsza jazda Tomka dała nam 4 miejsce w generalce. Trzykrotnie dochodziliśmy na odcinkach poprzedzającą załogę Astry, która w miarę możliwości starała się nas puszczać, za co wielkie dzięki, natomiast pozostaje gdybanie czy straciliśmy na tym łącznie 10 czy 20 sekund a tyle brakowało do 2 miejsca w rajdzie. Jesteśmy zmotywowani i postaramy się przycisnąć w końcówce sezonu. Wielkie dzięki za doping rodzinny i całego grona kibiców. Do zobaczenia na Rajdzie Wisły. Zespół Tiger Rally Team przypomina o konkursie fotograficznym, który dotyczy każdego rajdu, w którym startuje nasza załoga. Zdjęcia prosimy przesyłać na damiansyty@o2.pl. Na zwycięzców czekają nagrody rzeczowe. Tiger Rally Team chciałby podziękować za wsparcie firmom: Maspex S.A. - producent napojów energetycznych TIGER oraz soków TYMBARK, oraz Dom Maklersk
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.