Wypowiedzi po Nikonie
MICHAŁ BĘBENEK: - Cały rajd przebiegał dla nas w miarę dobrze, aż do przedostatniego odcinka.
Pomimo, iż silnik w naszej rajdówce miał już sporo kilometrów oesowych i jego rewizję należałoby przeprowadzić przed tym rajdem, czasy na odcinkach pozwalały na zajmowanie miejsca w ścisłej czołówce. Niestety, OS 12 okazał się ostatnim dla nas w tym rajdzie. Zaraz na początku odcinka złapaliśmy „kapcia” w lewym tylnym kole. Postanowiliśmy dojechać na tym uszkodzonym kole do mety, wiedząc, że kosztować nas to będzie mniejszą stratę niż zmiana koła na odcinku. Niestety w pewnej chwili w kabinie pojawił się gęsty dym, który zmusił nas do zatrzymania się. Okazało się, że zdefektowana opona uszkodziła zbiorniczek z płynem od centralnego dyferencjału, co spowodowało, iż nie działał on, jak i przedni i tylny, tak jak powinny. W tej sytuacji, nie chcieliśmy ryzykować poważniejszej awarii i podjęliśmy decyzję o wycofaniu z rajdu. Jednocześnie chciałbym zdementować informacje, jaki pojawiły się w ostatnim czasie, iż nasze wycofanie związane było z wypadkiem. Na trasie Rajdu Nikon nie mieliśmy żadnego wypadku i to nie wypadek był przyczyną zakończenie udziału w tej imprezie, ale zwykłe problemy techniczne spowodowane uszkodzoną oponą.
W tej chwili myślami jesteśmy już na kolejnym rajdzie. Silnik przechodzi rewizję, tak więc na Rajdzie Orlen zamierzamy ostro powalczyć i nadrobić trochę straconych punktów.
ANNA WÓDKIEWICZ: - Mieliśmy ambicje powalczyć o jak najwyższą lokatę, jednak sytuacje w czasie trwania pierwszego etapu rajdu zmusiły nas do zmiany planów. Rajd, który od samego początku był deszczowy, przysporzył kłopotów wielu załogom - nas pech dopadł podczas 5 odcinka specjalnego. Na zabłoconej drodze wpadliśmy w poślizg, który zakończył się w lesie, około 17 m od trasy odcinka. Po kilku godzinach wyciągnęliśmy auto, mechanicy pousuwali wszystkie uszkodzenia i dzięki systemowi SupeRally mogliśmy dalej uczestniczyć w rajdzie. Za każdy nieprzejechany odcinek specjalny podczas pierwszego etapu dostaliśmy po 5 min. kary, więc niedzielne OSy potraktowaliśmy jako kolejny test oraz naukę naszego Focusa. Każde kolejne doświadczenie zebrane na odcinkach jest bardzo cenne, tym bardziej na tak trudnym i szybkim rajdzie jakim był Nikon.
Przed nami ostatnia eliminacja RSMP, Rajd Orlen. Koncentrujemy się teraz na tym rajdzie. Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków sportów motorowych do kibicowania na odcinkach.
Start w rajdzie był możliwy dzięki grupie sponsorów: Trygon, Castrol, Ford, XXL, Leśne Wrota, Silverstone -tórym serdecznie dziękujemy.
MACIEJ LUBIAK: - Nasz Abarth sprawdził się w trudnych warunkach pogodowych, na zabłoconych i dziurawych odcinkach Nikona. Samochód był bardzo dobrze przygotowany i perfekcyjnie ustawiony. Charakterystykę pracy silnika, zawieszenia i opon Pirelli oceniam na przysłowiową piątkę. Słowa uznania należą się naszym włoskim mechanikom i całemu zespołowi. Nie ukrywam, że jesteśmy szczęśliwi z tego wyniku, bo miejsce wywalczone na Nikonie dobrze rokuje przed finałowym Rajdem Orlen.
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Jesteśmy przeszczęśliwi z wyników rajdu, z tego, że pomimo kłopotów technicznych i dużego spadku w tabeli zajechaliśmy w niej ostatecznie na czwarte miejsce. W pewnym momencie zwątpiłem w to, że da się coś jeszcze osiągnąć, ale wsparcie zespołu i nasza wola walki sprawiły, że szybko wdaliśmy się w ostrą rywalizację z konkurentami. Okazało się, że jedzie mi się bardzo dobrze, że potrafię się zmobilizować i w trudnej sytuacji powalczyć o punkty, z czego jestem bardzo zadowolony.
SEBASTIAN FRYCZ: - Dużo emocji i dramaturgii jak na jeden rajd. Na trzecim odcinku specjalnym, na hamowaniu przed szykaną złapałem kapcia, musiałem tak dotoczyć się do mety i straciłem około minuty, spadając na 13 miejsce w klasyfikacji. Potem było już lepiej, narzuciliśmy niezłe tempo, odrabialiśmy straty, ale obróciłem się na jednym z zakrętów przedostatniej próby. Ze swoim głównym rywalem do wicemistrzowskiego tytułu, Tomkiem Kucharem przegrywałem blisko 50 sekund. Ale w naszym zasięgu był Michał Bębenek, którego musieliśmy przejść, aby mieć kontakt z Tomkiem. Tymczasem okazało się, że dostaliśmy minutę kary za wcześniejszy wjazd na siódmy PKC. Przesunęło nas to znów w klasyfikacji przed drugim etapem i zawalił się cały plan. Po tym wszystkim myślałem, że już nie można mieć większego pecha i że nie będę walczył w Płocku o tytuł wicemistrza Polski. Okazało się jednak, że Michał Bębenek i Tomek Kuchar mieli dużo większego pecha niż ja wczoraj. Na dwóch ostatnich oesach odpadli obaj moi najgroźniejsi rywale.
Cieszę się z tego, że dojechałem do mety, zdobyłem punkty i jestem na drugim miejscu w klasyfikacji. Nie walczyłem do końca z Kajetanowiczem, bo jego pozycja nie jest dla mnie zagrożeniem. A ja musiałem dowieźć jakiekolwiek punkty do mety. Było to dla nas priorytetem.
Mieliśmy bardzo dobrze przygotowany przez Leszka Kuzaja samochód, ustawienia takie jak na Rajdzie Rzeszowskim. Sprawdzone, przetestowane, wiadomo było, że da się szybko jechać. Nie było więc żadnych problemów z samochodem i doborem opon, za co bardzo dziękuję całemu mojemu zespołowi.
GRZEGORZ GRZYB: - Generalnie jesteśmy z osiągniętego wyniku zadowoleni - szóste miejsce, wywalczone w tak trudnym rajdzie w samochodzie o napędzie na jedną tylko oś, nie jest złe. Czuję jednak pewien niedosyt, bowiem przed startem liczyliśmy na miejsce na podium. Do takich prognoz i oczekiwań obligowały nas wyniki osiągane podczas wcześniej rozgrywanych, asfaltowych rund RSMP. Niestety tym razem na drodze do sukcesu stanęła pogoda. Nawet nie tyle padający deszcz, co duże ilości błota zalegające na hamowaniach i odjazdach z zakrętów. Niestety w tych warunkach auto jednonapędowe nie ma szans na wyrównaną walkę z rajdówkami czteronapędowymi.
Rajd Nikon i zebrane na nim doświadczenia przydadzą się jak znalazł za kilka tygodni, kiedy to wraz z Robertem Hundlą będziemy walczyć w Rajdzie Koszyc o utrzymanie drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej mistrzostw Słowacji. Rajd ten będzie rozgrywany w październiku i spodziewam się podobnej aury, a co za tym idzie także warunków na trasie, jak te na Nikonie.
BARTEK GRZYBEK: - Przed rajdem zakładaliśmy, że będzie sucho i dzięki temu powalczymy o jak najlepszą lokatę. Nasze przewidywania niestety się nie sprawdziły i nie dość, że padało to jeszcze nie załapaliśmy się na odcinek testowy. Pierwszy sobotni oes pojechaliśmy zachowawczo, traktując go bardziej jako testowy. Później trzymaliśmy dobre tempo i pierwszy etap zakończyliśmy na siódmym miejscu. W niedzielę rano myśleliśmy, że nie utrzymamy tej pozycji. Za plecami mieliśmy Kajetanowicza i Frycza, którzy jechali bardzo szybko, odrabiając straty. Na mokrym chcieliśmy powalczyć z Grześkiem Grzybem, ale dla odmiany było sucho i Grzesiek nam odjechał. Nie pozostało zatem nic innego, jak trzymać tempo i jechać do mety tak, by na koniec nie przesadzić i nie stracić punktów. Udało się - jesteśmy na mecie na siódmej pozycji, obyło się bez przygód i awarii. Podziękowania dla mojego zespołu za świetnie przygotowany samochód.
