Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

De Mevius został w domu

Gregoire de Mevius, który we wrześniu 2006 roku założył Overdrive Racing wspólnie z Jean-Marc'kiem Fortinem, nie wybiera się na południowoamerykański Dakar.

Zespół z Gembloux wystawia w rajdzie trzy Nissany Navara.

- Gregoire, jak zmierzysz się z tym problemem?

- Z domu! Nie będę na Dakarze. Powód jest nie tylko finansowy. Postanowiłem mniej podróżować. Przez 20 lat jeździłem po całym świecie i teraz zamierzam spędzać więcej czasu z rodziną. Będę śledził wyniki naszych kierowców na ekranie mojego PC. To będzie oczywiście, mniej stresujące, bo nie mogę interweniować.

- Gdzie znajdują się pikapy Overdrive w porównaniu z okresem, gdy sam należałeś do czołówki Dakaru?

- W czasie projektowania Navary, koncepcja samochodu z centralnym silnikiem była bardzo odważna. Zmiany regulaminu sprawiły, że nasze pikapy stały się prostsze, ale przy tym mocniejsze dzięki 4-litrowemu silnikowi. Poprawiła się również niezawodność. Układ transmisyjny, który stanowił słaby punkt Navary, został poddany modyfikacjom.

- Jaki wpływ na przygotowanie samochodów ma południowoafrykański dział sportu Nissana?

- Oni wykonują około 80 procent prac przy końcowym montażu. My wprowadzamy drobne modyfikacje. To logiczne. Po Rajdzie Tunezji poprawiliśmy hamulce i zastąpiliśmy blaszane drzwi plastikowymi, żeby zyskać na wadze. Ale to nie są typowe prace rozwojowe. Nasza firma jest zbyt mała na tego rodzaju działalność.

- Jak widzisz przyszłość Overdrive?

- Nie odczuliśmy jeszcze skutków światowego kryzysu ekonomicznego. Będziemy mogli ocenić jego wpływ na Dakarze 2010. Sądzę, że przemija epoka wielkich zespołów fabrycznych. Przyszłość należy do teamów o rozmiarach rodzinnego biznesu. Nie możemy oczekiwać, że przyciągniemy do współpracy jakiegoś producenta. Opieramy się na takich kierowcach, jak Krzysztof Hołowczyc, jednak nasz zespół nie może bazować na jednym kliencie. Wtedy nadszedłby dzień, w którym firma by się załamała. Dlatego nasza przyszłość to sprzedaż samochodów. Boris Gadasin kupił u nas dwa używane pojazdy i trzy nowe. Wśród naszych kilentów jest również Jacky Loomans - pierwszy Belg, który nam zaufał.

- Czy długo jeszcze będziecie bazować na pikapach?

- W Południowej Afryce szykują nowy samochód na 2010 rok, kiedy zmieni się regulamin. Ponieważ jesteśmy najlepszym klientem południowoafrykańskiego Nissana, oni biorą pod uwagę nasze opinie i na bieżąco śledzimy prace nad pojazdem.

Poprzedni artykuł Krakowski stulatek
Następny artykuł Schlesser na czele

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry