Remont na Atakamie
- To był bardzo trudny dzień, choć zapowiadał się znakomicie - powiedział Krzysztof Hołowczyc, który stracił 2 godziny na pętli Copiapo - Copiapo.
- Do etapu ruszyliśmy z prawdziwą werwą i od początku utrzymywaliśmy dobre tempo, choć do pokonania były bardzo trudne, wysokie wydmy.
Gdzieś od setnego kilometra zaczęło dobiegać nas dudnienie z układu napędowego. W okolicach 400 kilometra przy forsowaniu ogromnej wydmy straciliśmy tylny napęd. To cud, że udało się nam ją przejechać tylko z napędem na przód. Okazało się, że urwała się końcówka wału napędowego, tzw. krzyżak.
Na szczęście mieliśmy ten element wśród zapasowych części, które wieziemy ze sobą. Jednak demontaż wału i sama wymiana krzyżaka zabrały nam prawie 2 godziny. Musiałem rozmontować pół samochodu, żeby rozebrać ten wał. Musiałem zdjąć wszystkie płyty, zdemontować z tylnego mostu osłony. Po prostu dobrać się do całości, żeby wymienić tę małą końcówkę.
Potem ruszyliśmy na trasę na takiej adrenalinie, że nawet nie zauważyłem, jak koszmarne było ostatnie 30 km odcinka. Dopiero na mecie Jean-Marc powiedział, że jechałem jak szalony. Jeden z way-pointów był zlokalizowany na bardzo trudno dostępnej górze, ale podjazd pod nią był tak rozorany przez motocykle i kilkadziesiąt samochodów przed nami, że nie było szans tam wjechać. Nie zastanawiając się zbytnio, ruszyliśmy od drugiej strony przez skalne uskoki, ogromne głazy i krzaki i jakoś tam wjechaliśmy. Jak teraz o tym myślę, to włos mi się jeży - normalnie nigdy bym się nie odważył na zaatakowanie góry w ten sposób.
Jutrzejszy etap został odwołany, więc zostaje nam niezbyt dużo kilometrów, żeby odrobić blisko 40 minut straty do Ivara Tollefsena, który wskoczył na nasze szóste miejsce. Mam jednak nadzieję, że na znanych mi argentyńskich fragmentach kolejnych etapów, które przebiegają m.in trasą słynnego oesu El Condor, będę mógł zniwelować tę stratę.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.