PAWEŁ DYTKO: - Choć dojechaliśmy do mety, to był to dla nas nieudany rajd. Dopadło nas jakieś dziwne fatum na trzecim odcinku sobotniej pętli - podczas pierwszego przejazdu mieliśmy awarię przedniego mostu, na drugiej pętli złapaliśmy kapcia w prawym tylnym kole, a za trzecim razem w prawym przednim. Na domiar złego, problemy pojawiły się także na strefie serwisowej przy wymianie przedniego reduktora. W sumie spóźniliśmy się na PKC 11 minut, strata do lidera wzrosła do prawie 4 minut i straciliśmy szansę na walkę o punkty w tym rajdzie. W niedzielę mogliśmy już jechać dla kibiców, traktując przejeżdżane kilometry jako trening. Czasy nie były najgorsze i o dziwo, rajd ułożył się tak, że o mały włos załapalibyśmy się na punktowane miejsce, gdyż do Mariusza Steca zabrakło nam zaledwie 4 sekund. Udało się za to przywieźć 2 punkty w klasyfikacji sponsorskiej. To dla nas wybitnie nieudany sezon, już za dwa tygodnie ostatnia tegoroczna eliminacja - szutrowy Rajd Orlen w Płocku.
TOMASZ KUCHAR: - Aż brak mi słów, żeby opisać jak strasznie wszystkim członkom naszego teamu było smutno po wystąpieniu awarii silnika. Przed rozpoczęciem ostatniego odcinka nasza przewaga nad kolejnym zawodnikiem wynosiła blisko 1,5 minuty, wystarczyło wręcz "dotoczyć" się do mety i dokładnie z takim nastawieniem rozpoczęliśmy ten feralny dla nas OS 13. Niestety już po 600 metrach auto zaczęło pracować na trzech cylindrach, a w kabinie pojawiła się potężna ilość dymu. Łudziliśmy się, że uda nam się jakoś dotrzeć do mety, ale niestety po kolejnych 2 kilometrach skończył się olej w silniku i musieliśmy się zatrzymać. Po oględzinach silnika okazało się, że pękł tłok, a takie awarie ponoć się zdarzają (na przykład Maćkowi Oleksowiczowi na Rajdzie Polski). Taki jest ten sport, jeszcze 2 tygodnie temu broniłem pozycji lidera klasyfikacji Mistrzostw Polski, a teraz, po dwóch nieskończonych rajdach będziemy się musieli ścigać o podium. Chciałbym serdecznie pogratulować Bryanowi tytułu Mistrza Polski, na który z całą pewnością zasłużył.
RADEK TYPA: - To był dla nas bardzo udany rajd. W sumie w klasie A6 wygrałem aż dwanaście z trzynastu rozegranych odcinków specjalnych - jedynie na próbie nr 8 uległem swojemu największemu rywalowi Piotrkowi Maciejewskiemu. Wynikało to jednak z taktyki. Po prostu nasza przewaga była na tyle duża, że na tym odcinku, który był najbardziej zabłocony, mogłem pojechać nieco spokojniej. Najważniejsze jest dla mnie, że przez cały rajd jechałem bardzo czysto. Nie popełniłem ani jednego błędu. Ważne jest również to, że na kolejnych pętlach za każdym razem poprawiałem czasy wcześniejszych przejazdów poszczególnych oesów. Jest to dla mnie wyznacznik, że cały czas się rozwijam. Samochód spisywał się perfekcyjnie, za co muszę podziękować ekipie IM Racing z Bielska-Białej, która go obsługiwała. Dzięki wygranej na Rajdzie Nikon przypieczętowaliśmy tytuł wicemistrzów Polski w klasie A6. Co prawda mamy jeszcze szansę na mistrzostwo, jednak tylko teoretyczną. Po prostu konieczne jest, aby do kolejnej rundy RSMP, Rajdu Orlen zgłosiło się co najmniej ośmiu zawodników w klasie A6. Na to chyba nie mamy co liczyć.
PIOTR MACIEJEWSKI: - Na pierwszej pętli okazało się, że Radek Typa jest w wysokiej formie i jedzie bardzo szybko. On nie miał niczego do stracenia, my zaś nie chcieliśmy podejmować zbędnego ryzyka. Priorytetem było dla nas osiągnięcie mety i powiększenie dorobku punktowego. Ten plan konsekwentnie zrealizowaliśmy.
JAN CHMIELEWSKI: - To był trudny rajd - nie tylko z powodu złej pogody i trudnej trasy, ale przede wszystkim z uwagi na moją przerwę w startach, trwającą od poważnego wypadku podczas Rajdu Subaru. Zaczęliśmy ostrożnie, stopniowo przełamując się do coraz szybszej jazdy. Na drugiej pętli rajdu przyspieszyliśmy i mimo dużego deszczu, do którego konkurenci startujący w Rajdzie Rzeszowskim byli chyba lepiej nastawieni, notowaliśmy dobre czasy. Przewaga, którą mieliśmy po I etapie, nakazywała ostrożną jazdę i unikania w niedzielę jakichkolwiek błędów. Taktyka, którą skrupulatnie realizowaliśmy, zdała egzamin, bo oprócz wygranej w klasie udało nam się osiągnąć najwyższe jak dotąd - szczęśliwe dla mnie, 13 miejsce w klasyfikacji generalnej!
MICHAŁ STREER: - Warunki na odcinkach specjalnych były ciężkie ze względu na duże ilości wody oraz błota. Na początku nie chcieliśmy podejmować zbytniego ryzyka, bowiem sytuacja w naszej stawce układała się dla nas pomyślnie. Z odcinka na odcinek jechało mi się jednak coraz lepiej. Końcówka rajdu była dla nas, oraz chyba wszystkich, sporym zaskoczeniem. Awansowaliśmy na drugą pozycję, zaliczając jednocześnie dość dużą zdobycz punktową w klasyfikacji generalnej sezonu. Do końca cyklu pozostał już tylko szutrowy Rajd Orlen, który rozstrzygnie ostatecznie rywalizacje w ramach Pucharu Peugeota.
PRZEMYSŁAW ZABROCKI: - Od początku rajdu jechało nam się naprawdę świetnie - udało nam się wygrać drugi odcinek specjalny. To spowodowało, że po pierwszej pętli byliśmy na drugiej pozycji - przed nami znajdowali się bracia Dobrowolscy, a kilka sekund za nami był Grzegorz Kostka. Plan na resztę dnia był prosty - utrzymać tempo i swoja pozycję. Tak też uczyniliśmy i mimo ataków ze strony rywali udało się wypracować przewagę około piętnastu sekund na koniec etapu. Drugi dzień rozpoczął się dobrze, ponieważ jeden odcinek nieznacznie przegraliśmy z naszym najgroźniejszym rywalem, a drugi mimo opuszczenia na krótką chwilę drogi, wygraliśmy powiększając przewagę do szesnastu sekund. Niestety bardzo pechowa dla nas była ostatnia pętla. Na pierwszym odcinku najpierw na nawrocie coś dziwnego stało się z autem, które zgasło. Później tuż przy mecie odcinka za szybko wjechaliśmy w zakręt i uderzyliśmy w głazy leżące na poboczu, co spowodowało złapanie kapcia i uszkodzenie zawieszenia. Mimo to, przed ostatnim odcinkiem specjalnym, po wycofaniu się braci Dobrowolskich zostaliśmy liderami RPP i posiadaliśmy jeszcze 1,3 sekundy przewagi. Ostatni odcinek rajdu - o magicznym numerze trzynaście - okazał się jeszcze bardziej pechowy. Jechaliśmy spokojnie, na tyle, na ile nasze zdefektowane auto nam pozwalało, jednak już po 1,5 km na jednym z zakrętów uderzyliśmy prawdopodobnie w kamień, co spowodowało zniszczenie opony. Podjęliśmy ryzyko podróżowania na metę OSu na kapciu i tak też przejechaliśmy kolejne sześć kilometrów. Strata jednak już była na tyle duża, a zniszczenia auta spowodowane rozlatującą się oponą tak wielkie, że musieliśmy podjąć bolesną decyzję o zatrzymaniu się na OSie i skorzystaniu z systemu SupeRally. To zepchnęło nas z pierwszej na trzecią pozycje w pucharze. Przed ostatnią eliminacją - Rajdem Orlen - jesteśmy na czwartej pozycji w RPP i posiadamy 4 punkty straty do "pudła". Będzie ciężko, ale będziemy się starać znów jechać jak najszybciej i spróbować awansować w klasyfikacji rocznej. Dziękujemy wszystkim naszym kibicom za gorący doping, a rywalom za ostrą walkę!
