Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Zaatakowany maczetami

Po wczorajszym napadzie w Modlniczce pod Krakowem, Leszek Kuzaj ma trzy rozcięcia i kilkadziesiąt szwów - na żebrach, łokciu i udzie.

Na szczęście obrażenia są powierzchowne. Napad miał charakter rabunkowy. Z samochodu skradziono 9000 zł.- Byłem w salonie. Usłyszałem huk i wycie alarmu. Zobaczyłem uciekających dwóch ludzi w kapturach - powiedział RMF24 Leszek Kuzaj. - Nawet nie wiedziałem co się stało. Byłem przekonany, że samochód który stał przed budynkiem, został ukradziony, więc rzuciłem się za nimi w pościg. Był już pewien dystans, ale po 300-400 metrach udało mi się ich dogonić. Biegam od wielu lat, więc pewnie to miało jakieś znaczenie.Jeden się obrócił, zobaczył mnie. Nałożyli kaptury, jak na komendę, a później wyciągnęli maczety.  To się działo przy głównej drodze. Rozpoczęła się może nie walka - ciężko nazwać to walką. Byłem bez jakichkolwiek szans. Nigdy nie miałem okazji spróbować walki z dwoma napastnikami z maczetami. Oberwałem trochę, ale nie na tyle, żeby tak naprawdę stało się coś poważnego. Okazało się, że było włamanie do samochodu, ale nie przypuszczałem, że każdy dzisiejszy włamywacz nosi maczetę.Wróciłem tutaj. Jeszcze próbowaliśmy gdzieś ich odszukać. Zawiadomiliśmy pogotowie, bo broczyłem krwią. Mam trzy dość poważne rany - w sumie powierzchowne, ale rozległe rozcięcia. Najmocniej oberwałem w żebra, ale jest OK. Wszystko jest zszyte. Udo jest rozcięte na parę centymetrów.Było jak w filmie. Nigdy nie przechodzę obojętnie, jeżeli dzieje się coś złego - i staram się reagować. Nie ma to znaczenia czy komuś dzieje się krzywda na moim terenie, czy wokół mojego terenu. Dzisiaj moja kobieta wyciągnęła dziecko i kobietę z tonącego samochodu. To po prostu normalny ludzki odruch. Nie przypuszczałem, że zostanę zaatakowany maczetami. Trafiło na mnie - może trafić na każdego.Oni nie wyglądali na amatorów. Najbardziej przeraża mnie to, że wszystko odbyło się przy ruchliwej drodze. Był ruch jak w godzinach szczytu - i nikt się nie zatrzymał. Myślę, że to jest tak naprawdę najbardziej przerażające, bo w momencie, kiedy nawet reagujemy na jakąkolwiek przemoc, czy jakiekolwiek zło, reszta społeczeństwa jest zupełnie obojętna na to wszystko.Kilka razy maczeta machnęła mi koło szyi, koło głowy. Próbowałem robić wszelkie uniki. Zresztą to jest konsekwencja - mam 1,5-centymetrowe rozcięcie, na szczęście między żebrami. Pewnie mogłoby być głębiej. Chyba nie żartowali, skoro mam kilkadziesiąt szwów. To nie wyglądało na zabawę.

Fot. Dominik Kalamus

Poprzedni artykuł Na szutrze w Andaluzji
Następny artykuł Dublet Wallenweinów

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry