Na karkołomnym zjeździe do mety w Iquique mogłem rozpędzić rajdówkę do prędkości maksymalnej. Ten zjazd okazał się zarąbisty. Jak już w połowie Rafał popuścił mi cugli, mogłem sobie jechać tak, jak chciałem i ile się dało. Ogólnie etap uważam za udany. Pierwsza część była bardzo trudna. Znów mnóstwo fesz feszu. Ciężko się w tym jedzie, tym bardziej między ciężarówkami. Z kolei o ostatnich 100 kilometrach wszyscy mówili, że będą to trudne, wysokie wydmy. Mnie jechało się świetnie, bez przygód. Na dojazdówce przeżyliśmy szok, widząc wywróconą ciężarówkę Lopraisa. Znamy go, przyjeżdżał trenować do nas na poligony. Wiemy, że Ales wyszedł z kabiny o własnych siłach, ale jego mechanik i nawigator zostali przeniesieni do helikoptera na noszach. Cała załoga jest w szpitalu. Nieswojo się czuję, bo przyjaźnimy się i razem trenujemy. Mamy nadzieję, że nic im się nie stało.
RAFAŁ MARTON: - Etap generalnie był bardzo długi. Po rekalibracjach pierwszy odcinek specjalny osiągnął długość 400 kilometrów. Drugi miał prawie 100. Fragment między nimi jedzie się w zasadzie tak szybko i z taką koncentracją, jak oes. Można więc powiedzieć, że mieliśmy dzisiaj ponad 700 km jazdy na czas. I ta pierwsza część, która miała być łatwa, i o której nikt nie dyskutował, ze względu na dziury i fesz fesz okazała się bardzo trudna. A ostatnia, której się bardzo obawialiśmy, poszła nam gładko. Ale odczuwamy trudy tego dnia.
ALBERT GRYSZCZUK: - To był bardzo trudny etap. Gratulacje dla każdego, kto go ukończy. A podwójne dla tych, co dokończą go w nocy. Nieprzyjemne było pierwsze kilkaset kilometrów. Trasa prowadziła po kamykach, pod którymi znajdował się miękki piasek. Kupę aut się tam gotowało. My też mieliśmy problemy z temperaturą, ale ponieważ najważniejsza jest meta, pozwoliliśmy sobie na kilka przerw na chłodzenie samochodu. Wpadliśmy do rowu, ale straciliśmy tylko kawałek zderzaka, mało istotny dla samochodu fragment plastiku. Wysoko w górach jechaliśmy w fesz feszu. Nagle zapalił się alarm ostrzegający o stojącym w pobliżu innym aucie. Okazało się, że jest ono 3 metry przed nami. Gwałtownie zahamowałem i skręciłem, wpadając do takiego samego rowu, tylko że z prawie zerową prędkością, więc straciłem tylko kawałek zderzaka, a oni stracili przedni napęd. Nie zazdroszczę. Ocean i dakarowy obóz w dole. Pięknie to wyglądało. Niestety, jechaliśmy bez prądu, więc się spieszyliśmy. Ponosimy konsekwencje spędzenia dnia wolnego na wydmach, a nie w serwisie. Rzeczy, których wtedy nie wymieniliśmy, zaczynają siadać.
JAROSŁAW KAZBERUK: - Organizatorzy do ostatniej chwili trzymali nas ze zmianami na dzisiejszym odcinku. Ostateczną wersję poprawek do roadbooka dostaliśmy około północy. Wcześniej kilka wersji zostało wycofanych. Jak przekazali nam organizatorzy - trasa trochę się zmieniła po ostatnich opadach i musieli dobrać nową. Dziś było trochę trudniej, niż zwykle, bo przygotowanie roadbooków wymagało czasu, a robiliśmy to w nocy. Unimog za to spisuje się dzielnie i możemy jechać swoim tempem, a to ważne na Dakarze.
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Etap rozpoczęliśmy z problemami ze zbyt wysoką temperaturą. Było to około 5 kilometrów po starcie, na długich prostych, gdzie nie nadwyrężaliśmy auta, nie powinno się tak dziać. Mieliśmy 117 stopni i musiałem zdecydowani zwolnić. Jechaliśmy początek bardzo szybko, jednakże czujnie, aby nie przegrzać jednostki. Często puszczałem i dodawałem gazu i było ok. Kiedy skończyliśmy pierwszą część OS-u, dolaliśmy półtora litra wody i dalej spokojnie pojechaliśmy. Na dwadzieścia kilometrów przed metą strzeliliśmy jednak dacha. Szukaliśmy właściwej drogi. W momencie, gdy ją znaleźliśmy, zacząłem gwałtownie skręcać. Tam był jednak bardzo duży trawers, z którego zaczęliśmy zjeżdżać. Bałem się wyprostować auto, bo gdybym postawił je pionowo, pojechalibyśmy jeszcze jedno piętro niżej. Problem w tym, że nie było go widać i jeśliby go tam nie było, historia mogłaby się źle skończyć. A tak, zrolowaliśmy na dach i zostaliśmy na boku. Zaczęli pomagać nam kibice oraz jeden z motocyklistów i udało nam się postawić samochód na koła. Oczywiście straciliśmy sporo i oddaliliśmy się od lidera w generalce. Był to jednak dobry OS, nawiązaliśmy walkę z Peterhanselem i dobrze, że jesteśmy na mecie.
JACEK CZACHOR: - Dużo jechałem w kurzu i bardzo mocno pilnowałem nawigacji, która okazała się dzisiaj moją dużą przewagą. Początek etapu to przeprawa przez dość trudną rzeczkę. Odcinek bardzo techniczny, szybki i kręty. Było też wiele partii z nawierzchnią fesz-fesz, ale ogólnie dobre tempo.
MAREK DĄBROWSKI: - Długi etap. W jednym miejscu pobłądziłem i straciłem parę minut. Na koniec etapu czekał na nas niesamowicie długi zjazd z wydmy. Trzeba było na nim trzymać cały czas gaz, żeby motocykl trzymał swoją trajektorię i żeby nie przelecieć przez kierownicę. Zawsze niesamowite uczucie towarzyszy temu przejazdowi. Cieszę się, że jestem na mecie.
ROBBY GORDON: - To znów był dla nas dobry odcinek specjalny. Po pierwszej części oesu mieliśmy półtorej minuty przewagi nad nim [Peterhansel]. Potrzebowaliśmy jednak więcej, dlatego cisnąłem bardzo mocno na ostatniej sekcji. Jechałem tak szybko, jak tylko mogłem i to ciekawe, jaką przewagę mieliśmy nad nim, bo cisnąłem tak, jakby to były kwalifikacje. Mieliśmy kilka momentów. On musi pilnować swojego czasu, a my musimy go wykręcić. Zostały cztery dni, cztery dni prawdziwego ścigania się, a Hummer jest mocny. 19 sekund? Wtedy odrobił do mnie dużo czasu. Nie mogę uwierzyć, że nas dogonił, ponieważ jechaliśmy wariackim tempem. Jeżeli on nas mógł wtedy dogonić, to znaczy, że jest bardziej szalony niż ja.
STEPHANE PETERHANSEL: - Kiedy Hummer nie ma problemów, są od nas trochę szybsi. Będziemy walczyli o utrzymanie prowadzenia. Zacząłem się zastanawiać, czy Nasser miał jakąś awarię, bo nie widziałem, aby mnie wyprzedzał. Nie widzieliśmy go przez cały dzień. Gordon jedzie teraz sam, dla nas to trochę lepiej. Hummery mają pewne wady i mam nadzieję, że będziemy mogli to wykorzystać.
GERARD DE ROOY: - Pierwsza część etapu była bardzo ciężka i walczyliśmy z Alesem. Popełnił błąd w nawigacji i wyprzedziłem go. Taki był cel na dzisiaj, aby utrzymać się jak najbliżej niego. Reszta dnia dobrze ułożyła się dla Mikiego. Ales miał wypadek. Nie wiem co z nimi, ale słyszałem, że z ciężarówką to już koniec. Mam nadzieję, że zapieli pasy. Odcinek był przyjemny w ostatniej partii. Normalnie moglibyśmy walczyć, było trochę nudno, ale cały czas myślałem co z Lopraisem. Walczyliśmy od pierwszego dnia i byliśmy bardzo blisko siebie. Wczoraj i dzisiaj to była twarda rywalizacja. Przykro mi, że tak zakończył się jego udział.
CYRIL DESPRES: - Po ciężkim wczorajszym dniu, kiedy pojawiło się zwątpienie, musiałem wrócić na zwycięską ścieżkę. To nie było dla mnie łatwe, ale jestem zadowolony z mojej dzisiejszej pracy. Podeszliśmy do tego, jak do walki o sekundy lub minuty. Tak jak w każdym innym sporcie, jeśli nie lubisz konfrontacji, albo nie wyciskasz z siebie resztek sił, wtedy nie jesteś przygotowany do walki. Jeśli jednak o mnie chodzi, jestem gotowy.
MARC COMA: - Wiedzieliśmy, że to będzie trudny rajd. To był długi odcinek ze sporą ilością nawigacji. Zaczyna się kluczowy moment rajdu. Cyril jest głównym rywalem i walczymy o każdy kilometr. Jednak uważam, że to jest interesujące, to sport. Wczoraj mechanicy KTM zdecydowali, że to pora na zmianę silników, ponieważ dojechaliśmy do połowy rajdu. To jest bardzo dobry pomysł.
JOAN BARREDA BORT: - Było szybko i ciężko, niebezpiecznie z dużą ilością kurzu i kamieni. Pod koniec trzeba było uporać się z nawigacją i można było stracić wszystko o co walczyliśmy w ciągu dnia. Miałem kilka problemów z way pointami. Jechałem 30 sekund za Cyrilem Despresem, ale pogubiłem się, więc postanowiłem, że zwolnię, aby upewnić się, że nie popełnię błędów. Dla mnie ta meta po ostatnich 50 kilometrach nawigacji jest zadowalająca. To dla mnie nowe i cieszę się, że dobrze się z tym uporałem. To był udany dzień.
HELDER RODRIGUES: - To mityczny odcinek, bardzo długi i trzeba było sporo nawigować. Jechałem dobrym tempem, starając się utrzymać kontakt z Markiem i Cyrilem. Myślę, że jeśli będę kontynuował taką jazdę, to będzie dobry rajd. Marc i Cyril walczą o prowadzenie w generalce i są bardzo szybcy. Czy mogą popełniać błędy? Wszystko jest możliwe.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.