MARCIN BEŁTOWSKI: - Na Rzeszowskim zepsuła się skrzynia, teraz sprzęgło, więc na Orlen będziemy mieli wymienione już prawie wszystko. To oczywiście, żart. Jednak sobotni etap skończył się dla nas zdecydowanie przedwcześnie, bo awaria sprzęgła spotkała nas już na drugim przejeździe w Dzikowcu. A potem niedziela zaczęła się od ekspresowej zmiany koła na Jodłowniku. Zajęć nam więc nie brakowało. Najważniejsze jednak, że bezpiecznie dojechaliśmy do mety, bo to był trudny rajd. Dawno nie jeździłem w deszczu i dlatego nie czułem się pewnie na oesach. Momentami było naprawdę ślisko i niebezpiecznie. Do tego jeszcze kibice stali nieraz w takich miejscach, że to cud, że nic złego się nie stało.
MARCIN PASECKI: - Mieliśmy nadzieję poznać nowe dla nas auto podczas odcinka testowego, ale próbne jazdy przerwano przed czasem. Testem były więc oesy. Z próby na próbę szło nam coraz lepiej, lecz zaczęły ujawniać się pewne niedomagania auta i zostaliśmy sklasyfikowani na trzecim miejscu dzięki SupeRally.
MACIEJ RZEŹNIK: - Trudna, mokra trasa, wiele miejsc dość podstępnych. Nie było lekko! Na domiar złego pojawiły się kłopoty ze sprzęgłem i zawieszeniem. Czwarte miejsce w klasie A6 udało nam się zająć za sprawą systemu SupeRally i dzięki temu wzbogaciliśmy dorobek o 2 punkty.
RAFAŁ JANCZAK: - Niestety, rozkład tarczy sprzęgła już na szóstym kilometrze OS 1 zweryfikował dość poważnie nasze ambitne plany walki w czołówce klasy HR. Wręcz nieprawdopodobne, że kolega Piątkowski przeżył dokładnie to samo i to jeszcze wcześniej. Na pocieszenie, dzięki systemowi SupeRally, pozostało nam przejechanie czterech niedzielnych odcinków, gdzie mimo błędów i nieidealnych opon udało nam się wykręcić akceptowalne czasy i mam nadzieję, przysporzyć nieco frajdy tym kibicom, którzy wytrwale czekali na ostatnią na trasie rajdówkę!
Dziękujemy krac.pl oraz wszystkim przemiłym "dodawaczom otuchy". Zapraszamy również na www.janczak.z.pl, gdzie postaramy się jak najszybciej zamieścić onboady!
MACIEJ OLEKSOWICZ: - Szczerze mówiąc, czuję rozgoryczenie, bo włożyliśmy sporo pracy w przygotowanie się do tego rajdu i przed startem czuliśmy, że możemy pojechać naprawdę bardzo szybko. Niestety już podczas pierwszego etapu zaczęły się moje kłopoty ze zdrowiem. Miałem wysoką temperaturę i nie mogłem się skoncentrować na jeździe, co widać było po czasach. Sądziłem, ze podczas drugiego dnia będzie poprawa i pojedziemy szybszym tempem. Okazało się jednak, że choroba jest silniejsza ode mnie i czułem się jeszcze gorzej. Jazda przy 39 stopniach gorączki nie miała najmniejszego sensu i wspólnie z Andrzejem podjęliśmy decyzję o wycofaniu się z dalszego udziału w rajdzie.
NORBERT GUZEK: - To był ogromny pech. Podczas piątkowych testów przejechałem swoim Fiatem kilkadziesiąt kilometrów i samochód spisywał się znakomicie - w szczególności byłem zadowolony z zawieszenia, które w porównaniu z Rajdem Rzeszowskim w dużej mierze zmiękczyliśmy. W sobotę po wyjeździe z parku serwisowego nic jeszcze nie wskazywało na to, że nie dane będzie nam wystartować nawet do pierwszego odcinka specjalnego. A jednak - gdy dojechaliśmy do miejscowości Jugów, gdzie rozpoczynał się OS 1, samochód stanął. Silnik co prawda pracował, ale nie mogliśmy ruszyć do przodu. Dla nas był to koniec rajdu.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.