Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po 2 etapie

ADAM MAŁYSZ: – Około 35 km od mety odcinka doszło do gwałtownej eksplozji w komorze silnika, czego skutkiem był pożar samochodu.

Niestety, nie udało się go ugasić i auto kompletnie spłonęło. Jesteśmy bardzo rozczarowani i żałujemy, że tak się zakończyła nasza przygoda z tegorocznym Dakarem.



Dabrowski/Powell | Fot. ORLEN Team

MAREK DĄBROWSKI: – Na szczęście udało nam się dziś uniknąć większych błędów. Jechaliśmy dziś spokojnie, a mimo to jesteśmy na mecie wyczerpani. To był naprawdę morderczy etap. Cieszymy się, że jest już za nami.

 


Kuba Przygoński | Fot. ORLEN Team

KUBA PRZYGOŃSKI: – To był bardzo ciężki odcinek. Cieszę się, że go przejechałem. W końcówce opadłem z sił i musiałem się zatrzymać na chwilę obok ludzi, którzy mieli wodę. Tempo rośnie. Dziś było jeszcze szybciej niż wczoraj. Do tej pory praktycznie nie musieliśmy nawigować, jechaliśmy jedną główną drogą. Na jutrzejszym etapie już będzie trochę nawigacji.

Kuba Piątek | Fot. ORLEN Team

KUBA PIĄTEK:
– Miałem dziś problemy techniczne, ale szybko sobie z nimi poradziłem. Zaliczyłem też wywrotkę, tracąc dźwignię od sprzęgła, więc resztę odcinka jechałem bez sprzęgła. Końcówka była bardzo ciężka, w wielkim kurzu, piachu. Każdy zawodnik był wykończony, niektórzy mówili, że to był najtrudniejszy odcinek, jaki kiedykolwiek musieli pokonać na Dakarze. Mam nadzieję, że trudniej już nie będzie, choć to jest Dakar i wszystko jest możliwe.

Rafał Sonik

RAFAŁ SONIK: - Końcówka tego oesu, ostatnie 60-70 km to był najtrudniejszy fragment, jaki kiedykolwiek jechaliśmy na Dakarze. Piach przerośnięty trawą, nieregularne łupsy i niewielkie wydmy. Tragiczny teren. Było 40 stopni w cieniu i wygląda na to, że moi rywale nie wytrzymali kondycyjnie. 20 km przed metą udało mi się wyprzedzić Ignacio Casale. On był cały dzień kilka minut przede mną. Kiedy go mijałem widziałem, że nie złapał kapcia, ani nie miał widocznej awarii. Był po prostu tak zmęczony, że nie miał siły jechać. Dzisiaj trasa po prostu zamęczyła zawodników. „Hołek” mówił, że jak wysiadł z samochodu to dostał „choroby morskiej”, zatoczyło nim i musieli go posadzić, żeby się nie przewrócił.
Dzisiaj musiałem zmagać się nie tylko z temperaturą i terenem. Na szybkich odcinkach musiałem zwalniać, bo z powodu musów wibrowały mi tylne koła, a ja nie chciałem złamać ośki albo czegoś urwać. Odrabiałem straty na krętych i wymagających partiach, ale prawdopodobnie wyciągniemy musy z kół, abym nie tracił cennych minut na długich prostych. Jak zawsze na Dakarze, z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Ale nie zapominajmy, że przed nami największe wyzwanie, czyli wysokości. Teraz muszę się skoncentrować na regeneracji przed jutrem.

Hołowczyc/Panseri | Fot. holek.pl

KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - To był bardzo wyczerpujący dzień. Mieliśmy mało czasu na odpoczynek po wczorajszym etapie. Trasa była bardzo trudna, piaszczysta i długa, był to najdłuższy etap podczas całego rajdu. Ostatnie 40 km to prawdziwy dakrowy egzamin. Jechaliśmy w kurzu, widoczność była słaba. Ponadto nierówny teren przy szybkiej jeździe dał nam się we znaki. Musieliśmy się kilkukrotnie zatrzymywać, czuliśmy się jak na karuzeli. Ponadto na trasie było pełno zdradliwego fesz-feszu.  Ze względu na poziom trudności dzisiejszego odcinka jestem tym bardziej zadowolony z naszego występu. Pomału z Xavierem realizujemy swój plan. Jedziemy spokojnie i rozważnie trzymając się jednocześnie blisko czołówki. Podczas dzisiejszego dnia było w stawce sporo zamieszania, zmian, tasowania ale my jechaliśmy cały czas maksymalnie skoncentrowani. Oczywiście naszym celem jest pięcie się powoli w klasyfikacji generalnej, mam nadzieję, że z etapu na etap będziemy zbliżać się do podium i na nim skończymy całą rywalizację. Bardzo żałuję, że rajdu nie ukończą Adam Małysz i Rafał Marton. Dakar to bardzo ciężki maraton nie tylko dla kierowców i pilotów, ale także dla maszyn. W tym przypadku zawiódł sprzęt.

al-Attiyah/Baumel | Fot. redbullcontentpool.com

NASSER AL-ATTIYAH: - Wygraliśmy etap. To była dzisiaj duża rzecz. To kluczowa sprawa w tym Dakarze. Teraz możemy jechać spokojniej aż do dnia przerwy. Na etapie maratońskim zamierzam pojechać naprawdę na luzie, ale codziennie będziemy się starali powtórzyć dzisiejszy wynik. Plan na dzisiaj zakładał atak. Bardzo dobrze przestudiowaliśmy odcinek. Matthieu i ja położyliśmy się do łóżek o 1.30. Wykonaliśmy bardzo dobrą pracę. OK, wiedziałem, że będzie ciężko. Niemal zasnąłem za kierownicą! Ale to punkt zwrotny i musimy codziennie tak pracować, brać etap po etapie. Nie wiem czy uda się wygrać, jednak dzisiaj wykonaliśmy dobrą robotę. Do końca jeszcze daleko...

Terranova/Graue | Fot. Monster Energy X-raid Team

ORLANDO TERRANOVA: - To stało się na 10 km przed metą. Jechaliśmy dosyć spokojnie, bo wystąpiły pewne kłopoty z temperaturą układu chłodzenia. Nagle wpadliśmy do rowu i samochód rolował cztery razy. Jesteśmy OK, nie ma problemu. Straciliśmy dużo czasu. Musieliśmy postawić samochód z powrotem na koła i zmienić dwie opony. Pompa paliwa uległa uszkodzeniu, więc straciliśmy wiele minut - zbyt wiele. Ale pozostajemy w rajdzie.

Joan Barreda | Fot. Facebook

JOAN BARREDA: - Jestem naprawdę zadowolony. Dzisiejszy etap był zdumiewający. Było naprawdę trudno, naprawdę ciężko na ostatniej partii odcinka. Krzyżowało się wiele szlaków, zrobiło się bardzo nierówno. Jazda była taka wyczerpująca! To jeden z tych dni, w których ważne jest dotarcie do mety. Mnie się udało i jestem bardzo szczęśliwy. Na niektórych partiach jechałem samotnie. Najważniejsze było zachowanie spokoju na pierwszych kilometrach. W końcu okazało się, że wykonałem naprawdę dobrą robotę. Myślę, że mam duże szanse na wygranie rajdu, choć w czołówce jest ciasno. Jeżeli utrzymam dzisiejsze tempo, zdołam zyskać trochę minut i sekund, to będzie najważniejsze. Fot. facebook.com/Joan-Barreda.

Paulo Goncalves | Fot. HRC

PAULO GONÇALVES: - Dzisiaj był naprawdę długi i ciężki odcinek. Pokonaliśmy ponad 500 kilometrów wyjątkowo trudną trasą. Było dużo kamieni, a ostatnie 45 kilometrów okazało się zdumiewające. Jechaliśmy przez piaszczystą sekcję z kępkami trawy. Przy tej temperaturze było naprawdę ciężko i cieszę się, że tu jestem. W środkowej części oesu straciłem trochę czasu, starając się znaleźć waypoint. Zgubiłem innych i przez ostatnie 200 km jechałem samotnie. Cieszę się z powodu mojego wyniku, a także HRC i Joana, który pojechał dzisiaj naprawdę z głową. Zaczął cisnąć po 350 kilometrach. Gratulacje dla Joana! Myślę, że dzisiaj byliśmy bardzo dzielni, bo był to wyjątkowo trudny dzień. Mamy za sobą prawdziwy dakarowy etap z dużym stopniem trudności.

Marc Coma | Fot. KTM

MARC COMA: - Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki dzień. Rano dobrze się czułem, ale nie cisnąłem za mocno, oszczędzając siły. Na 60 kilometrów przed metą skończyła się tylna opona i nie mogłem jechać szybciej niż 60 km/h. OK, straciłem dzisiaj trochę czasu, ale w końcu miałem szczęście, bo mogłem utknąć na pustyni przez resztę dnia.

Ignacio Casale | Fot. Facebook

IGNACIO CASALE: - Dzisiaj był bardzo trudny odcinek - najtrudniejszy, jaki przejechałem w życiu. Myślałem, że się wycofam. 100 kilometrów przed metą zabrakło mi wody i naprawdę się odwodniłem. Miałem duże kłopoty, nie czułem się dobrze i musiałem zwolnić. Po odcinku siedziałem przez 40 minut w namiocie medycznym, pijąc wodę i odpoczywając. Nigdy dotąd nie przytrafiło mi się coś podobnego.

Poprzedni artykuł Kajetanowicz nokautuje
Następny artykuł Hołowczyc ponownie czwarty

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry