Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Wypowiedzi po Valašská Rally

SZYMON KORNICKI: - Pierwszy dzień zmagań nie był dla nas za bardzo udany, a to z dwóch powodów, po pierwsze walczyłem ze stanem podgorączkowym i zapaleniem krtani, po drugie dał o sobie znać brak doświadczenia w jeździe po OS-ach nocnych.

Niestety, lokalni kierowcy są do takich warunków przyzwyczajeni, my nie, stąd pewne straty czasowe, które w tych warunkach okazały się nieuniknione. Nie jest łatwo bez doświadczenia podróżować po OS-ie z szybkościami 190 km/godz., kiedy każdy szczyt, każda dziura wygląda inaczej niż w ciągu dnia. Natomiast drugi dzień rajdu to już inna bajka. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego tempa. Udało nam się uzyskiwać czasy w pierwszej trójce, jeden OS nawet wygraliśmy. Efektem było 4 miejsce w klasie i w „ośce”. Do podium zabrakło 5 sekund. Udany start w Valassce oraz testy, jakie zamierzamy jeszcze przeprowadzić przed Rajdem Świdnickim to myślę, doskonałe przygotowanie do tego rajdu. Samochód spisał się rewelacyjnie, jestem w nim zakochany i niecierpliwie czekam na start w Świdnicy.

ROBERT HUNDLA: - Pierwszy dzień to walka z chorobą Szymka i brak tempa, jakiego byśmy sobie życzyli. Natomiast drugi dzień to już walka na całego. Myślę, że zaprezentowaliśmy bardzo dobre tempo i że jeśli je utrzymamy w przyszłości, będziemy mogli powalczyć z czołówką czeskiej ośki. Samochód spisał się fantastycznie, jak i cały zespół, któremu dziękuję za pracę. Z optymizmem patrzę na nasz występ w Świdnicy. Fot. Maciej Niechwiadowicz

Kołtun/Pleskot

JAROSŁAW KOŁTUN: - Był to dogodny termin i znakomita możliwość, aby potrenować przed sezonem, zrobić takie prawdziwe testy przed Świdnicą. Przedstartowe założenia zostały spełnione - jesteśmy na mecie. Jechało nam się bardzo dobrze, bez większych przygód, do których można zaliczyć złapanego kapcia. Trochę potrenowaliśmy, odkrywaliśmy możliwości auta, które są jeszcze przez nas niezbadane. Nie mieliśmy presji na wynik, był to bowiem nasz drugi start tym samochodem, a pierwszy na asfalcie. Odcinki specjalne w większości były równe, ale śliskie. Specyfiką tego rajdu jest bowiem charakterystyczny grys, którego w Polsce nie ma, służący do posypywania w zimie zamiast soli, a który potem pozostaje na drodze.
Rajd był bardzo dobrze zorganizowany, chociaż takiego chaosu, z jakim mieliśmy do czynienia podczas pierwszego i częściowo drugiego etapu, jeszcze nigdy w Czechach nie widziałem, mimo że jechałem tutaj pięć rajdów. Ale atmosfera jak zwykle była wspaniała, mnóstwo kibiców, którzy są bardzo zafascynowani motorsportem. Szczególnym powodzeniem cieszyły się dwa oesy, gdzie pokonywało się kilka okrążeń, a które również kierowcom dodawały mnóstwo adrenaliny.

Ogryzek/Skrzywan

SŁAWOMIR OGRYZEK: - Niestety przejechaliśmy tylko 7 kilometrów oesowych 31 edycji Valašská Rally. Popełniłem błąd przy „zbijaniu” biegów dochodząc do szykany. Za szybko wrzuciłem pierwszy bieg, co spowodowało uszkodzenie jednostki napędowej. O dalszej jeździe nie było mowy, zerwaniu uległ pasek rozrządu. Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym incydencie i dobrze przygotować się do nadchodzącego 40. Rajdu Świdnickiego-Krause.

PAWEŁ SKRZYWAN: - Włożyliśmy w przygotowania do tego startu dość dużo wysiłku. Szkoda, że przytrafił nam się taki błąd. Jechaliśmy naprawdę dobrze, Sławek „szanował” drogę i momentu awarii wszystko działało perfekcyjnie.

Poprzedni artykuł Mówią po Monte Karlino
Następny artykuł Domowy sukces Cave'a i Parry'ego

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry